Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Móri I Ludzie Lodu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Móri I Ludzie Lodu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Móri I Ludzie Lodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Móri I Ludzie Lodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Móri I Ludzie Lodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
W końcu doszło też do bardzo nieprzyjemnej rozmowy. Ojciec Bodil chciał mówić z Gabrielem, który siedział jednak na ostatnim siedzeniu, więc Nataniel, znajdujący się blisko Addiego, wziął słuchawkę. I usłyszał potok przekleństw i wymyślań. Jak oni mogli zostawić własnemu losowi jego nieszczęsną córkę w takiej dziurze jak Reykjavik, gdzie ona nikogo nie zna, a na miejsce w samolocie do domu trzeba czekać cały tydzień!
Nataniel cieszył się, że to na niego spadła najgorsza złość, a nie na sympatycznego Gabriela. Wyjaśnił krótko, że nikt nie zapraszał Bodil do wyjazdu, i że przejechała tu z własnej inicjatywy, bez odpowiedniego ubrania, a poza tym w samochodzie nie było dla niej miejsca. Wreszcie dodał, że pomiędzy nią a pozostałymi pasażerami panowała nieprzyjemna atmosfera.
Ojciec Bodil przemawiał lodowatym tonem. „Niech się nikt nie waży naruszać dobrego imienia i opinii mojej córki! Bodil nigdy nie popełnia błędów. Chcę natychmiast rozmawiać z Gabrielem!”
„Gabriel, niestety, jest w tej chwili nieosiągalny, ale wszystko mu powtórzę” – zapewnił Nataniel.
„Nigdy nie powinienem był pozwolić mojej wspaniałej córce mieszkać u Gabriela, zniszczą ją tam, to takie wrażliwe dziecko. Ciotka mojej żony nie powinna była wiązać się małżeństwem z tym okropnym rodem, z tymi jakimiś Ludźmi Lodu. I że Gabriel zdecydował się ciągnąć biedne dziecko ze sobą w jakąś straszną podróż…”
„Powinien pan ją zatrzymać, zamiast wyposażać ją w wielkie sumy pieniędzy na luksusowe ubrania, które tutaj do niczego się nie nadają. Byłoby nieodpowiedzialnością z naszej strony zabierać ją na pustkowia…”
„Bodil nie dostała ode mnie żadnych pieniędzy!” – ryknął farmer tak głośno, że Nataniel musiał odsunąć słuchawkę od ucha. – „Ona nawet nie miała czasu, żeby poinformować rodziców o tej głupiej wyprawie. Dlaczego została zaciągnięta na zapomnianą przez Boga i ludzi Islandię w czasie, kiedy mogła być u nas w domu albo cieszyć się słońcem Południa?”
I tak dalej. Nataniel był mocno zirytowany, kiedy nareszcie mógł odłożyć słuchawkę, wysłuchawszy gróźb o policji i innych plagach.
Zreferował rozmowę towarzyszom podróży.
– Powiedzcie mi, dziewczęta – rzekł na koniec. – Czy on swoje pozostałe dzieci też tak ubóstwia?
– Absolutnie nie. Tamtych dwoje ledwie zauważa.
– A jego żona? Kuzynka Gro.
– No, to jest tak zwana elegancka pani. Podziwia swojego dynamicznego męża i pokazuje przyjaciółkom wszystko, co on jej kupuje, żeby wzbudzić zazdrość. I wielbi swoją piękną córkę ponad wszelkie granice. Czołga się przed nią, kiedy Bodil jest w domu, i czuje się gorsza od niej pod każdym względem.
– Czy to nie dziwne? – roześmiała się Ellen. – Bodil jest tego rodzaju osobą, która człowieka okropnie irytuje, ale o której się nie przestaje mówić, nawet kiedy jej już nie ma.
– No właśnie – wtórowała jej Indra. – Bo myślę, że to bardzo przyjemne móc się na kogoś irytować. Oj, zdaje się, że docieramy do Sprengisandur!
Wkrótce potem znaleźli się na drodze do rozległej kamiennej pustyni, na której pierwsi zdobywcy Księżyca trenowali przed wyprawą Apollo.
Tej sprawy z kosmonautami, zdobywcami Księżyca, i satelitami Móri nie rozumiał. Zdawał sobie sprawę, że w ostatnich stuleciach dokonał się nieprawdopodobny postęp techniczny, ale dla jego umysłu było tego zbyt wiele. Trzeba czasu, żeby wszystko do niego dotarło.
Kiedy jechali piaszczystym szlakiem i Móri patrzył na rozległe krajobrazy, szare i bezkresne, poczuł się bardzo źle. Siedzący na tylnych miejscach wzdychali raz po raz z zachwytu nad fantastycznym ogromem i urodą panoramy, ale oni zachwycali się wszystkim, co widzieli. Na przykład kamieniem elfów, który uszanowali budowniczowie drogi, poprowadzili ją wielkim łukiem wokół kamienia, gdzie zgodnie z ludowymi wierzeniami miały się w dawnych czasach ukazywać elfy. Początkowo próbowano usunąć głaz i położyć nawierzchnię zgodnie z planem. Kiedy jednak wszystkie maszyny psuły się w pobliżu miejsca elfów, budowniczowie się rozmyślili. Dzięki temu uzyskano jeszcze jedną atrakcję turystyczną, opowiadał Addi z lekką ironią. Miranda poprosiła, by się zatrzymał, i pobiegła do kamienia, żeby sprawdzić, czy nie ma tam czegoś szczególnego. Żadnego elfa nie zobaczyła, ale to nie odebrało jej wiary w ich istnienie.
Gdyby jeszcze do tej pory nie zdobyła serca Móriego, to z pewnością teraz by do tego doszło. Wytłumaczył jej, że wiele elfów również przekroczyło Wrota, tak bardzo rozczarowało je zachowanie ludzi.
Móri z trudem wytrzymywał na przednim siedzeniu podczas jazdy przez Sprengisandur, więc zamienił się z Markiem. Wolał nie wzbudzać przykrych wspomnień. Inni jednak dostrzegali zróżnicowanie w monotonnym krajobrazie. Mimo to odetchnęli z ulgą, gdy w pewnej odległości zobaczyli Versalir i skręcili w prowadzący tam trakt.
Przewiany wiatrami hotel turystyczny i stacja benzynowa, Addi powiedział jednak, że Versalir to to samo słowo co Versailles.
– Tylko otoczenie inne – uśmiechnął się Gabriel. – Poza tym można się zastanawiać, która nazwa jest starsza. Versalir, co oznacza zmianę pogody, bardzo dobre określenie, jak na takie miejsce, czy też francuska nazwa Versailles, której znaczenia niestety nie znam. Mimo wszystko przyjemnie będzie wziąć prysznic. Jesteśmy w drodze od szóstej rano, kiedy to wyruszyliśmy z domu w Norwegii.
– I kiedy to Indra zdołała obudzić się sama – wtrąciła Miranda. – Niepojęte!
O żadnym luksusie w Versalir nie było mowy, ale też po co komu luksus? Dziewczęta dostały jeden pokój, Nataniel i Ellen drugi, a Gabriel, Marco i Móri zajęli trzeci. Addi załatwił wszystko zawczasu.
Móri nie mógł zasnąć. Słyszał wiatr od Sprengisandur, jak szarpie narożnikami domów i tajemniczo zawodzi. Ów wiatr przynosił ze sobą myśli i wspomnienia, obrazy z przeszłości, w końcu Móri wstał. Mimo że nienawidził kamiennej pustyni, jakaś wewnętrzna siła nakłoniła go do wyjścia. Panowało to samo przyćmione światło jak wtedy, gdy jako mały chłopiec jechał tędy pod strażą ludzi gubernatora. Teraz wszystko pogrążone było w ciszy, jeśli nie liczyć lodowatych porywów wiatru znad pustyni. Jakiś mniejszy jeep ukazał się na tle nieba. Ogromny superjeep Addiego stał przy stacji benzynowej. Parkowało tam już wiele pojazdów, kiedy przyjechali. Wszystkie z napędem na cztery koła.
To, czego Móri się ostatnio nauczył, a trzeba powiedzieć, że chłonął wiedzę o technicznych wynalazkach, sprawiało, że niekiedy zaczynało mu się mieszać w głowie. Będzie potrzebował wiele czasu, by nadrobić opóźnienia. Spojrzał na pustynię po tamtej stronie drogi. -Teraz też was widzę – szepnął. – Widzę wszystkich zmarłych, ludzi i zwierzęta, spoczywających na skraju drogi śmierci. Z tą tylko różnicą, że teraz jest was więcej. Sprengisandur nadal żąda ofiar. Myślę jednak, że dzisiaj nie, dzisiaj do niczego strasznego nie dojdzie.
Móri nie chciał do końca przyznać, że zdążył pokochać ów fantastyczny pojazd Addiego, superjeep. Gdybyśmy już w osiemnastym wieku mogli taki posiadać, to z pewnością wykorzystalibyśmy szansę, myślał, by uspokoić sumienie i przekonać samego siebie, że nie zdradza swojej epoki.
Odszedł daleko od zabudowań, daleko od drogi, niepokój w sercu nie pozwalał mu jeszcze zawrócić. Szedł na pustkowia, które, co może dziwne, nie zostały pokryte lawą, ale zwyczajnymi, drobnymi kamykami i żwirem, tak po prostu. To zresztą zaskoczyło jego współpasażerów, którzy sądzili, że cała Islandia zrobiona jest z lawy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.
