Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Móri I Ludzie Lodu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Móri I Ludzie Lodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czarnoksiężnik Móri był nieśmiertelny i dlatego leżał uśpiony w nie oznakowanym grobie, podczas gdy cała rodzina z wyjątkiem Dolga przekroczyła tajemnicze Wrota. Teraz Marco oraz Nataniel z Ludzi Lodu pomagają mu odnaleźć zaginionego syna. Poszukiwania Dolga wymagają pełnej niebezpieczeństw podróży na Islandię i do krainy elfów.

Móri I Ludzie Lodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Móri I Ludzie Lodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nic podobnego – odparła stanowczo Indra, którą cieszył widok zakłopotanej Bodil.

Gabriel zdziwił się:

– Ależ, Bodil, czy nie dałem ci listy rzeczy, które będą ci tutaj potrzebne?

– Owszem, ale wszystko na tej liście było okropnie beznadziejne! Stare, znoszone rzeczy, grube swetry, same niezdarne ubrania, solidne buty i… Ja przecież nigdy nie noszę butów na płaskich obcasach, to chyba rozumiecie. Poza tym przecież zaraz pojedziemy samochodem? Do hotelu.

– Do jakiego hotelu? – warknęła Indra.

Bodil straciła poczucie humoru.

– Tam gdzie mamy mieszkać, oczywiście! Daj mi swój deszczowy płaszcz, Indra, nie wygłupiaj się!

– Dlaczego chcesz włożyć mój płaszcz od deszczu?

– Dlatego, że to jedyne ubranie, jako tako się prezentujące. Oddam ci go z powrotem w hotelu.

– Bodil, wbij sobie nareszcie do głowy, gdzie jesteś – rozgniewała się Miranda – Nie będziemy mieszkać w żadnym hotelu w Reykjaviku. Natychmiast stąd ruszamy dalej.

– Dalej, dokąd?

Miranda odwróciła się do Gabriela.

– Tato, ty nie powiedziałeś swojej ulubionej towarzyszce podróży, że wybieramy się na pustkowia?

– Oczywiście. Przecież ci mówiłem, Bodil. – Zwrócił się do pozostałych, uśmiechał się bliski rozpaczy, bo naprawdę zaczynał już tracić cierpliwość. – Czy żadna z dziewcząt nie ma porządnych ubrań, by pożyczyć Bodil?

– Nie – odpowiedziały unisono wszystkie panie, a za nimi również kilku panów.

Miranda i Móri nie słuchali już dłużej. Odeszli kilka kroków na bok, bo wciąż jeszcze musieli czekać na samochód.

– To tylko lotnisko – rzekła Miranda zachwycona. – Ale już tu jest coś niezwykłego w krajobrazie, to wysokie niebo, czyste powietrze, atmosfera, coś, co chwyta człowieka za serce. Rozumiesz, o co mi chodzi?

Móri patrzył na nią, a jego oczy promieniały radością.

– Czy cię rozumiem! Od razu wiedziałem, że będziesz się tutaj czuła jak w domu, Mirando.

– Tak, tak to jest – potwierdziła. – To niezwykłe, surowe piękno…

– A przecież, jak sama mówisz, widziałaś dopiero lotnisko – uśmiechnął się. – Poczekaj, aż znajdziemy się w głębi kraju. Zobaczysz fiordy… No, wszystkiego nie zdążymy obejrzeć, nie jesteśmy przecież turystami. Ale naprawdę chciałem pokazać ci mój kraj, Mirando. Teraz jednak chyba nas wołają.

Bodil była oczywiście znacznie mniej zachwycona. Niecierpliwie machała do Marca.

– Pożycz mi kurtkę, prosiłam cię już, okropnie marznę!

– No i to rozstrzyga sprawę – oznajmił Nataniel zdecydowanym tonem. – Zostaniesz w Reykjaviku, Bodil. Nie chcemy ciągnąć za sobą takiego balastu.

– Chyba nie jestem żadnym balastem – syknęła Bodil.

– Owszem, i to dosyć ciężkim – wtrąciła Indra. – Ale oto zdaje się i nasz jeep.

Kiedy Bodil zobaczyła wielkiego, terenowego jeepa na wysokich kołach, wykrzyknęła:

– Autobus? Chyba nie pojedziemy autobusem?

I tym samym wygłupiła się również bardzo wobec Addiego, szofera, niezwykle dumnego ze swego specjalnie skonstruowanego forda Econoline, z napędem na cztery koła, o mocy dwustu pięćdziesięciu koni i pojemności silnika siedem i trzy dziesiąte litra. Oraz z trzema skrzyniami biegów, dodatkowym bakiem na benzynę, specjalnym systemem nawigacyjnym, doskonale wyposażoną stacją radiową, posiadającą zarówno odbiornik, jak i nadajnik na falach ultrakrótkich, połączenia z krajowymi służbami ratowniczymi i tak dalej. Po prostu superjeep.

I ten klejnot Bodil odważyła się nazwać autobusem!

Miranda starała się policzyć anteny na dachu.

– Co najmniej dziesięć – rzekła z podziwem.

– Chyba trochę przesadziłaś – uśmiechnął się Marco. – Ale rzeczywiście jest ich mnóstwo.

– Stoi tutaj kilka jeepów – powiedziała Miranda. – Żaden jednak nie dorównuje naszemu.

– Przypominasz mi pewnego chłopca z mleczarni, którego znałem w dzieciństwie – uśmiechnął się Nataniel. – On oceniał zamożność chłopów po liczbie baniek z mlekiem wystawianych każdego ranka przy drodze. Mniej niż trzy oznaczały biedę.

– Co prawda nie rozumiem zbyt wiele z najnowszej techniki – wtrącił Móri. – Ale jedną rzecz wiem na pewno: Ktoś, kto zabłądzi na islandzkich pustkowiach, jest zgubiony.

– Tak – przyznał Nataniel. – I stąd ten system nawigacyjny.

Kiedy już wszyscy przywitali się z kierowcą i przewodnikiem podróży, Nataniel oświadczył:

– Ta młoda dama nie jedzie z nami. Ona zostanie w Reykjaviku.

– Nic podobnego! – zawołała Bodil oburzona.

Addi popatrzył na nią taksująco.

– Jest jedna osoba więcej, niż się umawialiśmy. W samochodzie będzie zbyt ciasno.

Tym samym rozwiązał problem. Dla Bodil nie ma miejsca.

– Widzę, że jesteś wściekła – zauważyła Indra. – Nie wiem, dlaczego wzięłaś moją torbę.

Bodil odrzuciła torbę z powrotem i chwyciła swoją.

Addi zawołał znajomego kierowcę innego jeepa, poprosił, by odwiózł Bodil do Reykjaviku i ulokował ją w jakimś dobrym hotelu.

Protesty dziewczyny na nic się nie zdały. Ani jej prośba skierowana najpierw do Marca, a potem do Gabriela.

Odpowiedzi brzmiały: „W tym ubraniu zamarzniesz na śmierć”. „Nie ma, niestety, miejsca w samochodzie”. Z wściekłością zwróciła się do Addiego:

– Mógłbyś wziąć większy samochód!

– Może autobus? – zapytał cierpko.

Kolega ruszył w drogę. Wszyscy widzieli, jak Bodil protestuje.

– Zegnaj, Bodil – pomachał jej Nataniel.

– Chwała Bogu, że odjechała – mruknęła Ellen.

Ułożyli swoje torby w bagażniku i wsiedli do samochodu. Stopień był bardzo wysoki. Ktoś powiedział ze śmiechem: „Wyobraźcie sobie te obcisłe spódnice Bodil tutaj. To prawdziwa katastrofa!”

– Ale przecież miejsca jest dość – zauważyła Ellen zdumiona.

– Zmieściłyby się swobodnie co najmniej dwie osoby, a w razie konieczności nawet trzy – odparł Addi niewzruszony. Nie zapomniał lekceważących słów na temat swojego wspaniałego samochodu. Pamiętał też intensywną niechęć innych pasażerów wobec tej niepospolicie urodziwej panienki na wysokich obcasach. Woził już przedtem tak zwane kobiety fatalne i był umiarkowanie zachwycony miłosnymi intrygami oraz flirtami na tylnych siedzeniach.

Samochód opuścił Keflavik i ruszył na spotkanie przygody.

Pasażerowie cieszyli się. Tylko Gabriel miał wyrzuty sumienia, uważał, że zdradził Bodil. Z drugiej jednak strony, ona przecież podczas całej podróży kompletnie go ignorowała, pominąwszy te momenty, w których potrzebowała jego pomocy.

Już się właściwie zaczął domyślać powodów wrogości swoich córek wobec sublokatorki.

Kim ja jestem? Starszym panem, którego łatwo oszukać? Ta świadomość bardzo go bolała. Obecność Bodil w domu stanowiła przecież jasny punkt w jego samotnym życiu. Tak miło było na nią popatrzeć. Zawsze sprawiała wrażenie pogodnej i chętnie z nim rozmawiała. Chętnie też pożyczała trochę pieniędzy, prosiła o radę…

Co on sobie, u licha, wyobrażał?

Na razie jeszcze nic. Mało brakowało jednak, a byłby wpadł w okropnie banalną pułapkę. Zakochać się w dwudziestolatce! On, mężczyzna czterdziestosiedmioletni!

Trochę się też cieszył z tego, że zabrał ją w tę podróż Pozwoliło mu to otworzyć oczy na całą sprawę. W przeciwnym razie siedziałby pewnie tutaj w samochodzie przemierzającym islandzkie pustkowia i tęsknił do domu. Do Bodil.

Mimo wszystko miał nadzieję, że dziewczyna będzie się w Reykjaviku dobrze bawić. Gabriel był bowiem bardzo życzliwym i sympatycznym człowiekiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu»

Обсуждение, отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x