W końcu jednak udało im się znaleźć trzy odpowiednie imiona: Rafael, Silas albo Nataniel. Najbardziej podobało im się to ostatnie.
– Ale w takim razie będziemy go nazywać Nataniel – powiedziała Christa.
– W Biblii jest inaczej.
– Ale ja tak chcę. Nataniel brzmi ładnie i lepiej się wymawia. W tej formie imię istnieje w wielu krajach. Nataniel albo nic!
Abel ustąpił. Ale westchnął ciężko:
– Mam nadzieję, że to będzie Rebeka.
Tym razem jednak Pan opuścił Abla.
Christa jeszcze raz zobaczyła Linde-Lou. Był rok 1933 i ona właśnie urodziła swoje jedyne dziecko, małego czarnowłosego chłopczyka.
Leżała sama w swoim pokoju, był wieczór i wszyscy ją opuścili. Abel spędził już sporo czasu przy swoim ósmym synku. Z rezygnacją musiał przyjąć do wiadomości, że chłopczyk będzie miał na imię Nataniel.
Teraz Christa była sama, a dziecko spało w wiklinowym koszyku obok niej. Odczuwała zmęczenie po porodzie, ale i wielkie szczęście. Nocna lampka z różowym abażurem napełniała pokój delikatnym, ciepłym światłem.
Christa wsłuchiwała się w ledwie dosłyszalny oddech dziecka.
I wtedy w drzwiach stanął on. Linde-Lou.
W pierwszej chwili Christa myślała, że to sen, ale taką gwałtowną falę gorąca mogła odczuć jedynie na jawie. Linde-Lou podszedł do jej łóżka i, patrzył na nią swymi pięknymi, smutnymi oczyma.
– Linde-Lou – szepnęła tak cicho, że nikt nie mógłby usłyszeć. – Ja myślałam, że ty już nie będziesz wracał. Odkąd zostałeś pochowany w poświęconej ziemi!
Uśmiechnął się. Jego uśmiech zawierał to samo serdeczne ciepło co przedtem.
– Ja nie wracam, Christo. Teraz jestem jednym z nich.
– Jednym z przodków Ludzi Lodu? Czy czarnym aniołem?
– I jedno, i drugie. Ja ich teraz wszystkich znam. Tengela Dobrego i Sol, Heikego i Didę, i… czarne anioły. To moi przyjaciele.
Usiadł na brzegu jej łóżka. Pochylił się i wziął dziecko na ręce. Christa zrobiła mimowolny ruch, przestraszona, że obudzi malca, ale ten spał mocno.
– Zostałem wybrany, Christo. Mam się opiekować twoim dzieckiem, mam być jego stałym stróżem i pomocnikiem. Przez całe życie.
W oczach Christy pojawiły się łzy.
– Teraz wiem, że on jest w dobrych rękach, Linde-Lou!
A więc jednak Imre miał rację! Ów nieznany cień, który pojawił się pomiędzy nią a Ablem, miał się okazać pożyteczny dla Ludzi Lodu.
– Jakoś nigdy do końca nie zrozumiałam tego, co powiedział Imre… No, bo ty oczywiście spotykasz Imrego?
– Jasne – odparł Linde-Lou.
– On powiedział, że dla dziecka to będzie bardzo dobrze, jeśli wyjdę za mąż za Abla.
Gość uśmiechnął się.
– Wiesz przecież, że to specjalnie wybrane dziecko Ludzi Lodu. Musi być nieskończenie silne, jeśli ma podjąć walkę z samym Tengelem Złym.
– No i to mnie właśnie dręczy. On jest taki bezbronny.
– Na razie, tak! Ale należy do wybranych wśród Ludzi Lodu i ma wszystkie zdolności, niezwykłe cechy i umiejętności, które wybrani w naszej rodzinie posiadają. Pochodzi także z rodu czarnego anioła, w jego żyłach płynie krew Lucyfera. I jest spokrewniony w rodem Demonów Nocy.
– Wszystko to wiem. Ale Abel? Co on ma z tym wspólnego?
– Abel jest siódmym synem.
– To także wiem.
– Mały Nataniel jest siódmym synem siódmego syna. A to daje człowiekowi wspaniałe możliwości w sprawach, że tak powiem, okultystycznych.
– Ależ on jest ósmym synem Abla!
– Nie – uśmiechnął się Linde-Lou. – Były pewne trudne sprawy między Ablem i jego pierwszą żoną, kiedy miał się urodzić mały Joachim. Ale podejrzewał żonę o niewierność. Ona zaprzeczała, ale to on miał rację, Joachim nie jest jego dzieckiem.
– Aha – szepnęła Christa po dłuższej przerwie. – Teraz rozumiem.
Linde-Lou położył śpiące dziecko i wstał.
– Muszę już iść, moja kochana siostrzenico. A ściślej biorąc: moja kochana przyrodnia siostrzenico. To, co było między nami, a sprawiało taki ból, Christo, przestało mieć znaczenie. Chciałbym, żebyś wiedziała, że nigdy nie będę próbował cię odzyskać. To zresztą sprawa poza granicami możliwości. Ale będę cię zawsze kochał, tak jak brat matki może kochać swoją kuzynkę. Ty już mnie więcej nie zobaczysz. Ale ja będę tu przychodził, żeby być u boku twojego synka zawsze, gdy będzie mnie potrzebował. Pamiętaj o tym!
Pogłaskał ją po policzku i zniknął.
Christa głęboko wciągała powietrze, by się uspokoić. Po chwili pogłaskała po policzku śpiące dziecko.
– Teraz już się nie lękam o twoją przyszłość, Nataniel – szepnęła. – Cokolwiek się stanie, a myślę, że stanie się wiele, będziesz miał Linde-Lou. Nikt nie zadba o ciebie lepiej niż on. Chłopiec, który tak troskliwie opiekował się swoim rodzeństwem.
Christa była szczęśliwa z Ablem i wszystkimi dziećmi. Kiedy jednak słyszała balladę a Linde-Lou, odwracała się i odchodziła. Ludzie nie mają pojęcia, o czym śpiewają, a ona nie życzyła sobie, by inni próbowali uczestniczyć w tym, co było najpiękniejszą i najdziwniejszą przygodą jej życia.
***