Margit Sandemo - Ogród Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ogród Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ogród Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogród Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Daniel Lind z Ludzi Lodu wyrusza samotnie w daleką podróż do kraju Nieńców nad brzegami Morza Karskiego. Tam spotyka Shirę, córkę Vendela, która należy do wybranych – to ona ma złamać przekleństwo ciążące nad rodem Ludzi Lodu. Najpierw jednak Shira musi przejść przez wiele nieludzkich prób, układających się w długą i przerażającą wędrówkę przez Ogród Śmierci…

Ogród Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogród Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale duchy uśmiechały się tylko, ich twarze stały się obojętne, głowy pochyliły się, po czym przybysze powolutku rozpłynęli się w nicość.

Irovar wciąż stał w chłodnym powietrzu poranka, obejmując ramionami drobne ciałko Shiry.

– Zdradziłem cię – szeptał. – Zdradziłem cię w imię ludzkości. Mam tylko nadzieję, że ludzkość okaże się tego warta.

ROZDZIAŁ IV

Ogień na palenisku już dogasał, gdy Irovar skończył swoją opowieść. Mar dorzucił chrustu i znowu w górę buchnęły z sykiem iskry i płomienie, odbijając się krwawym blaskiem w jego zwierzęcych oczach.

Przez chwilę wokół Irovara panowała cisza. Tysiące pytań zawisło w powietrzu, ale nikt nie ważył się odezwać pierwszy. Daniel nie chciał nic mówić, on wiedział swoje, i odmówił Sarmikowi, który częstował go pobudzającym korzeniem. Tymczasem wystarczy!

Ukradkiem spoglądał na Shirę, która siedziała z pochyloną głową tak, że twarz była niewidoczna. Choć bardzo starał się zwalczyć w sobie tę myśl, nie mógł się oprzeć wrażeniu, że jest w niej coś nieziemskiego, coś… z tamtego świata.

Na koniec ciszę przerwał Orin.

– Ten Demon w Ludzkiej Skórze to nie kto inny jak Tan-ghil.

Tengel Zły, pomyślał Daniel. Nie, w głowie mi się kręci! My, w naszej rodzinie, uważaliśmy się zawsze za wyjątkowych, bo mieliśmy ponadnaturalne zdolności, ale cóż to jest wobec tego tutaj? Tym razem przekroczyliśmy granicę tego, co człowiek może zrozumieć i zaakceptować! Tutaj powinien być Ulvhedin! Nie ja, pospolity śmiertelnik!

Mimo to słuchał z uwagą, o czym mówią inni. Czyż nie po to tu przybył? By się dowiedzieć, jak unieszkodliwić przekleństwo ciążące nad jego rodem?

Irovar mówił:

– W rodzie Daniela i Vendela wierzy się, że Tan-ghil nadal żyje…

– To się wydaje bardzo prawdopodobne – powiedział Sarmik. – Teraz, kiedy wysłuchaliśmy twojej historii, my też w to wierzymy. Ale gdzie on jest? Przecież chyba nie tutaj?

– Nie – wtrącił się Daniel. – Mój ojciec próbował pewnego razu pójść jego śladami i zawędrował dość daleko na południe Europy. To daleko, bardzo daleko stąd, w kraju, gdzie zawsze jest ciepło.

To zrobiło wrażenie. Kraj, gdzie zawsze jest ciepło, musi leżeć naprawdę daleko od ich zimnej ojczyzny.

Daniel mówił dalej:

– Wiemy także, że Tan-ghil ukrył coś w naszym kraju, tam gdzie się osiedlił. Ale nie można tego odnaleźć, bo jego duch strzeże miejsca.

Sarmik rzekł z powagą:

– Ten młody człowiek, krewny Vendela… Co on ma z tym wspólnego?

– On jest tym obcym, którego przybycie miało być znakiem, że czas się dopełnił – odparł Irovar.

– Wspomniałeś, że ma on potężnego obrońcę. Kogo?

– Nie kogo, a co. Danielu, pokaż mu to – poprosił Irovar z błyskiem w oczach. – Pokaż im wszystkim!

Daniel rzucił pospieszne spojrzenie w stronę Mara i Milo.

– Czy to konieczne?

– Wzbudziliście naszą ciekawość – powiedział Sarmik. – Powinniśmy wiedzieć!

Daniel z wahaniem zdjął łańcuszek z szyi i ostrożnie położył alraunę na dłoni. Zebrani wstrzymali dech i podeszli bliżej, by się przyjrzeć. On zaś opowiadał o kwiecie wisielców i pochodzeniu alrauny.

Milo chciał chwycić amulet, ale Daniel zdążył zacisnąć dłoń. Mar cofnął się niepostrzeżenie, a jego zęby błysnęły złowieszczo.

– Skąd ją masz? – zapytał Sarmik spokojnie.

– Jest w naszej rodzinie od wielu setek lat. Mówi się, że należała do Tan-ghila, ale że przynosiła mu tylko nieszczęście, więc się jej pozbył. Wszyscy nasi krewni obciążeni dziedzictwem, którzy ją posiadali, skończyli źle. Została pochowana wraz z jednym z nich, ale wyszła z grobu i moja matka ją znalazła. Kiedy matka zrozumiała, że alrauna przynosi szczęście tylko mnie, dostałem ją. I chroniła mnie w czasie długiej podróży tutaj do was.

– W takim razie widocznie tobie jest przeznaczona – stwierdził Sarmik. – A dla nas jest to znak, że to ty właśnie jesteś tym, na którego Shira czeka. A zatem czas się dopełnił!

Inni potakiwali. Z wyjątkiem Mara, który odsunął się jeszcze dalej pod ścianę.

Pomocnik Shamy. Jeden z tych, z którymi Tan-ghilowi czy Tengelowi Złemu naprawdę się udało. A tym samym wróg Shiry.

– Teraz pozostaje nam już tylko odnaleźć źródła życia, prawda? – zapytał Vassar.

– Ja też tak sądzę. Co ty na to, Irovarze? Bo chyba tamtej nocy już nie dostałeś od duchów żadnych dokładniejszych informacji? O tym, co właściwie Shira ma zrobić?

– Nie, tylko tyle, że ona będzie wiedziała.

Wszyscy spojrzeli na Shirę. Dziewczyna w zakłopotaniu gładziła ręką czoło.

– Nie wiem – szepnęła. – Ja nic nie wiem. Ale domyślam się, że macie rację. Czas się dopełnił. Żebyśmy tylko wiedzieli coś więcej!

– Nigdy potem nie widzieliście już tych duchów? – zapytał Sarmik.

– Nigdy – odparł Irovar. Wsparł głowę na ręce. – Czasami myślałem, że to wszystko to był tylko sen. W końcu byłem pewien, że mi się to śniło. Ale Shira widziała kilka razy Shamę i on na nią czekał. Tak że musimy wierzyć. Musimy! Nieszczęście polega moim zdaniem na tym, że wszystko, co wiem, to to, iż kiedyś, dawno, dawno temu istniała legenda o źródłach życia. Ale ja jej nie pamiętam. Tun-sij znała tę legendę i to ona mi ją opowiadała pewnej nocy, ale ja byłem wtedy taki zmęczony, że musiała mnie nieustannie budzić. To było w pierwszym okresie naszego wspólnego życia. Później całkiem zapomniałem o legendzie i o źródłach życia. Była to tak stara opowieść, że nikt inny też jej już nie pamięta.

– Wybacz mi – powiedział Daniel ostrożnie. – Ale mam wrażenie, że mógłbym odgadnąć, gdzie się te źródła znajdują.

Irovar skinął zachęcająco głową.

– Ja także mam pewien pomysł, gdzie można by je znaleźć. Ale słucham najpierw ciebie.

Daniel poczuł się zakłopotany, gdy uwaga wszystkich skupiła się na nim.

– No więc kiedy jechałem do Nor, mijałem wyspę o nazwie Góra Czterech Wiatrów, która leży na wprost wybrzeży Taran-gai. Góra rzucała zimny, niemal dławiący cień na naszą łódź i wtedy zdawało mi się, jakby mnie ze szczytu śledziły jakieś czujne oczy.

Irovar wciąż kiwał głową.

– Zgadzam się z tobą, Danielu. Jeżeli te źródła istnieją, to należy ich szukać na Wyspie Czterech Wiatrów. To najwłaściwsze miejsce. Ponieważ jednak nie znamy legendy, byłoby błędem wyprawiać się tam bez przygotowania. Czy w ogóle ktoś kiedyś był na tej wyspie? – zapytał Taran-gaiczyków.

– Ja próbowałem – odparł Orin. – Z kilkoma towarzyszami. Ale nie udało nam się. Widzieliśmy kilka szczelin w skalnej ścianie, którędy może dałoby się wspinać, ale znajdowały się one zbyt wysoko i nie zdołaliśmy się tam dostać. Wyspa jest niedostępna, to jedno nie ulega wątpliwości.

Irovar westchnął.

– W takim razie pozostaje nam polegać na zapewnieniu duchów, że los sam zaprowadzi Shirę na miejsce walki z Demonem w Ludzkiej Skórze, gdy czas nadejdzie. Tymczasem musimy czekać.

– No tak – westchnął Sarmik. – Wobec tego proponuję, byśmy się zajęli tymi diabłami, które próbują wymordować nasze plemię. Tymi zbiegłymi więźniami, nędznikami, którzy nie warci są nawet tego, żeby ich wdeptać w ziemię.

– Ale ich jest znacznie więcej niż nas – wtrącił Vassar pesymistycznie.

– Wielu rzeczywiście nas nie ma – rzekł Sarmik ostro. – Ale po prawdzie to trafili im się niebezpieczni przeciwnicy! Czy zapomniałeś, mój synu, że jedno z nas ma po swojej stronie cztery potężne duchy? A drugiemu pomaga Shama? Trzeci zaś nosi fantastyczny amulet, korzeń kwiatu wisielców. To kompania prawie nie do pokonania.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ogród Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogród Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - W Mroku Nocy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ogród Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Ogród Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x