Margit Sandemo - Jasnowłosa

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Jasnowłosa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jasnowłosa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jasnowłosa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Schyłek XVIII wieku. Szwedzcy chłopi z wyspy Dago, przesiedleni na rozkaz carycy Katarzyny na południe Ukrainy, zakładają w naddnieprzańskim stepie niewielką osadę. Jest wśród nich młoda dziewczyna – Lisa Koppers, wrażliwa i bardzo osamotniona, uciekająca od trudnej rzeczywistości w świat marzeń. Jej życie jednak gwałtownie się zmienia pewnej nocy, gdy spieszy z pomocą ciężko rannemu Kozakowi…

Jasnowłosa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jasnowłosa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Potrafię znieść najgorsze – rzekła zdecydowanie. – Nie będziesz się musiał za mnie wstydzić. Wytrzymam ból. Ale co z tobą, Wasia? Właściwie dlaczego pojmali także ciebie? Tak Strasznie się bałam, że cię zabiją.

Wasyl westchnął.

– Tatarzy mają swoje plany. Uznali, że będę im potrzebny!

– Do czego?

– Zęby cię zmusić do mówienia, rozumiesz?

– Tak.

– Widziałaś ich twarze, tam na plaży, kiedy rzuciłaś mi się w ramiona? Widziałaś te straszne błyski w ich oczach? Tę niecierpliwość?

Lisa oddychała z trudem.

– Och, Wasia! To ciebie, a nie mnie zamierzają torturować! Na moich oczach! Okrutnicy, diabły!

– Nie lękam się cierpienia.

Lisa pociągała nosem.

– Ale ja nie zniosę twego bólu i zdradzę wszelkie tajemnice. Czy nie ma dla nas żadnej nadziei?

– Nie, jeśli doprowadzą nas do swego obozu.

– A Dima?

– Być może i jego pojmali.

Na piasku odciskały się niezliczone ślady końskich kopyt i tylko dwie pary śladów ludzkich stóp. Tatarzy jechali szybko, nie odzywając się do siebie słowem. Byli zadowoleni. Wykonali zlecone im zadanie.

– Liso, jesteś odważna?

– Próbuję. Ale nie zawsze mi się to udaje.

– Mam za pasem ukryty nóż, którego nie znaleźli.

– O czym myślisz?

– Widzisz tamte skały i ten urwisty brzeg?

– Tak.

– Umiesz pływać?

– Nie ze związanymi rękami.

– Ale w ogóle potrafisz? To dobrze. Będziemy tamtędy przechodzić. Kiedy znajdziemy się wystarczająco blisko krawędzi, dam ci znak. Wtedy skoczysz w dół.

– A jeśli rozbijemy się o kamienie na dnie morza?

– Musimy zaryzykować. Chyba że wolisz trafić do obozu Tatarów.

– Nie! Wszystko tylko nie to.

Wasia popatrzył na nią z miłością.

– Liso, jesteś taka piękna. Zmęczona, zrezygnowana, masz potargane włosy i rozpaloną twarz, a w oczach lęk przed śmiercią. Mimo to nigdy nie spotkałem kogoś równie pięknego.

Popatrzyła na niego z czułością.

– Czy kiedyś powiedziałam ci, jak bardzo kocham twoją twarz, całego ciebie?

– Nie.

– Może dane mi będzie kiedyś ci to wyznać. Ale teraz mów, co mam robić.

Wasia udzielił jej niezbędnych wskazówek. Wspinali się pod górę i skały były już blisko. Lisa, napięta jak struna, patrzyła na Wasyla. Tatarzy, nie podejrzewając niczego, siedzieli sennie w siodłach i spokojnie posuwali się naprzód.

Dotarli na środek urwistego występu.

Wasia skinął głową.

Lisa, nie namyślając się ani chwili, podbiegła do krawędzi i skoczyła. Usłyszała głośny krzyk i poczuła silne uderzenie masy powietrza. W ułamku sekundy dostrzegła, że nie jest sama, a potem uderzyła o taflę wody, która wchłonęła ją i zamknęła się nad nią.

Głębiej, coraz głębiej, jak najdalej w głąb, wreszcie dotknęła dna. Odbiła się i zaczęła unosić się w górę, a trwało to całą wieczność. Zmagała się, by przedrzeć się na powierzchnię. Światło, jak daleko do światła! Dziewczyna instynktownie skierowała się ku wielkiej skale. Ku słońcu, tam gdzie upragnione powietrze! Wasia, ukryty wśród załomów skalnych, uczepił się jakiegoś występu. Jego okrutna, prawie demoniczna twarz złagodniała, gdy dojrzał Lisę. Dziewczyna poczuła ciepło w sercu.

– Pospiesz się, zaraz tu będą – szeptał ciężko dysząc.

Odgarniając wodę dotarła do ukochanego.

Wasia pozwolił jej odpocząć przez chwilę, a potem dał znak, że ma wyjąć nóż.

Odwróciwszy się doń plecami znalazła za szerokim jedwabnym pasem chłodne ostrze.

– Uważaj, żeby ci nie wypadł – szepnął ostrzegawczo. – Tnij, nie zważaj na to, czy mnie kaleczysz.

Był taki silny, taki niezłomny. Lisa ufała mu bezgranicznie. Z góry dobiegły ich podniesione głosy i wydawane pośpiesznie rozkazy.

– Szukają zejścia w dół – powiedziała Lisa, która znała ich język. – Dlaczego nie skoczą?

– Na to właśnie liczyłem. Spodziewałem się, że zabraknie im odwagi. Tatar niechętnie zsiada z konia.

Jeszcze jedno cięcie i rzemienie krępujące jego dłonie opadły. Wasia był wolny. Szybkim ruchem przeciął więzy na nadgarstkach Lisy.

– Teraz pod wodę, szybko! Nabierz dużo powietrza do płuc i spróbuj dopłynąć możliwie najbliżej tamtej wysepki, żeby nie dostrzegli cię, kiedy wychylisz się na powierzchnię.

– Ależ to strasznie daleko!

– Nie! Szybko, trzymaj się tuż za mną i spróbuj zanurzyć się głęboko, by cię nie zauważyli!

Widział, jaka jest przerażona, i czule pogłaskał ją po twarzy.

– Jeśli zabraknie ci powietrza, to nie ma rady, wychylisz się, żeby złapać oddech. Ale postaraj się wytrzymać jak najdłużej.

Nabrali powietrza w płuca i zanurzyli się. Lisa płynęła z otwartymi oczami, uważnie obserwując ruchy Wasyla, który ciął wodę niczym strzała. Z trudem za nim nadążała.

Nie dam rady, utonę, pomyślała w panice. W płucach miała jeszcze tylko resztkę powietrza, ramiona i nogi omal nie zdrętwiały jej z zimna. Wasia przytrzymał ją za nogi, by mogła wychylić głowę nad powierzchnię i odpocząć przez chwilę pod osłoną wysepki.

Pomagając sobie nawzajem, ostatkiem sił wydostali się na brzeg. Potwornie zmęczeni osunęli się na ziemię wśród drzew porastających wysepkę.

Długo tak leżeli, nie otwierając oczu i dysząc ciężko. Byli śmiertelnie wyczerpani, na granicy tego, co człowiek może wytrzymać.

– Wyglądasz jak zmokła kura – rzekł z trudem dobywając głosu. – Ale potrafisz znieść najcięższe próby. Nie miałem odwagi wierzyć, że nam się to uda. Wiedziałem tylko jedno, że cię nie wypuszczę z rąk, Wasylisso. Nie gniewasz się, że cię tak nazywam?

– Nie, polubiłam to imię! – Nadal czuła ból rozsadzający płuca, ale mogła już mówić. – Powiedz, Wasia, co teraz będzie?

– Musimy tu poczekać. Kiedy Tatarzy nie znajdą nas przy skale, pomyślą, że się utopiliśmy. Z pewnością nie podejrzewają, że przepłynęliśmy tak daleko ze związanymi rękami.

Lisa patrzyła na niego, uspokojona już i szczęśliwa. Jego włosy przykleiły się do czoła, zęby lśniły bielą, kontrastując ze śniadą cerą i posiniałymi z zimna ustami. Dłonie, które podłożył pod głowę, były opalone i mocne. Dziewczynę zalała fala ciepła.

Wasia odwrócił głowę. Widziała jego wąskie, lekko skośne oczy.

– Niech mówią o tobie co chcą, ale jedno trzeba ci oddać. Człowiek się z tobą nie nudzi!

Przycisnął jej dłoń do swego policzka. A Lisa zadrżała z rozkoszy, kiedy dotknęły ją jego silne ręce.

– Czasem aż za dużo tych rozrywek! Liso, musisz zdjąć ubranie. Nie możesz tak leżeć.

– Nie – odrzekła i odruchowo obciągnęła koszulę. – Szybko wyschnę na słońcu.

– Głupstwa opowiadasz. Nie bój się, nie chcę cię uwieść, myślę tylko o tym, byś się nie przeziębiła. Ściągaj buty!

Niełatwo jest zdjąć z nóg mokre oficerki, ale w końcu udało się i dwie pary wysokich butów parowały na słońcu.

– A teraz resztę – powtórzył bezlitośnie.

– Pozwól mi chociaż zostać w rubaszce! – poprosiła. – Jest taka cienka i już prawie wyschła.

Ujrzała błysk czułości w jego ciemnobrązowych oczach.

– Jakże mnie wzrusza twoja nieśmiałość, to coś całkiem mi obcego. Ale ty przecież wywodzisz się z innego narodu. Kocham tę twoją nieśmiałość i szanuję cię. Zostań w rubaszce. Zadowolona?

– Dziękuję – uśmiechnęła się z ulgą. – Czy… wasze kobiety nie są takie przyzwoite?

– Ależ tak, tylko że te cnotliwe mieszkają nad Donem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jasnowłosa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jasnowłosa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Jasnowłosa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jasnowłosa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x