Margit Sandemo - Ogród Śmierci
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ogród Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ogród Śmierci
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ogród Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogród Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ogród Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogród Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wciąż była oślepiona, nic nie słyszała i nie bardzo zdawała sobie sprawę, gdzie się znajduje. Dlatego zatrzymała się, oparła plecami o ścianę i czekała, aż wróci jej znowu wzrok i słuch. Jedyne, co tu odczuwała, to wilgotne, parujące gorąco. Po chwili zaczął do niej docierać szelest spadających kropel, miarowy, spokojny. Potem dosłyszała jakieś słabe mruczenie, jakby szepczące, stłumione głosy w powolnej, przyciszonej rozmowie. Otworzyła oczy.
Ukazał jej się dziwny, wilgotny krajobraz w błękitnej i złotozielonej tonacji. Dostrzegała coś przypominającego drzewa, blade, jakby wyrosłe bez słońca pnie ze zwisającymi wężowatymi konarami, kiwającymi się wolno tam i z powrotem, jakby czegoś szukały. Z ziemi w kłębach i spiralach unosiła się para, wydobywała się także z koron drzew, pokrywających cały sufit swymi białymi, zwisającymi gałęziami i podobnymi do dłoni liśćmi, z których przez cały czas powoli skapywały krople.
– Jestem gotowa! – zawołała Shira, zachęcona swymi ostatnimi zwycięstwami. – Czego się tutaj ode mnie oczekuje?
– Oto las zawiści i pożądania – odparł głos. – Należy do tego także zazdrość, ale jeśli o ciebie chodzi, możemy to pominąć. Będzie ci zatem nieco łatwiej niż innym. Jedyne, co masz zrobić, to iść za światłem pochodni. Ruszaj!
Shira z wahaniem poszła po wilgotnej ziemi. Rozkołysane gałęzie jakby się ocknęły, sprawiały teraz wrażenie trąb śledzących wszystko, co się rusza w ich lesie. Wąchały, wietrzyły i tropiły niczym niewidome istoty w poszukiwaniu zdobyczy.
Nietrudno było dostrzegać światło pochodni. Ze względu na gorąco i parę migotało na tle lasu jak mała latarenka we mgle. Chodź! zdawało się wołać. Chodź, to nie jest niebezpieczne!
Ziemia uginała się pod jej stopami. Przy każdym kroku nogi zapadały się głęboko. Głosy szeptały i mruczały podniecone, ale wciąż cicho, ciągle opanowane. Gałęzie kołysały się, a w dół się zsuwały liście niczym szukające po omacku dłonie. To chyba naprawdę były dłonie z rozczapierzonymi długimi palcami, poruszającymi się gorączkowo w powietrzu, by schwytać intruza.
Shira drgnęła i zatrzymała się. Oblała ją fala zimnego potu.
W głębi lasu przy drzewie, opasany tymi dziwnymi gałęziami podobnymi do ramion, wisiał szkielet. Musiał tam wisieć od niepamiętnych czasów, taki był biały i jakby wypolerowany do połysku. Biedny człowiek, pomyślała Shira. Zastanawiała się, czy i on, podobnie jak ona, został zmuszony do tej wędrówki, czy też poszedł z własnej woli. Domyślała się, że w tamtych czasach źródła życia były bardziej znane i że być może wielu próbowało je odnaleźć. Ona sama jest tylko późną wysłanniczką, ostatnią desperacką próbą bogów, by uratować nieszczęsny lud Taran-gai (i samych siebie). Ale poza tym nikt już o źródłach życia nie pamiętał.
Zawiść, pożądanie… Jak z tego punktu widzenia rysuje się jej przeszłość? Shita zastanawiała się, wciąż idąc przed siebie pod tymi obrzydliwymi mackami, które się za nią wyciągały. Zaraz jednak musiała przerwać rozmyślania, bo jakaś podstępna gałąź chwyciła ją i mocno trzymała.
Walczyła, żeby się uwolnić, ale gałąź nie ustępowała. A od najbliższych drzew wyciągały się wolno długie macki i zbliżały się do niej.
– Ratunku! – wrzasnęła Shira jak oszalała.
– Kto ma cię ratować? – zapytał głos ironicznie. – Sama musisz sobie z tym poradzić. Teraz zobaczymy, jak to było podczas zawodów w Nor. Ile razy pragnęłaś ponad wszystko nagrody i jak bardzo zazdrościłaś tym, którzy zwyciężyli.
– Zwracacie uwagę na takie głupstwa? – wybuchnęła Shira ze złością. – Naprawdę nie macie przeciwko mnie nic poważnego i musicie czepiać się byle czego? Mój dobry dziadek chciał, żebym uczestniczyła w zawodach i zdobywała sprawność, która pozwoli mi wypełnić zadanie, jakie postawiły przede mną duchy. I nie mogę sobie przypomnieć, bym szczególnie gorąco pragnęła nagrody albo zazdrościła tym, którzy zwyciężyli.
– Oj, oj – odezwał się głos. – Nie trać panowania nad sobą, to może cię drogo kosztować! I nie martw się, przygotowaliśmy dla ciebie gorsze rzeczy. A teraz idź wolno!
Ręce puściły. Shira otrząsnęła się.
– Przepraszam! – powiedziała pokornie. – Przykro mi z powodu tego wybuchu.
– Byłaś przestraszona – odparł głos pojednawczo.
Zalękniona szła dalej przez ten chory, złotozielony las. Jej nerwy zostały poważnie nadszarpnięte, teraz podskakiwała na dźwięk najlżejszego szelestu. Chciała iść szybciej, ale nie mogła, bo grunt był taki podmokły, że musiała przy każdym kroku bardzo wysoko podnosić nogi.
Wtedy to mamrotanie wokół niej przeszło w jakieś szumiące crescendo. Nagle spostrzegła, że znajduje się w zamknięciu, otoczona murem z gałęzi, rąk i drzew. Nie! myślała w panice. Nie, nie chcę już więcej!
Mdliło ją ze strachu. Nie mogąc nic uczynić, musiała patrzeć, jak te obrzydliwe ręce zbliżają się do niej coraz bardziej, jak ohydne ramiona ją opasują, oplątują niby sieć. Stopy Shiry utraciły kontakt z ziemią i poczuła, że jest unoszona w górę, ku koronom drzew.
– Powiedziałem ci, Shiro z Nor. Czekają cię gorsze rzeczy. Oto kara za zawiść, jaką odczuwałaś wobec wszystkich normalnych ludzi. To kara za twoją tęsknotę, by być taka jak oni, by uniknąć swego powołania.
Shira nie była w stanie mówić głośno, ale zdołała wyszeptać z goryczą:
– Och, jacy wy jesteście niekonsekwentni, moi prześladowcy! Przecież dopiero co zostałam ukarana za dumę, jaką czułam z tego powodu, że zostałam wybrana, a teraz mam być ukarana za to, że chciałam być normalna.
– Nic nie stoi na przeszkodzie, byś żywiła oba te uczucia jednocześnie.
Chciała zaprotestować, ale głos odmówił jej posłuszeństwa. Ku swemu przerażeniu zobaczyła, że opuszcza się ku niej jakaś gałąź. Nie było na niej żadnych przypominających dłonie liści, tylko jeden bardzo długi cierń.
Cierń próbował ją ukłuć, a ona zdążyła odchylić się tylko na tyle, na ile pozwalała krępująca ją ciasna plątanina. Kolec starał się trafić ją w serce, boleśnie dźgał w żebra. Jęcząc z bólu straciła świadomość i opadła na wijące się, dławiące ją macki.
– No tak – rzekł Sarmik podejrzanie spokojnym tonem. – Pochodnia znowu gaśnie.
– Wiedziałem, że to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe – westchnął Irovar zgnębiony. – Och, co robić? Jak pomóc ukochanej wnuczce?
Wszyscy już się pobudzili. Dawno minęła północ. Mar czuwał już drugą dobę. Vassar podszedł do niego.
– Podnieś pochodnię wyżej, Mar! – poprosił przestraszony. – Shira znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
– Pokój jej pamięci – odparł Mar lekceważąco i nic nie wskazywało na to, że zamierza posłuchać.
– Podnieś pochodnię, ty skośnooki demonie! – wrzasnął Irovar z wściekłością. – Przecież tylko ty możesz jej pomóc.
Mar posłał mu nienawistne, złe spojrzenie.
– Nie jestem jej niańką!
Daniel podszedł do niego.
– Chcesz się zemścić na Tan-ghilu, czy nie chcesz? – zapytał groźnie.
– Nie chcę!
Lęk o Shirę dał im siły, by rozmawiać z Marem, a Daniel nie ważył słów, które wypowiadał:
– Myślisz, że on ci dał takie szczęśliwe życie? Pamiętasz, co się działo, kiedy byłeś dzieckiem? Mogę sobie wyobrazić, że włóczyłeś się sam, bo inne dzieci nie chciały się z tobą bawić. A stare baby spluwały na twój widok. O, ciebie zapewne to życie uczyniło odpornym, ale czy chciałbyś, żeby w Taran-gai nadal rodziły się takie dzieci? Chcesz patrzeć, jak siedzą zranione i smutne i tylko z daleka patrzą, jak inne dzieci się bawią? Shira jest jedyną istotą na ziemi, która może uwolnić twój i mój ród od tego przekleństwa, które tak wielu kobietom odebrało życie i które z ich dzieci czyniło diabły w ludzkiej skórze. Jest w twojej mocy jej w tym przeszkodzić, możesz opuścić pochodnię i pomóc nieśmiertelnemu Tan-ghilowi, sprawić, że nadal będzie niszczył nasze rody. No, co wybierasz?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ogród Śmierci»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogród Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ogród Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.