Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Polowanie Na Czarownice: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polowanie Na Czarownice»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silje, szczęśliwa żona Tengela, zamieszkała wraz z mężem w dolinie Ludzi Lodu. A jednak dziewczyna tęskniła za stronami, które zmuszona była opuścić. Tu, w dolinie, czuła się wyobcowana. Szczególnie obawiała się starej czarownicy Hanny, która z powodzeniem przekazywała swoje diabelskie sztuczki małej Sol. Nad doliną zawisło niebezpieczeństwo. To właśnie Hanna przewidziała tragedię, a Hanna nigdy się nie myliła…

Polowanie Na Czarownice — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polowanie Na Czarownice», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Och, dzieci muszą już się położyć. Są takie podekscytowane pakowaniem.

– Tak, słońce zaszło już za góry. Tak nie można. Gdzie one są?

Obydwoje wyszli na zewnątrz. W tej samej chwili dzieci wypadły zza węgla.

– Tato! Mamo! Chodźcie zobaczyć! – krzyczały. – Pali się!

Silje i Tengel pobiegli. Kiedy okrążyli dom, usłyszeli straszne krzyki dobiegające z drugiego krańca doliny, od strony wejścia przy lodowcu. Na tle wieczornego nieba, w gęstych kłębach dymu, wzbijały się w górę płomienie.

– O mój Boże – szepnął Tengel.

To dom strażnika – stwierdziła Silje. – Musimy pospieszyć z pomocą.

– Nie – rzekł Tengel. Jego twarz była biała. – To coś więcej. Dom Hanny też płonie i zagroda Brattengów… Silje! krzyknął zrozpaczony. – Dla nas nie ma ratunku. Spóźniliśmy się!

– O, nie – jęknęła. – Czy sądzisz, że to dzieło Heminga?

– Tak. Znów go schwytano i zdradził nas, nędznik, by ratować własną skórę. Z pewnością wypełniała go żądza zemsty od czasu, gdy tak srodze go ukarałem za zachowanie wobec ciebie. Powinienem był usłuchać swego wewnętrznego głosu, słuchać ciebie i Hanny. Ona miała rację, jestem idiotą. Boże, co my zrobimy?

– Dom Hanny! – wyła Sol. – Dom Hanny płonie! Muszę tam iść!

Tengel zatrzymał ją siłą. Ugryzła go, ale on nawet nie rozgniewał się z tego powodu.

– Widzieliśmy masę mężczyzn przy lodowej bramie – powiedział Dag. – Błyszczały im czapki.

– Hełmy żołnierzy!

Nareszcie Tengel zaczął otrząsać się z szoku.

– Szybko! Musimy uciekać, ukryć się. Nasz dom leży najwyżej, a więc dotrą tu najpóźniej, ale to właśnie nas chcą pochwycić, potomków złego Tengela w prostej linii.

– Dokąd pójdziemy? – zapytała Silje, gotowa na wszystko.

– Do lasu. Tylko tam możemy się schronić, choć nie na długo.

– A przejście przez góry?

Przystanął na chwilę.

– Chcesz powiedzieć, że mielibyśmy przeprawić się na drugą stronę? No tak, masz rację. To prawie niemożliwe, ale musimy spróbować. Na początku ukryje nas las brzozowy. Ja osiodłam konia, a ty wybierz z rzeczy to co najważniejsze i tak mało, jak tylko się da. Będziemy musieli nocować na dworze, a więc weź coś do okrycia. Dzieci, pomóżcie matce! Mamy jeszcze trochę czasu.

Sol zrozumiała, że im samym grozi niebezpieczeństwo, i poddała się. Cały czas jednak łkała i bezradna posyłała pełne rozpaczy spojrzenia w kierunku domu Hanny stojącego teraz w koronie płomieni.

Wszyscy biegali tam i z powrotem, ale był to rozgardiasz w jakiś sposób zorganizowany. Poruszali się niezwykle szybko, nie mieli czasu na odpoczynek. Silje przypomniał się ten dzień, kiedy musieli uciekać z dworu Benedykta. Teraz musieli spieszyć się jeszcze bardziej.

– Mój kotek! – krzyknęła Sol. – Czy nikt go nie widział?

Silje, która zwierzęta obdarzała szczególnym uczuciem, zrozumiała jej strach.

– Poszukaj w stodole i włóż go do tego worka!

Sol schwyciła worek i pobiegła.

– Powinniśmy ostrzec najbliższych sąsiadów – powiedziała Silje, kiedy przyszła do Tengela z częścią bagażu.

– Nie zdążymy.

– A ich trzoda…

– Żołnierze zabiorą zwierzęta ze sobą. Są cenne. O nie, ta lalka jest za duża!

– Ale rozumiesz chyba, że nie możemy zostawić lalki Liv!

Tengel zrobił ją z drewna, a Silje uszyła jej suknię. Liv uwielbiała tę zabawkę.

– Tak, masz rację. Czy… czy to już wszystko? – zapytał.

– Tak sądzę. Musimy wyruszać. Natychmiast!

Spakowana była już księga i rzeczy Daga. I prezent ślubny.

– Przywiązujesz się do niepotrzebnych przedmiotów, które mają dla ciebie szczególną wartość, Silje, i za to cię kocham. Ale zapomniałaś o witrażu.

– Nie możemy go ze sobą zabrać w takiej sytuacji.

– Musimy go zabrać – zdecydował Tengel i znów zaczął się spieszyć. – Wsadź dzieci na konia.

Silje podniosła dwójkę młodszych dzieci i posadziła na końskim grzbiecie. Najwidoczniej nie tylko ja przywiązuję się do niepotrzebnych rzeczy, pomyślała. Jakże, na Boga, chce zabrać ze sobą ten witraż?

– Sol! Gdzie jest Sol? Na miłość boską, chodźże już!

Sol wyszła zza stodoły.

– Nie mogę znaleźć kota – zapłakała.

W tym samym momencie pojawił się Tengel i zaczął przymocowywać witraż do reszty bagażu.

– Kot? Dopiero co polował na myszy za spichrzem – powiedział.

Sol popędziła tam jak strzała i zanim się spostrzegli, już dumnie kroczyła, niosąc przed sobą worek. Wystawał z niego czarny jak węgiel ogon poruszający się ze złością, jakby wyrażający oburzenie, iż ludzie są tacy niedelikatni, przeszkadzają w samym środku polowania!

– Och, dzięki Bogu – powiedziała Silje z ulgą.

Opuścili zagrodę i wkrótce skrył ich brzozowy las.

– Zabraliśmy za mało jedzenia – odezwała się do Tengela zatroskana Silje. – Grimar zjadł wszystkie moroszki i prawie cały zapas pożywienia. Dopiero jutro miałam piec chleb.

– Nic na to nie poradzimy. Coś chyba mamy?

– Tak, tak. Ale nie na długo wystarczy.

– Nad Doliną Ludzi Lodu słał się teraz gęsty dym. Rozległy się trzaski i huki; pożar ogarnął już wiele zagród. Słychać też było rozdzierające krzyki.

Silje robiło się słabo z lęku i rozpaczy. Musiała biec, by dotrzymać kroku Tengelowi, który prowadził konia i szedł zbyt szybko jak dla niej. Trójka dzieci mocno uczepiła się końskiego grzbietu. Silje niosła tyle bagażu, że zapierało jej dech w piersiach. Były to rzeczy, które nie zmieściły się na koniu. A przecież tyle zostawili!

Chciała krzyknąć, żeby poczekali, już nie nadążała. Musiała myśleć o jeszcze jednym dziecku. Milczała jednak. Wiedziała, że cenna jest każda sekunda.

Nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji gorszej niż ta, gorszej niż ten bieg po zboczach z poczuciem własnej niemocy, niż ten pęd w panicznym lęku, by ujść z życiem.

Wreszcie Tengel zatrzymał się i poczekał. Zauważył, jak daleko została w tyle. W lesie był w tym miejscu akurat prześwit, więc Silje odwróciła się, ciężko chwytając powietrze. Nogi ugięły się pod nią.

Płonęły już teraz wszystkie zagrody. Dom wodza, zdobiony rzeźbieniami.

I… i ich dom. Rodzinny dom Tengela.

– Och, Tengelu – jęknęła.

– Musimy iść – powiedział. – Szybko!

– Sądzisz, że nas gonią?

– Jeszcze nie, ale nic nie wiadomo. Chodź!

Nie dane jej było długo odpoczywać. Odczekał tylko aż zbliżyła się do niego, i zaraz znów ruszył. A więc raczej on odpoczął, nie ona.

Droga pod górę była koszmarna. Chwilami widziała wioskę. Nagle spostrzegła coś, co sprawiło, że włosy stanęły jej dęba na głowie.

– Tengelu! – krzyknęła. – Patrz!

Przystanął i wycedził coś niezrozumiale przez zęby. Pod górę w ich kierunku biegli trzej chłopcy z wioski, a za nimi grupa żołnierzy.

– Biedni chłopcy jęknęła Silje. – Żołnierze zauważą i nas! Nie uciekniemy!

Potykając się pobiegła do Tengela.

– Nie, nie patrzcie tam, dzieci – rozkazał, wziął Silje za rękę i poprowadził konia dalej.

Dobiegł ich przeszywający serce krzyk. Silje nie chciała patrzeć, wiedziała jednak, że chłopcom nie udało się uciec.

Tengel obejrzał się za siebie.

– Żołnierze zatrzymali się i rozmawiają. Musimy być cicho, tu nas nie widać.

Choć odległość wydawała się bezpieczna, tak trudno było spokojnie stać w miejscu. Silje spojrzała w dół przez gałęzie. Bolało ją w płucach; z wycieńczenia przed oczami tańczyły jej mroczki. Wszędzie między domami widziała żołnierzy. Małe stado krów prowadzono w kierunku wodnej bramy. Po ciężkiej zimie w dolinie pozostało niewiele zwierząt. Nie dostrzegła jednak ani jednego mieszkańca wioski.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Polowanie Na Czarownice»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polowanie Na Czarownice» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice»

Обсуждение, отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x