Margit Sandemo - Ogród Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ogród Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ogród Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogród Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Daniel Lind z Ludzi Lodu wyrusza samotnie w daleką podróż do kraju Nieńców nad brzegami Morza Karskiego. Tam spotyka Shirę, córkę Vendela, która należy do wybranych – to ona ma złamać przekleństwo ciążące nad rodem Ludzi Lodu. Najpierw jednak Shira musi przejść przez wiele nieludzkich prób, układających się w długą i przerażającą wędrówkę przez Ogród Śmierci…

Ogród Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogród Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po dłuższej chwili opadła bez sił na sieć. Nie była w stanie iść dalej.

– No, nareszcie, płomień znowu się rozpala – szepnął Daniel. – Ale mało brakowało, a… zastanawiam się, co się tam stało.

– Tylko Shira może nam o tym opowiedzieć – rzekł Irovar. – Jeśli będzie w stanie i jeśli kiedykolwiek zechce.

Nastrój, który wywołało przygasanie płomienia pochodni, całkowicie zaczarował Daniela, i zresztą nie tylko jego, ale całą grupę, która w napięciu czekała w mrocznej jaskini. Słyszał, że Vassar głęboko oddycha z ulgą, że Irovar ociera pot z czoła.

Mar odezwał się po raz pierwszy i wszyscy drgnęli na dźwięk jego syczącego, jakby martwego głosu.

– Właściwie to jak długo mam tu stać?

– Dopóki Shira tam jest – odparł Sarmik ostro. – Albo dopóki się nie okaże, że nie ma już żadnej nadziei.

– Jej wyprawa mnie nie dotyczy.

– Tak, wiemy o tym. Ale to jest właśnie nasza jedyna możliwość, by przełamać ciążące nad naszym rodem przekleństwo.

– Ja chcę, żeby przekleństwo trwało.

Dokładnie tak samo reagowali dotknięci przekleństwem, źli potomkowie ukochanego przez Daniela rodu Ludzi Lodu. To niebezpieczne, pomyślał. Ten podstępny Mar może sobie po prostu pójść swoją drogą. A wtedy Shira będzie zgubiona. W zamyśleniu Daniel wsunął rękę pod koszulę i dotknął alrauny. Spraw, by Mar został na miejscu, pomyślał.

Mar nie powiedział już nic więcej. Zmrużonymi oczyma przyglądał się grupie na wpół leżących pod skalną ścianą ludzi w prawo od niego. Wszyscy wyglądali na bardzo zmęczonych. Zmęczonych i przygnębionych. Wszyscy oprócz jednego. Żółte oczy Mara zatrzymały się na Danielu, zmarszczył górną wargę i warknął jakby w obronie. Danielowi zdawało się, że położył po sobie spiczaste uszy.

Patrzył tak na Daniela przez chwilę, a potem odwrócił się i znowu zastygł w bezruchu.

Vassar przyglądał mu się w zamyśleniu.

– Właściwie to nie jest takie niedorzeczne, to że Mar stoi najbliżej Shiry.

Sarmik prychnął.

– Nigdy jeszcze nie widziałem większego kontrastu!

– Nie, ale jak się głębiej zastanowić… – rzekł Vassar z uporem.

– Oczywiście, że masz rację – powiedział Daniel. – Jedno jest dotknięte, drugie należy do wybranych. I żadne z nich nie ma wśród nas równych sobie.

Sądząc po minie Mara, nie był on specjalnie zachwycony tym, że porównują go z Shirą.

Vassar skulił się na kamiennej podłodze i zamknął oczy. Zasnąć nie mógł, ale starał się choć trochę odpocząć.

Jakby z wahaniem do groty wpłynęło światło księżyca.

Shira nie miała dość sił, czy może dość siły woli, by znowu się podnieść. Pełznąc po wciąż trzeszczącej groźnie sieci, szlochając i dygocząc, nieskończenie powoli zbliżała się do ciemnego otworu, przy którym migotało światło pochodni. Nie zachwycała się już fantastycznym pięknem sali, nie martwiły jej lustra; jedyne, co odczuwała, to nieznośny lęk, żeby znowu nie spaść. Za każdym razem gdy sieć napinała się z chrzęstem i opadała pod nią, Shira krzyczała głośno, a jej krzyki odbijały się echem od wysokich sklepień.

Gdy stawiała ostatnie chwiejne kroki, była niemal oślepiona ze strachu i kręciło jej się w głowie. Miała prawie pewność, że próg przy otworze w ścianie groty zawali się pod nią albo że odblask pochodni odsunie się jeszcze dalej, gdy więc dotknęła ręką kamienia i stanęła na pewnym gruncie, wprost nie wierzyła własnemu szczęściu.

Leżała długo, nie mogąc wstać. Dygocząc na całym ciele, chłodziła rozpalone czoło o zimny kamień.

W końcu jednak podniosła się i oparła o skalną ścianę. Jeśli się odwrócę i spojrzę za siebie, myślała, to zemdleję. Muszę stąd odejść jak najszybciej!

To przejście nie było takie wysokie ani szerokie jak poprzednie. Nie była w stanie myśleć o przyszłości, o tym, co czeka ją dalej. Ruszyła przed siebie, przytrzymując się ściany. Korytarz, którym szła, nie był długi, a jej zmrużone oczy wkrótce dostrzegły, że otwiera się kolejne pomieszczenie.

Czekający w pierwszej grocie mężczyźni usłyszeli uderzenie w bęben. Irovar odetchnął głęboko.

– Shira minęła drugą bramę – powiedział cicho.

Widziała przed sobą tylko mgłę. Nieskończoność wypełnioną niebieskawą migotliwą mgiełką, która z wolna falowała, podnosiła się i opadała. Niekiedy pojawiały się w niej jakby obłoki, zielonkawe lub barwy indygo, od czasu do czasu mgłę przecinały fale bladego fioletu, wibrowały przez chwilę i znikały.

Wszystko było ulotne, wirowało, także podłoże nie trwało w bezruchu, zresztą i tak niewidoczne poprzez mgłę.

W tym wszystkim pojawiał się jakiś dźwięk, coś, co może dałoby się określić jako muzykę albo raczej pojedyncze tony, które przepływały w powietrzu, wznosiły się i opadały, ale takie były delikatne i ulotne, jakby pochodziły z bardzo daleka, skądś ze skraju wieczności. Shira długo stała w wejściu i próbowała się zorientować, co to wszystko oznacza. Sala. Czy to właściwe określenie? Chyba nie. Ponownie doznawała uczucia, że ściany się wokół niej zamykają. Nad sobą ani obok nie dostrzegała żadnych granic. Co było poniżej, nie widziała.

Przysiadła w kucki i palcami pomacała grunt. Ręka natrafiła na miękką, ale mocną powierzchnię, już nie żadną trzeszczącą zdradziecko pajęczą sieć. Uspokojona wstała i wtedy rozległo się to, na co czekała: głos.

– Shiro z Nor! Druga próba odnosi się do siły twego duchowego uporu.

– Duchowego uporu? Co to oznacza? I jak się go mierzy?

– Wejdź do pomieszczenia, to zobaczysz! Idź bez lęku. Tym razem się nie przewrócisz.

Bez lęku! Łatwo powiedzieć.

Z wahaniem weszła w coś, co zdawało się być pustą przestrzenią.

Przyszła jej do głowy dziwna myśl: nirwana. Stan, w którym nie odczuwa się nawet tchnienia wiatru. Ale to z nirwaną nie miało nic wspólnego.

Nic się nie stało.

Nic poza tym, że kiedy Shira się odwróciła, to ściana i cała ta bezgraniczna przestrzeń odwróciła się także. Nie wiedziała już, dokąd iść. Jak odnaleźć drogę w tej rozśpiewanej mgle?

Kolejne formacje wyłoniły się z mgły i przepłynęły przed oczyma Shiry. Wieże o barwie topazu i turkusowej rosy, które zlewały się, a na ich miejsce pojawiały się smugi purpury i delikatnego różu, wstęga mgły w kolorze macicy perłowej przeciągająca jakby w rozmarzeniu… Shira dawała się powoli oczarować tym nieziemskim wizjom.

Łagodna muzyka w tle przemieniała się teraz powoli w pieśń o omdlewających, zmysłowych tonach.

„Shi-i-i-ra-a!”, nawoływała zawodząca, opadająca melodia. „Shi-i-i-ra-a!

Pieśń dochodziła z bliska, to znowu z daleka, magiczna, wabiąca głosem kobiecym, który zdawał się nie mieć żadnych ograniczeń, jeżeli chodzi o skalę.

Ale dokąd ja mam iść? myślała Shira. Cokolwiek to jest, to chyba nie można mówić o próbie uporu duchowego! To raczej próba na orientację w przestrzeni, bo nietrudno się zagubić w takim pustkowiu.

Nagle coś dostrzegła. Daleko, pomiędzy przepływającymi obłokami mgły, ukazało się jasne światło, coraz silniejszy płomień. Pochodnia! A więc tam powinna się kierować!

Światło było jaśniejsze niż poprzednio. A po chwili zobaczyła coś z tyłu za pochodnią. Źródło, które z szemraniem wypływało jakby z jakiejś niewidocznej ściany. Obok źródła stał srebrny pucharek.

Wznosząca się i opadająca pieśń miała teraz także słowa.

„Shi-i-i-ra-a!”, słychać było zawodzenie. „Shi-i-i-ra-a! Napij się wody, a spotkasz miłość!”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ogród Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogród Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - W Mroku Nocy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ogród Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Ogród Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x