Margit Sandemo - Kwiat Wisielców

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Kwiat Wisielców» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kwiat Wisielców: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kwiat Wisielców»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Troje potomków Ludzi Lodu wyrusza w daleką podróż na północ, do starej Lodowej Doliny. Jedzie tam młody Dan Lind w towarzystwie "dotkniętych" krewnych: Ingrid Lind i Ulvhedina Paladina. Oboje oni obdarzeni są ponad naturalnymi zdolnościami. Wyprawa Dana ma charakter naukowy, dwoje pozostałych natomiast pragnie zdobyć korzeń obdarzonej wielką siłą magicznej rośliny, który – jak sądzą – tam się właśnie znajduje: korzeń alrauny, zwany także kwiatem wisielców, bo krążą legendy, że wyrasta ona pod szubienicami.

Kwiat Wisielców — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kwiat Wisielców», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

ROZDZIAŁ IV

Trudno byłoby powiedzieć, że młodzi wędrowcy odnosili się do siebie jak gołąbki!

Ingrid i Ulvhedin przez cały czas usiłowali namówić Dana, by zaczekał ze zbieraniem roślin, dopóki nie znajdą się w Dolinie Ludzi Lodu. W końcu stali się nieznośni. „Musisz zrozumieć, Dan, marudzili, że twoje zbiory mogą ulec zniszczeniu w ciągu długiej podróży na północ! Najmądrzej będzie zebrać je w drodze powrotnej!”

Zgniewali go nareszcie tak, że rąbnął pięścią w stół, a ściślej biorąc – w siodło.

– Rośliny się nie zniszczą! Mam pierwszorzędne zielniki, a także rozmaite preparaty do przechowywania świeżych roślin. A poza tym one kwitną właśnie teraz, w środku lata. Kto wie, kiedy znowu będziemy przechodzić przez Dovre? Jeśli w ogóle tu wrócimy!

Milczeli, zaciskając wargi.

– Jeżeli nie macie dość cierpliwości, by zbierać rośliny, to możecie wynosić się do diabła! Czy może raczej do Doliny Ludzi Lodu, chociaż to na jedno wychodzi.

– Ale my tak byśmy już chcieli zacząć – prosiła Ingrid.

– Co zacząć?

– Przeprowadzać eksperymenty.

– I po to musicie iść do doliny?

– Niekoniecznie – odparła Ingrid ze złym grymasem.

Dan zastanowił się.

– W porządku. Jutro dotrzemy do Dovre. Jeśli będziecie mi pomagać przez cały dzień, to obiecuję, że wieczorem pozwolę wam obejrzeć skarb. Zgoda?

Ingrid rozpromieniła się, a Ulvhedin, który bez trudu mógł już dawno odebrać Danowi czarodziejskie środki, skinął głową.

– No to dobrze – powiedział Dan. – Zgadzam się, że to ja zaszczepiłem wam ten głupi pomysł z wyprawą do Doliny Ludzi Lodu, więc rzeczywiście jestem winien. Tobie, Ulvhedinie, jestem wdzięczny, że dotrzymałeś słowa i po prostu nie wyrwałeś mi sakwy.

Ulvhedin popatrzył na niego spod oka.

– Umiem zachować się z szacunkiem wobec honorowego człowieka i wobec bystrego umysłu. Poza tym mam wieczny dług wdzięczności w stosunku do twoich dziadków, Villemo i Dominika. Powiedzmy, że okazanie szacunku ich wnukowi oraz troskę, by cały i zdrowy podróżował po Norwegii, traktuję jako częściową spłatę tego długu.

– Dzięki – skinął głową Dan. – Tobie, Ingrid, też należą się podziękowania, bo trzymasz się przez cały czas w ryzach i nie próbujesz ponownie wykraść skarbu.

– Zdrowy rozsądek, nic więcej – odparła swobodnie. – Zostałam zmuszona do tego, by ponownie ostudzić swoje uczucia. To było naprawdę mocne przeżycie.

Wtedy Ulvhedin uśmiechnął się cierpko.

Ale przeżywali też wspólnie radosne chwile! Ulvhedin lubił przysłuchiwać się rozmowom dwojga młodych, za którymi jego umysł nie nadążał, zresztą nawet tego nie próbował. Chciał zachować swój prestiż, a ludzie już dawno odkryli, że w takich razach najlepiej jest słuchać w milczeniu. Robi się wówczas dużo bardziej inteligentne wrażenie na mówiących, niż kiedy otwiera się usta wyłącznie po to, by ujawnić swoją ignorancję. Wszyscy ludzie kochają dobrych słuchaczy, lecz potrzeba wiele samodyscypliny, by tę sztukę opanować. Ulvhedin był na tyle mądry, żeby wiedzieć, jakie stąd płyną pożytki.

Dwoje młodych uczestników wyprawy natomiast trudno byłoby uznać za dobrych słuchaczy. Kłócili się o każdy drobiazg, przerywali sobie, mówili jednocześnie i nieustannie starali się dowieść, kto kogo przewyższa po względem inteligencji. Ingrid nie chciała uznać swoich niedostatków, wynikających z braku solidnego wykształcenia. Dlatego była niepotrzebnie uparta, co irytowało Dana do szaleństwa. Ulvhedin często musiał tłumić uśmiech. Najgorzej było, kiedy zaczynała rozwijać swoje bezsensowne teorie, przedstawiając je niezwykle drobiazgowo, z pozorną logiką. W takich razach Dan potrzebował mnóstwa czasu, żeby jej wykazać luki w rozumowaniu.

Niekiedy sytuacja stawała się dramatyczna. Tak jak wówczas gdy nocowali w jakiejś gospodzie w Gudbrandsdalen i pewien pijany chłop uderzał w koperczaki do ślicznej Ingrid. Ona sama przyjmowała to z rozbawieniem, lecz Dana sprawa niepokoiła i chciał się wtrącić. Ulvhedin nigdy z nimi po gospodach nie nocował, gdyż budził zbyt duże poruszenie wśród ludzi.

Ingrid tymczasem odesłała na chwilę Dana, a sama w kilku słowach rozprawiła się z natarczywym chłopem. Patrzył na nią z otwartymi ustami i pospiesznie się wyniósł.

– Coś ty mu, na Boga, powiedziała? – pytali ją później kuzyni.

Beztrosko wzruszyła ramionami.

– Powiedziałam mu tylko, że z tą paskudną chorobą, którą stara się ukryć, nie powinien się zalecać do młodych dziewcząt.

– Ależ, Ingrid, skąd mogłaś wiedzieć o jego chorobie? – Dan był wstrząśnięty.

– On o tym rozmyślał – odparła wesoło. – Zastanawiał się, czy niczego nie zauważę. Ale nie martwcie się, jestem przyzwyczajona do natrętnych mężczyzn. Rozprawiam się z nimi krótko.

– W jaki sposób, jeśli wolno zapytać? – spytał Dan ostro.

Uważał, że roztrząsają kłopotliwy temat.

– Och, to nie takie trudne – szczebiotała Ingrid. – Mówię im po prostu, że nie są w stanie kochać, i od razu robią się sflaczali niczym skórka od kiełbasy!

Dan, czerwony na twarzy, gwałtownie łapał powietrze. Ulvhedin też wyglądał dość zabawnie.

– Gdzieś ty się nauczyła takich rzeczy o mężczyznach, dziewczyno? – zapytał cierpko.

Ingrid roześmiała się do niego promiennie.

– Od twojego syna Jona, oczywiście.

– Co?! – ryknął Ulvhedin.

– Phi! A co w tym nadzwyczajnego? Wy sobie myślicie, że dzieci to o czym rozmawiają? To chyba naturalne, trochę ciekawości w tych sprawach!

Dan powiedział przyciszonym głosem:

– Domyślam się, że także nauczyłaś Jona tego i owego, prawda?

– Oczywiście, ale to było dawno temu. Potem podrośliśmy i staliśmy się wobec siebie wstydliwi. Na jakiś czas.

– No, a później? – zapytał Ulvhedin sucho.

– Później mieliśmy inne zainteresowania. Ja oglądałam się za żołnierzami, mieszkającymi w parafii Grastensholm, a Jon za służącymi… Nie, tego nie powinnam była mówić, bo przecież Branja nie może się o tym dowiedzieć.

– Powiedz mi – rzekł Ulvhedin z podejrzanym spokojem – czy mój syn miał jakieś historie ze służącymi?

– Nie, oszalałeś? Dla niego istnieje tylko Branja. Ale powiedział, że kiedy podgląda najbardziej pulchne dziewczyny, którym przy chodzeniu kołyszą się piersi, to ma wtedy najwspanialszy…

– Dość! Wystarczy! – uciął Dan. – Nie musisz być wulgarna.

– Przecież to wy mnie pytaliście. A Ulvhedin ciągle uważa Jona za wzór cnotliwości, z którym ja, nędzna grzesznica, nie mogę się nawet równać. To boli, Ulvhedin!

Tamten spuścił głowę.

– Ingrid, kochanie, nie zastanawiałem się nad tym, być może zachowywałem się niesprawiedliwie i stronniczo. Ale zrozum, ty zawsze miałaś takie ponadnaturalne zdolności, a Jon jest po prostu zwykłym, inteligentnym chłopcem. Uważałem, że muszę go chronić.

Ingrid spojrzała na niego w najbardziej uwodzicielski sposób.

– Jon jest nie tylko normalnie uzdolniony, wiesz o tym dobrze. Rozumem przewyższa wszystkich innych. Ale nic nie może poradzić na to, że ja jestem genialna…

Dan wydał z siebie wojowniczy okrzyk i obaj mężczyźni rzucili się w pogoń za uciekającą i zaśmiewającą się Ingrid. Dogonili ją i z udaną surowością odprowadzili z powrotem do gospody.

Danowi jednak to wszystko dało do myślenia. Zmartwiło go, że mała Ingrid tyle wie o intymnych problemach miłości. Nie było też szczególnie zabawne wiedzieć, że właściwie ona wcale nie potrzebuje jego obrony przed męskimi bestiami, lecz znakomicie radzi sobie sama. Trochę to raniło jego dumę i nagle zapragnął, by Ingrid była małą, bezradną kobietką, szukającą u niego oparcia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kwiat Wisielców»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kwiat Wisielców» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Kwiat Wisielców»

Обсуждение, отзывы о книге «Kwiat Wisielców» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x