Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Móri I Ludzie Lodu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Móri I Ludzie Lodu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Móri I Ludzie Lodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Móri I Ludzie Lodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Móri I Ludzie Lodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Rzeczywiście, anioł ma rację.
– Jak to często bywa – mówił dalej, kiedy przechodzili pod przypominającym niesamowitą firankę nawisem lodowym – w średniowieczu znajdował się tam również klasztor. Nic jednak z niego już nie zostało, klasztor odszedł w niepamięć, podobnie jak pogańska świątynia. Minio to są w kościele drzwi prowadzące do grobowej krypty, a tam znajduje się mur pochodzący z czasów szarych braci. Mnisi wiedzieli, że istnieje tajemnicze przejście, i zamurowali je. Nie chcieli bowiem mieć nic wspólnego z pogańskimi rytuałami, jakie się tu kiedyś dokonywały, ani z owym tajemniczym wejściem, uważali zresztą, że przynosi ono nieszczęście.
Teraz wyjaśnienia podjął drugi anioł:
– Tak jest. Sądzili, że przejście prowadzi do piekła. Gdyby zbadali je dokładnie, znaleźliby coś dokładnie odwrotnego, są to bowiem jedne z Wrót do Królestwa Światła.
– Poganie musieli chyba o tym wiedzieć?
– Oni widzieli jedynie czarną dziurę w ziemi. Wrzucali do niej swoich wrogów.
No, a czarne anioły znają najdrobniejsze nawet szczegóły, pomyślała Miranda, próbując jednocześnie utrzymać równowagę na lodowym bloku. One wiedzą o wszystkim, co kiedykolwiek miało miejsce w czasie i przestrzeni. O wszystkim! Trzeba przyznać, że to trochę przerażająca świadomość.
– A ci wrogowie? – zapytał Dolg. – Gdzie oni się później podziali?
– Większość wrzucano do otworu już po śmierci, więc nie było problemu. Inni umierali w lochach. Niektórzy jednak odnaleźli drogę dalej. Są nawet tacy, którym udało się dotrzeć do Królestwa Światła. Inni, źli z natury, znaleźli się poza jego granicami.
Kiedy wszyscy spoglądali na niego pytająco, wyjaśnił:
– Istnieje również Królestwo Ciemności… Poza granicami Królestwa Światła, do którego dotrzeć jest bardzo trudno. Nawet jeśli uda wam się przekroczyć Wrota, istnieje niebezpieczeństwo, że traficie do państwa Ciemności, które jest o wiele większe. W takim razie powinniście się ze wszystkich sił starać iść dalej, nie poddawać się.
Kolejny daleki grzmot przywołał ich do rzeczywistości.
– Musimy uciekać – westchnął anioł. – Chodźcie, wyprowadzimy was.
– Ale nasz szofer was zobaczy… – zaniepokoił się Móri, kiedy biegli ku wyjściu.
– On śpi. Głęboko. I będzie spał, dopóki go nie obudzimy.
Spieszyli się, ale też posuwali znacznie szybciej niż poprzednio, bowiem dwie nadprzyrodzone istoty usuwały im z drogi wszelkie przeszkody.
Przy samym wyjściu Marco zatrzymał się i głęboko wciągnął powietrze. Mgła opadła, mieli przed sobą rozległy biały krajobraz, w którym widoczne były tylko najwyższe szczyty. Rozpoznawali Askję, Herdhubreidh. Dolg zadrżał.
– To była samotna wędrówka – powiedział cicho.
Inni przytakiwali ze zrozumieniem.
– Moi przyjaciele – zwrócił się Marco dziwnie stanowczym głosem do aniołów. – Od dawna już rozmyślam o pewnej, sprawie.
Tamci czekali w milczeniu, więc ciągnął dalej:
– Otóż, jak wiecie, nie wszyscy członkowie Ludzi Lodu znaleźli sobie miejsce w Czarnych Salach, nie wszyscy czują się tam dobrze. Większość tak, są jednak niespokojne dusze, wciąż bezskutecznie poszukujące przystani.
– Wiemy – uśmiechnął się jeden z aniołów. – Na przykład ty.
– Tak jest. Ale teraz myślę o moich krewnych, Sol, Tengelu Dobrym, Villemo i wielu, wielu innych, Zastanawiam się mianowicie, czy oni nie chcieliby nam towarzyszyć na drugą stronę Wrót.
Czarne anioły popadły w zadumę.
– Porozmawiamy z twoimi kuzynami – oznajmiły po chwili. – Jeśli zechcą iść z wami, nie będzie przeszkód.
– Znakomicie! Dam wam znać, kiedy i skąd wyruszamy.
Przecież Sol i inni zmarli już bardzo dawno temu, chciała zaprotestować Miranda, przypomniała sobie jednak opowiadanie Móriego. W tamtej grupie, w której przekroczyła Wrota jego rodzina, znajdowało się wiele dusz zmarłych i innych nadprzyrodzonych istot.
Podziękowali tedy czarnym aniołom, które natychmiast wzbiły się w niebo i odleciały ku północy.
Ku Dimmuborgir, pomyślała Miranda.
Kiedy ludzie podeszli do jeepa, Addi przeciągnął się i obudził.
– No Bogu dzięki, jesteście – westchnął z ulgą i popatrzył na zegarek. – Dobrze, żeście zrezygnowali z tego pomysłu i tak szybko wyszli na świat.
W drodze powrotnej do cywilizacji Marco zadał czarnoksiężnikowi nieprzyjemne pytanie:
– Czy jesteś pewien, że twoja rodzina i wszyscy wasi przyjaciele dotarli do Królestwa Światła? Że ich droga nie zakończyła się natychmiast po przekroczeniu Wrót? Że nie zginęli? Jesteś tego całkiem pewien?
– Nie jestem – przyznał Móri, – Szczerze mówiąc, nie wiemy nic. Możemy jedynie żywić nadzieję. Powinniśmy mieć prawo zachować wiarę, że wszystko tam skończyło się dobrze, nic innego nam nie pozostaje.
Tylko życie wieczne, pomyślał Marco zgnębiony. Wieczne życie w tęsknocie i żalu.
Następny wieczór spędzili w Reykjaviku, Ponieważ ranny samolot do Oslo startował o jakiejś zupełnie barbarzyńskiej porze, Addi pożegnał się z nimi już teraz, dziękowali mu gorąco za wspaniałą współpracę.
Addi to naprawdę godny szacunku reprezentant świetnej grupy islandzkich przewodników, wożących turystów na dzikie pustkowia.
On również dziękował za wszystko i zapraszał znowu,
Obie strony wiedziały jednak dobrze, że nigdy więcej się nie zobaczą.
Wrota bowiem stanowią granicę pomiędzy dwoma światami.
Jeśli zdołają je odnaleźć…
18
Ellen cierpiała.
Szczęście z odzyskania wnuczki mąciły jej poważne zmartwienia. Dzieci na miejscowym placu zabaw odkryły Sassę, ale konfrontacja okazała się bardzo nieprzyjemna. Wprawdzie Ellen zdołała dzieciom wytłumaczyć, co się stało, ale nadejdą przecież nowe spotkania z innymi dziećmi. W dodatku żadne z tych już poznanych nie podjęło inicjatywy wciągnięcia Sassy do gromady.
Wyglądało na to, że dziewczynka przywykła do samotności. Najchętniej zamykała się w swoim pokoju i bawiła z kotkiem, którego uwielbiała. Ellen nie miała odwagi zapytać synowej, jak sobie z tym wszystkim radziła, w głębi duszy myślała o niej bardzo ciepło, jako o matce, która tak znakomicie chroniła swoje okaleczone dziecko. Mimo wszystko to ładnie z jej strony, że nigdy nie chciała oddać córeczki, myślała Ellen.
Sassa jednak, która obdarzała babcię coraz większym zaufaniem, wspominała raz po raz o sprawach i wydarzeniach, które zdawały się świadczyć o czymś odwrotnym.
Na przykład o tym, że nigdy nie wolno jej było posiadać zwierzątka, ponieważ one przeszkadzają i okropnie brudzą. W ciągu ostatnich czterech lat życie Sassy było udręką. Przedtem zdarzało się, że mama przytulała ją gwałtownie i szeptała coś w rodzaju: „Zostaniesz ze mną, twój ojciec nigdy cię nie dostanie, bo on zrobiłby ci krzywdę”. Po śmierci ojca jednak dziecko okazało się znacznie mniej przydatne, matka nie miała się już na kim mścić. Wspominała nawet od czasu do czasu o tym, by umieścić dziewczynkę u jakiejś rodziny albo po prostu w domu dziecka, bo przecież nie można jej pokazywać ludziom.
Sassa, rzecz jasna, nie mówiła tego wyraźnie, w każdym razie nie świadomie. Wspominała tylko podczas serdecznych rozmów z babcią o różnych faktach ze swego nieszczęśliwego życia.
Nataniel wyprawiał się z wnuczką na długie spacery. Dziewczynka bardzo to lubiła, chętnie trzymała dziadka za rękę, kiedy wieczorem przechodzili obok jakichś ponurych miejsc. Zdarzało się, że całą drogę z nim rozmawiała, a kiedy Nataniel i Ellen zebrali razem wszystko, czego się dowiedzieli, postanowili, że Sassa nigdy nie wróci do matki, chyba że sama bardzo by tego chciała.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.
