– Spójrzcie! – wrzasnął Vassar. – Pochodnia znowu gaśnie!
– Mar! Mar! – krzyczał Sarmik. – Czy ty nie słyszysz? Podnieś pochodnię!
Przerażeni patrzyli na Mara. Ten stał zupełnie nieruchomo jak kamienny posąg, nie mogli nawet dostrzec, czy oddycha.
– On jest w transie! – krzyknął zaskoczony Irovar. – Patrzcie, wygląda jak nieprzytomny!
– Tak, ale ja widzę coś innego – powiedział Daniel. – Spójrzcie na ten uśmiech!
Wszyscy zwrócili się w stronę Mara i zadrżeli. Twarz trzymającego pochodnię jaśniała jakąś złą radością.
– Teraz z Shirą jest źle – powiedział Vassar cicho. – On jest tam z nią!
Bezlitosny uścisk trzymał Shirę pod wodą. Walczyła zaciekle, starając się możliwie najdłużej zatrzymać powietrze w płucach. Nieoczekiwany chłód w tym niesamowitym morzu już dawno pozwolił jej zrozumieć, kim jest ów brutalny przeciwnik. To nie mógł być nikt inny jak tylko Mar i tak też, niestety, było. Oczywiście Shira nie mogła żywić tak gwałtownych uczuć do drugiego człowieka jak nienawiść czy miłość, lecz z Marem to zupełnie inna sprawa. Zapomniała o Marze. On był jej równym, czy, ściślej biorąc, on stał na przeciwległym biegunie, więc mogła go nie cierpieć, ile tylko chciała.
I czyniła to z gwałtownością, która ją samą zastanawiała…
Zapas powietrza w płucach się kończył, Shira była bliska omdlenia. Podejmowała rozpaczliwe próby uwolnienia się z ramion bolesnym uściskiem oplatających jej ciało, usiłowała odepchnąć od siebie głowę z całych sił naciskającą na jej barki, wszystko na próżno!
I wtedy nieoczekiwanie nadszedł ratunek. Pod stopami poczuła piaszczystą mieliznę, która wypchnęła ją z wody, tak że głowa dziewczyny znalazła się ponad powierzchnią. Wciągała powietrze głębokimi, bolesnymi haustami.
Mar ją puścił. W jego wzroku płonęła nieugaszona nienawiść.
– Otrzymujesz pomoc po drodze! – krzyknął wściekle, chwytając ją ponownie, tym razem za ramiona, i wbijając palce w jej barki. – Tych czworo prowadzi nieczystą grę!
– Nie, oni grają czysto – wysyczała. Uświadomiła sobie, że rana znowu się otworzyła, a ona nic nie może na to poradzić. – To nie była ich zasługa, to moja wdzięczność dla ciebie za to, że trzymałeś pochodnię w czasie tej trudnej wędrówki.
Oczy mu się zwęziły. Twarz wyrażała gorycz i bezradność. Wydawało się, że zamierza znowu przyciągnąć ją do siebie, lecz niechęć Shiry do niego zmalała, gdy tylko przypomniała sobie, że to on trzyma przed nią pochodnię. I to wtedy nadszedł ratunek. Mar zniknął pod powierzchnią i odpłynął. Drżąc na całym ciele Shira skierowała się w stronę światła i wkrótce wyszła na brzeg.
Trzymający pochodnię znowu się poruszył. Płomień z głuchym trzaskiem wystrzelił ku sklepieniu groty i oświetlił zmęczone twarze ludzi. Daniel badawczo przyglądał się Marowi i znowu napotkał jego wzrok. Próbował wyczytać z twarzy demona, co się stało, ale stwierdził jedynie, że oczy tamtego są głęboko zapadnięte, że pociemniały ze zmęczenia oraz że zmarszczki wokół ust wyrażają niezłomną samodyscyplinę. Ile to kosztowało Mara, tak stać bez odpoczynku, bez jedzenia, teraz już drugą dobę, Daniel mógł się jedynie domyślać. Sam Daniel i jego towarzysze spali trochę od czasu do czasu. Do jedzenia też nic nie mieli, ale na razie jakoś dawali sobie radę bez niego. Żuli przecież korzenie.
Te przeklęte korzenie, myślał Daniel. Znajdował się pod wpływem narkotycznego odurzenia, czy przeżywał to wszystko w rzeczywistości? Nawet nie próbował na to odpowiadać, był zbyt otępiały, zbyt zmęczony i oszołomiony.
Wyszedł raz z groty, ale krajobraz na zewnątrz był upiorny, mało zachęcający do kolejnych wycieczek.
Dygocząc otulił się szczelniej ciepłą kurtką i usiadł wygodniej.
Sarmik usiadł obok.
– Tyle czasu to zabiera! Tyle czasu! Biedna dziewczyna!
Po chwili odpoczynku na brzegu Shira gotowa była ruszyć dalej. Wciąż jeszcze drżała po zetknięciu się z chłodem bijącym od Mara, ciałem wstrząsały dreszcze, a ona uświadomiła sobie, że dotychczas nic nie wzburzyło jej tak bardzo jak to ostatnie spotkanie.
Przejście okazało się tak niskie, że nie będzie chyba mogła przeczołgać się przez nie na czworakach. Zawsze oddychała z ulgą, gdy mogła wstać. Niezbyt to logiczne, bo właśnie tylko w przejściach mogła czuć się całkowicie bezpieczna.
Ciekawe, czy oni słyszeli dźwięki bębnów? zastanawiała się. O, słyszeli na pewno. Ale czy liczą uderzenia? Ona już dawno straciła rachubę.
Zaskoczona tym, że znalazła się w małym, wąskim, ale wysokim szybie, przystanęła. Przystanęła…? Po prostu nie była w stanie zrobić ani kroku więcej. Pokój, czy jak to nazwać, miał zaledwie kilka łokci długości i tyleż szerokości.
– Czy mam się wspinać? – zawołała.
– Nie, stój tam, gdzie jesteś! – odparł głos. – W odpowiednim czasie przejście się otworzy. Jeśli wciąż jeszcze jesteś w stanie iść dalej, rzecz jasna.
– Więc mogłabym umrzeć w tym zamknięciu? – zapytała.
– Czy byś mogła? Naprawdę nie zauważyłaś nic w kącie za sobą?
Coś rzeczywiście widziała wchodząc…
– Och! – jęknęła.
W kącie leżała kupka ludzkich kości.
– Na czym polegało jego przestępstwo? – zapytała.
– To była obojętność. Obojętność wobec wszystkiego z wyjątkiem spraw, które dotyczyły jego samego. To jest izba nudy i obojętności.
– Nie, to nie jest sprawiedliwe – rzekła Shira gwałtownie. – Jak ja, waszym zdaniem, sobie tu poradzę?
– Nie przypadkiem ta próba została umieszczona wśród ostatnich – odparł głos łagodnie. – Rozumiem, co masz na myśli. Dobroć nie jest zbyt podniecająca, wobec tego komuś, kto bardzo się stara być niezwykłym, łatwo przekroczyć próg nudy.
– Owszem, a poza tym odebraliście mi zdolność do głębszych uczuć wobec ludzi. A od tego bardzo blisko do obojętności, prawda? Nie mówiąc już o tej presji, pod jaką ciągle żyłam, o tym nieustannym zastanawianiu się, co robię, jak się zachowuję. W takiej sytuacji człowiek musi być zajęty sobą, czy tego chce, czy nie.
– Takie ryzyko rzeczywiście istnieje. Pytanie polega jednak na tym, czy inni uważali cię za nudną, czy za żywą i interesującą. Ponieważ nuda i obojętność, cechy równoznaczne z egoizmem, należą do najgorszych cech człowieka, znajdują się one na samym końcu twojej wędrówki w głąb własnej duszy. Ale ty sama jesteś trochę niesprawiedliwa. To prawda, że odebraliśmy ci zdolność kochania i odczuwania nienawiści, ale współczucie mogłaś okazywać. Jeżeli myślałaś inaczej, to znaczy, że niczego nie rozumiałaś i teraz masz niewielkie szanse dać sobie radę. Ale okazywałaś chyba choć trochę zainteresowania innym ludziom?
– Mam nadzieję, że w istocie tak było – odparła Shira załamana. – A zatem? Kiedy próba się rozpocznie?
– Już się rozpoczęła. Rozejrzyj się, a zobaczysz!
Shira przyglądała się ołowianoszarym ścianom, ale niczego nie znalazła. Nagle uniosła wzrok i krzyknęła. Sufit obniżał się i Shira ze skurczem w sercu odczuła, że coraz ciężej jej się oddycha.
Śmierć przez uduszenie! pomyślała wstrząśnięta. Tak, to o to chodzi. Udusić się z nudy i braku zainteresowań, to dość popularne powiedzenie.
Głos odezwał się znowu:
– Przejście otworzy się po określonym czasie. Jeśli wytrzymasz tak długo, będzie to znaczyć, że sprostałaś próbie. Jeśli nie, to nuda i twój własny egoizm staną się tak gęste, że cię zadławią.
Читать дальше