Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Książę Czarnych Sal: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Książę Czarnych Sal»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marco, jeden z pięciorga potomków Ludzi Lodu, wybranych do walki z Tengelem Złym, był owym tajemniczym, niezwykle silnym sojusznikiem, którego potęga wciąż pozostawała nie odkryta. Tym razem jednak otrzymał zadanie prawie niemożliwe do wypełnienia – miał zniszczyć okrutnego Lynxa, najbliższego współpracownika Tengela Złego. A musiał tego dokonać nie wykorzystując swej najsilniejszej broni…

Książę Czarnych Sal — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Książę Czarnych Sal», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Powinna triumfować, ale dotychczasowa lektura napełniła ją takim obrzydzeniem, że nie miała już sił na jej kontynuację. Zdecydowana jednak na wypełnienie swego zadania, zmobilizowała się i oznajmiła:

– Natychmiast przyjrzę się temu bliżej!

Linde-Lou znający zaledwie ułamek tego, o czym Christa przeczytała w ciągu dnia, zachęcająco pokiwał głową.

Christa zaczęła przerzucać karty książki. I wkrótce zorientowała się, dlaczego książka była taka cienka.

Brakowało środkowych stron. Zniknęło ich sześćdziesiąt cztery. Czy to oprawa nie wytrzymała, czy też ktoś chciał zatrzymać dla siebie nieco ociekającej krwią lektury, trudno było stwierdzić. Z rozdziału o wielokrotnych mordercach pozostała jedynie część opisująca Węgra Belę Kissa. Żołnierze poszukujący benzyny znaleźli ponad dwadzieścia beczek, a w każdej zakonserwowaną w spirytusie ulicznicę, z którymi Bela Kiss uprzyjemniał sobie czas.

Christa gwałtownie wciągnęła oddech.

– Mam już dość! Nie chcę więcej czytać! – zawołała głośno. – Ten człowiek był oczywiście chory, ale wiemy teraz, o czym mniej więcej traktują następne rozdziały. I wcale nie chcę odnaleźć tego Fritza. Jego tu nie ma, bo on nie jest chory, on jest zły! Dlaczego więc mamy babrać się w takim bagnie!

Na podkreślenie swych ostatnich słów walnęła książką w stół, aż Linde-Lou podskoczył.

– Musimy przecież pomóc Marcowi – zauważył nieśmiało.

Christa przetarła oczy.

– Wiem o tym – odparła zgnębiona, ale spokojniejsza. – Ale tych stron przecież tu nie ma, co więc zrobimy?

Nie umiał jej na to odpowiedzieć, sama musiała rozwiązać ten problem. Choć wszystko w niej protestowało, zatelefonowała do biblioteki z pytaniem, czy mają jeszcze jeden egzemplarz tej samej książki.

Kiedy czekała na odpowiedź, szepnęła do Linde-Lou:

– Pozostało mi kilku, o których muszę przeczytać: Moosbrugger z Austrii, Rzeźnik z Hanoweru, Denke z Munsterberg, Grossmann z Berlina i Seefeld, morderca dzieci. I jeszcze jeden, na którego w pierwszej chwili nie zwróciłam uwagi. Nazywa się Ladke i wydaje się, że chyba pobił rekord pod względem liczby morderstw. Osiemdziesiąt pięć ofiar. Tak więc pozostaje sześć osób, które mogą nosić imię Fritz… Tak, halo? – powiedziała do bibliotekarza na drugim końcu linii. – Nie? Co wobec tego robić? Tak, spieszy mi się, chodzi o pewne informacje, których mój przyjaciel bardzo pilnie potrzebuje… O, tak, dziękuję, to bardzo miło z pana strony.

Podała adres i numer telefonu. Bibliotekarz obiecał sprawdzić w filiach i oddzwonić za pół godziny, wyjaśniła Christa Linde-Lou po odłożeniu słuchawki.

– A teraz pójdę umyć ręce – oznajmiła stanowczo. – Przydałby mi się prysznic. Czuję się taka brudna!

Dobrze to rozumiał.

Później siedzieli, rozmawiając spokojnie, jakby wcale nie minęło tyle lat od czasu, gdy się ostatni raz widzieli. Prawda jednak była inna. Wtedy wypełniało ich drżące oczekiwanie, radość pomieszana z przerażeniem i wielkim szacunkiem dla kiełkującej miłości. O, ten wspaniały czas, kiedy dwoje ludzi zbliża się do siebie! Miotanie się od nadziei do wątpliwości, od wszechogarniającej chęci życia do pesymizmu. Lęk przed własną niedoskonałością, zdumienie zainteresowaniem drugiej strony. Myśli, sny w nocy. Piękno we wszystkim, co otacza, szczegóły, których wcześniej się nie dostrzegało, pragnienie, by móc pokazać najdroższej osobie wszystko, co wypełnia życie, uczucie, że wszystko ma sens, byle tylko być z ukochanym. Móc wspólnie przeżywać najprostsze sprawy dnia codziennego…

Teraz tak nie było. Oboje zdawali sobie sprawę, kim są i jak rozpaczliwie wielka przepaść ich dzieli. Wszystko nagle się spiętrzyło.

Dlatego Christa usiłowała się odprężyć i rozkoszować tą chwilą, którą mogli spędzić jako przyjaciele. Najlepsi przyjaciele pod słońcem. Rozumieli się bez słów, czule uśmiechali się do siebie i rozkoszowali poczuciem łączących ich więzi.

Potem zadzwonił telefon.

Bibliotekarz był dumny. Owszem, znalazł się jeszcze jeden egzemplarz, w Drammen.

– Świetnie – ucieszyła się Christa. – Natychmiast tam jedziemy.

– Nie, nie trzeba. Już wysłali książkę, od razu po mojej z nimi rozmowie, żeby zdążyła wyjść z dzisiejszą pocztą. Jutro będą ją państwo mieli.

– Jutro – szepnęła Christa słabym głosem. – Ale…

Westchnęła. Już się, niestety, stało.

– Dziękuję za pomoc!

Odłożyła słuchawkę i odwróciła się do Linde-Lou.

– Co za durnie! Wysłali książkę pocztą! Mogliśmy pojechać do Drammen i przywieźć ją jeszcze dzisiaj! Teraz musimy czekać do jutra. A w tym czasie Marco będzie walczył z Lynxem w Dolinie. Co on powie na taką niedorzeczność?

– Muszę natychmiast przekazać mu wiadomość – stwierdził Linde-Lou wstając. – Odnajdę Tengela Dobrego, umówiliśmy miejsce spotkania…

Christa już chciała uczynić jakiś gest w jego stronę, ale powstrzymała się. On i tak zrozumiał.

– Wrócę – uspokoił ją cichym głosem. – Wrócę i zaczekam tutaj na jutrzejszy dzień.

Zesztywniała.

Wyrzuty sumienia…

Samotność.

Dom Abla.

Jakie to ma znaczenie, nawet jeśli Linde-Lou spędzi tutaj noc? Nic się przez to nie stanie, a przecież nie mogę go wypędzić.

Ubranie Abla jeszcze nawet nie spakowane.

Jutro Linde-Lou wykona zadanie, które mu zlecono. Powróci do swego wymiaru. Na zawsze.

– Dobrze – powiedziała wreszcie po długiej pauzie Christa. – Wróć najszybciej, jak będziesz mógł.

ROZDZIAŁ VIII

Kiedy Marco znalazł się poniżej warstwy unoszącej się mgły, Dolinę oświetlało już niezwykłe, migotliwe światło poranka. Słońce jeszcze nie wstało, wszystko jednak było mlecznobiałe, jak zaczarowane. Kłębki mgły przesuwały się nad gałązkami jałowców i wciskały w szczeliny w łupkowej ścianie góry. Ziemia, choć nie pokryta śniegiem, była mokra od rosy, skapującej mu na buty, gdy przedzierał się przez gęste zarośla.

Nareszcie otworzył się przed nim widok na Dolinę Ludzi Lodu. Wciąż jeszcze stał dość wysoko, za plecami miał jedną z licznych stromizn, ale teraz w polu widzenia pojawiło się także jezioro. Choć nadal było skute lodem, to na brzegach zarysowywały się ciemniejsze pasy lodowej brei. Nie można się wypuszczać na lód, pomyślał, na tę wielką ciemnoszarą płaszczyznę, poprzecinaną wzdłuż i wszerz niebezpiecznymi rysami.

Po drugiej stronie na zboczach leżał śnieg.

Z miejsca, w którym stał, nie mógł dostrzec najmniejszych oznak życia w Dolinie. Owszem, nad najniżej położonymi łąkami krążyła samotna wrona, ale Lynxa nigdzie ani śladu.

Czy naprawdę ta dolina była kiedyś zamieszkana?

Trudno teraz w to uwierzyć.

Gdy jednak wytężył wzrok, pod zaroślami na jej dnie dostrzegł resztki fundamentów. Wciąż jeszcze nie widział całej doliny, w miejscu, gdzie kiedyś znajdować się musiała lodowa brama, zalegały opary mgły. Lodowej bramy już nie było, po prostu przez wąski przesmyk wypływała stamtąd rzeka. Pozostały resztki śniegu i lodu, widział to poprzez mgłę, ale trudno było mówić o lodowcu.

Zostanę tutaj, pomyślał Marco. Zostanę i zobaczę, co przyniesie czas. Nie chodzi przecież o to, aby Lynx mnie wyśledził, to ja mam iść za nim.

Nie wiedzieli nic o sposobie, w jaki przemieszczał się Lynx, i to było niepokojące. Marco miał swoje nieprzyjemne podejrzenia, ten człowiek pojawiał się wszak w dowolnym miejscu, aby porwać upatrzoną ofiarę do Otchłani.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Książę Czarnych Sal»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Książę Czarnych Sal» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczny Księżyc
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Książę Czarnych Sal»

Обсуждение, отзывы о книге «Książę Czarnych Sal» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x