Анджей Пилипюк - Zaginiona

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Zaginiona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaginiona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaginiona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na aukcji dzieł sztuki i starodruków spotykają się trzy niezwykłe kobiety. Każda z nich pragnie tylko jednego - kreślonej na pergaminie XIX-wiecznej kopii starej mapy północnego Atlantyku. Do czego może prowadzić znajdujący się na koziej skórze plan Friesland? Nikt tak naprawdę nie wie, czy wyśniona wyspa istnieje naprawdę, a jeśli tak - jakie kryje w sobie niebezpieczeństwo.

Zaginiona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaginiona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Dzięki starożytnym granulkom schudnij piętnaście kilo w miesiąc - odczytała na pół

rozbawiona, na pół zirytowana. - Z czego niby mam schudnąć?

Dostała również zachętę do nabywania baz danych z oprogramowaniem do samodzielnego rozsyłania podobnych reklam. Na końcu straszyły jeszcze dwie propozycje powiększenia penisa.

- Zwłaszcza to mi do szczęścia potrzebne... - Uśmiechnęła się kwaśno. - Choć z drugiej strony powiadają, że chłopakom łatwiej się sika. A nie, to powiększenie, czyli na początek coś już trzeba mieć. Reklama nie trafia zatem w moje potrzeby. - Wcisnęła „delete”.

Ale wśród tych śmieci i tworów chciwości ludzkiej wypatrzyła jeden e-mail, którego tytuł

zastanowił ją na tyle, że nie skasowała go od razu:

marynarz@north.atlantic.university.com

Re: mapa z aukcji

Szanowna Pani,

nabyła Pani na wczorajszej aukcji mapę, którą wystawiłem. Pomyślałem, że może zainteresuje Panią stara książka pochodząca z tego samego źródła i chyba spisana w tym

samym języku. Cena będzie bardzo przystępna. W razie zainteresowania będę dziś o dwudziestej w kawiarni Krystynka na Kazimierzu. Pozdrawiam. Olgierd.

Dłuższą chwilę patrzyła na kilka linijek tekstu. Wreszcie wzięła telefon i zadzwoniła do Marcela. Odebrał niemal natychmiast. Zreferowała mu treść wiadomości.

- Zignoruj - polecił. - To może być pułapka.

- Jakby chcieli nas dopaść, to mieli okazję na aukcji - zauważyła.

- Teoretycznie tak, ale cholera wie - westchnął. - Bardzo mi się to nie podoba. Zbyt wielu naszych zginęło przez ostatnie dwadzieścia lat. Martwię się o ciebie. Powinnaś przenieść się do Warszawy. Załatwimy ci tu jakąś stancję...

- Pomyślę. Co z dzisiejszym wieczorem?

- Olej to.

- A jeśli to okazja do uzyskania jakichś użytecznych informacji?

- Za duże ryzyko. Mam dość pogrzebów.

- Czy mógłbyś przyjechać i wybrać się tam ze mną?

- Nie dam rady przed osiemnastą wyjść ze szpitala. Będę asystował przy operacji na otwartym sercu. Chyba że Wiktor... Jeśli zdoła się urwać z roboty. Zadzwonię do niego...

Siedź w domu i nie rób głupstw!

Rozłączyła się.

- Gruba przesada chyba - prychnęła. - Kawiarnia to przecież miejsce publiczne, nikt mi tam flaków nie wypruje.

*

Ze Stanisławą dzieje się coś niedobrego, rozmyślała Katarzyna, przeciągając się rankiem w łóżku. Lekceważy ewidentne zagrożenie. Jest dziwnie ospała. Gdzieś zniknęła jej wrodzona ciekawość. Niedobrze to wygląda. Może to początki starczej demencji, przecież żyje już czterysta lat, nie da się wykluczyć, że w którymś momencie nawet czerwona tynktura przestaje działać... Albo że ciało pozostaje młode, ale mózg zmęczony tak długim życiem zaczyna fiksować. Może zatem ja powinnam, jako najbliższa krewna, zadbać o jej sprawy?

Ujęła w dłoń tablet i raz jeszcze wyświetliła sobie wszystkie zdobyte informacje. Anna Czwartek. Dziewczyna jak setki innych. Szara myszka. Niezbyt ładna, choć zgrabna. Oceny na maturze niezłe, ale też nie nadzwyczajne. Nie na tyle, by dostać państwowe stypendium.

Studentka kończąca pierwszy rok. Autorka artykułu o petrologii ofiolitów, cokolwiek by to mogło znaczyć. W przyszłości, jeśli utrzyma się na studiach, będzie z niej pani geolog od poszukiwania złóż polimetalicznych. Nieciekawa profesja.

Trzy elementy nie pasują do obrazka. Po co chciała kupić tę starą mapę? Skąd ma tatuaż i jaką symbolikę on skrywa? I najważniejsze: jak rozpoznała alchemiczkę? Po czym? A może to pozór? Może nie ma dwudziestu lat, tylko znacznie więcej? Czy znała Stanisławę wcześniej? Diabli nadali. Trzeba powęszyć... Katarzyna nawinęła pasmo włosów na palec.

Jak najskuteczniej zmienić wygląd? Stanęła przed lustrem. Musi przefarbować włosy.

Zmienić sylwetkę. Założyć stanik push-up. Wbić się w gorset kuzynki i mocno zesznurować.

Garsonka, teczka, okulary - szkło okienne w topornej rogowej oprawce... W godzinkę zmieniła się niemal nie do poznania.

- Biorę twój rower - zawołała w stronę sypialni.

Odpowiedziało jej zaspane mruknięcie, ale wyłapała nutę przyzwolenia. No to w drogę.

Po chwili pędziła już ulicą Retoryka, kierując się z grubsza na zachód.

II RP pozostawiła przyszłym pokoleniom dwa wyroby doskonałe, niemożliwe do podrobienia i niemożliwe do poprawienia. Pierwszym jest szabla kawaleryjska wzór 34 -

„ludwikówka”. Drugim - rower firmy Kamiński, wersja cywilna, ta z kołami na drewnianych obręczach... Osiemdziesięcioletnie łożyska pracowały, jakby zamontowano je wczoraj. Tylko sprężyny pod grubą wołową skórą siodełka cichutko, melodyjnie pojękiwały.

*

Autobus szarpnął, skręcając w ulicę Półłanki. Przez okno wionęło smrodem padliny, zamknięta przed laty garbarnia wciąż jeszcze roztaczała upiorne wonie. Po drugiej stronie jak na ironię rozciągało się wielkie targowisko na Rybitwach. Dziewczyna zatkała nos. Jeszcze tylko jeden przystanek...

Wszędzie tam, gdzie żyli ludzie, można coś znaleźć, powtórzyła w myślach.

Wyskoczyła z autobusu obok Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Wąska asfaltowa droga prawie bez poboczy, o chodnikach nie wspominając. Przeszła na drugą stronę. Dawne osiedle kolejowe liczyło pierwotnie około czterdziestu domów. Gdy Anna widziała to miejsce dekadę wcześniej, wiele z nich jeszcze stało. Obecnie ich ślad znaczyły tylko prostokąty betonowych fundamentów oraz słabo czytelny układ działek i uliczek.

- I doskonale - mruknęła pod nosem.

Zagłębiła się w chaszcze. Żelazo było wszędzie. Tysiące gwoździ i gwoździków z rozebranych domków. Druty, pręty, kawałki siatki... Do tego puszki i wieczka od słoików, latami i dekadami wdeptywane w błoto podwórek. Skoncentrowała się. Złoto jest wszędzie, gdzie się go szuka. No, prawie wszędzie. W każdym razie statystyka jest po jej stronie. Każdy z domków zamieszkiwały dwie rodziny. Osiemdziesiąt rodzin jak obszył. Trzysta, może trzysta pięćdziesiąt osób przez pół wieku musiało zgubić coś cennego...

Dreptała, popatrując w glebę. Bez skutku. Same śmieci... Ale nie do końca. Wygrzebała srebrną bransoletkę z lat siedemdziesiątych, cieniutkie kółko z tłoczonym prymitywnym liściastym wzorem. Do tego znalazła dwa kolejarskie guziki i mosiężnego orzełka z czapki.

Nic więcej. Żadnej zagubionej obrączki ślubnej, pierścionka, złotej pięciorublówki czy dziesięciokoronówki... Nic. Poczuła narastające zniechęcenie. Musi się rozluźnić. Pozwolić, by złoto zawołało do niej z ziemi... Niestety, im bardziej jej zależało, tym słabiej śpiewały ukryte w glebie i ściółce metale.

Dziadek w gumofilcach, powyciąganych spodniach i sfilcowanym berecie pojawił się jakby znikąd. W pierwszej chwili przestraszyła się, że to jakiś menel, ale zaraz spostrzegła, że sweter ma czysty, do tego prowadzi na sznurku kozę.

- Skarbów szukamy? - zagadnął przyjaźnie.

- Tak jakby - bąknęła zażenowana.

Nie było już sensu chować ubłoconej saperki.

- Nie wiem, czy cokolwiek można tu znaleźć. - Staruszek popuścił kozie linkę. Zwierzę chciwie wgryzło się w kępę lichej trawy. - W czasie wojny Niemcy te domki postawili. Dla swoich kolejarzy. Opodal planowali zbudować ogromny węzeł kolejowy. Tam dalej, na wzgórzach, był taki mały obóz koncentracyjny, kilkuset więźniów do sypania nasypów i kładzenia szyn... Niejeden więzień pewnie został tu na zawsze w wałach...

- A potem nasi tu mieszkali? - Pokazała guziki i orzełka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaginiona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaginiona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Zaginiona»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaginiona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x