Margit Sandemo - Jasnowłosa

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Jasnowłosa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jasnowłosa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jasnowłosa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Schyłek XVIII wieku. Szwedzcy chłopi z wyspy Dago, przesiedleni na rozkaz carycy Katarzyny na południe Ukrainy, zakładają w naddnieprzańskim stepie niewielką osadę. Jest wśród nich młoda dziewczyna – Lisa Koppers, wrażliwa i bardzo osamotniona, uciekająca od trudnej rzeczywistości w świat marzeń. Jej życie jednak gwałtownie się zmienia pewnej nocy, gdy spieszy z pomocą ciężko rannemu Kozakowi…

Jasnowłosa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jasnowłosa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lisa obudziła się, przestraszona. Było ciemno, leżała w trawie. Niedaleko spał Wasyl.

Nasłuchiwała.

Znów ten sam dźwięk, który ją zbudził. Bezgłośnie podczołgała się do ukochanego.

– Wasia! – szepnęła. – Ktoś jest na wyspie.

Zbudził się i odszukał jej rękę. Przez chwilę leżeli nieruchomo wsłuchani w cichy plusk fal uderzających o kamienie i głosy zwierząt na lądzie.

– Tam! Słyszysz? – powiedziała mu do ucha.

Wasia powoli wstał i skierował się na środek wyspy. Jego postać pochłonął mrok.

Nie musiała go upominać, by był ostrożny. Wasia miał czujność we krwi, był dzieckiem natury.

Leżała, a serce jej łomotało. Nagłe poruszenie na wyspie przerwało ciszę, zatrzepotały skrzydła spłoszonego ptactwa. Odetchnęła z ulgą.

Wrócił Wasia i położył się blisko niej.

– To tylko ptaki – uśmiechnął się. – Ale na brzegu nadal słychać głosy ludzi i rżenie koni. Musimy więc czekać. Zimno ci?

Nie zaprzeczyła.

– Ale ty jesteś taki ciepły.

– W takim razie jakoś będziesz musiała znieść moją bliskość.

– Czuję się bezpieczna przy tobie – rzekła z ufnością.

Wasyl przyciągnął ją do siebie,

– Nigdy nie zapomniałem twej dobroci, Liso. To wspomnienie było dla mnie niczym promyk słońca w zimnym świecie. A teraz znów cię spotkałem. Ach, Liso, jestem taki szczęśliwy.

– Czyżbyś naprawdę mnie potrzebował? – spytała z niedowierzaniem.

– Chętnie poświęcę swe nędzne życie, by ocalić twoje.

– Wiesz dobrze, że życie bez ciebie nie ma dla mnie żadnej wartości. Och, Wasia, jak dobrze, że znów jestem wolna, że jestem z tobą. Że rozwiały się lęki z przeszłości Czuję się tak, jakbym nigdy nie przeżyła tych gorzkich, samotnych lat.

Wasia oparł głowę na jej ramieniu i lekko dotknął wargami jej szyi.

Był taki ciepły, grzał jej ciało w chłodną noc.

– Spróbuj zasnąć, Liso – poprosił niewyraźnie.

– Uhm – mruczała. – Tak mi dobrze, byłam całkiem przemarznięta. Twoje dłonie są takie gorące.

Odwróciła sennie głowę. Delikatnie gładziła bliznę na jego boku.

– Liso, przestań!

– Dlaczego?

– Bo nie zdołam dotrzymać obietnicy.

– Jakiej obietnicy? – spytała, jakby nie rozumiejąc.

– Że cię nie pocałuję.

– Nie rób tego – szepnęła prosząco. – Odsuń się.

Ale i ona poddała się nastrojowi chwili. Była jak zaczarowana. Z drżeniem gładziła jego twarz, a wargami dotykała skroni, wychudzonych policzków, szyi. Tylko nie ust.

– Jutro możemy już nie żyć – rzekła cicho.

Wasyl przygarnął ją mocniej. Przestraszona usiłowała wysunąć się z jego objęć. Przez krótką chwilę zastygli w bezruchu. Pochylił się nad nią, a ona zajrzała mu głęboko w oczy, w których czaił się lęk, że może przerazić ukochaną. Dłonie objęły ją mocniej.

– Nie, Wasia, nie – wzdychała cicho.

Ale tym razem nie zdołała go powstrzymać. Jego twarz znalazła się tuż przy jej twarzy, poczuła bijący od niego żar i drżenie ciała. Przymknęła oczy.

Wtedy ją pocałował. Długo tłumiona namiętność wybuchła z siłą, która ją oszołomiła. Przylgnął wargami do jej ust, tłumiąc wszelkie słowa protestu. Lisa zanurzyła dłonie w jego włosach i przygarnęła mocno, jakby w obawie, że mogłaby go stracić. Ale on tulił ją i pieścił, pragnąc ochronić przed zimnym i nieprzyjaznym światem.

Wreszcie oderwał się od jej ust i błądził wargami po szyi.

Lisa dała się porwać fali uniesienia, która ją przeraziła, ale też obudziła najskrytsze tęsknoty.

– Wasyl, boję się – szepnęła. – Osada szwedzka. Obiecałeś…

Niecierpliwe dłonie sunęły w górę, gładziły jej twarz. Popatrzył w pociemniałe teraz, zasnute mgłą oczy dziewczyny.

– Nie lękaj się! – powiedział. – Nie uczynię ci nic złego. Dotrzymam słowa. Chcę cię tylko całować.

Lisa westchnęła i już przestała się bronić. Jego usta były takie gorące!

– Ta baśń mija się z prawdą – wyrzekła nagle.

– Dlaczego?

– Wielu dzielnych książąt pragnęło uratować Wasylissę. Ale ona nie chciała odejść z zamku Mściciela.

– Dlaczego?

– Ponieważ pokochała złego czarodzieja, który tak naprawdę wcale nie był zły.

– Skąd wiesz?

– Kocham cię, Wasylu.

Milczał, a serce wypełniało mu bezgraniczne szczęście. Potem oparł czoło o jej policzek i wyszeptał:

– Liso, najdroższa, moja ukochana!

Wasylissa z drżeniem, ale i bezmierną czułością przyjęła całą miłość Czarodzieja.

Wasia spał w jej ramionach. Leżała nieruchomo, wpatrując się w granatowe niebo. Na Dagø firmament niebieski wyglądał inaczej. Niektóre gwiazdozbiory wprawdzie widoczne były i tu, ale jakby w innym miejscu.

Z dala od swych rodzinnych stron, z człowiekiem innej narodowości u boku, leży wsłuchana w odwieczny szum fal.

Wasyl nie odezwał się słowem, zapadł w głęboki sen.

Czy teraz ją porzuci?

Dotknęła czarnych, gęstych włosów.

– Wasyl, zaczyna świtać, ucichło na skałach. Nie możemy czekać do brzasku.

Przeciągnął się i wstał.

– Ubierz się, ale nie zakładaj butów, ja je wezmę.

W milczeniu wykonywała jego polecenia. Rzuciła mu nieśmiałe spojrzenie, ale on nie zwracał na nią uwagi.

– To okropne, że znów musimy się zamoczyć – odezwała się z wymuszoną obojętnością. – Poza tym taka jestem głodna.

– Cierpliwości – rzekł z napięciem w głosie. – Chodź. Nie musimy płynąć pod powierzchnią, ale poruszaj się ostrożnie.

W milczeniu weszli do wody, która wydawała się cieplejsza od powietrza. Lisa płynęła za Wasią, a jej serce przepełniał lęk, co też ukochany o niej myśli. Gdyby choć spojrzał na nią, uśmiechnął się albo dał jakiś znak, że nadal coś dla niego znaczy.

Nie potrafiła nawet płakać, czuła w sobie jedynie przeraźliwą pustkę.

Płynęli wzdłuż skał na wschód, aż dotarli do plaży. Wydostali się na ląd. Lisa była taka zmęczona, że z trudem trzymała się na nogach.

– Wkładaj buty! I szybko biegniemy, żebyś nie zmarzła!

– Dokąd idziemy?

– Czy nie wybieraliśmy się do Chersonia, do kwatery atamana?

– Tak – rzekła Lisa przygaszona.

– Jesteśmy niedaleko. Pospiesz się.

Podał jej rękę, a ona chwyciła ją i podążyła za nim, milcząca i smutna.

Może powinnam być wdzięczna, że nie pozostawił mnie na pastwę losu? myślała. Ale gorzej już nie mógł mnie potraktować.

Dotarli do chutoru, w którym spędzili poprzednią noc. Przez całą dobę nie zbliżyli się nawet o metr do Chersonia.

Było już jasno. Z jakiejś bramy doleciał ich cudowny zapach świeżo upieczonego chleba.

– Poczekaj tu – poprosił Wasia. Wrócił po chwili z bochenkiem chleba, który podzielił na pół. Posilając się, ruszyli przez ciche uliczki.

– Podjadłaś trochę? – spytał.

– Tak. Czy idziemy w stronę stajni?

– Zgadłaś.

– Myślisz, że Dymitr…

– Właśnie to chcę sprawdzić.

Zobaczyli swoje konie oraz Dimy, który spał w sianie. Lisa odetchnęła z ulgą.

Wasyl ujął ją za rękę i pociągnął na bok, tam gdzie nikt nie mógł ich dostrzec.

– O co chodzi? – spytała przelękniona.

Oparł ją o drewnianą ścianę i stanął na odległość wyciągniętych ramion.

– Chcę cię o coś zapytać! – Jego ciemne oczy, na pozór napastliwe, kryły w sobie całkowitą bezbronność. – Liso, teraz już wiesz o mnie wszystko, wiesz, jaki jestem. Jeśli uda mi się znaleźć kogoś, kto za mnie poręczy, a wierzę gorąco, że tak się stanie, to czy nadal będziesz skłonna mnie poślubić?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jasnowłosa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jasnowłosa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Jasnowłosa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jasnowłosa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x