Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Książę Czarnych Sal: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Książę Czarnych Sal»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marco, jeden z pięciorga potomków Ludzi Lodu, wybranych do walki z Tengelem Złym, był owym tajemniczym, niezwykle silnym sojusznikiem, którego potęga wciąż pozostawała nie odkryta. Tym razem jednak otrzymał zadanie prawie niemożliwe do wypełnienia – miał zniszczyć okrutnego Lynxa, najbliższego współpracownika Tengela Złego. A musiał tego dokonać nie wykorzystując swej najsilniejszej broni…

Książę Czarnych Sal — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Książę Czarnych Sal», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oczywiście miało to związek ze szczególnym klimatem panującym w Dolinie Ludzi Lodu: po jednej stronie jeziora słońce piekło niemiłosiernie, bo otaczające dolinę góry chroniły ją przed uderzeniami wichru, a poza tym, ponieważ była to dolina-kocioł, najprawdopodobniej ilość opadów w ciągu roku była także spora.

Wpadła między brzozy i dopiero teraz zorientowała się, że obie półki tutaj się zbiegają. Olaves Krestiernssonn był tuż-tuż…

W dłoni wciąż trzymał nóż, a po jego wściekłym oddechu poznała, że teraz naprawdę gotów jest na wszystko.

Nigdy dotąd nie zdołała wychwycić takiego zdecydowania za pomocą samego tylko zmysłu słuchu. Jeszcze bardziej ją to przeraziło.

Nie miała żadnej możliwości ucieczki, ze zmęczenia coraz częściej się potykała, podczas gdy napastnik poruszał się cały czas z taką samą lekkością.

Och, ratunku, pomocy, błagała w duchu.

Ale przodkowie Ludzi Lodu tu, w Dolinie, nie mogli jej wesprzeć. Była zdana tylko na siebie, na własną inwencję.

Nie wiedziała, skąd napłynęły skojarzenia, nagle jednak przed oczami zaczęły jej się przesuwać obrazy z czasów, które wydawały się tak odległe…

Ona i Nataniel mieli pomóc szyprowi starego promu „Stella”. Tova postąpiła wówczas bardzo brzydko, zaczarowała pewnego człowieka, tak by wydało mu się, że jest psem, i człowiek ów podniósł nogę przy palu cumowniczym na kei.

Czy można zaczarować ducha?

Oczywiście nie tak, by sikał na drzewka, ale…

Tova nie miała czasu na rozważania. Poczuła chłód ostrza noża na karku, przerażona rzuciła się w przód i odwróciła się tak gwałtownie, że wpadli na siebie.

Zanim Olaves zdążył się opamiętać, uczyniła gest, dłonią i zawołała:

– Jesteś gąsienicą! Powolną, bardzo powolną gąsienicą!

Zatrzymał się, zdrętwiał w pół ruchu z szeroko rozstawionymi nogami i rozczapierzonymi ramionami, ale noża nie wypuszczał.

Nie podniósł go jednak do zadania ciosu, choć ofiarę miał w zasięgu ręki. Nóż wolno wysunął mu się z dłoni, Olaves osunął się na kolana i położył płasko na brzuchu.

– Jesteś gąsienicą – nie przestawała wmawiać mu Tova. – Poruszasz się powoli, bardzo powoli. Goń mnie teraz, jeśli chcesz!

Zawróciła biegiem i ruszyła wzdłuż półki, którą przybiegł Olaves. Tam odnalazła drogę na wzniesienie, z którego przyszli wcześniej. Spieszyła się do Nataniela; być może potrzebował jej pomocy w starciu z Paulusem.

Czuła się niezwyciężona, niepokonana!

Ośmieliła się nawet obejrzeć za siebie.

Olaves Krestiernssonn leżał na brzuchu, ręce wysuwał daleko w przód, a nogi podciągał pod siebie, wypinając przy tym wysoko zadek. Potem znów opadał płasko na brzuch, przesuwając ręce do przodu.

Szło mu to bardzo wolno, bo poruszał się dokładnie tak, jak robią to gąsienice.

Tova nie mogła powstrzymać szczerego śmiechu.

Później poprosi Marca, aby unicestwił Olavesa, na razie jednak sadystyczny morderca nic stanowił dla nich zagrożenia.

Dopiero teraz naprawdę poczuła niepokojące pulsowanie w potłuczonej głowie.

Na pierwszy rzut oka Gabriel najmniej ucierpiał, spadając z lawiną odłamków.

Prawdą jednak było, że odniósł cięższą kontuzję, niż by się to w pierwszej chwili wydawało. Kiedy leżał, tak dziwnie szumiało mu w głowie. Czekał, chciał się najpierw upewnić, czy świat naprawdę się zatrzymał.

Tak, znalazł się na dole, na krawędzi usypiska odłamków łupku. Pojedyncze kamienie ciągle jeszcze się sypały, kalecząc go lekko ostrymi kantami.

W głowie nie chciało się jakoś przejaśnić.

Gdzieś w pobliżu rozległ się hałas. Ktoś się zbliżał.

Tova? Nie był pewien, sądził jednak, że to może być ona. Sprawiała wrażenie, że ktoś ją goni, ale nie, biegła w innym kierunku. Nie zdążył dostrzec, kto ją ściga.

Z wielkim wysiłkiem usiadł.

Pokręcił głową. Bolało, ale musiał przecież się zorientować, jak mógłby wspiąć się z powrotem na górę. Nataniel i Ian na pewno się zastanawiają, co się z nimi stało.

Będzie musiał powiedzieć im o Tovie, o tym, że ktoś ją prześladuje.

Biedna Tova. Miał nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Przecież Tova zawsze umiała wyjść cało z opresji.

W tym miejscu nie dało się iść pod górę, bał się też ruszyć w ślad za Tovą, to mogło okazać się niebezpieczne. I tak przecież nie był w stanie jej pomóc, bo w głowie wciąż mu się kręciło i szumiało.

Musi iść w przeciwną stronę, tam na pewno znajdzie jakąś drogę prowadzącą na górę.

Niepewnym krokiem, chwiejąc się na nogach, podjął wędrówkę.

Głupio tak człapać!

Tędy nie można podejść wyżej, pomyślał po chwili. Może jednak powinien zawrócić?

Nie, to za daleko. Musi iść do przodu i mieć nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie.

A może powinien zawołać?

Że też wcześniej nie wpadło mu to do głowy!

Dziwne!

– Natanielu!

Gabriel stanął w miejscu i nasłuchiwał.

Gdzieś w pobliżu szemrał strumyk i był to jedyny dźwięk, jaki dochodził do uszu chłopca.

Tu gdzie stał, zewsząd otaczała go mgła. Była pod nim, nad nim i wokół niego. Nie widział Doliny, nie widział nic przed sobą, a ponad jego głową wznosiło się strome zbocze, bez obluzowanych kamieni, lecz i tak niemożliwe do sforsowania. Wędrował wzdłuż niego już dość długo.

Gabriel nie wiedział, że gdyby zszedł nieco niżej, wkrótce wydostałby się z pasma mgły i miał niezły widok na dolinę. Zobaczyłby Marca, który po pokonaniu obrazu Tengela Złego wchodził pod górę, kierując się ku miejscu, gdzie zostawił towarzyszy wędrówki.

Oczywiście teraz Gabriel musiałby się cofnąć spory kawałek, zanim mógłby dołączyć do Marca.

Chłopiec nie zdawał sobie sprawy, jak daleko dotarł.

Prawdę mówiąc pogubił się trochę w czasie i przestrzeni. Szum w głowie nie ustawał. Musiał jednak przecież odnaleźć pozostałych.

A oto i strumień, który słyszał. Nie wiedział, że to ten sam potok, który spływał na złowieszczą równinę. Ten sam, z którego Kolgrim zaczerpnął wody, by popić narkotyki. One spowodowały, że rzucił się w przepaść z wiarą, że potrafi latać.

W górę strumienia prowadziła dróżka. W Gabrielu zapłonęła iskierka nadziei. Teraz będzie mógł dotrzeć na tę samą skalną półkę, na której zostali Nataniel i Ian.

Gabriel nie wiedział o tym, że Ian skoczył za Tovą.

Musiał przeprawić się przez potok. Kiedy bezpieczny znalazł się na drugim brzegu, ze zdumieniem spojrzał na ziemię.

Co tu się stało! Mech miał chorobliwą pomarańczowoszarą barwę, jakiej nie widział nigdzie indziej. Rośliny były tu tak zniekształcone, jakby wystawiono je na działanie jakiejś trucizny!

Gabriel rozejrzał się dokoła i nagle ogarnęło go uczucie dojmującej samotności. Otaczała go mlecznobiała, wilgotna mgła, odległe szczegóły krajobrazu widział jakby rozmyte, przypominały duchy. Potok szemrał cicho, poza tym panowała przerażająca cisza. Pustka Doliny Ludzi Lodu ścisnęła go za serce niczym żelazna obręcz. Towarzysze byli daleko, daleko od niego. Musiał jak najspieszniej podążyć w górę korytem strumienia, ale odniósł wrażenie, że nie może się ruszyć. Wolę miał sparaliżowaną, obciążoną czymś budzącym grozę, czymś, czego nie mógł zobaczyć.

Wreszcie zdołał się poruszyć, ale nogi nie przestawały stawiać oporu umysłowi, poruszały się niechętnie, jakby za nic nie chciały piąć się po zboczu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Książę Czarnych Sal»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Książę Czarnych Sal» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczny Księżyc
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Książę Czarnych Sal»

Обсуждение, отзывы о книге «Książę Czarnych Sal» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x