Are pokiwał głową.
– Ja też tak myślę, punkt trzeci mówi bowiem: Mąż Marki Christiany jest bardzo znaczącą osobą, zarówno w wojsku, jak i na królewskim dworze. A punkt czwarty: Na imię mu Gabriel. I dalej Tancred pisze, że w rodzie owego Gabriela wszyscy pierworodni synowie noszą to imię z powodu jego praprababki, która straciła dwanaścioro nowo narodzonych dzieci, do czasu aż przyśnił się jej anioł, który powiedział, że następne dziecko ma ochrzcić imieniem Gabriel. I to właśnie dziecię przeżyło.
Na te słowa właściciel ziemski się rozjaśnił.
– Ta historia o imieniu Gabriel jest mi znana! Opowiedziała mi ją moja siostra. Związana jest z rodem Oxenstiernów. Zobaczmy… To na pewno nie jest linia Axela Oxenstierny. Bo widzicie, jest kilka gałęzi tego rodu… Już wiem! Chodzi o hrabiowski ród Oxenstiernów z Korsholm i Waza.
Are uznał, że w ciemnościach pojawiło się nagle maleńkie światełko. Teraz miał już jakiś konkretny ślad.
Oby tylko ta wieczna wojna się skończyła, zanim będzie za późno. Gnał go niepokój, a pozostawał bezsilny. Tak wiele chciał powiedzieć swemu wnukowi!
Mikaelowi Lindowi z Ludzi Lodu wiodło się właściwie nie najgorzej.
Po rodzinnych zawirowaniach w okresie dzieciństwa nareszcie mógł zaznać nieco spokoju.
Jak dotychczas w całym jego życiu stałym oparciem była jedynie Marka Christiana.
Żeby lepiej pojąć, jak bardzo zagubiony był Mikael, poszukujący własnych korzeni, należało sporządzić listę takich oto faktów:
1. Jego rodzice zmarli w tym samym roku, w którym on się urodził.
2. Zajęła się nim ciotka jego matki Juliana, i wychowywał się razem z jej córką, Marką Christianą – cioteczną siostrą jego matki.
3. Małżonek Juliany zmarł, a ona ponownie wyszła za mąż za Johana Banera.
4. Juliana zmarła. Johan Baner, który miał trójkę dzieci z pierwszego małżeństwa, ożenił się ponownie z wysoko urodzoną damą z Niemiec.
5. Johan Baner zmarł, ale na łożu śmierci zlecił opiekę nad dziećmi, które miał z Julianą, a także i nad Mikaelem swojej siostrze Annie Baner, żonie szwedzkiego admirała Gabriela Clxenstierny z Korsholm i Waza.
6. W roku 1645 Marka Christiana poślubiła syna swego opiekuna, który był świetną partią: Gabriela, hrabiego Korsholm i Waza, wolnego pana na Morby i Lindholmen pana na Rosersberg, Edsberg i Korporie. Był to człowiek który zrobił błyskawiczną karierę. W 1644 roku, w wieku dwudziestu pięciu lat, został asesorem w Lappvesi w Finlandii. W następnym roku był już pułkownikiem w regimencie upplandzkim, a następnie jeszcze w tym samym roku został mianowany marszałkiem dworu i dalej wspinał się po stopniach kariery.
Zajął się Mikaelem najlepiej jak mógł. Starał się zapewnić chłopcu karierę wojskową, nie wiedząc, że taki zawód absolutnie nie leży w naturze Ludzi Lodu. Jedynie Trond pragnął osiągnąć chwałę na polu bitwy, z zapamiętaniem unicestwiając wrogów, ale on był jednym z dotkniętych. Na Mikaelu nie ciążyło przekleństwo, odziedziczył raczej delikatność, także charakterystyczną dla rodu. Marka Christiana rozumiała go i starała się powstrzymać męża, kiedy ten snuł fantazje o wysokich stopniach oficerskich dla swego podopiecznego.
Mikael był zdolnym, ale cichym, nieśmiałym chłopcem, zatopionym w marzeniach, o których nikomu nie wspominał. Nikt nie wiedział o dręczącym go niepokoju, który nie pozwalał mu odczuwać wspólnoty z innymi. Marka Christiana nie rozumiała, jak mocne piętno odcisnęło na nim dzieciństwo spędzone w oderwaniu od rodzinnych korzeni. Ona sama była żywą, otwartą osóbką i ani ciągłe przeprowadzki, ani zmiany opiekunów wcale jej nie zaszkodziły.
Ponieważ jej mąż był marszałkiem dworu, często przebywali w niewielkim mieszkaniu na sztokholmskim zamku, gdzie Mikael wałęsał się po pustych komnatach. Mógł to robić bez obawy, gdyż królowa Krystyna bawiła tam rzadko, ciągle przebywając w podróży.
Jednakże kiedy królowa była na zamku, znajdował się tam również jej kuzyn, książę Karol Gustaw. Był on wskazanym przez nią następcą tronu, co nie wszystkich radowało. Nie chciano bowiem jakiegoś hrabiego Pfalzu na królewskim tronie Szwecji.
Życie Mikaela płynęło spokojnie, jakby na wpół we śnie, aż do siedemnastego roku życia. Wówczas nastąpiły wydarzenia, które odmieniły jego losy.
Wraz z wielkimi marszałkami, Pontusem i Jacobem de la Gardie, ściągnęła do Szwecji spora liczba ich francuskich krewniaków. Niektórzy przyjechali z wizytą i po prostu już zostali, inni przebywali tymczasowo. Była wśród nich mała mademoiselle Anette de Saint-Colombe, która po śmierci Jacoba de la Gardie w 1652 roku została całkiem sama na dworze. Jej rodzice już nie żyli, a obecny opiekun, daleki krewny z południowej Francji, nalegał, by wróciła do domu. Zamierzał poślubić młodą dziewczynę, a tym samym zagarnąć Loupiac i cały jej wielki spadek, a być może także spłodzić dziedziców, których do tej pory nie miał. Anette jednak tego nie chciała i wylewała potoki łez w objęciach Marki Christiany. Były ze sobą bardzo zaprzyjaźnione obydwie cudzoziemki na surowym szwedzkim dworze.
– Co my zrobimy, Gabrielu? – mówiła Marka Christiana do męża. Opiekun Anette to, zdaje się, obrzydliwy stary pijaczyna z twarzą naznaczoną francuską chorobą. Nie możemy chyba skazać Anette na taki los?
Będziemy do tego zmuszeni sucho odparł hrabia Oxenstierna. Opiekun ma prawo po swojej stronie. Może decydować o losie dziewczyny, dopóki ona nie wyjdzie za mąż. Dopiero wtedy jego władza nad nią całkowicie wygasa.
Wobec tego wydajmy ją za mąż – ożywiła się Marka Christiana. Nic musimy mówić że otrzymaliśmy jego list, w którym żąda jej powrotu do Francji.
Gabriel Oxenstierna pokiwał głową, słysząc nieprzemyślaną propozycję żony.
A za kogo masz zamiar ją wydać?
– No… tego nie wiem.
Umilkła, robiąc w myślach przegląd wszystkich kawalerów na dworze. Chodziła tam i z powrotem po niewielkim saloniku, wczuwając się w rolę miłosiernego anioła, jaką przyszło jej odegrać.
Ale hrabia, podniesiony do rangi wielkiego łowczego, również się zastanawiał.
A dlaczego by nie Mikael? – zapytał w końcu.
Dziewczyna stanowi dobrą partię i jest na swój sposób ładna.
– Ale on jest przecież za młody! – zaprotestowała poruszona Marka Christiana. – W przyszłym tygodniu skończy siedemnaście lat. Nie, to niemożliwe!
– Dlaczego nie? Mikael to rozsądny, godny zaufania młody człowiek, a wiesz przecież, że jego pozycja nie jest do końca wyjaśniona. Nie jest w pełni szlachcicem ani też zupełnym nieszlachcicem. Może dostać domek myśliwski na Morby; i tak przez większą część roku stoi pusty. A ja nie zrezygnuję ze zrobienia z niego żołnierza. Mogę go wcisnąć wszędzie, jest taki wysoki i przystojny.
„Domek myśliwski” w rzeczywistości był bardzo wygodnym, obszernym domem, urządzonym z dużym smakiem i przyozdobionym cennymi dziełami sztuki.
Ale Marka Christiana nie słuchała już słów męża, pochłonięta rozmyślaniem nad jego propozycją. Małżeństwo Mikaela z Anette de Saint-Colombe miało dla chłopca niewątpliwe plusy. Anette była co prawda żarliwą, nawet fanatyczną katoliczką i sprawiała wrażenie cokolwiek zbyt cnotliwej, ale z tym można sobie jakoś poradzić. Mikael tu, w Szwecji, nie mógł liczyć na małżeństwo ze szlachcianką, a kupieckie córki z reguły wychowywano na okropne nudziary. Młoda Francuzeczka w potrzebie to zupełnie co innego…
– Ale ona jest starsza od Mikaela, prawda? – zapytała.
– Chyba niewiele. Może rok?
Читать дальше