Анджей Пилипюк - Zaginiona

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Zaginiona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaginiona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaginiona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na aukcji dzieł sztuki i starodruków spotykają się trzy niezwykłe kobiety. Każda z nich pragnie tylko jednego - kreślonej na pergaminie XIX-wiecznej kopii starej mapy północnego Atlantyku. Do czego może prowadzić znajdujący się na koziej skórze plan Friesland? Nikt tak naprawdę nie wie, czy wyśniona wyspa istnieje naprawdę, a jeśli tak - jakie kryje w sobie niebezpieczeństwo.

Zaginiona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaginiona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stanisława odczytała z pewnym rozbawieniem napis na blaszce zaczepionej do kłódki. - Nie szkoda ci nerwów, żeby pamiętać wszystkie złe strony życia? Ja na przykład szybko wyrzucam z pamięci przykre chwile, a napotkanych palantów pamiętam najwyżej kilka lat.

- Czasem trzeba zrzucić pewne rzeczy z wątroby - mruknęła jej kuzynka. - A krzywd i

rozczarowań nigdy się nie zapomina.

Stanisława zmarszczyła brwi, usiłując sobie przypomnieć, jak też, u licha, nazywał się jej mąż. Wypatroszyła go blisko czterysta lat temu... Rozpłatała go jak wieprza od miednicy po gardło na środku karczmy pełnej ludzi. Twarz, imię, nazwisko... Musiał przecież jakieś nosić.

Ale zapomniała dokumentnie. W księgach sprawdzić czy jak?

- Zbierajmy się, bo nas deszcz złapie i poza ulgą na wątrobie będziesz miała jeszcze katar

- doradziła życzliwie.

*

Pierwsze krople rozbiły się na chodniku. Anna zbiegła po kilku schodkach i pchnęła drzwi. Weszła do kawiarni, rozejrzała się. Uderzyła ją fala ciepła i delikatny zapach pieczonej szarlotki. Poczuła ślinę mimowolnie napływającą do ust. Wnętrze było niskie, dzieliło się na kilka pomieszczeń, a te pocięto jeszcze niskimi parawanami, tworząc istny labirynt wąskich przejść i dziesiątek zacisznych zakamarków. Tu i ówdzie widziała wtulone w siebie parki licealistów i studentów. Lokal wyglądał na drogi. Zazwyczaj nie bywała w takich miejscach, a gdy już szła gdzieś z kumpelami z roku, zadowalały się ogródkami w miasteczku studenckim, gdzie w plastikowych kuflach serwowano marne przemysłowe piwa, ale za to w miarę tanio.

Tu było po prostu zbyt elegancko. Obrusy i wazoniki z bukietami na stolikach, dziesiątki świeczek płonących w lichtarzach, drewno na ścianach, zasłony z koralików i ikebany.

Designerska czerwona lodówka z przeszklonymi drzwiczkami, w niej podświetlone diodowymi reflektorkami kawałki ciasta na porcelanowych talerzykach. Szeroki marmurowy blat, za nim na regale stała nie bateria marnych piw i tanich mózgotrzepów, tylko eleganckie butelki miodów, dobrych win i koniaków.

Tu zwykła kawa kosztuje tyle, ile wydaję na całodzienny posiłek... - pomyślała dziewczyna z melancholią, odczytując ceny napisane kredą na niedużej czarnej tablicy koło baru.

Mimo wszystko lokal jej się spodobał. Przyjemnie byłoby wpadać do takiego po zajęciach, pić kawę z porcelanowej filiżanki i spokojnie czytając gazetę, skubać ciastko widelczykiem... Poczuła żal i złość. Z pełną mocą opanowało ją towarzyszące jej przez całe lata poczucie, że padła ofiarą spisku, że jej przeznaczeniem jest zupełnie inne życie, że jej miejsce też jest gdzie indziej. Być może w takich miejscach jak ta kawiarenka, przy stoliku nakrytym białym koronkowym obrusikiem...

Zaraz też wypatrzyła człowieka, który ją zaprosił. Facet miał około trzydziestki, był

jasnowłosy, z kwadratową szczęką. Szerokie bary i węzły mięśni znamionowały znaczną siłę fizyczną. Na przedramieniu wytatuował sobie kotwicę. Otaksowała go spojrzeniem. Nie

wzbudzał zaufania. Poznała kiedyś przypadkiem kilku żeglarzy i marynarzy, wyglądali jakoś inaczej. Sympatyczniej.

Rozpoznał ją i zaprosił gestem do stolika. Usiadła.

- Olgierd - przedstawił się.

- Anna - odpowiedziała, choć to nie było potrzebne.

- Kupiła pani na aukcji w hotelu tamtą starą mapę, pomyślałem, że może zainteresuje panią jeszcze ta książka - przeszedł od razu do rzeczy.

Wydobył z torby niewielki wolumin, oprawiony w poczerniałą ze starości skórę, zapiętą dwiema srebrnymi klamerkami. Otworzyła. Książka była drukowana. Dziewczyna nie musiała brać do ręki lupy, by stwierdzić, że użyto ruchomej czcionki, a nie linotypu.

Dostrzegła kilka kolorowych nitek wtopionych w powierzchnię kartek. Papier wyglądał na zrobiony ze starych szmat i z pewnością był czerpany ręcznie.

Na początku dwudziestego wieku nikt chyba nie bawił się w układanie karty z pojedynczych czcionek, pomyślała, tłumiąc podniecenie. Ani w robienie papieru ze starych tkanin. Tylko ci, którzy do przesady cenili sobie solidną rzemieślniczą robotę. Albo ci, którzy nie mieli maszyn poligraficznych ani zaawansowanego przemysłu papierniczo-celulozowego.

- Proszę sobie spokojnie oglądać, zaraz wracam. - Mężczyzna wstał ze swojego miejsca.

Na dole strony tytułowej widniała nazwa miejscowości: Cabaria i data druku: 1911.

Przymknęła oczy, próbując przywołać z pamięci mapę wyspy. Nie kojarzyła takiego miasteczka, ale ostatecznie nie uczyła się wszystkich nazw na pamięć. Na odwrocie kartki przybito ekslibris. Przedstawiał głowę konia.

Wczytała się w treść pierwszej strony. Rozumiała piąte przez dziesiąte, ale niewątpliwie dzieło wydrukowano w dialekcie języka walońskiego. Przekartkowała. Traktat o uprawie roślin i ochronie zbiorów w warunkach ostrego klimatu subarktycznego. Opisane metody osłaniania w chłodne noce pąków drzew owocowych za pomocą ciepłego dymu palonej słomy. Rady, jak ogacić pnie jabłonek. Jak kopcować kartofle, by wytrzymały dwudziestostopniowe mrozy. Opis metod stosowanych przez Norwegów uprawiających drzewka owocowe na półkach skalnych nad fiordami i rady, jak można wykorzystać te doświadczenia. Rysunki odbite w technice stalorytu. Ładna książka, wprawdzie treść niezbyt ciekawa, ale w ojczystym języku...

Będę miała drugi przedmiot pochodzący z kraju przodków, pomyślała.

Marynarz wrócił, niosąc dwa kufle piwa. Jeden postawił przed nią, drugi obok swojego -

pustego. Podziękowała skinieniem głowy.

- Skąd pan to ma? - zagadnęła, tłumiąc podniecenie.

- Znalazłem wraz z mapą w opuszczonej, zrujnowanej szopie rybackiej, gdy pracowałem w Norwegii - wyjaśnił. - Na zachód od Bergen, nad fiordami. Nikt tam nie był od lat, pomyślałem, że niepotrzebnie się marnują. Umie pani odczytać ten język?

Poczuła, że powinna być ostrożna. Ani mapa, ani książka nie wyglądały, jakby leżały latami w ruinach.

- To jakiś dziwny lokalny dialekt, zapewne z pogranicza Belgii. Znam dobrze francuski, wiele słów jest podobnych - zełgała gładko. - Ale część źródłosłowów jakby niemiecka. Takie esperanto pogranicza, przed wojną w Polsce mieliśmy gwary będące połączeniem polskiego i ukraińskiego, tylko zapisywano je sporadycznie.

- Ciekawe, jak belgijska książka znalazła się w norweskiej chacie - powiedział chyba tylko po to, aby podtrzymać rozmowę.

A to była chata, a nie szopa? - natychmiast wyłapała nieścisłość.

- Może jakiś turysta dotarł w tamte strony przed wiekiem? Fiordy Norwegii od dawna przyciągają miłośników dzikiej natury. . - rzuciła teorię.

Działo się coś niedobrego. Instynkt budził się. Zmysły ulegały wyostrzeniu. Widziała teraz bardzo ostro, jakby założyła zbyt mocne okulary.

Czemu przeciąga? - zastanawiała się. Nie jestem ładna ani szczególnie zgrabna, nie chce mnie podrywać, ani nawet bzyknąć w ramach podrywu jednorazowego. Trzeba załatwić sprawę i tyle.

- Dobre piwo tu mają. - Pociągnął solidny łyk. - Jeśli ta książka panią interesuje, to myślę, że kwota stu pięćdziesięciu złotych...

- Myślę, że się dogadamy. - Obejrzała się. - Ale wolałabym ciut utargować.

Wnętrze pubu tonęło w półmroku, widziała jednak jasną, zygzakowatą szczelinę, niczym światło tnące ściany cienia. Droga ucieczki. I druga wiodąca gdzieś przez zaplecze knajpy, zapewne do wejścia służbowego na podwórzu lub w tylnej uliczce. Często widziała drogi prowadzące do wyjścia, ale bardzo rzadko tak ostro. Do tej pory zdarzyło jej się to tylko dwa razy. Kiedyś taka smuga wyprowadziła ją z pożaru. Innym razem poprowadziła zagubioną przez nocny las... W jednej chwili zrozumiała, że jest źle. Bardzo źle.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaginiona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaginiona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Zaginiona»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaginiona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x