Margit Sandemo - Magiczny Księżyc

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Magiczny Księżyc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Magiczny Księżyc: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Magiczny Księżyc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Christa Lind z Ludzi Lodu została wybrana na matkę wyjątkowego dziecka. Gdy odpowiedni czas nadejdzie, podejmie ono walkę z samym Tengelem Złym. Ojczym Christy pragnął wydać ją za mąż za bardzo religijnego wdowca, Abla Garda. Abel był jednak dwa razy starszy od dziewczyny, poza tym miał siedmiu synów. Myśli Christy zajmował Lindelo, urodziwy chłopiec z biednej komorniczej rodziny. Tajemniczego Lindelo otaczała cudowna, mistyczna aura…

Magiczny Księżyc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Magiczny Księżyc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Margit Sandemo Magiczny Księżyc SAGA O LUDZIACH LODU Tom XXXVI ROZDZIAŁ I - фото 1

Margit Sandemo

Magiczny Księżyc

SAGA O LUDZIACH LODU

Tom XXXVI

ROZDZIAŁ I

Mrok zapadł zbyt szybko, to go zaskoczyło.

Nie wiedział już, gdzie się znajduje.

To deszczowe chmury sprawiły, że ściemniło się tak nagle. Deszcz i wiatr, które zerwały się równie nieoczekiwanie, cięły w kark zimnymi strugami.

Powinien był wziąć sztormiak, ale kto by się spodziewał tej ulewy? Wieczór był taki, jak zazwyczaj wieczory jesienią bywają, a jego zbyt pochłaniały własne sprawy, by zwracać uwagę na to, że się chmurzy.

Wołanie o pomoc też nie miało sensu, znajdował się za daleko od domu, i tak nikt by go nie usłyszał.

Doznawał jakiegoś bardzo nieprzyjemnego uczucia. Ale nie miało to nic wspólnego z pogodą, nie, przerażało go coś innego.

– Czy ktoś tu jest? – zawołał niepewnie.

Nikt nie odpowiadał. Nie, no przecież to głupie. Kto by tu miał być? Roześmiał się krótko, histerycznie.

A jednak…

A jednak coś tu przed nim tkwi. Widać wyraźnie. Ktoś siedzi.

Niemożliwe!

Poczuł na plecach lodowaty chłód. Ja tego nie przeżyję, myślał. Jestem za stary, moje serce nie zniesie takiego napięcia. Deszcz i wiatr, i… to tutaj!

Głośno przełknął ślinę. Czuł się jak w pułapce, osaczony przez wściekłość żywiołów i to coś, co siedziało na ścieżce.

– Wynoś się stąd, Szatanie! – krzyknął, lecz głos rozpłynął się w szumie deszczu i zawodzeniu wichury. – Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?

Nie oczekiwał odpowiedzi i znikąd też jej nie otrzymał.

Czy istnieje jakaś możliwość ucieczki? Dokąd? Wiedział przecież, co się znajduje za jego plecami. Tylko przepaść. Bezdenna głębia. Przed nim ten cień, zamykający mu drogę, a po bokach nic tylko pustka.

Czuł, że strach paraliżuje wszystkie zmysły. Oddychał z trudem.

– Jestem dobrym człowiekiem, chrześcijaninem! – krzyknął, a wiatr ciął go przez twarz strugami deszczu. – Odmawiam pacierz rano i wieczorem, przy stole dziękuję Bogu za jego hojne dary, chodzę do kościoła w każdą niedzielę i nie szczędzę datków na tacę. Nic ci do mnie, duchu ciemności! Postępuję lepiej niż większość ludzi, nie jestem grzesznikiem.

Milczenie. Poryw wichru omal go nie przewrócił.

Co za przeklęta ciemność! Czarno niczym w worku. Bardziej się domyślał, niż widział, że ktoś przed nim stoi.

Człowiek.

Niemożliwe, to niemożliwe, tutaj nikogo nie może być.

Musiał wyciągać ręce, żeby nie paść ofiarą wichru. Serce waliło jak młotem, jęczał cicho i w najwyższym pośpiechu odmawiał „Ojcze nasz”, zbierało mu się na wymioty i czuł, że znalazł się w obliczu śmierci.

A co będzie, jeśli to Śmierć przyszła po niego? Jeśli siedzi tu i czeka?

Nie, cóż za głupstwa, nie jest już co prawda młody, ale też i nie taki stary. Wszyscy uważają go za człowieka ze stali, kogoś, kogo nic na świecie nie jest w stanie złamać.

– Odezwij się! – zawołał buńczucznie i natychmiast pożałował tych słów.

Tuż przed nim podniósł się z ziemi ogromny cień. Człowiek chciał się cofnąć, ale przecież za plecami miał otchłań.

– Nie! – wykrztusił piskliwie. – Ty? Nie, nie! Tylko nie ty! – Próbował się o coś oprzeć, ale niczego nie znalazł. – Panie Jezu Chryste, pomóż mi… Zabierz ode mnie tę ohydę!

Cień podchodził coraz bliżej, napierał. Otchłań czekała.

Wszystko to jednak wydarzyło się bardzo dawno temu.

– O, jaki dziwny księżyc – szepnęła Christa, a oczy jej rozbłysły. – Magiczna, czarodziejska noc, sprzysiężenie wszystkich złych mocy!

Stała przy oknie i przyglądała się niezwykłemu zjawisku. Po raz pierwszy w życiu widziała taki idealny krąg wokół księżyca. Jak gdyby wieniec rozproszonego światła we wszystkich kolorach tęczy otaczał bladą, magiczną tarczę.

Christa była chyba jedną z najbardziej romantycznych istot wśród Ludzi Lodu. Żyła w świecie mitów i fantazji, do którego przenosiła wszystkich dobrych i miłych ludzi z rzeczywistości. Nigdy u żadnej żywej istoty nie dostrzegała zła. Zło było zarezerwowane dla tych tajemniczych stworów, które zamieszkują świat niedostępny ludzkim oczom.

Zdumiewająco podobne były do siebie te kobiety z Ludzi Lodu, poczynając od Anny Marii, poprzez jej córkę Sagę i wnuczkę Sagi Vanję, aż po córkę Vanji – Christę. Delikatne, piękne i łagodne kobiety o prostych włosach, wdzięcznych sylwetkach i smutnym usposobieniu. Christa, oprócz tego że była największą romantyczką, była też pośród nich najpiękniejsza i chyba najbardziej naiwna. Jeśli nie będzie się mieć na baczności, łatwo może się stać bezbronną ofiarą pozbawionych sumienia ludzi.

Wszystkie te kobiety bardzo pociągały twardych, silnych mężczyzn.

– Christa?

Słaby starczy głos wdarł się delikatnie i jakby przepraszająco w jej rozmyślania.

Musiało minąć kilka chwil, nim była w stanie oderwać się od widoku księżyca na wieczornym niebie. Dzisiaj księżyc rozjaśniał mrok jakimś chorobliwym, rozedrganym blaskiem. Na ziemi kładły się niesamowite cienie. To straszne, jakby jakieś ostrzeżenie, myślała Christa. Niesamowita noc.

Jakby księżyc chciał mi coś powiedzieć, przemknęło jej przez głowę jednocześnie z tyleż pokornym, co nie znoszącym sprzeciwu wołaniem: „Christa?”, które rozległo się ponownie w sąsiednim pokoju.

Niechętnie odwróciła się od okna, bo zdawało jej się, że nie powinna zrywać tego niezwykłego kontaktu z księżycem, i weszła do salonu. Chriście nie przyszło do głowy, żeby zapytać: „No i co tam znowu?” Takie opryskliwe zachowanie nie było w jej stylu.

– Tak, ojcze, słucham.

Frank Monsen siedział w wygodnym fotelu z nogami owiniętymi ciepłym pledem. Na tle bladej twarzy odcinał się jego duży, czerwony nos, jakby stale zakatarzony. Frank wyglądał tak staro, że mógłby być raczej dziadkiem dziewczyny niż jej ojcem.

– Chciałbym cię prosić o trochę cieplejszą kawę… to okropne, że cię niepokoję, ale…

– Oczywiście – powiedziała chętnie i przyniosła dzbanek.

Żylasta, drżąca ręka wyciągnęła się po filiżankę.

– Dziękuję ci, kochanie. Tak się o mnie troszczysz! Co ja bym bez ciebie zrobił?

Christa przyglądała mu się zamyślona. Biedny ojciec, jest tyle młodszy od Henninga z Lipowej Alei, a przecież to już wrak.

I tak było zawsze, jak daleko Christa sięga pamięcią. Zawsze rozgoryczony, zawsze oczekujący współczucia. I otrzymywał go od córki bardzo wiele. Stracił przecież zdrowie na Wschodzie wiele, bardzo wiele lat temu.

Christa jakoś nigdy nie pomyślała, że Frank poddał się zbyt szybko. Że po prostu usiadł w tym fotelu i cierpiał, nieustannie przepraszając, że sprawia innym kłopot. Zmiany zachodziły w nim stopniowo, niemal niedostrzegalnie. Bo przecież dawniej przynajmniej wychodził z domu. Zabierał córkę na spotkania swojej sekty, tak zwanego wolnego kościoła, by i ją wciągnąć w to, co stanowiło treść jego życia. Odprowadzał nawet Christę do szkoły i przychodził po nią po lekcjach, nie spuszczał z dziewczynki czujnego ojcowskiego wzroku…

Z biegiem lat jednak coraz mniej się o nią niepokoił, coraz mniej się lękał, że może ją stracić. A może działo się odwrotnie? Może to ona dorastała i więcej zajmowała się domem? Trudno ocenić, czy Frank stawał się spokojniejszy, czy bardziej podejrzliwy. Christa w każdym razie się nad tym nie zastanawiała, przyjmowała ufnie wszystko, co Frank mówił lub robił. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że to, co odbierała jako jego miłość, jego troskę o nią, tak naprawdę wypływało z jego despotyzmu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Magiczny Księżyc»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Magiczny Księżyc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Magiczny Księżyc»

Обсуждение, отзывы о книге «Magiczny Księżyc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x