– Wracając do siedemnastoletniego Friedela Rothe… On nie był jednym z tych, których wybrałeś sobie na dworcu. Rodziców zaniepokoiło zniknięcie chłopaka. Wiedzieli, że był razem z szanowanym „detektywem” Haarmannem.
Policja przeszukała twój pokój, ale niczego nie znalazła…
Nagle Marco jęknął.
Atak nastąpił tak nagle, że z początku nikt nie zorientował się, co się dzieje. Usłyszeli za sobą dziwny dźwięk i ujrzeli, jak jakaś postać, przypominająca człowieka z epoki kamiennej albo górskiego trolla, porwała Gabriela. Zarzuciła sobie chłopca na ramię i uprowadziła nie wiadomo dokąd.
Ghil Okrutny przypuścił szturm.
Lynx zaśmiał się triumfalnie. On lubił właśnie takich chłopców jak Gabriel, pomyślał Marco, sparaliżowany przerażeniem.
W następnym momencie Lynx zniknął bez śladu z miejsca, w którym do tej pory stał.
Wszyscy rzucili się w pogoń za Ghilem.
– Pójdę z wami – powiedział Marco. – Tam gdzie jest Gabriel, tam też znajdziemy Lynxa.
Tova jęczała zrozpaczona.
– Już prawie go miałem! – wołał Marco, zbiegając w dół zbocza za uciekającym Ghilem. – Jeszcze kilka słów, a jego moc zostałaby pokonana. Są tam!
Ghil wciąż był sam z Gabrielem, który nie przestawał krzyczeć, żeby naprowadzić przyjaciół na właściwy trop. Lynxa nigdzie nie było widać, prawdopodobnie chciał się najpierw upewnić, czy w pobliżu nie ma groźnego Marca.
– Zajmiemy się Ghilem – oświadczył Nataniel. – Ty się skoncentruj na Lynxie.
Znaleźli się na dole, na płaskim terenie, tutaj śnieżna zasłona zmieniła się w rzadko padające płatki. Nataniel biegł najszybciej, co Marco obserwował ze zdumieniem. Nataniel przemieszczał się jakby niesiony przez Powietrze i Ziemię. Nikt inny nie mógł wejść do Doliny. Ale Nataniel wyposażony był w niesamowitą siłę, dotychczas zdążyli poznać ledwie jej ułamek.
Wszyscy wyczuwali, że teraz się rozgniewał. Biegł jako pierwszy daleko przed nimi, wyprzedził nawet Marca. Wszak to jego bratanka porwała ta zła istota, a gdyby nadciągnął Lynx, chłopiec wkrótce trafiłby do Wielkiej Otchłani.
Potrafili zrozumieć rozpacz Nataniela, jego bezgraniczny strach, bo przecież dzielili z nim te uczucia.
Ghil odwrócił głowę i spostrzegł, jak blisko są już jego prześladowcy. Przyspieszył kroku, ale Gabriel bezustannie starał się ze wszystkich sił utrudnić mu ucieczkę.
– Pomóż mi! – ryknął Ghil w stronę równiny. – Złapałem go dla ciebie. Przyjdźże po niego!
Nataniel wkrótce dogonił kluchowatego Ghila. Rzucił się na potwora i powalił go na ziemię. Gabriel także upadł, z pewnością boleśnie się przy tym potłukł, ale Nataniel nie miał czasu się nim zajmować. Usiadł na Ghilu, przytłaczając go swoim ciężarem, poczuł bijący od niego odór brudu, popatrzył na ohydne oblicze i monotonnie zaczął odmawiać zaklęcia.
W każdym razie okazał wielką odwagę, pomyślała Tova, zwykle dość sceptycznie nastawiona do tajemniczych sił Nataniela. Ale teraz nie mogła go nie podziwiać.
Jednocześnie wydarzyło się coś niepokojącego. Pojawił się Lynx i natychmiast skierował ku bezbronnemu Gabrielowi.
Przyjaciele zdążyli już jednak dotrzeć na miejsce. Tova i Ian zajęli się Gabrielem, a Marco zawołał coś do Lynxa.
Lynx-Haarmann zatrzymał się przerażony.
Pozostali nie słyszeli słów Marca, bo z ogromną siłą rozbrzmiewały zaklęcia Nataniela. Na kilka sekund zapanowało zamieszanie, wreszcie jednak przyjaciołom udało się postawić Gabriela na nogi i mogli się zorientować, co się dokoła dzieje.
Lynx był unieruchomiony słowami Marca. Kompletnie oszołomiony wpatrywał się w niezwykłego potomka Ludzi Lodu, wypowiadającego zabójcze słowa.
Marco odgradzał przyjaciół od Lynxa i jasne było, że trzyma go w szachu tym, co mówi. Odległość między nimi była natomiast przerażająco mała, obawiali się, że zaraz wysunie się straszna macka.
Usłyszeli zaledwie końcówkę dłuższej wypowiedzi Marca:
– …przez cały czas wiedziałeś, że odcięta głowa Friedela Rothe leży owinięta w gazetę za piecem. Coś z nim zrobił, Haarmann?
Cóż to, na miłość boską, ma znaczyć? pomyślała Tova. Ledwie zauważyła, że zaklęcia Nataniela ucichły, a Ghil Okrutny przestał istnieć.
Z przełęczy dobiegł gwałtowny szczęk i zgrzyt, i przeraźliwe wrzaski. Zły Tan-ghil sforsował kolejną przeszkodę.
Nataniel przyłączył się do swych przyjaciół i otoczył ramieniem Gabriela.
Teraz wszyscy przysłuchiwali się słowom Marca.
– Ale przyłapano cię na gorącym uczynku z innym chłopcem – Księciu Czarnych Sal słowa z trudem przechodziły przez usta.
Lynx cofnął się o kilka kroków.
Marco ruszył za nim, ale nie zapominał o zachowaniu bezpiecznej odległości.
– Znów skazano cię na dłuższą karę więzienia. Za obrazę moralności. Do Hanoweru wróciłeś w roku tysiąc dziewięćset dziewiętnastym i wtedy zaczęły się twoje prawdziwe zbrodnie…
– Nie, nie – szepnął Haarmann, gestem starając się powstrzymać Marca. – Milcz! Milcz! Rozkazuję ci!
Uczynił ruch, jakby chciał dosięgnąć ich swoją macką, ale Marco nie miał dla niego litości i dalszymi informacjami sparaliżował jego wolę.
– Utrzymywałeś się z handlu mięsem na czarnym rynku, nie zawsze jednak dało się znaleźć mięso na sprzedaż i jak wszyscy inni, głodowałeś.
Lynxowi udało się jakoś zmusić nogi do biegu, rzucił się do ucieczki. Nataniel jednak okazał się szybszy. Zagrodził mu drogę i uczynił coś, na co Marco nigdy by się nie zdobył: zerwał umocowaną przy pasku paczuszkę z butelką jasnej wody i wyciągnął ją ku Lynxowi, który, schwytany w dwa ognie, natychmiast się zatrzymał.
– Zwabiałeś młodych chłopców pojedynczo do swego pokoju – nieubłaganie ciągnął Marco. – Wykorzystywałeś ich seksualnie w zamian za obietnicę schronienia na noc, jedzenia i…
– Nikogo nie wykorzystywałem! – zawołał Haarmann, oszalały z przerażenia. – Oni sami tego chcieli.
– Nie wszyscy.
Z przełęczy dobiegł odległy huk. Odwróciło to na moment uwagę wybranych, Lynx dostrzegł w tym swoją szansę i pobiegł jak najdalej od owych dwóch strasznych ludzi, stanowiących zagrożenie dla jego dalszej służby u Tengela Złego, który dał mu nowe życie. I właśnie to nowe wspaniałe życie także zawisło na włosku.
Chociaż jego niesamowita macka kurczyła się z każdym wypowiadanym przez tego czarnego słowem, Lynx wciąż zachował zdolność wysyłania wrogów do Wielkiej Otchłani. Gdyby tylko udało mu się podejść dostatecznie blisko, byłby w stanie pochwycić ich gołymi rękami. Problem polegał na tym, że do czworga nie mógł się zbliżać ze względu na tę śmiertelnie niebezpieczną wodę, jaką mieli przy sobie, a piątego, chłopca, strzegli, jakby był co najmniej ze złota.
Lynx w swej ograniczoności nie mógł pojąć, że ktoś, kogo się kocha, może być po stokroć cenniejszy od najszlachetniejszego kruszcu.
Lynx nie odczuwał miłości dla Tengela Złego, ale tylko dzięki niemu on, morderca z lat dwudziestych, mógł dalej żyć. A żyć chciał!
– Zostańcie tutaj! – nakazał Marco przyjaciołom. – Lynx to moja sprawa.
Usłyszeli, że biegnąc za Haarmannem nie przestaje wołać:
– A ci inni chłopcy czy młodzi mężczyźni, którzy zaginęli, Haarmann? Kości i czaszki znalezione w rzece? Szczątki pięćdziesięciu osób… Coś z nimi zrobił?
Rozległ się przeciągły, świdrujący wrzask Haarmanna. Zatkał uszy dłońmi, by nic więcej nie słyszeć.
Читать дальше