– Ach, tak! – powiedziała Unni, kiedy Vesla umilkła. – Hm… I co to niby ma znaczyć?
– Przypuszczam, że Sigrid coś zrozumiała. Nie całą odpowiedź, lecz jej ułamek. Spory ułamek, ośmielę się twierdzić. Coś, co ma związek z Amor ilimitado solamente.
– Mów dalej – poprosił Antonio, któremu niemal dech zaparło w piersiach.
Veslę ogarnął zapał.
– Dlaczego przez tyle stuleci nikomu nie udało się rozwiązać zagadki? Dlaczego nie powiodło się Sigrid? Oni przecież mówili jej, że jest na dobrej drodze, o pierwszym i drugim kroku. Potem jednak stwierdzili, że przepada. Załóżmy, że pierwszym krokiem było jej małżeństwo z Knutem Andersenem. Drugi krok: mają dziecko. A potem ona przepada. Dlaczego? No bo przecież Knut ją zostawia, jego miłość nie była dostatecznie silna. Popatrzmy na waszego ojca, Antonio i Jordi. Jego żona, a wasza matka, miała chyba wielką słabość do Leona. Wasza babcia, Teresa, przeżyła wręcz piekło, jeśli chodzi o miłość. To samo dotyczy prababki Mortena, Anne Hansen, a z kolei ojciec Teresy, Esteban Vargas, został zamordowany przez swą żonę Emilię. Dalej w przeszłość nie potrafimy zajrzeć, pozostaje więc jeszcze pytanie: jakie było twoje małżeństwo, Gudrun? Wybacz mi tę niedyskrecję, lecz ona jest konieczna.
– Zaczynam rozumieć, do czego zmierzasz – odparła Gudrun ze swego łóżka. – Dobrze, że Morten śpi. Rzeczywiście, nie jest to zbyt przyjemne, ale muszę się przyznać, że Jonasa Hansena poślubiłam wiedziona współczuciem i urażoną dumą. On był dobrym człowiekiem, nie myślcie sobie, że było inaczej, i ja także starałam się być dla niego dobrą żoną przez te lata, które spędziliśmy razem, ale on nie był wielką miłością mego życia. Był nią Bjørn, którego spotkaliście w Widmowym Dworze, on jednak ożenił się z inną, a Jonas mnie kochał, pomimo iż wiedział, jak bardzo przeżywam małżeństwo Bjørna. Jonasowi i mnie było ze sobą dobrze, lecz mówić o bezgranicznej miłości? Nie, nie mogę, skłamałabym.
– A więc tak – Antonio próbował podsumować. – Uważasz, Veslo, że osoba, która nie doświadcza bezgranicznej miłości, nigdy nie może rozwiązać zagadki?
– Takie jest moje zdanie. I dotyczy to również tej drugiej strony. Sigrid na przykład bardzo kochała Knuta, lecz jej miłość nie została odwzajemniona.
Vesla chciała się z powrotem położyć, bo mówiła na pół siedząc, i teraz niechcący wbiła łokieć w Mortena, który obudził się, nie rozumiejąc, o czym mówią inni.
– Ja posunęłabym się jeszcze dalej – powiedziała Un – ni w zamyśleniu. – Sądzę, że rycerze chcieli, by na świat przychodziły dzieci – jeśli komuś nie powiodło się w przezwyciężającej wszystko miłości – tak by dziedzictwo nie wymarło.
– To prawda – przyznał Jordi. – A oni nie mogli nam powiedzieć, dlaczego tak ważna jest owa bezgraniczna miłość.
– Ale dlaczego akurat to jest takie ważne? – zastanawiała się Gudrun.
Jordi po ciemku popatrzył w jej stronę.
– Dlatego, że kryje się za tym coś więcej. „Tylko bezgraniczna miłość” oznacza coś jeszcze, ale jestem bardzo wdzięczny Vesli i Sigrid, którym udało się wpaść na tę częściową odpowiedź. To może nam pomóc posunąć się o długi krok naprzód.
– To prawda – przyznał Antonio. – Dziękujemy ci, Veslo, świetnie się spisałaś!
Unni zauważyła, że Vesla westchnęła głęboko, uszczęśliwiona.
Sama Unni zaś powiedziała:
– Mnie się wydaje, że to wszystko przypomina taką chińską szkatułkę. Wiecie, otwiera się pudełko, a w środku jest nowe, a w nim znów kolejne, za każdym razem coraz mniejsze.
– Co masz na myśli? – spytał Morten.
– Zobaczcie. Jordi opowiedział nam swoją historię, o ludziach spotkanych w Hiszpanii, którzy opowiedzieli mu o miejscach, których szukał. W danym miejscu nawiązał kontakt z rycerzami, którzy z kolei opowiedzieli mu swoją historię, a on przekazał ją później nam. A w opowieści rycerzy skrywa się kolejna historia, ta, której poszukujemy.
– O jakimś innym miejscu – dodał Antonio. – O tym, gdzie nikt nie chodzi.
– Właśnie.
– Szkatułka w szkatułce, a w niej kolejna szkatułka – powiedziała Gudrun.
– Rzeczywiście – przyznał Antonio. – No jak, spróbujemy się z tym przespać, zanim noc w końcu minie?
– Jeszcze tylko jedno pytanie – wykrzyknęła niepoprawnie żądna wiedzy Unni. – Nie wyjaśniłeś nam tej sroki, Jordi. Sroki na bardzo dostojnym herbie. Co ona ma znaczyć?
– Hm – uśmiechnął się Jordi w ciemności. – Antonio, ty powinieneś to odgadnąć.
Brat zastanowił się.
– Sroka? Ja miałbym… Jak jest „sroka” po hiszpańsku? Ależ tak, oczywiście! Urraca!
– Właśnie. W dawnej Hiszpanii było to dość powszechne imię królowych i innych wielkich dam. Nasza czarownica Urraca pomogła rycerzom w zamian za to, że jej symbol został umieszczony na tarczy herbowej. I podejrzewam, że ona zaklęła ten znak i że właśnie to tak śmiertelnie przestraszyło dwunastego mnicha.
– Ale on chyba już nie żył? – zauważyła Vesla.
– No tak, oczywiście. Znak wyeliminował jego upiora. A teraz już śpimy.
Jordi dołożył jeszcze trochę drewna do pieca i wreszcie w chacie zapadła cisza.
Vesla była w całej grupie jedyną palaczką. Nietrudno o nałogi, gdy ktoś próbuje stanąć w opozycji do rodziców. Potem za późno już na odwrót.
Podczas tej wyprawy była bardzo ostrożna. Wiedziała, że Unni ma alergię na dym, pamiętała też, że Antonio zabronił Emmie zapalić papierosa. Vesla zmieniła się w ukradkową palaczkę, czuła się z tym niegodnie i głupio.
Nie należała wprawdzie do osób kopcących jak komin, gdy jednak obudziła się o szarówce, czuła, że oszaleje, jeśli nie zapali papierosa. Wszyscy inni spali. Vesla wyślizgnęła się ze śpiwora i przemknęła za nie – solidarnie skrzypiące drzwi. Złamane żebro bolało ją przy każdym nieostrożnym ruchu.
Na zewnątrz panował chłód, a ona przecież wyszła wprost ze śpiwora. Wprawdzie ogień w piecu również zagasł i do chatki także wdarło się zimno, na dworze było jednak bardziej nieprzyjemnie.
Ledwie zaczęło się rozwidniać, nad jeziorem wciąż unosiła się mgła, a chmury zawisły tuż nad świerkowym lasem. Gdzieś w oddali dzięcioł z zapałem stukał w drzewo, które musiało dzielnie cierpieć w milczeniu. Od strony jeziorka dobiegały melancholijne, zaczarowane krzyki nura czarnoszyjego, podkreślające jeszcze panującą dookoła ciszę.
Vesla była zauroczona. Dziecku miasta świat ukazał jeszcze jedno nieznane oblicze.
Zapaliwszy papierosa, przysiadła na progu. Był tak niski, że na kolanach mogła oprzeć brodę i wyraźnie czuła, że ma na nogach jedynie skarpetki. Odnosiła jednak wrażenie, że ta chwila jest dla niej święta. Sama na tym pustkowiu zapewne śmiertelnie by się bała, lecz świadomość obecności bliskich przyjaciół w chacie za jej plecami przydawała poczucia bezpieczeństwa.
Nagle zdrętwiała. Skrzypnęły drzwi. Czym prędzej rzuciła papierosa na ziemię i zdusiła go pod kamieniem, pełna poczucia winy. Musi uporać się z wyrzutami sumienia, ale doprawdy, bycie samotną w nałogu nie jest przyjemne. Najgorsze, że nie starczało jej odwagi, by się do niego przyznać.
Z chaty wyszedł Antonio. Vesla na jego widok drgnęła. Policzki jej pałały.
– Widziałem, że się wymykasz – powiedział cicho, siadając przy niej. – Nie było cię tak długo, że musiałem sprawdzić, czy nic się nie stało.
– Popatrz, czy tu nie pięknie? – szepnęła bez tchu.
Читать дальше