Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury – skarb rodowy – przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą…

Dziedzictwo Zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Za moment także zniknął.

Dziwne, to był pierwszy znak życzliwości z jego strony! Gabriella tak się przejęła tym niezwykłym odkryciem, że zapomniała o strachu.

Znowu poczuła ciepło w sercu. Zupełnie nowy rodzaj ciepła. Nie tak jak w związku z Simonem – niepewność, czy on ją zechce, czy nie. Tym razem to coś całkiem innego. To było uczucie dorosłej kobiety.

Silne i dobre, a nade wszystko podniecające.

Kaleb był równie zdumiony.

Gabriella nigdy nie rozumiała jego chłodu. Nie zdawała sobie sprawy, że to ona sama wywołuje w Kalebie tą agresję. Uważał, że okazuje mu niechęć i spogląda na niego z góry, podkreśla różnice stanu między nimi. Wszystkie te ostre słowa były po to, żeby jej trochę „utrzeć nosa”.

I oto szukała jego ręki.

Jego!

Jakoś nie przyszło mu do głowy, że to mógł być przypadek. Ogarnęła go serdeczna czułość, nagle gotów był spojrzeć na nieszczęście Gabrielli jej oczami. Przecież nigdy nie traktował jej jak zgorzkniałej, zapatrzonej w siebie panny, lecz raczej jak przestraszoną, niepewną, spragnioną czułości małą istotę, porzuconą w ciemnym, pustym pokoju przez jakiegoś samolubnego gbura.

Ogarnęło go pragnienie, by pójść, powiedzieć jej o tym, lecz je stłumił.

We wszystkich nieporozumieniach między Gabriellą i Kalebem swój udział miała też z pewnością Cecylia. Myśl, że córka mogłaby znaleźć się w takich samych kłopotach, jak ona w młodości, że gorąca krew Ludzi Lodu może ją postawić w sytuacji, nad którą nie będzie w stanie zapanować, napawała ją śmiertelnym strachem. Cecylia poszła za człowiekiem, który nic dla niej nie znaczył, tylko dlatego, że była spragniona bliskości i trawiła ją tęsknota za mężczyzną, którego nie mogła mieć. Nic podobnego nie może się przytrafić Gabrielli. Nie bardzo więc zdając sobie z tego sprawę, uczyniła córkę istotą wobec mężczyzn sztywną i nieprzystępną.

O tym Kaleb nie wiedział. Odczuwał jedynie gwałtowny ból w piersi i smutek, że Gabriella jest taka jaka jest, on zaś jest tylko Kalebem.

Na sekundę przymknął oczy i odetchnął głęboko, by ponownie skupić się na sprawach, które przywiodły ich na ten strych.

W ciemnościach nie widział nawet własnej ręki. Stał więc i nasłuchiwał.

Poprzez zawadzenie wichury docierały do niego ostrożne kroki towarzyszy, posuwających się powolutku naprzód. Któryś uderzył w coś nogą i zaklął pod nosem. To chyba Andreas, Mattias nie przeklina.

Nagle wszyscy usłyszeli w odległym kącie coś jakby szuranie.

Gabriella zasłoniła dłonią usta, by nie krzyknąć. Co to Kolgrim i Tarjei tutaj znaleźli? zastanawiała się. Ile tajemniczych rzeczy z przeszłości Ludzi Lodu kryje się na tym strychu?

Korzeń mandragory…?

Nie, to zbyt makabryczne. Takie makabryczne, że aż śmieszne.

Ale potrzeby śmiechu Gabriella jakoś nie odczuwała. Zdecydowanie nie!

Młodzi mężczyźni szybko, lecz bezgłośnie przesuwali się w stronę, skąd dobiegł ich hałas. Któryś potknął się o coś, co mogło być żelazną skrzynką lub czymś podobnym. Kaleb błyskawicznie przystanął. Pod jedną stopą wyczuwał coś miękkiego. Poruszył lekko nagą i stwierdził, że to może być fotel okryty narzutą.

W szarej poświacie pod otworem w dachu zobaczył sylwetkę Mattiasa. Rysowała się wyraźnie na tle śniegu i nocnego nieba. Andreasa miał po swojej prawej stronie.

Gabriella stała przy schodach.

Kto zatem stoi na lewo od niego? Dalej w kącie…

Poczuł lodowaty dreszcz na plecach. Choć oddech był stłumiony, słyszał wyraźnie, że ktoś tuż obok niego oddycha. Czuł ciepło żywej istoty…

Powoli uniósł rękę i błyskawicznym ruchem opuścił, chwytając garścią materię na plecach tej istoty. Jakieś niskie, nieduże stworzenie wyrwało się gwałtownym szarpnięciem. Szalone, groteskowe myśli przelatywały przez głowę Kaleba. Słyszał, jak Tarjei i Kolgrim krzyczą w Lodowej Dolinie. Słowa, które przynosił do niego wiatr, a które przecież nie dla niego były przeznaczone. Kolgrim mówił o małym, ohydnym stworzeniu z nosem przypominającym dziób, a Tarjei tłumaczył mu, że to nie jest Szatan, lecz Tengel Zły z Ludzi Lodu, nie żyjący już od czterystu lat!

To wspomnienie przepłynęło błyskawicznie przez jego mózg, na tyle jednak wolno, że rozluźnił chwyt. Coś przeleciało jak wiatr przez strych, wszyscy rzucili się w pogoń, Kaleb potknął się o tę skrzynkę, która najwyraźniej wszystkim leżała na drodze, słyszał, jak potoczyła się po podłodze, wpadła pod komodę czy coś takiego, i zatrzymała się z hałasem przy ścianie. Natychmiast się pozbierał i wtedy usłyszał krzyk Gabrielli.

Zostawił chłopcom pogoń za uciekającą po schodach zjawą, a sam zajął się Gabriellą leżącą na podłodze.

– Nic się panience nie stało? – pytał niespokojnie, pomagając jej wstać. Objął ją, chcąc pocieszyć, a ona z wdzięcznością przytuliła się do niego.

– No już, już – szeptał w jej włosy. – Już dobrze.

Wszystko stało się omdlewająco rozkoszne…

Gabriella zdawała sobie sprawę z tego, gdzie jest i co robi. Zakłopotana uwolniła się z jego objęć:

– Przepraszam – szepnęła.

On także się ocknął.

– Nie ma za co przepraszać, wasza wysokość. Chodźmy, musimy im pomóc.

Ostrożnie sprowadził ją ze schodów. Rękę miał silną, dającą poczucie bezpieczeństwa. Gabriella czuła mocne uderzenia serca, wywołane podnieceniem dwojakiego rodzaju.

Jeszcze na schodach usłyszeli okropny tumult w korytarzu. Pobiegli jak najszybciej i znaleźli się w środku regularnej bitwy. Gabriella dostała cios w dłoń i krzyknęła z bólu i przerażenia. Ponieważ nie wiedzieli, z kim walczą, działać musieli ostrożnie, co nie przyspieszało rozstrzygnięcia.

W końcu jednak opanowali potwora.

Zjawa parskała i pluła, a w powietrzu latały najokropniejsze przekleństwa, całe potoki paskudnych słów w najbardziej nieoczekiwanych połączeniach.

Nigdy nie słyszeli czegoś podobnego.

A może jednak? Ten ochrypły, wściekły głos…

– No! – zawołał wreszcie Kaleb. – Uspokój się teraz! I powiedz, co tu robisz.

– Mam chyba takie samo prawo być tutaj jak Freda. Byłam dla niej dobra, ale to ona dostaje jedzenie i może mieszkać w pięknym domu. A ja? Czy ja nie jestem człowiekiem, co?

Liv i pozostali domownicy przybiegli zaspani, w nocnych strojach, ze świecami w rękach.

– Oczywiście, że jesteś – zapewniła Gabriella, będąc teraz w takim nastroju, że mogłaby cały świat przytulić do serca. – To my okazaliśmy się niemądrzy. Ty sama jesteś przecież jeszcze dzieckiem. Podnieście ją, chłopcy!

– Ale nie mamy miejsca – wtrącił Kaleb. – A poza tym ona zdemoralizuje pozostałe dzieci, przede wszystkim Fredę.

– Miejsce się znajdzie – oświadczyła Liv spokojnie. – Może przecież spać w jednym łóżku z siostrą. Jak ci na imię?

– Co ci do tego, ty stara wiedźmo – zaczęła sympatyczna istota swoim starym zwyczajem, ale powstrzymała się. Najwyraźniej zrozumiała, że posuwa się za daleko. – Oline – mruknęła. – Cholerne imię ktoś mi nadał. Angelina albo Mariana pasowałoby mi bardziej, tak powinnam się nazywać, to jasne. Coście zrobili z Fredą, cholerne dranie?

– Freda śpi – wyjaśniła Liv.

Wydała służącym polecenie, by przygotowały balię gorącej wody. Chyba nigdy nie była potrzebna bardziej niż w tej chwili.

– Wyśpisz się dzisiaj w wygodnym łóżku – obiecał Mattias – a rano zbadam cię gruntownie, od stóp do głów.

– Ty bezwstydniku! – syknęła Oline.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dziedzictwo Zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x