Margit Sandemo - Martwe wrzosy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Martwe wrzosy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Martwe wrzosy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Martwe wrzosy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Anna Maria Olsdotter przyjechała do małego górniczego osiedla Martwe Wrzosy, by poprowadzić szkołę dla dzieci robotników. Nie wszyscy jednak ucieszyli się z jej obecności, a wkrótce ktoś usiłował ją zamordować. Anna Maria wezwała na pomoc kuzyna, Heikego Linda. Przybył on dosłownie w ostatnim momencie, gdy nad wieloma mieszkańcami osady zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo…

Martwe wrzosy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Martwe wrzosy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Klara uznała, że to bardzo szlachetne.

– A pani? – zainteresowała się Anna Maria życzliwie. – Jak sobie pani radzi sama z czworgiem dzieci i jeszcze z praniem i sprzątaniem dla górników na dodatek?

– Kulawiec pomaga mi w najcięższych pracach.

– Kulawiec…? Chwileczkę, już gdzieś słyszałam to przezwisko.

– To pewnie ta pleciuga, Nilsson! Widzi pani, Kulawiec to mój brat. Tak go nazywają, bo ma jedną nogę krótszą. Już od dzieciństwa cierpi z tego powodu, panienka wie, jakie są dzieci. Kto to powiedział, że dzieci są dobre jak anioły? Na pewno nie ja, bo ja widziałam, jak dzieci dręczyły mojego małego braciszka!

Nagle Anna Maria przypomniała sobie słowa Nilssona: „Mąż Klary uciekł z żoną Kulawca. Klarze pozwolono tutaj mieszkać, bo pierze i sprząta. Kulawiec musiał się przeprowadzić z powrotem do baraku”.

– Tak, już pamiętam, co kancelista powiedział. Nie wiedziałam tylko, że Kulawiec to pani brat.

– O, tak – westchnęła z goryczą Klara. – My oboje zawsze byliśmy zawadą. Nic nie warci, nikt nas nie chciał. Ja się tak specjalnie nie przejmowałam tym, że mąż mnie źle traktuje. Ale brata to mi zawsze było żal. On się już tyle wycierpiał w życiu.

– Zawsze cierpi się bardziej z powodu swoich bliskich niż z powodu własnych zmartwień – powiedziała Anna Maria. – Myślę, że najgorsze, co może spotkać rodziców, to widzieć, że ich dziecko zostało zdradzone lub skrzywdzone. Siostra z pewnością odczuwa to podobnie, jeśli kocha cierpiącego brata.

– Panienka wie naprawdę bardzo dużo jak na taką młodą osobę – mruknęła Klara, ale nie wyczuwało się w jej głosie irytacji.

– To prawda. O cierpieniu trochę wiem – rzekła Anna Maria spokojnie.

– Tak, straciła panienka rodziców.

Cień bólu pojawił się na twarzy Anny Marii.

– I nie tylko to – szepnęła jakby sama do siebie. Zaraz się jednak opanowała. – Ale dzieci to pani ma bardzo udane. Cieszę się, że Greta będzie chodzić do szkoły.

W zaciętej twarzy Klary pojawiło się coś między radością i dumą. Anna Maria przeczuwała, że one obie będą kiedyś przyjaciółkami, gdy już wszystkie bariery zostaną przełamane.

Z wybiciem godziny dziesiątej Anna Maria znalazła się znowu w szkole. A dzieci już tam na nią czekały.

Gdy weszła, zerwały się z ławek. Dygały i kłaniały się głęboko, uczesane na mokro i ubrane w swoje najlepsze rzeczy z samodziałowego płótna – bure i niezgrabne; tylko nieliczne miały buty. Anna Maria widziała wyraźnie, że jedyne, czego tu nie brak, to nędza. Sukienki dziewcząt najwyraźniej zostały przerobione ze starych ubrań, twarze zaś wszystkich dzieci nosiły ślady ciągłego niedożywienia i zbyt wielu jak na ich wiek bolesnych doświadczeń.

Jakże to Adrian Brandt troszczy się o swoich podopiecznych?

Ów szczególny, ostry zapach ubrań wierzchnich, taki charakterystyczny dla wszystkich klas szkolnych, już się tu zadomowił, choć lekcja dopiero co się zaczęła.

Dzieci nie było wiele. No tak, Klara mówiła przecież, że tylko w pięciu domach w centrum osady mieszkają rodziny z dziećmi. I jeszcze w kilku zagrodach na wrzosowiskach.

Policzyła uczniów. Dziewięcioro, w wieku od siedmiu do siedemnastu lat, tak jej się przynajmniej wydawało. Sześć dziewcząt i trzech chłopców.

Zaczęła od powitania, prawdopodobnie równie niepewna i onieśmielona jak dzieci. Powiedziała, jak jej na imię i że uczniowie, zwracając się do niej, powinni mówić: proszę pani. Potem poprosiła, by i one się przedstawiły.

Onieśmielone szeptały swoje imiona. Nauczycielka znała tylko Gretę, córkę Klary, chudą dziesięciolatkę, której poprzedniego dnia pozwolono wejść do pokoju Anny Marii i podziwiać wszystkie piękne przedmioty na komodzie. Dziewczynka była już całym sercem oddaną wielbicielką swojej pani. Obok Grety siedziało dwoje dzieci kowala Gustawa, dziewczynka i chłopiec, mieszkający w domu najbliżej szkoły. Tak, Nilsson wspomniał, że wyglądają źle, chorują na suchoty i kaszlą. W niczym nie przesadził. Największy w klasie, dobrze wyglądający chłopiec miał na imię Bengt-Edward, a najstarsza dziewczynka – Anna.

– O, mamy prawie takie same imiona – powiedziała Anna Maria, a dziewczynka zaczerwieniła się po korzonki włosów.

Na tylnej ławce siedział jeszcze żałośnie malutki, źle ubrany chłopczyk z siniakami na rękach i buzi. On miał na imię Egon.

O, mój Boże, pomyślała Anna Maria z bólem serca. Boże kochany, muszę się dowiedzieć, gdzie on mieszka.

– Na wrzosowisku – usłyszała cichutką odpowiedź, której towarzyszyło bolesne chlipnięcie.

Potrzebna mu chusteczka do nosa, pomyślała zrozpaczona, ale nie miała ochoty ofiarować mu własnej.

Wśród pozostałych trzech dziewczynek jedna była córką Seveda.

Seved? Anna Maria wytężyła pamięć. Ach, tak, to ten, co mieszka w drugim domu i ma żonę, która przyjmuje wizyty, kiedy on jest w kopalni. I nikt nie wie, kto jest ojcem najmłodszego dziecka.

Uff, ten Nilsson ze swoim wstrętnym plotkowaniem! Wolałaby tego wszystkiego nie słyszeć, to w jakiś sposób zabarwiało jej stosunek do dzieci i w ogóle do mieszkańców osady.

Tylko mały Egon pochodził z wrzosowiska.

Dziwiło ją to, że tylko rodziny z dziećmi mogły mieszkać we własnych domach. A przecież Kulawiec też kiedyś tam mieszkał, ale potem, gdy żona uciekła, musiał się przeprowadzić do baraku. Tak, Klara jej to wyjaśniła. Kulawiec też miał małą córeczkę, ale żona zabrała ją ze sobą, gdy zniknęła. Kulawiec najbardziej rozpaczał właśnie z powodu utraty dziecka. Do jego dawnego mieszkania w ostatnim, najdalej położonym domu wprowadziła się teraz inna rodzina – rodzice gaduły Bengta-Edwarda i jego dwóch sióstr.

Panowały tu najwyraźniej twarde zasady – nie ma dzieci, nie ma domu. Tylko łóżko w barakach, o których Anna Maria wolała nie myśleć. Wyglądały naprawdę okropnie – ciasne, brudne, rozpadające się.

Zresztą domy też nie były pałacami, co to, to nie. Ten należący do Klary utrzymany był z pewnością najlepiej i pewnie dlatego Anna Maria tam właśnie została ulokowana. Poza tym wszystkie mieszkania były przeludnione, choć większość dzieci nie osiągnęła jeszcze szkolnego wieku.

Gdy tylko dzieci podrosły, szły do kopalni. Dlaczego ten wyrośnięty Bengt-Edward chodzi do szkoły, nie mogła w tej sytuacji pojąć.

Okazało się, że żadne z dzieci nie umie czytać ani pisać. Trzeba więc będzie zaczynać od zera, co Anna Maria przyjęła w gruncie rzeczy z ulgą. Będzie jej dużo łatwiej, uniknie nauczania na różnych poziomach, dzielenia grupy.

Żadnych książek też, rzecz jasna, dzieci nigdy nie miały.

– No, świetnie! – powiedziała Anna Maria i bardzo się starała, by jej głos brzmiał zachęcająco. – Nie mamy wprawdzie potrzebnych pomocy, ale zaraz zaczniemy się uczyć. Ja mam małą tabliczkę z rysikiem. Będziecie jej używać po kolei, a poza tym mamy tę dużą tablicę. Ale nie wydaje się wam, że dzisiaj jest tu trochę za zimno i nieprzyjemnie? Marzniecie, prawda? – spytała, spoglądając ukradkiem na drżącego Egona i dwoje kaszlących dzieci kowala. – Spróbuję napalić w piecu, jeśli znajdziemy tu jakiś opał.

Wtedy rozległ się niski głos Bengta-Edwarda, odnosiło się wrażenie, że chłopiec dopiero co przeszedł mutację.

– Tu nie można napalić, proszę pani. Piec nie jest jeszcze gotowy.

Anna Maria spoglądała rozczarowana to na chłopca, to na piec, i dopiero teraz zobaczyła, że rura nie została połączona z czarnym żelaznym monstrum. Najwyraźniej wszystko to stanowiło jedynie dekorację. Próżna nadzieja na ciepło…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Martwe wrzosy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Martwe wrzosy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Martwe wrzosy»

Обсуждение, отзывы о книге «Martwe wrzosy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x