• Пожаловаться

Arkadij Strugacki: Poniedziałek zaczyna się w sobotę

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki: Poniedziałek zaczyna się w sobotę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1970, категория: Юмористическая фантастика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arkadij Strugacki Poniedziałek zaczyna się w sobotę

Poniedziałek zaczyna się w sobotę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody programista w czasie urlopu spotyka w lesie dwóch sympatycznych naukowców, którzy proponują mu pracę w swojej placówce w pobliskim miasteczku. Wizyta w tajemniczym Instytucie Badań Czarów i Magii staje się początkiem wypadków, które przeczą logice. Ich kulminacją jest niezwykła podróż do świata wyobrażeń, która odbywa się w kierunku odwrotnym do osi czasu…

Arkadij Strugacki: другие книги автора


Кто написал Poniedziałek zaczyna się w sobotę? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Poniedziałek zaczyna się w sobotę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Poniedziałek zaczyna się w sobotę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Odskoczyłem gwałtownie, uderzając tyłem głowy o coś twardego. Rozległ się głośny dzwonek telefonu. Rozejrzałem się. Leżałem w poprzek kanapy, kołdra zsunęła się na podłogę, w okno skroś listowie dębu biło poranne słońce.

ROZDZIAŁ 3

Przyszło mi do głowy, że normalny wywiad z diabłem lub czarownikiem można by z powodzeniem zastąpić zręcznie dobranymi tezami naukowymi.

H. G. Wells

Telefon dzwonił. Przetarłem oczy, spojrzałem w okno (dąb stał na swoim miejscu), spojrzałem na wieszak (wieszak też wisiał na swoim miejscu). Telefon dzwonił. Za ścianą w pokoju babki było cicho. Wstałem z kanapy, otworzyłem drzwi (zasuwa znajdowała się na swoim miejscu) i wyszedłem do przedpokoju. Telefon dzwonił. Stał na półce nad wielką stągwią — bardzo nowoczesny aparat z białego plastyku, takie aparaty widziałem tylko w kinie oraz w gabinecie naszego dyrektora. Podniosłem słuchawkę.

— Halo…

— Kto mówi? — zapytał metaliczny głos kobiecy.

— A o kogo pani chodzi?

— Czy to Chatnakurnóż?

— Co?

— Pytam, czy to chatka na kurzych nóżkach, tak czy nie? Kto mówi?

— Tak. Chatka. O kogo pani chodzi?

— Do diabła — rzekł głos kobiecy. — Proszę przyjąć telefonogram.

— Proszę bardzo.

— Niech pan pisze.

— Chwileczkę. Wezmę tylko ołówek i papier.

— Do diabła — zabrzmiało znów w słuchawce. Przyniosłem notes i automatyczny ołówek.

— Słucham panią.

— Telefonogram numer dwieście sześć. Obywatelka Naina Kijewna Horynycz…

— Nie tak prędko… Kijewna… Co dalej?

— „Niniejszym… prosimy… o przybycie w dniu dzisiejszym… dwudziestego siódmego lipca… bieżącego roku… o północy… na doroczny zlot republikański…” Napisał pan?

— Tak.

— „Pierwsze spotkanie… odbędzie się… na Łysej Górze. Stroje wieczorowe. Środki lokomocji… na własny koszt. Podpis… szef kancelarii… Cha… Em… Wij”.

— Kto?

— Wij! Cha Em Wij.

— Nie rozumiem.

— Wij! Chronos Monadowicz! Nie zna pan szefa kancelarii?

— Nie znam — powiedziałem. — Niech pani przeliteruje.

— Do diabła! Dobrze, literuję: Wilkołak, Inkub, Jaga… Napisał pan?

— Chyba tak. Wyszło Wij.

— Jak?

— Wij!

— Ma pan polipy w nosie? Nic nie rozumiem.

— Władimir! Iwan! Jurij!

— Dobrze. Niech pan przeczyta telefonogram. Przeczytałem.

— Zgadza się. Nadała Onuczkina. Kto przyjął?

— Priwałow.

— Jak się masz, Priwałow! Od kiedy służysz?

— Pieski służą — powiedziałem ze złością. — Ja pracuję.

— No dobrze, pracuj. Spotkamy się na zlocie.

Rozległ się sygnał. Położyłem słuchawkę i wróciłem do pokoju. Ranek był chłodny, zrobiłem szybko kilka ćwiczeń gimnastycznych i ubrałem się. Cała ta historia wydała mi się nadzwyczaj ciekawa. Telefonogram dziwnie kojarzył się w mej świadomości z nocnymi przygodami, choć nie miałem pojęcia dlaczego. Zresztą to i owo już mi zaczynało świtać w głowie i moja wyobraźnia była pobudzona.

Wszystko, czego stałem się tu mimowolnym świadkiem, nie było dla mnie zupełnie nowe, czytałem gdzieś o podobnych wypadkach i przypomniałem sobie, że zachowanie ludzi znajdujących się w analogicznej sytuacji zawsze wydawało mi się nieprawdopodobnie, denerwująco głupie. Zamiast w pełni wykorzystać pasjonujące perspektywy, jakie stworzył przed nimi szczęśliwy traf, tchórzyli, usiłowali za wszelką cenę wrócić do powszedniości. Pewien bohater nawet zaklinał czytelników, by trzymali się jak najdalej od zasłony, oddzielającej nasz świat od Niewiadomego, strasząc ich psychicznymi i fizycznymi urazami. Nie znałem jeszcze dalszego rozwoju wypadków, lecz byłem już gotów z entuzjazmem rzucić się w ich wir.

Błądząc po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś czerpaka albo kubka, snułem swoje rozważania. Ci tchórzliwi ludzie — myślałem — są podobni do niektórych uczonych eksperymentatorów, bardzo upartych, bardzo pracowitych, lecz absolutnie pozbawionych wyobraźni i dlatego nadto ostrożnych. Gdy otrzymają wynik niebanalny, cofają się zaskoczeni, skwapliwie wyjaśniając go błędami eksperymentu i de facto uciekają przed nowym, ponieważ nazbyt zżyli się ze starym, wygodnie mieszczącym się w ramach autorytatywnej teorii. Obmyśliłem już pewne eksperymenty z książką — kameleonem (leżała jak przedtem na parapecie i teraz był to Ostatni wygnaniec Aldridge’a), z gadającym lustrem i cmykaniem. Miałem kilka pytań do kota Bazylego, a i rusałka mieszkająca na dębie przedstawiała się nader interesująco, aczkolwiek chwilami zdawało mi się, że to chyba był sen. Nie mam nic przeciwko rusałkom, lecz nie wyobrażam sobie, jak mogłyby łazić po drzewach… choć, z drugiej strony, łuska?

Znalazłem czerpak na stągwi pod telefonem, ale stągiew była pusta, udałem się więc do studni. Słońce wzniosło się już dość wysoko. Słychać było gdzieś klaksony samochodów, gwizdek milicjanta, w górze z potężnym warkotem przepłynął helikopter. Podszedłem do studni i ujrzawszy blaszany pognieciony cebrzyk na łańcuchu, zacząłem obracać kołowrót. Cebrzyk, postukując o ściany, zanurzał się w czarną głębię. Plusnęło, łańcuch się naprężył. Kręciłem korbą i patrzyłem na mego moskwicza. Samochód miał wygląd skapcaniały, był zakurzony, przednia szyba zachlapana szczątkami rozbitych muszek i komarów. Trzeba dolać wody do chłodnicy — pomyślałem. I w ogóle…

Cebrzyk wydał mi się bardzo ciężki. Gdy postawiłem go na cembrowinie, z wody wychylił się ogromny łeb szczupaka, zielony i jakiś omszały. Cofałem się gwałtownie.

— Znowu będziesz mnie wlokła na rynek? — przemówił szczupak z wyraźnym akcentem na „o”. Milczałem osłupiały. — Dajże mi spokój, ty nienasytnico! Jak długo tak można? Ledwie trochę odetchnę, przyłożę się, żeby odpocząć i podrzemać — już mnie ciągniesz! Przecież mam już swoje lata, na pewno więcej od ciebie… skrzela też nie w porządku.

Dziwaczne wrażenie robił ten gadający szczupak. Zupełnie jak w teatrze kukiełkowym otwierał na całą szerokość i zamykał zębatą paszczę w przykrej niezgodzie z wymawianymi słowami. Ostatnie zdanie wypowiedział z kurczowo zaciśniętymi szczękami.

— I powietrze mi szkodzi — ciągnął. — Co ci z tego przyjdzie, jak zdechnę? Wszystko przez twoją głupią babską chytrość… Ciułasz i ciułasz, sama nie wiesz na co… Po ostatniej wymianie zostałaś goluteńka, nie? Tak, tak! A jak było z katarzynami? Kufry nimi oklejałaś! A kierenki, kierenki! W piecu rozpalałaś kierenkami…

— Przepraszam… — powiedziałem ochłonąwszy nieco.

— Oj ej, kto to? — przestraszył się szczupak.

— To ja… Znalazłem się tu przypadkiem… Chciałem się trochę umyć…

— Umyć się! A ja myślałem, że to znów babka. Stary jestem i niedowidzę. No i współczynnik załamania w powietrzu też jest podobno zupełnie inny. Zamówiłem sobie odpowiednie na powietrze okulary, ale zgubiłem i, szkoda gadać, nie znajdę… A coś ty za jeden?

— Turysta — odpowiedziałem krótko.

— Aha, turysta… A ja myślałem, że to znów stara. Co ona ze mną wyprawia! Łapie mnie, taszczy na rynek i sprzedaje niby to na uchę. Cóż mi pozostaje? Oczywiście, mówię nabywcy: tak i tak, wypuść mnie do moich małych dziatek chociaż po prawdzie te, co żyją, to już nie dziatki, ale raczej dziady. Jeśli mnie wypuścisz, odwdzięczę ci się za to, wymów tylko. „Na szczupaka polecenie, spełnij się moje życzenie”. No i wypuszczają mnie. Jeden ze strachu, drugi z dobroci serca, a niektóry z chciwości… Popływam trochę w rzece, ale zimno, reumatyzm kręci, więc włażę z powrotem do studni, a starucha w te pędy łap za cebrzyk… — Szczupak schował się pod wodą, pobulgotał i znów się wychylił. — No, o co chcesz prosić? Tylko nie o jakieś nadzwyczajności, bo niektórzy proszą o telewizory, tranzystory… Jeden to całkiem zdumiał. „Wykonaj za mnie plan roczny w tartaku”. Już nie te lata, żebym mógł drzewo piłować…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Poniedziałek zaczyna się w sobotę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Arkadij Strugacki: Przenicowany świat
Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Stephen Baxter: Tratwa
Tratwa
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Terry Pratchett
Arthur Clarke: Oko czasu
Oko czasu
Arthur Clarke
Arkadij Strugacki: Przyjaciel z Piekła
Przyjaciel z Piekła
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»

Обсуждение, отзывы о книге «Poniedziałek zaczyna się w sobotę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.