Pierwszą wysadzili Veslę, wszyscy bowiem ze śmiechem stwierdzili, że jej potrzeba będzie najwięcej czasu. Jordi natomiast nie miał czego zabierać. Wszystko, co posiadał, miał przy sobie.
Potem odwieźli Unni i obaj bracia pojechali do mieszkania Antonia.
Tam właśnie zatelefonowała Unni.
– Antonio, już się spakowałam, ale trzy sprawy bardzo mnie niepokoją, wręcz przerażają.
– Co takiego? Czyżbyś też miała uczucie, że ktoś całkiem niedawno był w twoim pokoju? Przeglądał twoje rzeczy?
– Właśnie. U ciebie to samo?
– Tak. Ale mówiłaś o trzech sprawach.
– Rzeczywiście. Wiesz, jeszcze z samochodu dzwoniłam do domu, by powiedzieć rodzicom, że dzisiaj znów wyjeżdżam i że nie będzie mnie jeszcze przez kilka dni. Nikogo nie zastałam i nagrałam się na sekretarkę. A jeśli ktoś wysłuchał mojej wiadomości?
Unni usłyszała jęk Antonia.
– To znaczy, że oni o tym wiedzą. A co gorsza, wiedzą, że żyjemy!
– No tak, ale to trzecie jest najgorsze. Dzwoniłam do Vesli przed chwilą, nikt nie odbierał.
Antonio natychmiast podjął decyzję.
– Czekaj na nas gotowa przed domem. Zaraz po ciebie przyjeżdżamy!
Vesla otworzyła kluczem drzwi do swojego małego mieszkanka. Bardzo je kochała, bo tu nie musiała znosić obecności wiecznie narzekającej matki. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. Na sekretarce telefonicznej migotało światełko.
Szukając czystych ubrań, przebierając się i pakując, odsłuchiwała wiadomości. Marius pytał, gdzie się podzieli, Hege zastanawiała się nad tym samym, wszyscy bowiem zostali zaproszeni na sobotę i zapowiadała się przyjemna zabawa.
Potem – co było nieuniknione – rozległ się głos matki: „Veslo, gdzie ty jesteś? Dlaczego nie odpowiadasz? Jestem umierająca, miałam kolejny atak serca (nigdy żadnego nie miałaś), lekarz mówi, że zostało mi zaledwie kilka dni życia. (Nigdy nie chodzisz do lekarza, mamo. Wiesz, że powiedziałby, że tylko udajesz). Jak ty możesz, moje jedyne dziecko, pozwolić, żeby matka leżała samotnie i umierała w takich cierpieniach? Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam! (Wymień choć jedną rzecz).
Gniew. Vesla myślała już, że zdołała go zwalczyć, że zniknął, rozpłynął się po tamtej rozmowie z Antoniem, tymczasem teraz znów się pojawił, zamieniał w złość. Vesla wręcz ciskała kolejne rzeczy do walizki.
Następne nagranie: „Jeśli nie zjawisz się natychmiast, może być za późno. Moje serce już dłużej nie da rady. Potrzebna mi bułka paryska i masło. Trzeba też zmienić żarówkę, ale widać będę musiała leżeć w ciemności. Dla matki to takie przykre, kiedy jej jedyne dziecko się o nią nie troszczy”. Zduszony szloch w chusteczkę.
Vesla zacisnęła zęby. Przez dwadzieścia lat byłam twoją dzielną pomocnicą, mamo. Wiesz dobrze, na co mnie narażałaś, gdy jeszcze byłam dzieckiem, drwiłaś ze mnie, bo wyrosłam duża i niezgrabna, jak mówiłaś, ale potrafiłaś wykorzystać moją siłę dla swoich korzyści. Nie możesz wreszcie zostawić mnie w spokoju?
Jeszcze jedna przemowa:
„Wydziedziczę cię, Veslo! Zrobię to naprawdę, uprzedzam cię tylko, żebyś o tym wiedziała. (Nigdy nie obchodził mnie żaden spadek, jest poza wszystkim za mały, żebyś mogła mi grozić jego utratą). Tak mnie boli, Veslo, napiłabym się wody, ale nie ma mi kto pomóc. Przybędziesz za późno, Veslo. Przybędziesz za późno i będziesz tego żałować”.
Vesla wściekła wyłączyła sekretarkę. Ukryty gniew znów wychynął na powierzchnię. Ten szantaż uczuciowy, doprawdy, czy nie mogła jej teraz tego oszczędzić? Akurat teraz, kiedy zaczynał się ten dziwny, taki delikatny romans, który być może nawet jeszcze nie istniał, lecz o którym mogła marzyć? Czy matka musi nieustannie dręczyć ją swoim nieistniejącym cierpieniem?
Gniew i rozpacz Vesli znów osiągnęły punkt wrzenia. Gotowa była ciskać wokół siebie przedmiotami tak jak przedtem.
Nagle zdrętwiała. Ktoś był przy drzwiach.
Głosy dwóch mężczyzn.
– Ona tu mieszka, ta walkiria, wiesz. Szkoda, że nie ma jej w domu. Moglibyśmy się nieźle zabawić, jest nas przecież dwóch.
Śmiech.
Stanęli w drzwiach i znieruchomieli.
– O rany! – jęknął jeden, Vesla poznała w nim robotnika drogowego, choć teraz miał na sobie normalne ubranie. Drugim był młody osiłek z mięśniami jak piłki.
– Czego chcecie? – spytała zimno.
– Gówno cię to obchodzi – odparł starszy. – Bierz ją, Kenny, ja będę szukał.
Zadzwonił telefon, lecz Vesla nie mogła go odebrać. Kenny chciał ją zaatakować, ale wtedy rozwścieczona Vesla zamachnęła się swoją torebką z taką siłą, że aż sufitowa lampa zadzwoniła przerażona. Kenny otrzymał cios tuż nad uchem i upadł na ziemię.
– Co, u diabła? – spytał drugi.
Vesla nie miała dostatecznie długich rąk, by ponownie użyć torebki jako broni, mężczyzna spostrzegł to i ruszył w jej stronę.
– Pogadamy chwilę, panienko – oświadczył. – Gdzie masz te rzeczy?
– Jakie rzeczy? – spytała Vesla, cofając się za stół.
– Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Przecież szukacie tego samego, co my. Chcę dostać wszystko.
– Przepraszam bardzo, ale nie rozumiem. Wynoś się z mojego domu, bo inaczej zadzwonię na policję.
Łobuz z pogardliwą miną wyrwał sznur telefoniczny.
– Zrobiłeś mi tym wielką przysługę – mruknęła Vesla. Tak naprawdę jednak nie była pewna, jak się bronić. Wielkich szans nie miała. Kenny został wyłączony z gry, lecz z tym drugim bandytą nie było żartów.
Stół nie stanowił dostatecznej ochrony. Vesla zastanawiała się, czym może rzucić w napastnika, ale niestety, w zasięgu ręki nie miała nic ciężkiego. Postanowiła postępować tak, by zyskać na czasie.
– Nie rozumiem, co chcecie ode mnie dostać – powiedziała w nadziei, że bandyta zdradzi się z czymś, co pomoże im zbliżyć się do rozwiązania zagadki.
– Wiesz to równie dobrze jak ja – warknął, nie spuszczając z dziewczyny oka. Stali naprzeciwko siebie rozdzieleni stołem. Gdyby Vesli udało się przejść na drugą stronę, może zdołałaby się jakoś wymknąć.
– Nie, szczerze powiedziawszy, nie wiem.
– To co robiliście na Selji?
– Na Selji? Ja tam nie byłam.
– A gdzie reszta?
– Nie wiem, nie widziałam ich, odkąd wyjechali. Ja wróciłam do domu.
– To znaczy, że nie wiesz, co się z nimi stało?
– Nie, i nie rozumiem, dlaczego nie dzwonią.
– Możesz zapomnieć o swoich przyjaciołach – powiedział z obrzydliwym uśmiechem. – Oni z całą pewnością już nie wrócą.
– Co ty mówisz? Powiedz mi, czego szukacie, może będę mogła wam pomóc?
Odpowiedział jej teraz zimno:
– Chcemy wiedzieć wszystko. Wy trochę wiecie, my wiemy coś innego.
– Powiedz, co wiecie, może wymienimy wiadomości.
– Bierzesz mnie za głupca?
Szczerze powiedziawszy, owszem. Ta rozmowa do niczego nie prowadziła. Walczyli na słowa, chociaż żadne z nich nie chciało zdradzić się z informacjami. Sytuacja utknęła w martwym punkcie.
Wreszcie mężczyzna stracił panowanie nad sobą i próbował okrążyć stół. Vesla pobiegła przodem i w pędzie zdążyła jeszcze złapać rzeźbę konia wykonaną z brązu. Kiedy napastnik ją dogonił, uderzyła z całej siły, uchylił się jednak i cios spadł na prawe ramię, nad którym natychmiast stracił władzę.
Vesla nie wiedziała już, co robi. Rzeźba wypadła jej z ręki i dziewczyna rzuciła się na łotra z gołymi pięściami, sycząc przez zęby.
– Zostaw mnie w spokoju, przeklęta babo! Dosyć już tego! Przez całe życie musiałam znosić udręki, teraz koniec z tym. Au!
Читать дальше