Анджей Пилипюк - Zaginiona

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Zaginiona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaginiona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaginiona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na aukcji dzieł sztuki i starodruków spotykają się trzy niezwykłe kobiety. Każda z nich pragnie tylko jednego - kreślonej na pergaminie XIX-wiecznej kopii starej mapy północnego Atlantyku. Do czego może prowadzić znajdujący się na koziej skórze plan Friesland? Nikt tak naprawdę nie wie, czy wyśniona wyspa istnieje naprawdę, a jeśli tak - jakie kryje w sobie niebezpieczeństwo.

Zaginiona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaginiona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stanisława wrzuciła je do kubka. Zdjęła z szyi srebrny krzyżyk. Odkręciła jedno z ramion i wytrząsnęła z wnętrza trzy maleńkie czerwone kryształki. Postawiła kubek na gazie i wrzuciła do środka kule. Po niespełna kwadransie stopiły się. Dodała tynkturę. Używając kombinerek, wymieszała zawartość.

Srebrzystoszara powierzchnia metalu pokryła się jasnozłotymi cętkami, które po chwili rozlały się w żyłki. Nie minęły trzy minuty i cała zawartość zaimprowizowanego tygielka stała się jednolicie złota.

Alchemiczka zdjęła tygiel z gazu, schłodziła zawartość pod kranem i wyjęła krążek wielkości dużej monety. Mężczyzna wydobył z szuflady wagę jubilerską. Położyła odlany kruszec. Cyferki zatańczyły na wyświetlaczu.

- Łącznie trzydzieści pięć gramów - powiedziała. - Wydaje mi się, że powinnam dostać resztę. Kochajmy się jak bracia, a liczmy jak Ży... - urwała skonfundowana niezręcznością swojej wypowiedzi.

- Resztę? - westchnął. - No wiadomo, należy się, to się należy. Tylko piłki nie mam.

Chyba że w złotówkach wyliczę po kursie...

- To dawaj pan tasak, przerąbiemy - zaproponowała.

Mężczyzna znikł i po chwili faktycznie wrócił z tasakiem i deską do krojenia. Stanisława rzuciła krążek na deskę i uderzyła tasaczkiem tak szybkim i zdecydowanym ruchem, że sprzedawca aż podskoczył.

- Sprawdzimy?

Umieścił większy kawałek na wadze i cmoknął z zachwytem.

- Ma pani oko. Pół grama pomyłki, ale na moją korzyść, to może zaokrąglimy?

- Yhym... - burknęła.

Znów znikł i wrócił z doniczką. Roślina wyglądała jak zwykły szczaw. Katarzyna nie dostrzegła na liściach żadnych liter. Spojrzała z powątpiewaniem na kuzynkę.

- Poproszę nożyk - poleciła Stanisława.

Mężczyzna podał jej dziwacznie wyglądające ostrze z brązu.

Pewnie do obrzezywania napletków, pomyślała Katarzyna, ale zaraz zawstydziła się głupiej myśli.

Nóż był znacznie za duży do tak precyzyjnych prac...

- Obmyty siedem razy w bieżącej wodzie. Choć skoro użyje go kobieta, to i tak bez

znaczenia. Musi pani wygłosić inwokację i zadać pytanie... Jedno pytanie!

- Wiem.

- Od razu zaznaczę, że nie wiem, czy to zadziała. Większość naszych rytuałów zarezerwowana była dla mężczyzn!

Stanisława wygłosiła modlitwę po hebrajsku.

- Jak wyleczyć urok zesłany przez czarne skrzypce? - zapytała i ścięła kępkę szczawiu sierpowatym ostrzem.

Rozrzuciła liście na blacie. Przez chwilę nic się nie działo, potem pokryły je ciemniejsze plamy i plamki. Dziewczyny patrzyły, jak z wolna rozlewają się w kreski, jakby jakaś siła rysowała na powierzchni kształty hebrajskich liter.

- Słabo znam hebrajski i jidysz, ale z tego, co widzę, one nie tworzą żadnego sensownego słowa... - mruknęła zawiedziona Stanisława.

- Nigdy nie tworzą. Trzeba je poukładać. Jak przy grze w scrabble - wyjaśnił mężczyzna.

- Przekładaj, aż pojawią się słowa i zdania.

- Spróbuję...

Bez przekonania zaczęła przesuwać liście. Marszczyła brwi. Widać było, że nic nie wychodzi.

- Dwie sefirioty...

- Nie układaj na siłę. Otwórz umysł. Odrzuć oczekiwania - polecił.

Znowu suwała liśćmi. Znowu bez efektu.

- Możliwych kombinacji z pewnością są setki - mruknęła Katarzyna. - W życiu nie ułożymy z tego nic sensownego.

- Faktycznie, nie wychodzi... - westchnęła Stanisława.

- Pozwólcie mnie. - Mężczyzna odsunął ją gestem. - Może nie wychodzi, bo jesteś kobietą. Pismo to męska rzecz! A może dlatego, że to nasza wróżba, nie dla gojów, nawet takich, którzy są przyjaciółmi!

Złożył liście jak talię kart, przełożył kilka razy i rozrzucił na blacie niczym pasjans.

Widać było, że ma sporą wprawę.

- Dusza odepchnięta nie znajduje drogi - odczytał na głos. - Wróci przez skrzypce z pomocą trzeciej ręki.

- Trzecia ręka? Jak niby mamy jej użyć? - zdziwiła się Katarzyna. - I co to ma do rzeczy?

Liście na jej oczach zaczęły żółknąć i więdnąć.

- A to już było drugie pytanie i trzecie nawet. - Sklepikarz rozłożył ręce. - Zaspokoiłaś ciekawość? - zwrócił się do Stanisławy.

- Trochę drogo to wyszło - mruknęła alchemiczka. - Ale cóż... Nie, nie zaspokoiłam.

Jednak to ciekawy i chyba dobry trop.

- Jesteśmy zatem kwita?

Ujęła kartkę z wypisanymi znakami i bez słowa przedarła ją na pół.

- Jesteśmy kwita - potwierdziła.

*

Opuszczając Wrocław, trafiły na spore, niezmiernie irytujące korki.

- Nie brzmi to szczególnie sensownie - westchnęła Katarzyna.

- Przepowiednie z reguły wymagają interpretacji. - Starsza kuzynka wzruszyła ramionami. - Na przykład słynne centurie Nostradamusa to kompletny bełkot, aczkolwiek skrywają ciekawe informacje.

- Tylko że zazwyczaj dopasowywane są do wydarzeń, które już nastąpiły. . W drugą stronę działają zdecydowanie gorzej.

- Może dlatego, że nie umiemy ich właściwie odczytać?

- A słyszałaś o synu Nostradamusa?

- Nie? Kim był? - zaciekawiła się Stanisława.

- W tym problem, że nikim ważnym. Strasznie chciał dorównać ojcu i zaczął wygłaszać własne przepowiednie. Między innymi zapowiedział, że konkretnego dnia nastąpi pożar jego rodzinnego miasta. Wieczorem przyłapano go szalejącego z pochodnią na strychach kamienic... Próbował nagiąć rzeczywistość do własnego proroctwa. Został powieszony.

- Fascynujące. Innymi słowy, jesteś sceptyczna...

- Tego nie powiedziałam - westchnęła eks-agentka. - Kumplując się z tobą, widziałam rzeczy, które wstrząsnęłyby największymi sceptykami.

- No cóż - westchnęła Stanisława. - Nasza rzeczywistość jest jak zamarznięty staw.

Większości ludzi wystarczy ślizganie się po powierzchni. Czasem jednak lód trochę nadpęknie.

Katarzyna zjechała na chodnik i zatrzymała auto.

- Zaraz wracam - powiedziała i zanurkowała w sklepie dla modelarzy.

Wróciła po chwili z pudełkiem w ręce.

- Co tam masz? - zaciekawiła się kuzynka.

- Trzecią rękę.

- Co?!

- Taki chwytak z lupą, którego używają jubilerzy i elektronicy przy lutowaniu drobnych elementów - wyjaśniła Katarzyna.

- Hmm... Czy to nie byłoby zbyt proste? I jak niby mamy tego użyć? Do skrzypiec przykręcić?

- Tego to już nie wiem. Ale jak już wymyślimy sposób, lepiej mieć to w bagażniku, niż fatygować się kolejny raz do miasta.

*

Na miejsce dotarły wczesnym popołudniem. Zdzisław wyszedł im na powitanie.

- Miałbym prośbę - powiedział. - Gdybyście mogły posiedzieć dwie godziny z Zuzanną...

Strzelił mi termostat w kotłowni, muszę wymienić, a żona jeszcze nie wróciła. Niby siostry nie trzeba pilnować, ale same wiecie, jak to jest...

- Oczywiście, dotrzymamy jej towarzystwa - zgodziła się Stanisława. - Gdzie jest?

- W swoim pokoju.

Powędrowały na górę. Dziewczyna faktycznie siedziała w fotelu, nieruchoma jak manekin. Stanisława pochyliła się, popatrzyła jej w oczy, potem przywołała kuzynkę gestem i wyjęła z kieszeni lusterko.

- Popatrz na jej źrenice - powiedziała.

- Jak główki szpilek...

- A nasze szerokie, bo tu ciemnawo dosyć... Ona jest gdzie indziej. W jasnym, mocno oświetlonym miejscu.

Katarzyna poczuła dreszcz na plecach.

- Co robimy? - spytała. - To znaczy miałam na myśli, czy wiedza zdobyta we Wrocławiu podsuwa ci jakąś ideę...

- Gdy byłam młoda, stosowano zasadę, że podobne leczy podobne. Na przykład na żółtaczkę ordynowano chorym cytryny i rosół z kanarków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaginiona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaginiona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Zaginiona»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaginiona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x