Margit Sandemo - Martwe wrzosy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Martwe wrzosy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Martwe wrzosy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Martwe wrzosy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Anna Maria Olsdotter przyjechała do małego górniczego osiedla Martwe Wrzosy, by poprowadzić szkołę dla dzieci robotników. Nie wszyscy jednak ucieszyli się z jej obecności, a wkrótce ktoś usiłował ją zamordować. Anna Maria wezwała na pomoc kuzyna, Heikego Linda. Przybył on dosłownie w ostatnim momencie, gdy nad wieloma mieszkańcami osady zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo…

Martwe wrzosy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Martwe wrzosy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dziewczynka prychnęła obrażona i odwróciła się do ojca, który poklepał ją przyjaźnie po ramieniu.

Celestyna się boi, pomyślała Anna Maria zaskoczona. Boi się, że jej odbiorę ojca. A ja przecież…

A może jednak?

Poproszono do stołu, gdzie podano kawę i ciasta; Anna Maria siedziała wśród zebranych i odnosiła wrażenie, że oni rozmawiają ponad jej głową. Panie zwracały się do Adriana z nieustannymi wspomnieniami o jego cudownej żonie: „Czy pamiętasz, jak wtedy, tamtego dnia…?” i traktowały Annę Marię jak osobę niższego stanu, odnosiły się do niej życzliwie, ale protekcjonalnie. Od czasu do czasu dostrzegała, że panie wymieniają między sobą spojrzenia, których znaczenia nie pojmowała. Wyglądało na to, że Adrian czuje się dobrze w roli głowy rodziny, osoby, do której wszyscy mają zaufanie i którą wszyscy podziwiają.

Raz starsza pani zapytała życzliwie o rodzinę Anny Marii i inne sprawy, o zdrowie babki Ingeli i czy Anna Maria zamierza utrzymywać się z pracy nauczycielskiej.

Ona zaś nie mogła pozbyć się wrażenia, że za tymi uprzejmymi pytaniami coś się kryje.

Gdy przesłuchanie dobiegło końca, znowu wszyscy wrócili do tej rozmowy ponad jej głową, jakby jej tu nie było, toteż z radością zaczęła się żegnać, gdy wizyta dobiegła końca. Celestyna już wcześniej poszła spać i to także było miłe. Dziewczynka dała jej pod stołem kilka porządnych kopniaków i co chwila pokazywała jej język. Gdyby Anna Maria była Vingą lub którąś inną z energicznych kobiet Ludzi Lodu, też by pokazała język niesfornemu bachorowi. Ale Annie Marii Olsdotter nic takiego nie przyszłoby do głowy.

Kiedy miała już wychodzić, nagle wszystkie panie stały się dla niej niewypowiedzianie miłe, jakby dopiero teraz zauważyły, że istnieje, zapraszały, by przyszła znowu. „Bo ma taki dobry wpływ na biedną sierotkę Celestynę…”

Dobry wpływ? Ona? Dziewczynka nie mogła jej przecież znieść. O co im chodzi?

Adrian odprowadził ją do domu, wiatr szarpał ich ubrania.

– Teraz to już prawdziwa jesień! – krzyczał Adrian.

– Co? – krzyczała Anna Maria, nie rozumiejąc.

Musiał powtarzać bezsensowne uwagi, dopiero gdy znaleźli się wśród zabudowań, mogli rozmawiać spokojniej.

– Wydawało mi się, że owdowiałeś niedawno powiedziała Anna Maria.

– Tak, jeszcze nie minął rok.

– Ale… myślałam… tak mówiono, że twoja żona zmarła w połogu, a Celestyna ma już pięć lat…

– Celestyna jest naszym pierwszym dzieckiem. Moja droga Fanny rodziła po raz drugi. Stało się nieszczęście, umarła i ona, i dziecko.

– Och, tak mi przykro!

– Tak, takiej żony jak Fanny prędko się nie zapomina.

Anna Maria, która tego wieczora słyszała imię Fanny co najmniej pięćdziesiąt razy, kiwała głową.

– To musiała być wyjątkowa osoba.

– Była wyjątkowa.

– Jakie to straszne dla małej Celestyny, stracić matkę.

– Oczywiście! Mała otacza czcią wszystkie portrety matki. Fanny pochodziła z bardzo dobrej rodziny…

I bogatej, pomyślała Anna Maria. Adrian dostał przecież od teścia kopalnię w Martwych Wrzosach.

Zatrzymali się przed domem Klary.

Adrian zniżył głos.

– Anno Mario, ja…

Czekała.

– Ja… Byłem potwornie samotny przez ten rok. To bardzo trudno być samotnym ojcem. Dziecko potrzebuje matki.

To w końcu truizm, oczywistość, do czego on zmierza? Anna Maria spojrzała w urodziwą twarz Adriana, ledwo widoczną w ciemnościach, i poczuła, jak bardzo go lubi.

– Moja żałoba jeszcze się nie skończyła. Ale chciałbym cię zapytać mimo wszystko, Anno Mario… Czy mogłabyś, kiedyś w przyszłości, ale w niezbyt odległej przyszłości… czy mogłabyś dzielić ze mną życie?

Ze zdumienia zaczęła gwałtownie łapać powietrze, jakby coś ściskało jej płuca.

– Ale, mój drogi… My… my się prawie nie znamy!

Adrian dodał pospiesznie:

– Nie mam zamiaru w żaden sposób cię ponaglać i nie powinnaś traktować tego, co powiedziałem, jako oficjalnych oświadczyn, jeszcze nie teraz. Chciałbym tylko wiedzieć, czy nie jesteś zajęta kim innym, i w ogóle czy mogę mieć nadzieję, kiedy skończy się moja żałoba?

Anna Maria była kompletnie zdezorientowana. Gdyby zapytał ją o to jeszcze kilka godzin temu, byłaby nieprzytomna ze szczęścia. Ale tymczasem pojawiła się Celstyna, która jej nie lubi. Czy starczy jej odwagi, by zająć się cudzym, wrogo do niej nastawionym dzieckiem?

A może sama jest tak małostkowa, że po prostu nie umiałaby kochać tej biednej, niewinnej sierotki?

– Och, Adrianie, dziękuję ci – wyjąkała patrząc w ziemię. – ja, oczywiście, nie mówię nie i nie jestem nikim zajęta, ale chyba obojgu nam potrzeba trochę czasu? Ja naprawdę nic nie wiem, a ty także mógłbyś później żałować. Musimy się lepiej poznać, zanim podejmiemy poważną decyzję.

– Ale nie jestem całkiem pozbawiony szans?

Anna Maria zwróciła się ku niemu z przejęciem.

– Nie, to… Nie, oczywiście, że nie, to bardzo uprzejme z twojej strony, że pomyślałeś o mnie, ale nie sądzę, bym była ciebie godna, i wolałabym zaczekać trochę z odpowiedzią. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz…

– Naturalnie! Nie powinienem był pytać tak bez ceregieli. Ale wiesz, od chwili, kiedy cię zobaczyłem, nie myślę o niczym innym. I jestem coraz bardziej pewien, że tego chcę. Mylisz się mówiąc, że się nie znamy. Znamy się przecież od wielu lat, prawda?

Skinęła głową nie patrząc na niego. Och, prawda, prawda, żebyś wiedział, jak dalece jest to prawda!

Adrian chciał właśnie powiedzieć coś jeszcze, gdy zza narożnika uderzył w nich gwałtowny podmuch wiatru i zerwał mu kapelusz z głowy. Adrian rzucił się w pogoń, już, już go miał, pochylił się, żeby go podnieść, gdy nowy podmuch potoczył kapelusz dalej. W końcu udało mu się go pochwycić, ale Anna Maria odżałować nie mogła tego, co się stało. Nie chciała oglądać właściciela kopalni w śmiesznej sytuacji, choć to przecież bardzo ludzkie. Adrian był mężczyzną, którego się wielbi i podziwia, a nie który wywołuje wesołość. Szczery śmiech razem z nim nie bardzo umiała sobie wyobrazić.

Czyszcząc kapelusz powiedział:

– Jutro muszę odwieźć rodzinę do miasta. Mam jednak nadzieję, że niedługo znowu będę mógł z tobą porozmawiać, Anno Mario.

Potem ucałował jej rękę i poszedł.

Anna Maria stała przy drzwiach i patrzyła w ślad za nim, dopóki nie zniknął w ciemnościach.

Taka była samotna po śmierci rodziców. Babcia Ingela mieszkała daleko i… Tak, najgorsza była chyba samotność w czasie ciężkiej melancholii matki. Czuła się wtedy podwójnie sama.

Adrian Brandt był dla niej niczym światło w mroku. Mężczyzna, któremu ona nie jest obojętna, który się prawie o nią oświadczył! Przyjemnie było o tym myśleć, czuła ciepło w sercu.

Jego córka? Co tam, Anna Maria z pewnością zdobędzie tę twierdzę. Cierpliwością i spokojem na pewno pozyska zaufanie dziewczynki.

Nagle jej życie nabrało nowych barw.

W eleganckim domu na wzgórzu panie spoglądały po sobie.

– Uważam, że ona się nadaje – powiedziała Kerstin. – Prawda?

– Celestyna jej nie lubi – wtrąciła Lisen.

– Celestyna nie lubi nikogo, komu jej ojciec okazuje choćby cień zainteresowania. Mamo, nie powinno się tak wciąż umacniać uczuć dziecka do zmarłej matki. To się teraz mści.

– Porozmawiam z Celestyną – oświadczyła matka chłodno – spróbuję przemówić jej do rozsądku. Anna Maria jest dla Adriana odpowiednia. Może się okazać ratunkiem dla nas wszystkich i sprawia wrażenie, że nietrudno nią kierować. Trzeba ponaglać Adriana.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Martwe wrzosy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Martwe wrzosy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Martwe wrzosy»

Обсуждение, отзывы о книге «Martwe wrzosy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x