Margit Sandemo - Zimowa Zawierucha

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zimowa Zawierucha» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimowa Zawierucha: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimowa Zawierucha»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedemnastoletnia Villemo Kalebsdatter zakochała się bez pamięci w starszym od niej o osiem lat Eldarze Svartskogenie. Jednak Eldar pochodził ze złej rodziny, a poza tym był uwodzicielem bez skrupułów. Villemo musiała drogo zapłacić za swoje uczucie do Eldara, który, mimo młodego wieku, popadł w złe towarzystwo i wdał się w krwawe rozgrywki…

Zimowa Zawierucha — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimowa Zawierucha», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Teraz możecie iść do diabła. Dam sobie sam radę.

Villemo natychmiast zapomniała o swoich szlachetnych zamiarach, że będzie dla niego miła.

– Jak sobie życzysz – powiedziała złośliwie, bo widziała, że bez pomocy daleko nie zajdzie. – Tu jest koszyk z jedzeniem dla twojej rodziny.

– Nie chcemy ani okruszyny z waszego zgniłego żarcia! – zawołał gniewnie.

– Oczywiście – szydziła Villemo. – Pewnie powinniśmy się odwrócić, to byś ukradł koszyk. Wtedy byłoby dobrze, prawda?

– Ty złośliwa krowo! – wysyczał przez zęby. – Biedny ten głupiec, który się z tobą ożeni!

– Tym razem nie trafiłeś, bo nie mam zamiaru wychodzić za mąż. A już ty w żadnym razie nie musisz się martwić, jesteś ostatnim, o którym mogłabym pomyśleć.

– O, niech mnie Bóg broni! To… – Zrobił się jeszcze bledszy niż był, ręka trzymająca gałąź drżała z wysiłku i Niklas ledwo zdążył go podtrzymać, żeby nie upadł. Eldar opuścił jednak na chwilę zło tego świata. Stracił przytomność.

– Zbyt duży upływ krwi – stwierdził Niklas. – I prawdopodobnie zbyt mało jedzenia.

– Co mamy robić? – zastanawiała się Irmelin.

– Zostawmy go, niech leży! Mamy teraz możliwość zająć się pozostałymi.

– Powinniśmy tam wejść?

– O ile zrozumiałam, oni są zupełnie wyczerpani. Chodźmy!

– Szkoda, że nie wzięliśmy ze sobą więcej jedzenia – westchnęła Irmelin. – Zupełnie o tym nie pomyślałam.

– Możemy jutro przywieźć trochę mąki – powiedział Niklas. – Żeby sobie mogli chleba upiec.

Bardzo niepewnie zbliżali się do zabudowań. Żadne nie mogłoby zaprzeczyć, że się wzdraga. Villemo przychodziły do głowy różne straszne myśli, że spotkają tam jakieś okropne kaleki albo nic nie rozumiejących idiotów. To była ponura niesprawiedliwość tak myśleć. Zdawała sobie z tego sprawę, lecz powtarzane w okolicy plotki zabarwiały jej wyobraźnię.

Drzwi nie były zamknięte na klucz i weszli do mrocznej izby. Nikt z mieszkańców nie podnosił się już z posłania, tylko szczury umykały z piskiem.

Wiedzieli, że nędza w okolicy jest wielka, ale to, co tutaj zastali, przekraczało granice wyobraźni…

Zabawili około godziny. Ugotowali kaszy i mleka dla dzieci, a dorosłych próbowali karmić kwaśnym ciemnym chlebem. Spotykali tylko zmatowiałe, pozbawione wszelkiej nadziei spojrzenia, nikt nie odsyłał ich do diabła, ci ludzie ledwo byli w stanie poruszać wargami.

Gudrun była tu także, pełna wrogości, ale jedyne, na co było ją jeszcze stać, to odwrócić twarz do ściany. Villemo po prostu siłą zwróciła ją ku sobie i zmusiła do przełknięcia zupy. Gdy Gudrun poczuła smak jedzenia, zaniechała oporu.

Prześcielili łóżka, gdzie to było niezbędne, a gdy Niklas zobaczył niedużego wyrostka o ogromnych, niczego nie rozumiejących oczach i z paskudnymi ranami na całym ciele, odstąpił od swoich zasad i zaczął gładzić tę nieszczęsną istotę ciepłymi, delikatnymi dłońmi. Villemo patrzyła na niego i kiwała z uznaniem głową.

Nagle spostrzegła, że w progu stoi Eldar, trzymając się kurczowo futryny. Musiał tam stać już jakiś czas, bo zdawało jej się przed chwilą, że słyszy skrzypnięcie drzwi, ale zajęta nie spojrzała nawet w tamtą stronę.

Patrzył na Irmelin troskliwie pomagającą któremuś biedakowi ułożyć się w łóżku i nie sprawiał wrażenia zaskoczonego. Bardziej chyba zdumiało go to, że widzi Villemo w podobnej sytuacji. Może nie była wobec chorych zbyt troskliwa, ale nie potrzebował specjalnej przenikliwości, by zauważyć, że za jej ciętym słownictwem i szorstkim zachowaniem kryje się głębokie zrozumienie i współczucie dla cierpienia innych.

On sam nie był w stanie nikomu pomóc, jego siły zostały wyczerpane. Wszystko co mógł zrobić, to patrzeć, z uznaniem czy bez, tego nie potrafili ocenić. Przypuszczalnie i jedno, i drugie,

I wtedy zobaczył, że Villemo zachwiała się i przysiadła na krawędzi łóżka, drżąc na całym ciele.

– Co to? – zapytał szorstko. – Nie możesz znieść widoku nędzy?

Niklas podniósł głowę.

– Villemo jada tyle co ptak. Po to, by zapasy z Elistrand dzielić z innymi. Oddaje to, co jej samej jest niezbędne.

– No, no, popatrzcie – mruknął Eldar z grymasem, ale spojrzał na nią z wyraźnym podziwem.

Gdy skończyli, Irmelin zwróciła się do Eldara:

– Jutro rano przyślę do was woźnicę. Przywiezie wam jęczmiennej i żytniej mąki. Bądź tak miły i przyjmij to ze względu choćby na twoich krewnych!

Eldar patrzył jej uporczywie w oczy, jakby mierząc siły, w końcu skinął ponuro głową.

Zbierali się do wyjścia. Nie towarzyszyło im ani jedno słowo podzięki. Ale przecież nie po to tu przyszli.

Villemo pożegnała swoich przyjaciół po drodze. Nagle bardzo jej się zaczęło spieszyć do domu.

Chciała po prostu zacząć znowu jeść.

Gdy doszła do kościoła, zawahała się chwilę, po czym zawróciła i weszła na cmentarz.

W zamyśleniu minęła nagrobek Tengela i Silje. Villemo nie znała ich. Zatrzymała się natomiast przy innym kamieniu nagrobnym.

Prababka Liv…

Bardzo długo nikt w rodzinie nie mógł pojąć, że jej już nie ma. Przeżyła osiemdziesiąt pięć lat – niezwykły wiek. Villemo wspominała rozmowę z prababką, kiedy tamta nie wstawała już z łóżka. Jednego z ostatnich dni życia. Ona sama miała wtedy zaledwie dwanaście lat, lecz słowa babki zapamiętała na zawsze.

„Villemo – powiedziała wtedy Liv. – Ty wiesz, że jest was teraz w rodzie Ludzi Lodu troje obdarzonych złocistożółtymi, kocimi oczyma. Nie boję się zła, bo tym żadne z was nie zostało obciążone, ale wiem, że z was wszystkich tobie będzie najtrudniej”.

„Dlaczego, babciu?”

„Bo masz takie samo gorące serce i duszę jak moja nieszczęsna kuzynka i przybrana siostra Sol. Ona była dużo bardziej obciążona niż ty, ale jeśli chodzi o reakcje i charakter, to jesteście do siebie przerażająco podobne. Pomyśl zawsze co najmniej pięć razy, zanim coś zrobisz, Villemo! Łatwo stracić głowę, gdy ktoś tak się we wszystko angażuje jak ty. Jeśli uda ci się zachować równowagę, będziesz miała życie znacznie bogatsze niż większość ludzi.”

Villemo kiwała głową i serdecznie uściskała prababkę.

Kiedy wychodziła z pokoju chorej, usłyszała pełen niepokoju szept:

„Moja biedna, nieszczęsna mała! Niech Bóg będzie dla ciebie miłościwy!”

Prababka miała rację. Villemo już wtedy wiedziała, jak trudno jest zachować życiową równowagę. Zwłaszcza jeżeli ma się taką niepohamowaną ochotę rzucania się we wszelkie szaleństwa świata.

O nie, Niklas ani Dominik takich problemów nie mieli. Dlaczego oni tego uniknęli, a jej duszę wciąż dręczy niepokój? Niklas otrzymał dar w postaci uzdrawiających rąk. Niezwykły i bardzo pożyteczny dar. Dominik potrafi odczytywać, co kryje się w ludzkich duszach. Gdyby tak ona posiadała taką wspaniałą umiejętność! Jakie by wtedy życie mogło być interesujące! Zamiast tego została naznaczona tą jakąś bezgraniczną tęsknotą, tym rozdarciem pomiędzy chęciami a możliwością działania.

Villemo westchnęła i podeszła do kolejnego grobu.

TARALD MEIDEN 1601 – 1660. MAŁŻONKA IRJA MATTIASDATTER 1601 – I669.

Irja, babka Irmelin, także już odeszła z tego świata. W Grastensholm pozostało rozpaczliwie puste miejsce.

Rodzinie Lindów z Ludzi Lodu także całkiem niedawno przybył nowy grób. Matyldzie, żonie Branda, nie danym było się zestarzeć. I zawsze była za bardzo korpulentna. Gospodynią w Lipowej Alei została teraz drobna Eli, żona Andreasa i matka Niklasa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimowa Zawierucha»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimowa Zawierucha» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zimowa Zawierucha»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimowa Zawierucha» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x