Graham Masterton - Festiwal strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Festiwal strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Festiwal strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Festiwal strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Festiwal strachu – nowa książka mistrza horrorów Grahama Mastertona.
Kolejny, czwarty już na polskim rynku zbiór znakomitych opowiadań mistrza horroru. Festiwal strachu zawiera dziesięć krótkich, dotąd nie przetłumaczonych utworów, które powstały w latach 2002 – 2004. Masterton między innymi opowiada o roli sił nadprzyrodzonych w historii Anglii, ukazuje ludzkie obsesje i dewiacje we współczesnym świecie, przestrzega przed korzystaniem z fast foodów, przedstawia prawdziwe oblicze Świętego Mikołaja – jak zwykle zaskakując, strasząc i bawiąc.

Festiwal strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Festiwal strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
* * *

W najbliższą sobotę w garażu Tybalt powoli najechał mercedesem na brzuch Sticky’ego. Martin stał na zewnątrz, słyszał jednak, jak Sticky łka z bólu niemal przez dwadzieścia minut, i widział, jak wąska strużka krwi sączy się pod, zamkniętymi drzwiami garażu, po czym wsiąka w żwir.

– Czy już coś zobaczyłeś? – zapytał Tybalta, kiedy następnego wieczoru jedli kolację.

Tybalt nalał sobie kolejną szklankę wina.

– Jeszcze nie – odparł wymijająco. – Ale przynajmniej ty zobaczysz, prawda? Jutro twoja kolej.

Tej nocy Martin w ogóle nie spał. Siedział na skraju łóżka, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze toaletki, i zastanawiał się, czy przypadkiem nie oszalał. A jednak to, co zamierzał, wydawało mu się najdoskonalszym i najlogiczniejszym wyjściem. Nawet jeśli nie spotka Sarah w życiu po życiu, przynajmniej podzieli z nią rodzaj śmierci.

O siódmej rano Tybalt cicho zapukał do drzwi jego sypialni i zapytał, czy jest gotowy.

Znalezienie odpowiedniego jeziora bądź zbiornika wodnego, na którym można by rozciągnąć stalową linę między jadącymi blisko siebie motorówkami, było niemożliwe. Dlatego Tybalt wymyślił substytut: motocykl i drut, rozpięty na wysokości szyi motocyklisty między dwoma kasztanowcami.

Był zimny, ale słoneczny poranek. Obaj mężczyźni wyszli do ogrodu. Martin pchał motocykl.

– Nie jeździłem na jednośladzie od wielu lat – wyznał Tybaltowi.

Tak naprawdę chciał oznajmić: mam nadzieję, że tego nie spieprzę, nie oślepię się ani nie odetnę sobie połowy twarzy, zamiast natychmiast zginąć.

– Wszystko będzie dobrze – zapewnił go Tybalt. – Jedź tylko na pełnym gazie.

Martin siedział cierpliwie na siodełku, podczas gdy Tybalt podłączał elektrody.

– Dziwne, ale jestem zupełnie spokojny.

– Jasne – powiedział Tybalt. – Śmierć to miejsce, do którego warto się wybrać, kiedy już zrozumiesz, czym naprawdę jest życie.

– A czym naprawdę jest?

– Życie to głównie wytwór imaginacji. To właśnie zobaczyłem, kiedy nieomal umarłem, spadłszy z motocykla. Nasza wyobraźnia zawsze chroni nas przed brzydotą, nieszczęściami i strachem. Mamy dar racjonalizowania naszej egzystencji i czynienia jej taką, żeby wydawała się znośna. Zawsze szukamy jej jasnych stron.

– Taka jest natura ludzka – zauważył Martin.

– Nie, nie. Nie zdajesz sobie sprawy, o czym mówię, kiedy wypowiadam słowo „imaginacja”. Chodzi mi o to, że nasze życia, takie, jakie je znamy i rozpoznajemy, funkcjonują głównie w naszych umysłach. Zobaczysz to, uwierz mi. Piękno to jedynie wytwór wyobraźni. Szczęście to wytwór wyobraźni.

– Byłem szczęśliwy z Sarah.

– Wyobrażałeś sobie, że jesteś szczęśliwy z Sarah.

– Chyba cię nie rozumiem. Tybalt podłączył ostatnią elektrodę.

– Nie jestem w stanie bliżej ci tego wyjaśnić. Musisz doświadczyć tego osobiście.

– Nie, powiedz mi! Tybalt pokręcił głową.

– Gdybym ci powiedział, Martin, nie uwierzyłbyś mi. To jest coś, czego musisz doświadczyć osobiście. A teraz włącz silnik i pomyśl o Sarah. Pomyśl, co ona czuła.

Martin wziął głęboki oddech. Było jasne, że Tybalt nie wyjaśni mu już nic więcej. Już jednak samo to, co mu powiedział, przyprawiło Martina o dziwny strach, jakby to, co go czekało za kasztanowcami, było czymś o wiele gorszym niż chwila nieświadomości.

Uruchomił silnik i motocykl zaczął warczeć. Tybalt pochylił się nad Martinem i powiedział:

– Jesteś przekonany, że powinieneś to zrobić? Możesz zmienić decyzję… iść do domu, zacząć budować nowe życie. Jeśli tak uczynisz, nie będę miał ci tego za złe.

Pójść do domu? Po co? Do domu, w którym panuje cisza, w którym wciąż wiszą w szafach ubrania Sarah? Do długich lat opłakiwania jej, do samotności?

– Przewody do rejestracji rozwiną się za tobą – kontynuował Tybalt. – Nie martw się nimi. Jedź tak szybko, jak tylko będziesz w stanie. I trzymaj wysoko głowę.

Martin długo podkręcał manetkę gazu. Słońce zaczęło prześwitywać zza drzew, poranek sprawiał wrażenie niemal nieziemskiego. W końcu Martin pomyślał: nadeszła właściwa chwila. Na ziemi lśniła rosa, a nad jego głową przefrunął klucz szpaków. Nie można opuścić świata w lepszym momencie.

Motocykl pomknął przez ogród. Martin pomyślał o Sarah, o jej skuterze wodnym. Widział dwa kasztanowce, jednak nie widział jeszcze rozpiętego między nimi drutu. Pewnie Sarah czuła się wtedy tak samo jak on teraz. A może w ogóle, do końca nie dostrzegła stalowej liny? Jeszcze mocniej odkręcił manetkę gazu i motocykl osiągnął na trawie prędkość ponad pięćdziesięciu mil na godzinę. Wiatr szumiał w uszach Martina, słońce świeciło mu prosto w oczy. Pamiętaj, wysoko unoś głowę.

Poczuł uderzenie. Było niczym potężny cios karate, wymierzony prosto w grdykę. Usłyszał warkot motoru, nad którym już nie panował, i nagle nie miał już wpływu na nic. Jego głowa uderzyła w trawę, kilkakrotnie odbiła się od niej, a Martin widział, naprawdę widział.

I wtedy zrozumiał, co próbował mu przekazać Tybalt i dlaczego tak bardzo pragnął on zobaczyć to, co mogą dostrzec tylko umierający.

Nie mógł głośno krzyczeć, ponieważ głowę miał odciętą od ciała, a jego mózg dzielił od śmierci zaledwie ułamek sekundy. Mógł jednak krzyczeć w swoim umyśle. I w taki właśnie sposób umarł, krzycząc.

* * *

Tybalt siedział samotnie w domu przed ekranem komputera, wciąż od nowa przeglądając nagrania. Nagranie Martina było jednym z wyraźniejszych. Widział go, zbliżającego się do kasztanowców. W ostatniej sekundzie dostrzegł stalową linę.

W chwili, gdy głowa Martina odpadała od reszty ciała, widział to, co zobaczył on sam, kiedy prawie umarł na obwodnicy Kingston.

Zobaczył zanieczyszczone żółte niebo i krążące po nim wrzaskliwą gromadą, niczym wielka chmura, brudne, poszarpane gawrony. Zobaczył sękate, suche drzewa i trawę tak mulistą jak wodorosty morskie. Zobaczył odległy dom z zapadającym się dachem i ogniska, płonące gdzieś w oddali. Zobaczył szkaradne, garbate stwory, biegające po ulicach. Mignął mu na moment nawet zamazany obraz samego siebie, takiego, jaki był naprawdę.

Wysokiej sylwetki o białej twarzy, odległej i złowieszczej, przerażająco zdeformowanej.

Wyłączył komputer i zszedł po schodach na dół. Otworzył tylne drzwi i wyszedł do ogrodu. Słońce wciąż świeciło, a przynajmniej świeciło w jego wyobraźni. Zapalił papierosa.

Kot przybłęda stąpał ostrożnie po trawie. Zatrzymał się na chwilę i popatrzył na Tybalta, jakby instynktownie wiedział, jakiego odkrycia dokonał on dzięki nowoczesnej technologii. Odkrycia, że kot wcale nie jest rusałką o szarych oczach i lśniącym futrze, lecz czymś tak samo groteskowym jak on sam, i że obaj żyją w ziemskim piekle.

Graham Masterton

CALus tutaj wymawiane jak callous w znaczeniu angielskim - фото 2
***
CALus tutaj wymawiane jak callous w znaczeniu angielskim bezwzględny - фото 3

*„CAL-us”: tutaj wymawiane jak „callous”, w znaczeniu angielskim: bezwzględny, bezduszny, bezlitosny (przyp. tłum.).

*whirlpool (ang.) – wir (przyp. tłum.).

*Merengue – popularny dworski taniec z Haiti i Dominikany, charakteryzujący się posuwistym krokiem (przyp. tłum.).

*W języku angielskim gra słów: Santa (święty) i Satan (szatan) (przyp. red.).

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Festiwal strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Festiwal strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Festiwal strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Festiwal strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x