Margit Sandemo - Ogród Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ogród Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ogród Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ogród Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Daniel Lind z Ludzi Lodu wyrusza samotnie w daleką podróż do kraju Nieńców nad brzegami Morza Karskiego. Tam spotyka Shirę, córkę Vendela, która należy do wybranych – to ona ma złamać przekleństwo ciążące nad rodem Ludzi Lodu. Najpierw jednak Shira musi przejść przez wiele nieludzkich prób, układających się w długą i przerażającą wędrówkę przez Ogród Śmierci…

Ogród Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ogród Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Księżyc lśni w twoich włosach, Shiro, i nadaje im niebieskawą barwę. Wiesz, z początku myślałem, że ty jesteś istotą nadprzyrodzoną. W każdym razie wprawiałaś mnie w wielkie zakłopotanie. Później uderzyło mnie, jaka bywasz czasami szczęśliwa, a innym razem wprost przygniata cię do ziemi jakiś nieznany ból. Ale odkąd przyszliśmy do Taran-gai, jesteś odmieniona. To… to wprost z ciebie promieniuje. Jakaś nieznana siła. To prawda, że nie jesteś taka jak inni, Shiro. Ale jesteś dużo lepsza niż inni.

– Dziękuję ci – uśmiechnęła się łagodnie.

Nagle Daniel zastygł w bezruchu.

– Co się stało? – spytała Shira czujnie.

– Nie wiem – odetchnął głęboko. – Zdawało mi się, że…

Znowu zamilkł.

– Powiedz, proszę – rzekła Shira łagodnie. – Mam wrażenie, że wyczuwasz coś albo kogoś.

– Tak – potwierdził, wstrzymując oddech. – To zabrzmi głupio, ale miałem wrażenie, jakbym słyszał głos mojej prababki Villemo. Tu, blisko mnie. A przecież ona umarła już dawno temu!

Shira nie wydawała się zaskoczona.

– Ja też miałam takie wrażenie. Że nie jesteśmy sami. Jakby wokół nas było wiele ludzi.

– No właśnie – zaśmiał się Daniel nerwowo. – To nierozsądne! Przecież tutaj jak okiem sięgnąć są tylko górskie pustkowia. Nie ma na świecie miejsca równie odludnego jak to.

– Oni zauważyli naszą obecność – uśmiechnęła się Villemo.

– Tak – zgodził się Tengel Dobry. – Oboje są bardzo wrażliwi.

– Prawdziwi potomkowie Ludzi Lodu – mruknął jakiś mężczyzna w dialekcie tak starym, że prawie niezrozumiałym. Człowiek ten miał twarz tak okropną, że kiedy mówił, zasłaniał ją ręką.

Stali wokół Shiry i swego potomka Daniela wszyscy obciążeni dziedzictwem lub wybrani Ludzie Lodu, wszyscy ci, którzy pragnęli czynić dobro, choć nie zdołali zwalczyć w sobie złych mocy. Wiedzieli, że Shira i Tarangaiczycy mają w żyłach tę samą krew co oni.

– Ja nie mogę znieść Milo – powiedziała Shira jakoś tak, jakby ją przeniknął dreszcz. – Wiem, że nie powinnam o nikim myśleć źle, ale z nim nie mogę sobie poradzić.

– Ani ja – zgodził się z nią Daniel.

– Ona nie może mieć do czynienia z Milo – powiedział Tengel Dobry.

– A Mar? Co z Marem? – zastanawiała się Sol.

– Mara uniknąć nie zdoła – odparł opanowany jak zawsze Dominik.

– Niestety, to prawda – potwierdził Tengel Dobry. – Ach, biedna mała! Taka śliczna i taka delikatna! Jak ona sobie da radę?

– Czy nie moglibyśmy jej trochę ułatwić zadania? Im wszystkim? – westchnęła Villemo.

– Ja też o tym myślałem – rzekł Tengel. – I sądzę, że coś moglibyśmy dla nich zrobić. Szukanie źródeł życia to wędrówka przez labirynty duszy i zmysłów. Są to sprawy zbyt trudne do pojęcia dla młodej dziewczyny z plemienia Samojedów. Jedyne, co możemy zrobić dla tej małej i dla naszego Daniela, to zadbać, by wszystkie czekające ich przeżycia miały konkretny, rzeczywisty, możliwy do przyjęcia wymiar. No, rzeczywisty na tyle, na ile to możliwe…

– Danielu – powiedziała Shira, kładąc mu rękę na ramieniu. – Nie wiem, co mnie czeka, ale zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie!

– Będę zawsze przy twoim boku, żeby nie wiem co się stało – uśmiechnął się czule.

– Dziękuję ci.

– Ależ on nie może z nią zostać – mruknął Niklas. – Nie może iść za nią aż do samego końca. My zresztą także nie.

– Niestety – westchnął Tengel. – Ale i tak może być dla niej podporą. Musimy urządzić to wszystko jak najlepiej, tak żeby jak najdłużej jej towarzyszyć.

– A co ze starcem? – zapytał Trond, chłopiec, który nigdy nie zdążył dorosnąć. – On już ma za sobą niezwykłe przeżycia.

– Owszem – zgodził się Tengel. – Ale nigdy do końca nie pojął tego, co się stało. Zróbmy tak, by tamto przeżycie sprzed wielu lat stało się dla niego rzeczywistością! Sprawmy, by to, co wydaje mu się snem, odżyło w jego pamięci jasno i wyraźnie jako rzeczywistość! Będzie mu łatwiej dźwigać to wszystko.

Jakaś kobieta, która żyła w pradawnych czasach, powiedziała zatroskana:

– Czy ta drobna dziewczynka podoła swemu przeznaczeniu?

– Tego nie wiemy. Wszystko zależy od niej, od tego, czy okaże się godna takiego zadania. I od tego, czy jej dziadek Irovar odpowiednio ją przygotował.

– Biedne dziecko – westchnęła kobieta, patrząc ze współczuciem na Shirę. – Ale my też pokładamy w niej nadzieję, prawda?

– Cały ród Ludzi Lodu pokłada w niej nadzieję – powiedział Tengel Dobry. – I biedny, cierpiący lud Taran-gai. Wielka odpowiedzialność spada na te słabe ramiona!

– Wobec tego powinniśmy zrobić dla niej wszystko co można – oświadczyła Sol rezolutnie. – Postąpimy tak, jak postanowiliśmy. Sprawimy, by wszystko, co będzie przeżywać, było dla niej rzeczywiste. Pozwolimy tym żyjącym istotom zajrzeć do świata na razie dla nich niewidocznego. I właściwie nie przeznaczonego dla ich oczu.

– Wszystkim? – zapytał Dominik sceptycznie.

– Nie, nie wszystkim – odparł Tengel. – Milo musimy trzymać z dala od tych spraw, jak już powiedziano. A wraz z nim tego Orina, który gotów by pójść za Milo w ogień. Daniel i Irovar będą, oczywiście, z Shirą, i Sarmik też wygląda na człowieka honoru. Także jego syn Vassar… Zresztą zobaczymy. No, a wobec Mara, wasala Shamy, jesteśmy bezradni.

– Robi się zimno – powiedziała Shira do Daniela. – Może wejdziemy do środka?

Sarmik oświadczył, że powinni się położyć, zwłaszcza że goście przebyli tego dnia długą drogę. Przyjęli propozycję z wdzięcznością i ułożyli się, każde na swojej części pryczy. Światło z ogniska przygasało, a ludzie zapadali w niespokojny, pełen majaków sen.

W nocy Shira obudziła się na dźwięk otwieranych drzwi, poczuła chłód i jakiś nienaturalny powiew wiatru. Usłyszała szuranie kilku par stóp po podłodze. Strażnicy Gór wrócili do domu. Za jakiś czas znowu otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą czyjąś twarz, przyglądającą jej się ciekawie z paskudnym uśmiechem. Milo… Skuliła się i wsunęła głębiej pod okrycie ze skór, ale zdążyła zobaczyć jeszcze inną postać w świetle gasnącego ogniska. Tamta postać rzucała ogromny cień na drewnianą ścianę, a w zimnej, jakby zastygłej twarzy, groteskowo oświetlonej od dołu, jarzyły się podobne do wilczych oczy. Wąskie usta były rozciągnięte w niezmiennym, przerażającym grymasie, w półmroku błyskały zęby.

Shira mocno zaciskała powieki, by wymazać z pamięci ten okropny widok. Tęskniła do domu, do bezpiecznej jurty w Nor, stojącej w otoczeniu wielu takich samych jurt, gdzie wszystko było znajome i swojskie. Teraz znalazła się z daleka od wszystkiego, co znała, z dala od wszelkiej normalności, od obecności innych ludzi, została rzucona w świat, który miał być celem jej życia. Nieznany i przerażający świat…

Na dźwięk głosu Strażników Gór kuliła się bezwiednie. Nie mogła zapomnieć, w jaki sposób oni mordują… Jakby w ataku wściekłości, jakby chcieli wroga unicestwić, zetrzeć na proch. Wszyscy w Nor lękają się Strażników Gór. Nikt nie odważył się pójść do Taran-gai, od kiedy podjęli swoją cichą, podstępną wojnę z intruzami z Workuty. Nie wiadomo czy nie rzucą się na każdego, kto odważy się przekroczyć granice ich kraju.

Słyszała, że Strażnicy Gór długo siedzieli przy stole, pogrążeni w cichej rozmowie, domyślała się, że mówią o niej i o jej towarzyszach. Teraz dowiedziała się, jak Sarmik i jego ludzie rozmawiają ze sobą, jakoś gardłowo, burkliwie, półsłówkami, a jakim językiem się przy tym posługiwali! Doznała szoku, słysząc, jak wulgarnych używają słów. Docierały do niej tylko cztery głosy: jeden starszy, mocny i władczy, drugi młody, zapalczywy, inny, jeszcze młodszy, ale jakby ostrożniejszy, i jeden ordynarny, paskudny, przy tym mówiący wyraźnie seplenił. Głosu Mara nie słyszała, tego była pewna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ogród Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ogród Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - W Mroku Nocy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ogród Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Ogród Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x