Słońce przedarło się przez mgłę i dolinę zalało niezwykłe światło. Wokół czubków pojedynczych brzóz utworzyły się tęczowe aureole, zalśniła rosa na suchych źdźbłach trawy i oplecionych pajęczyną gałązkach jałowca.
Wymarzony obraz dla fotografa, pomyślał Marco. Ale on przybył tu w zupełnie innym celu…
Mgła nad nim podniosła się jeszcze wyżej. Marco popatrzył w górę na występ skalny niezbyt odległy od tego, pod którym sam stał.
Nagły wstrząs sparaliżował jego ruchy.
Na krawędzi nawisu dostrzegł postać spoglądającą na dolinę.
Lynx.
O pomyłce nie mogło być mowy, nie z tak bliskiej odległości.
Zanim mężczyzna na górze zdążył skierować wzrok na Marca – bo i on miał teraz dobrą widoczność – Książę Czarnych Sal rzucił się na ziemię i ukrył za głazami i krzewami jałowca. Za nic na świecie nie mógł się teraz pokazać. Jeszcze nie.
Zza gałęzi mógł swobodnie obserwować Lynxa.
Jakaż ohydna aura zła otaczała tego człowieka! Ale kim on jest, kim on naprawdę jest?
I inne nader ważne pytanie: kim wobec tego był ów zgarbiony mężczyzna, kręcący się wokół domu Hanny?
Marco nie potrzebował dużo czasu, aby zrozumieć, w czym rzecz. Sam wszak to słyszał: Tengel Zły zachował niektórych ze swych podwładnych w rezerwie na Dolinę. Czy jest coś bardziej naturalnego, niż wykorzystanie tych, którzy kiedyś tu mieszkali? No tak, do tej pory wciąż jeszcze nie mieli do czynienia z kilkorgiem dotkniętych, którzy opowiedzieli się po stronie zła, z najpierwszymi w norweskiej części rodu Ludzi Lodu.
Marco przypominał sobie początki drzewa genealogicznego rodziny.
Ghil Okrutny, syn Tan-ghila w Norwegii.
Olaves Krestiernssonn, piękny uwodziciel, morderca kobiet.
Guro, ta, co przywiodła Targenora do zguby.
Ingegjerd. Jej największym zmartwieniem było to, że nigdy nie widziała swego ideału, Tengela Złego.
I Paulus, „parobek”, który kilkaset lat później zwabił Eskila do Eldaford.
Pięcioro, których być może wpuszczono do Doliny.
Musi ostrzec przyjaciół!
Chwilowo jednak nie mógł się ruszyć. Wzrok Lynxa wciąż przeszukiwał Dolinę.
Kto wobec tego grzebał w ruinach domu Hanny?
Z pewnością nie była to kobieta, co do tego miał pewność.
Paulus był młodym, zaledwie szesnastoletnim chłopakiem, kiedy wzburzeni mieszkańcy wioski dokonali na nim linczu. Postaci nad jeziorem nie dało się nazwać młodą.
Tym samym więc odpadał także Olaves Krestiernssonn. Uwodziciel, podbijający serca kobiet, nie mógł chodzić zgięty prawie wpół.
Pozostawał jedynie Ghil Okrutny.
Tak, to by się zgadzało. Marcowi od początku z trudem przychodziło skojarzenie zjawy nad jeziorem z Lynxem, który był wszak szybkim, sprawnym mężczyzną w sile wieku. Tamten wyglądał na znacznie starszego.
Ghil z całą pewnością poszukiwał alrauny. Nie wiedział, że już dawno, dawno temu opuściła Dolinę. Teraz, kiedy nareszcie wyrwano go z pełnego wyczekiwania snu, pragnął odnaleźć magiczny korzeń i zdobyć niezwykłą potęgę.
Tak mu się przynajmniej wydawało.
Marco wątpił, by alrauna Ludzi Lodu przystała na służbę u Ghila Okrutnego. Tym bardziej Rune!
Czy ten Lynx nie ma zamiaru stąd odejść? Marco leżał niewygodnie, chciał zmienić pozycję, ale w tej sytuacji mógł poruszać jedynie oczami.
Nareszcie Lynx zaczął się przemieszczać. Ale…niestety, w kierunku Marca. Schodził w dół. Czyżby dostrzegł, że ktoś ukrywa się u stóp stromizny? A może potrafił to wyczuć, nie widząc?
Marco leżał nieruchomo. Muszę ich ostrzec, żeby nie wpadli prosto w pułapkę, myślał gorączkowo. Ale jak?
Co prawda jestem teraz bardziej człowiekiem niż czarnym aniołem, ale mogę chyba spróbować telepatii? Tova i Nataniel są podatni na przekazywanie myśli. Spróbuję z Natanielem, on teraz przewodzi grupie.
Mam nadzieję, że się już obudzili!
Lynx się zbliża! Jestem w niebezpieczeństwie! Jak się to skończy? Nie jestem jeszcze gotów, by stawić mu czoło.
Nataniel śnił. We śnie kręcił się niespokojnie.
– Co się stało, Natanielu?
Głos Tovy. Otworzył oczy. Dziewczyna klęczała obok, pochylając się nad nim.
Gdzie on jest? Taki chłód…
Czarne zbocza gór, śnieg w rozpadlinach…
Ach, rzeczywiście, przełęcz prowadząca do Doliny Ludzi Lodu!
– Co się stało, Natanielu, przyśnił ci się jakiś koszmar?
Usiadł. Ian też już nie spał, przyglądał mu się wsparty na łokciu, a Gabriel właśnie się budził, najprawdopodobniej na dźwięk głosu Tovy. Przetarł oczy i zatrząsł się z zimna.
– Tak, coś mi się śniło – odpowiedział zamyślony Nataniel. – Ale to nie był zwykły sen. Raczej ostrzeżenie…
Próbował sobie przypomnieć, ale przychodziło mu to z trudem.
– Było coś o pięciu… pięciu…
Wspomnienie umknęło.
I nagle gwałtownie podniósł głowę.
– To Marco! Tak, to Marco przesłał mi ostrzeżenie!
– Jakie? – dopytywała się Tova.
– Ciicho! On wciąż nadaje!
Wstrzymali oddech.
– Jest w niebezpieczeństwie – mówił Nataniel przestraszony. Dlatego posługuje się telepatią. Lynx… Zagrożenie to Lynx… Dla niego.
Nataniel odczekał chwilę, potem powiedział:
– Musimy być ostrożni. Jest ich tam więcej…
Pięcioro? – podsunął Ian.
– Tak! Właśnie tak! Pięcioro innych. On się zajmie Lynxem, mamy się nim nie przejmować. Marecj odwróci jego uwagę. Ale pięcioro innych?
– Czy to nie Lucyfer powiedział, że Tengel zostawił kogoś w rezerwie na Dolinę? Że nie wszystkie przeszkody pokonane? – głośno zastanawiał się Gabriel.
– Tak, chyba tak.
– Nie wszyscy źli dotknięci zostali wykorzystani – zadumała się Tova. Zostało jeszcze kilkoro z pradawnych czasów.
– Owszem, ale nie możemy przyjmować za pewnik, że to właśnie o nich chodzi. W Dolinie mogą przebywać jakieś inne paskudne, bliżej nie określone istoty.
– Dzięki Bogu, że już ranek – mruknęła Tova. – Człowiek od razu czuje się jakby odważniejszy.
– Czy Marco przestał już przesyłać wieści?
– Tak.
A czy ty nie możesz go zapytać, kim oni są?
Och, oczywiście, że mogę, Ianie. Najwidoczniej jeszcze się do końca nie obudziłem. Przecież przekazywanie myśli jest jedną z moich najmocniejszych stron! Bądźcie teraz cicho!
Czekali. Gabriel ledwie śmiał oddychać.
Wreszcie Nataniel kiwnął głową.
– To w istocie pięcioro pierwszych dotkniętych. Stąd, z Norwegii. Ale Marco nie może już nic więcej nam przekazać, bo Lynx wziął kurs na niego.
Czy możemy pomóc? – spytała Tova z rozpaczą w głosie.
– Nie. Tak. Dlaczego by nie?
– A w jaki sposób?
– Ty i ja, Tovo, oboje wypróbowaliśmy już przekazywanie myśli w tej historii z Japonią, sama wiesz. Wtedy nam się udało. Spróbujmy teraz przesłać nasze myśli do Lnxa! Odciągniemy go od Marca.
– Doskonale! Co wymyślimy?
– Niech…niech uwierzy, że któryś z wrogów znajduje się dobry kawałek z tyłu, za nim. Wtedy zawróci.
– Spróbujemy. A kto będzie tym wrogiem?
– Dlaczego by nie ja sam?
– Świetnie, Natanielu! Na pewno wie już, że to ty jesteś Wybranym, założą się o własną duszę!
– W takiej sytuacji byłbym z tą duszą ostrożny! No, zaczynamy. Trzymaj mnie za ręce.
Skoncentrowali się. Ian i Gabriel starali się siedzieć cicho jak myszy pod miotłą.
Po chwili Nataniel oznajmił ściszonym głosem:
– Wychwytuję myśli Marca. Tym razem niebezpieczeństwo zażegnane. Lynx zawrócił. Marco dziękuje za pomoc. Kiedy zrozumiał nasze zamiary, przyłączył się do nas – zakończył Nataniel z uśmiechem.
Читать дальше