Margit Sandemo - Martwe wrzosy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Martwe wrzosy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Martwe wrzosy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Martwe wrzosy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Anna Maria Olsdotter przyjechała do małego górniczego osiedla Martwe Wrzosy, by poprowadzić szkołę dla dzieci robotników. Nie wszyscy jednak ucieszyli się z jej obecności, a wkrótce ktoś usiłował ją zamordować. Anna Maria wezwała na pomoc kuzyna, Heikego Linda. Przybył on dosłownie w ostatnim momencie, gdy nad wieloma mieszkańcami osady zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo…

Martwe wrzosy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Martwe wrzosy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W dalszym ciągu listu Anna Maria napisała trochę więcej o sobie, ale o Adrianie Brandcie nie wspomniała, wolała mieć pewność, jak się sprawy rozwiną, czy on w ogóle dostrzeże jej istnienie. Zapytywała, jak się miewają Vinga i Eskil. Wyraziła nadzieję, że rodzina jest zdrowa, i załączała serdeczności dla wszystkich.

Wysłała list nie zwlekając. Napisała na kopercie „Pilne” i zapłaciła więcej niż za normalny list. Nie żeby uważała, iż przeciąża pocztę w ten sposób, ale chciała zrobić wszystko, by list doszedł jak najszybciej.

W czwartek wieczorem została zaproszona do kuchni Klary, gdzie Greta dość nieporadnie ćwiczyła się w sztuce pisania używając drzewnego węgla wyjętego z pieca, a troje młodszych dzieci już spało. Anna Maria z zakłopotaniem myślała, że zajmuje ich jedyny pokój, a cała rodzina tłoczy się tutaj. Do przyjęcia lokatorki skłoniło ich zapewne ubóstwo.

Usiadły z Klarą przy kuchennym stole, gdy do izby wszedł rosły i dość niezdarny mężczyzna o bardzo sympatycznej twarzy. Z zaciekawieniem przyglądał się Annie Marii.

– To mój brat – przedstawiła Klara, a jej twarz rozjaśniła się radośnie. – Wejdź, wejdź, pijemy właśnie kawę, panienka i ja.

A więc to jest Kulawiec, ten zdradzony i porzucany. Tak, rzeczywiście pociągał nogą, a nawet wyraźnie kulał.

Uprzejmie podziękował za zaproszenie i usiadł skrępowany, z rękami złożonymi bezradnie na kolanach. Powiedział, jak bardzo się cieszy, widząc siostrę w dobrym humorze, od dawna nie była taka zadowolona, mówił.

– Bo mam z kim porozmawiać i nikt się nie wyśmiewa, że mąż ode mnie uciekł – powiedziała Klara sucho. – Żebyś wiedział, jak łatwo jest rozmawiać z naszą panienką! Chociaż jest taka wytworna i w ogóle. Wiesz rodzina panienki pracowała dla Oxenstiernów! To chyba wyżej postawiona rodzina niż ci skąpcy Brandtowie.

Kulawiec dał wyraz swemu zachwytowi dla tak znakomitych koneksji. Rozmawiali chwilę o pogodzie, że zanosi się na mróz, po czym Kulawiec powiedział:

– Muszę przyznać, że byłem bardzo ciekawy, jak też mamzela wygląda. Mówią, że przyjemnie popatrzeć, i nie przesadzają – zakończył ze śmiertelnie poważną miną, nie spuszczając wzroku z Anny Marii.

Pochyliła głowę.

– Nie wiedziałam, że w ogóle ktoś zwraca na mnie uwagę – bąknęła zawstydzona. – Jeśli widziałam jakichś górników, to z daleka.

– Ho! W kopalni o niczym innym nie mówią! Sztygar jest wściekły. Krzyczał nawet, że niech sobie ta przeklęta baba idzie do diabła.

– Oj! – przestraszyła się Anna Maria. – To naprawdę niedobrze!

Kulawiec zrozumiał, że wyraził się nad wyraz niezręcznie, i nieporadnie starał się to załagodzić:

– Nie powinna się panienka nim przejmować, Kol już taki jest. Ordynarny, że strach! Ale zdolny. Nie, no, najlepiej będzie, jeśli już sobie pójdę. A gdyby panie potrzebowały jakiejś pomocy, to jestem do usług. Zawsze!

– Wiemy o tym, wiemy – uśmiechała się do niego Klara z siostrzaną czułością. – A tobie jak się wiedzie? Muszę panience powiedzieć, że mój brat jest kucharzem dla górników.

– Nie, mnie niczego nie brakuje – zapewnił. – Tylko że nieustannie myślę o mojej małej dziewczynce… O mojej córeczce, wie panienka. Taka była maleńka i taka miła dla swojego taty. Twój chłop, Klara, nie był dobry dla swoich dzieci, to jaki będzie dla pasierbicy?

– O, tak, to ciężka sprawa – przyznała Klara z goryczą.

Anna Maria długo nie mogła zasnąć w swoim niewygodnym łóżku w tym obcym i takim opuszczonym domu. Zastanawiała się, co mogłaby dla tych ludzi zrobić. Musiała wziąć na swoje barki także niedolę Kulawca. Gdyby tak zdołała zwrócić mu córeczkę!

Nie możesz być zarozumiała, Anno Mario Olsdotter, upominała sama siebie. Kimże ty jesteś? Panem Bogiem? Pochodzisz wprawdzie z Ludzi Lodu, ale przecież nie należysz do tych, którzy otrzymali szczególne właściwości. Nie jesteś podobna do Tengela Dobrego ani do Sol, ani nawet do Ingrid czy Heikego…

O, żeby tak Heike tu przyjechał! Już on by umiał coś zrobić dla tych opuszczonych ludzi!

Anna Maria nie była jednak zbyt dalekowzroczna. Wyrosła w środowisku zamożnym, niewiele wiedziała o życiu zwyczajnych ludzi. Nie miała pojęcia, że setki tysięcy Szwedów i Norwegów żyje w nędzy, a ludzie uprzywilejowani są nieliczni. Widziała tylko ten nieduży zakątek głębokiej prowincji i już to wystarczyło, by ją przerazić, chciała zrobić wszystko, co w jej mocy, by choć trochę poprawić los mieszkańców Martwych Wrzosów.

Przy bliższym zastanowieniu się uznała, niestety, że może niewiele albo prawie nic.

Z tą przygnębiającą myślą zasnęła.

W piątek, kiedy miała już kończyć lekcje, bez tabliczek i w ogóle bez jakichkolwiek pomocy, nieoczekiwanie do szkolnej sali wszedł Adrian, żeby popatrzeć, jak przebiega nauka.

Anna Maria bardzo się zdenerwowała. Po pierwsze nie wiedziała, czy uczy dzieci we właściwy sposób, po drugie myślała, że Adrian przyjedzie dopiero następnego dnia, a po trzecie wreszcie nie spodziewała się po sobie samej takich uczuć, jakich na jego widok teraz doznawała. Nie przypominały w niczym tego, co czuła do niego jako dziecko. Anna Maria niewielu spotkała mężczyzn w swoim życiu; Sara bardzo pilnowała córki, a przez ostatnie dwa lata Anna Maria zajęta matką i domem prawie nigdzie nie wychodziła. Adrian Brandt wydawał jej się dużo bardziej sympatyczny niż kiedykolwiek, teraz, kiedy już przywykła do jego dojrzałego wyglądu i sposobu bycia. Może właśnie jego osobista kultura była przyczyną uczuć młodej panienki? Pochodził z takiego samego środowiska jak ona. Gdy był w pobliżu, wszystko stawało się łatwiejsze. Bardzo lubiła mieszkańców Martwych Wrzosów, dobrze się z nimi czuła, ale przez cały czas serce ściskało jej się ze współczucia. Adrian Brandt był spokojnym, solidnym człowiekiem, on nie budził w niej współczucia. Przeciwnie, szukała kontaktu z nim, by u niego znaleźć pomoc i wsparcie.

Oddała mu swoje krzesło, które on przesunął głęboko w kąt. Siedział tam w milczeniu i obserwował, jak dzieci uczą się czytać i pisać na tablicy słowo „mama”. Dalej się w nauce nie posunęły. Potem Anna Maria przeczytała im rozdział z książki do historii.

Po skończonej lekcji, gdy dzieci wyszły pobawić się na dziedzińcu, Adrian Brandt podszedł do nauczycielki. Anna Maria zdawała sobie sprawę z tego, że przez cały czas obserwował ją, a nie dzieci.

– No, wygląda to nieźle, Anno Mario.

Spuściła wzrok.

– Będzie lepiej, kiedy dzieci dostaną tabliczki i liczydła.

– Tak. Słyszałem, że Nilsson ma to kupić.

Umilkł na chwilę, a potem dodał głosem, w którym wyraźnie brzmiała duma, choć starał się mówić swobodnie:

– Muszę ci zresztą powiedzieć, że miałem niedawno sprawę do załatwienia w budynku parlamentu i spotkałem też ministra. Był bardzo zadowolony, że wziąłem na siebie obowiązek zorganizowania szkoły dla dzieci górników. Wiesz, niełatwo jest znaleźć nauczycieli do wiejskich szkół w takim rozległym kraju jak Szwecja. Minister był dla mnie specjalnie miły.

Przez głowę Anny Marii przemknęła myśl, że przecież to nie on wystąpił z propozycją zorganizowania szkoły, no ale przecież musiał ponosić koszty, więc, oczywiście, to jego zasługa. Słuchała jego życzliwych słów i wątpliwości się rozwiały. Spostrzegła, że przygląda jej się ukradkiem. Jakby się zastanawiał…

– Przyjemnie patrzeć, jaki masz dobry kontakt z dziećmi.

– Naprawdę? – zarumieniła się z radości. – Dziękuję! Jak miło to słyszeć!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Martwe wrzosy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Martwe wrzosy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Martwe wrzosy»

Обсуждение, отзывы о книге «Martwe wrzosy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x