Rzuciła mu się w ramiona, a on przygarnął ją tak mocno, że z trudem łapała oddech.
Dima odwrócił się dyskretnie.
Lisa wstrzymała konia i popatrzyła na Stare Szwedzkie Miasto. Jej głos brzmiał niewyraźnie, gdy spytała:
– Czy jesteś pewien, Wasia, że to jest moja osada?
– Rozrosła się, no i trochę zmieniła – rzekł.
Byli tylko we dwoje. Dima został w Chersoniu. Lisa siedziała w siodle nieporuszona, patrząc przed siebie. Prześliznęła się wzrokiem po poletkach, które toczyły beznadziejną walkę ze stepem.
– Popatrz, Wasia – powiedziała naraz. – Tam, na tych dwóch mężczyzn. To wuj Jonas i Mats Rotas, mój dawny nauczyciel! – Mats, Jonas! – zawołała i popędziła konia.
Mężczyźni podnieśli wzrok.
– Matsie Rotas, wuju Jonasie, nie poznajecie mnie?
Jonas wpatrywał się w nią bez słowa.
– Na Boga! – zdumiał się Mats. – Przecież to Lisa Koppers w stroju kozackim! Nie wierzę własnym oczom. Dziecko, skąd przybywasz?
– Przez cztery lata byłam w niewoli u Tatarów – śmiała się uszczęśliwiona, zeskakując z konia. – A teraz zostałam tłumaczem w armii carycy Katarzyny i wychodzę za mąż. Proszę, przywitajcie się z moim przyszłym mężem, za kilka dni nasz ślub.
Wasyl zatrzymał się na uboczu.
– Wasia, chodź tutaj!
– Co? – zawołał przerażony Jonas Koppers. – Chyba nie masz zamiaru go poślubić? Przecież to najdzikszy spośród Zaporożców. Zabraniam ci!
– On nie jest taki, jak myślicie. Wiem o jego wszystkich najgorszych uczynkach, których się dopuścił, ale on nie był wtedy sobą. To było jak choroba. Skoro ja mogłam mu wybaczyć, to i wy możecie. Zróbcie to dla mnie i podajcie mu rękę.
Wasia zsiadł z konia, a dwaj Szwedzi pozdrowili go z rezerwą.
Zapadło pełne napięcia milczenie, które przerwała Lisa.
– Bardzo bym chciała uzyskać błogosławieństwo od pastora – rzekła z nieśmiałym uśmiechem. – Ale słyszałam o tym nieszczęściu… o pożarze plebanii.
Mats Rotas popatrzył na nich ze smutkiem.
– Och, droga Liso, tak nie można. Porzuć myśl o małżeństwie! Pastor Europaeus nigdy nie wybaczy temu człowiekowi. Wasylu Stiepanowiczu – zwrócił się do Wasi po rosyjsku. – Nie powinieneś wciągać młodej niedoświadczonej dziewczyny w swoje awanturnicze życie. Pozwól jej pozostać u nas. Tutaj będzie wśród swoich. Zapomnij o niej! Przyjdzie ci to z łatwością. A ty, Liso, dlaczego chcesz wiązać się z tym rozbójnikiem? Pewnie wydaje ci się fascynujący, ale wnet przejrzysz na oczy. Na tak kruchych podstawach nie można zbudować szczęścia.
Lisa popatrzyła łagodnie.
– Wujku Jonasie, pamiętasz, jak kiedyś w drodze do Kizi-Kirmen zobaczyliśmy obóz tatarski i torturowanego okrutnie Kozaka zaporoskiego?
– Tak… Pamiętam, jak się nim zainteresowałaś. Bardzo mnie to wtedy zdziwiło.
– To właśnie jest ten mężczyzna.
– Co?!
– Wróciłam tamtej nocy nad rzekę i chodziłam tam wiele razy. Matsie Rotas, pamiętasz, że pytałam cię, czy należy pomóc w potrzebie przyjacielowi, który zawiódł. Właściwie on mnie nie zawiódł, był tylko zbyt natrętny… Powiedziałeś, że trzeba pomóc pomimo wszystko…
– Dobry Boże – wyszeptał zdumiony Mats.
– Wróciłam więc do niego, ale zostałam pojmana przez Tatarów. Uciekłam z niewoli przed kilkoma tygodniami. Przez cztery lata nie przestawałam myśleć o Wasylu i oto znów go spotkałam. Należymy do siebie. Nieodwołalnie!
Mówiła po rosyjsku ze względu na Wasię. On zaś dodał:
– Lisa jest jedyną kobietą, którą kiedykolwiek kochałem. Kochałem ją już przed czterema laty i zadręczałem się, sądząc, że umarła. Nie mogłem znieść myśli o tym, że przyczyniłem się do jej śmierci. Piłem, by zabić w sobie tęsknotę i wyrzuty sumienia. A pod wpływem alkoholu ogarniało mnie szaleństwo. Nie mówię tego, by się usprawiedliwiać, raczej po to, by wyjaśnić motywy mojego postępowania. Ale skończyłem z tym. Dla niej gotów jestem uczynić wszystko. Ona jest moim życiem.
– A ty, Liso, naprawdę nie chcesz zostać z nami?
– Nie, jeśli miałoby to mnie rozdzielić z Wasylem.
Mats popatrzył na nią zamyślony.
– Twoje dzieci będą Zaporożcami z krwi i kości.
– Jestem z tego dumna – odpowiedziała z roziskrzonymi oczami, wywołując czułość na twarzy Wasyla.
– Jesteś silna, Liso – rzekł Jonas. – Zawsze byłaś. Może pójdziemy do miasteczka. Przywitasz się ze znajomymi. Zostań z nami trochę.
– Nie, wujku Jonasie. Wasyl nie jest tu mile widziany, a sama nie chcę iść.
Mężczyźni pożegnali się z Lisa i jej Kozakiem. Patrzyli za nimi, gdy szli do koni. Wasyl delikatnie, jakby uroczyście, posadził ją w siodle. Stał przez chwilę, przytuliwszy twarz do jej kolana, a ona pogładziła jego czarne włosy.
– Wydaje mi się, że przykro mu ze względu na nią – powiedział Mats. – Może Lisa ma mimo wszystko rację? Może w tym człowieku tkwi dobro?
– Hmm – odezwał się Jonas. – Jeśli tak, to tylko ona potrafi uczynić z niego porządnego człowieka… Mnie się jednak wydaje, że on rzucił na nią czar.
– Można i tak na to spojrzeć. Ale w takim razie ten czar nazywa się miłością. I dotknął ich oboje z równą siłą…
– Lisa nigdy nie czuła się jedną z nas – westchnął Jonas. – Może dokonała słusznego wyboru?
– Wiem, o czym myślisz – uśmiechnął się Mats. – Lisa była spragniona miłości. Nie da się zaprzeczyć, że jej życie pozbawione było ciepła. Znalazła w końcu to, czego szukała i za czym tęskniła.
Zawrócili i powędrowali do osady na stepie, by dalej prowadzić trudną walkę o przetrwanie.
***