Margit Sandemo - Ogród Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ogród Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ogród Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogród Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Daniel Lind z Ludzi Lodu wyrusza samotnie w daleką podróż do kraju Nieńców nad brzegami Morza Karskiego. Tam spotyka Shirę, córkę Vendela, która należy do wybranych – to ona ma złamać przekleństwo ciążące nad rodem Ludzi Lodu. Najpierw jednak Shira musi przejść przez wiele nieludzkich prób, układających się w długą i przerażającą wędrówkę przez Ogród Śmierci…

Ogród Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogród Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tam! W ostatniej chwili dostrzegła możliwość, cień możliwości. Ale mogła wykonać jedynie ruch w tył, do tej części groty, w której siedziała tak długo i obserwowała.

Czy zatem to wszystko było pomyłką? Czy została wciągnięta w pułapkę, z której nie ma wyjścia? Nie miała czasu na wahanie. Musiała chwytać się tej jedynej okazji, jaka się nadarzała.

Przyciśnięta do ściany, od której dopiero co się oderwała, tyle że teraz stała znacznie wyżej, rozglądała się gorączkowo za jakimś kolejnym przejściem. Kamienie przed nią kręciły się wciąż i wciąż w kółko, a ona nie mogła oka z nich spuścić, by nie utknąć tu na zawsze. Kamień, na którym stała, zaczął się usuwać spod jej stóp, więc przerażona przeskoczyła na sąsiedni. Całą siłą woli przymuszała się, by myśleć jasno i zachować zdolność oceny sytuacji. W pewnej chwili znalazła się na samej górze, pod sklepieniem groty, i leżąc na brzuchu czołgała się ku centrum pomieszczenia. Najbardziej bała się, że w pewnym momencie będzie musiała wybierać pomiędzy dwiema różnymi możliwościami i że wybierze źle.

Na razie wszystko szło dobrze, ale wiedziała też, że w każdej chwili przejście może zostać zamknięte, a kamienie będą nieubłaganie mleć dalej. Słuch jej już nieco przywykł do tego dudniącego, zgrzytliwego, wizgliwego łoskotu, za co była losowi szczerze wdzięczna.

A jednak musiała popełnić błąd! Oto wszelkie przejścia zostały zamknięte. Shira uświadomiła sobie, że broda jej się trzęsie. Będzie zgubiona, jeżeli nie… Nie, tego przecież zrobić nie może!

Owszem, musi! Pośrodku największego kłębowiska kamieni ukazał się ciemny otwór. Ale jak tam zejść? Do tego kotłowiska głazów, które przewalają się, odwracają i zmieniają miejsce?

Niemal bez udziału woli Shira zsunęła się w dół. Nie było już ani sekundy na zastanawianie się. Co by się stało, gdyby ześlizgnęła się w złym kierunku? Gdyby otwór był za nią, a ona nie mogła go zobaczyć? Rękami i nogami chwytała się bloków, które przesuwały się nieustannie, nie dając żadnego oparcia. Ale otwór w dole wciąż był widoczny, mimo że rozpoczęła tę przeprawę zbyt późno. Kamienie za nią przemieszczały się tak szybko, że w którymś momencie kosmyk jej włosów został przytrzaśnięty i potężnym szarpnięciem wyrwany. To była groźna przestroga – oto co stanie się z nią samą, jeśli nie będzie dość ostrożna.

Nagle wszystko się zamknęło. Ze wszystkich stron. Była uwięziona we wnętrzu tego straszliwego młyna.

Nerwy Shiry zaczynały odmawiać posłuszeństwa. I to było najgroźniejsze. Jeśli teraz popełni błąd, pójdzie w niewłaściwą stronę, nie będzie dla niej ratunku. Wszystko się pod nią kręciło, odsuwało na boki i wracało, mełło i przecierało. Shira nieustannie przenosiła się z miejsca na miejsce w ślad za poruszającymi się kamieniami, nie wiedziała już, gdzie się znajduje, czy posuwa się w tył, czy w przód, w górę, czy w dół. Jedyne, co mogła robić, to się przemieszczać, dopóki istniał jeszcze dla niej choćby najmniejszy kawałek miejsca pomiędzy tymi bezlitosnymi kolosami.

Wreszcie zdarzyło się coś, czego bała się najbardziej. Udało jej się odpocząć przez chwilę, gdy nagle, sama nie wiedząc jak, znalazła się na samym dole groty. Cóż za cudowne uczucie stać na pewnym gruncie, który się nie kołysze i nie kręci! Ale długo nie mogła się tym rozkoszować. Kamienie zbliżyły się znowu i ukazały się dwa przejścia.

Shira jęknęła. Czas naglił, tak strasznie naglił, nie mogła wybrać rozsądnie, musiała się usunąć jak najszybciej, a w ogóle nie miała pojęcia, gdzie się znajduje.

Wtedy znowu błysk światła pojawił się w szczelinie pomiędzy dwoma głazami. Shira posłała ciche podziękowanie Marowi, bogom czy nie wiadomo już komu, kto to sprawił. Bez dalszych wahań rzuciła się stronę coraz węższego przejścia.

W pierwszej chwili myślała, że to pułapka i że weszła w nią dlatego, iż jedyną możliwość, jaka jeszcze istniała, by posuwać się do przodu, stwarzało niskie i ciasne pomieszczenie na samym dole. Zdawała sobie sprawę, że się spóźnia, gdyż owo pomieszczenie stawało się coraz mniejsze. Błyskawicznie wpełzła do środka, dosłownie w ostatniej chwili, bo nasuwający się blok kamienny o mało nie uderzył jej w plecy.

Przeszła przez korytarz i mogła się znowu wyprostować. I teraz znacznie wyraźniej widziała odblask pochodni, blisko, ale oddzielony od niej murem. Ostatnie, bolesne wyczekiwanie, gdy najchętniej rzuciłaby się naprzód, nie bacząc na to, co się stanie, ale zmusiła się, by stać i czekać, aż pojawi się najlepsza możliwość, i oto…

Znajdowała się po drugiej stronie! Już nic nie zamykało jej drogi do światła, które ukazało się w drzwiach nie większych niż wejście do namiotu.

Z ubrania Shiry zostały strzępy. Z poobcieranymi łokciami i kolanami, z krwawiącymi rękami, zataczając się przekroczyła kolejny próg. Potem położyła się na plecach, objęła rękami głowę i zamknęła oczy. Wszystko wokół trwało w ciszy. Słyszała swój własny oddech, świszczący, urywany, bolesny. Jeden jedyny raz rozległo się uderzenie w bęben – tak ciężkie, że podstawa góry zadrżała pod leżącą Shirą.

W zewnętrznej grocie Sarmik odetchnął głęboko.

– No, nareszcie!

Irovar wyprostował się i mrużył oczy. Mar przestępował z nogi na nogę i nagle Daniel uświadomił sobie, co w starych podaniach skandynawskich oznaczało imię Mar. Koń bojowy…

Rzeczywiście, sposób, w jaki Mar stał na kamiennej płycie, cierpliwy, nieruchomy, wszystko to przywodziło na myśl niezwykłą zdolność konia do spania na stojąco. Ale Mar nie spał. Od czasu do czasu w jego diabelskich oczach pojawiał się zimny błysk, który napełniał Daniela głęboką odrazą.

Oczy go piekły, wysuszone, jakby wypełnione piaskiem, a w ustach zasychało z głodu i pragnienia. Oczywiście powinien był spać, ale nie pozwolił sobie na to: chciał towarzyszyć samotnej wędrówce Shiry, choć w żaden sposób nie mógł jej pomóc. Daniel jednak należał do ludzi, których nieustannie dręczą wyrzuty sumienia, że nie zrobili dostatecznie dużo dla swoich bliźnich. Dlatego nie był w stanie odpoczywać.

Jedno pytanie drążyło nieustannie jego mózg: Czy jeszcze kiedyś zobaczą tę małą, niezwykłą Shirę?

Minęło sporo czasu, nim Shira była w stanie znowu otworzyć oczy. Ciało miała obolałe, poobcierane do krwi, zesztywniałe. Z cichym jękiem zaczęła się podnosić.

Nie jestem już w stanie iść dalej, myślała. Ale muszę. Głód zaczyna mi się dawać we znaki, cudowne korzenie z Taran-gai już wiele nie pomogą. Żułam ich już tyle, że ich smak dławi mnie w gardle. Ale dobrze, że je mam. Sprowadzają takie dobre myśli, człowiek żyje jakby w świecie snów…

Muszę iść dalej, będę i tak coraz słabsza z głodu. Tylko w żadnym razie nie wolno mi zepsuć wszystkiego przez nadmierny pośpiech. To najgorsze, co mogłabym zrobić, zresztą wyraźnie było to widać w ostatniej grocie. Muszę dać sobie tyle czasu, ile go potrzeba. No właśnie, czas… Jak długo już jestem tu, we wnętrzu góry? Tu przecież nie istnieje czas, nie ma słońca ani śladu pulsującego ziemskiego życia… Przeszła przez bramę. Ogarnęła ją wielka cisza. To była jakaś nowa odmiana ciszy. Nie ta dzwoniąca cisza wieczności jak wtedy, przy spotkaniu z Shamą, gdy czas się zatrzymał. Nie szumiąca cisza w wirującym bezbrzeżnym morzu mgły, gdy kobiecy głos śpiewał dziwną pieśń. Tutaj panowała cisza absolutna, przygniatająca, gęsta, działająca na nerwy. Nie było słychać nawet najmniejszego dźwięku. Shira przypomniała sobie, że zdarzało jej się czasami przeżywać ciszę tak intensywną, że aż słyszalną. Ale teraz to nie było tak. Ta cisza była ciężka, martwa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ogród Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogród Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - W Mroku Nocy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ogród Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Ogród Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x