Margit Sandemo - Nieme Głosy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Nieme Głosy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nieme Głosy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nieme Głosy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nataniel Gard z Ludzi Lodu był siódmym synem siódmego syna, wybranym, by poprowadzić ostateczną walkę z Tengelem Złym. Wciąż jednak był jeszcze zbyt młody i dopiero ćwiczył swe umiejętności. Ellen Knutsen przeżyła w dzieciństwie coś przerażającego i za wszelką cenę chciała o tym zapomnieć. Nikt nie przypuszczał, że Nataniel i Ellen mają tyle wspólnego…

Nieme Głosy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nieme Głosy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie chcę wyrządzić wam krzywdy, myślała zrozpaczona. Jestem tu po to, żeby wam pomóc! Dlaczego zagradzacie dostęp Natanielowi? To on wam pomoże. Czego żądacie ode mnie, czego chcecie?

Odpowiedział jej żałosny jęk, a zaraz po nim rozległ się drwiący śmiech.

I nagle Ellen się zorientowała, co to jest. To nie ludzie ją ścigali, lecz sama dolina, na wskroś przesycona ich zbrodniami, to zbocza skalne, ziemia i drzewa nasiąkły złem, jakie kiedyś się tu panoszyło.

To dolina nie chciała wpuścić Nataniela, dolina, która sama stała się tak zła, że natychmiast skorzystała z okazji i pochwyciła w swe szpony ofiarę: słabą, bezbronną, wrażliwą dziewczynę. Nie błąkały się tu niczyje duchy, istniało jedynie wspomnienie popełnionej zbrodni. Nareszcie dolina mogła dać ujście złu, jakie zaczerpnęła od Człowieka, tej korony stworzenia, które nauczyło się krzesać ogień, myśleć logicznie, prowadzić samochód i maszyny w lesie, niszczyć naturę tak, jak tylko Człowiek miał do tego prawo z uwagi na swą potęgę.

Ellen biegła naprzód, potykała się, padała, znów wstawała i gnała dalej. Słyszała żałosną skargę udręczonego mężczyzny i wycie drugiego od strony skał, okrutne, bezwzględne niczym charkot rozwścieczonego psa. Nie rozpoznawała jednak głosu kobiety, choć wiedziała, że powinna tam być. Dlaczego powinna, o tym Ellen nie miała pojęcia, po prostu to wiedziała.

Biegła w kierunku przeciwnym niż przed dwunastu laty, ale to najwyraźniej nie miało żadnego znaczenia. Głosy nie odstępowały jej ani na krok.

Znalazła się już przy krańcu doliny i wtedy usłyszała coś, co jeszcze bardziej ją przeraziło.

Odgłos kroków kogoś, kto biegł w ślad za nią!

Z jękiem rozpaczy Ellen rzuciła się w przód, w połyskujące wodą bagnisko. Poczuła, że grunt usuwa jej się spod nóg, słyszała chlupot wody pod własnymi stopami, zaczęła się zapadać, zapadać…

Jakiś głos zawołał:

– Ellen! Ellen! Wróć do mnie!

Walczyła na oślep, bo ktoś mocno ją trzymał, postanowiła uwolnić się za wszelką cenę. I nagle w jednej chwili wokół niej pojaśniało, zorientowała się, że istotą, przed którą tak zaciekle się broniła, jest Nataniel.

Zawołała z gniewem:

– Nie musiałeś wcale straszyć mnie do szaleństwa, biegnąc za mną…

– Ellen… – powiedział błagalnie.

Spostrzegła wtedy, że nie leży wcale w błotnistej wodzie, nad którą pochylają się ponure gałęzie świerków. Znajdowała się na łące dokładnie w tym samym miejscu, w którym stała, kiedy odszedł Nataniel. Teraz próbował przemówić jej do rozsądku.

– Ellen, uspokój się, nic się nie stało, nie ma żadnego niebezpieczeństwa, musiał cię dręczyć jakiś koszmar.

Ellen z trudem chwytała oddech. Powoli odzyskiwała równowagę.

– Koszmar? Nie mogłam chyba ot, tak sobie, po prostu zasnąć?

Leciutki uśmiech zaigrał na ustach Nataniela.

– Nie spałaś, zemdlałaś. Byłaś nieprzytomna, kiedy cię znalazłem. Zobaczyłem, jak wystawiłaś twarz na deszcz i zaraz po tym osunąłeś się na ziemię. Z początku leżałaś całkiem nieruchomo, ale kiedy zaczęłaś się budzić, wyraźne się stało, że przeżywasz coś strasznego.

– Bo tak rzeczywiście było. – Ellen cała drżąc opowiedziała mu o swoim śnie. – Ale, Natanielu, nie mogę tego zrozumieć. Naprawdę nie mam zwyczaju mdleć.

Nataniel spoważniał.

– Od momentu kiedy spotkaliśmy się na stacji, byłaś napięta jak struna. Chociaż być może sama nie zdawałaś sobie z tego sprawy, śmiertelnie bałaś się tej chwili. A potem popatrzyłaś w niebo. Więcej nie trzeba, aby człowiekowi tak zdenerwowanemu zakręciło się w głowie.

– Jak długo byłam nieprzytomna?

– Krócej niż ci się wydaje. Może ze dwie minuty, nie wiem.

Ellen roześmiała się z goryczą.

– To były bardzo długie minuty.

– Może pozbyłaś się choć trochę tego napięcia? Przywidziało ci się dokładnie to, co obawiałaś się zobaczyć, prawda?

– Tak. I muszę ci powiedzieć, że teraz, kiedy wiem, że to był tylko sen, czuję ulgę tak wielką, że wszystko wydaje mi się możliwe do zniesienia. Zejdźmy w dół!

– Świetnie, Ellen! Niedługo najgorsze będzie już za nami.

Pomógł jej otrzepać ubranie zabrudzone od leżenia w mokrej trawie i założył jej płaszcz od deszczu. Nataniel nie wypowiedział głośno tego, co pomyślał: sen Ellen był straszliwie realistyczny. Naprawdę pokazał jej wejście do doliny takie, jak wyglądało dawno temu, dokładnie nie wiadomo kiedy. I że głosy, które usłyszała… to były te same głosy, które prześladowały ją poprzednio, a nie tylko ich wspomnienie. To były prawdziwe głosy osób uczestniczących w dramacie, który musiał się kiedyś rozegrać w tej okolicy.

Nataniel wcale tego nie zgadywał. On to wiedział, miał tę swoją szczególną pewność, objawiającą się myślą lub wizją z krainy cieni.

Trzymając się za ręce ostrożnie weszli do doliny zła.

– Jak tu cicho – szepnęła Ellen spoglądając na skały. – Nikt nie woła.

– Tak, twoja misja już się skończyła. Oni cię wezwali, a ty wróciłaś. Czekają na twoją pomoc. Znają cię. Wiedzą, że jesteś gotowa oddać wszystko, aby pomóc innym. Ufają ci.

– Tak, czuje się wyraźne wyczekiwanie. Ale czy to naprawdę jacyś „oni”? Czy to nie sama dolina? Natura?

Nataniel przystanął i nasłuchiwał. Wyglądał przy tym tak tajemniczo i zniewalająco, że Ellen musiała odwrócić głowę.

Długo stali bez ruchu w ciasnym, porośniętym mchem przejściu pomiędzy wielkimi blokami skalnymi. Podłoże było tu bardzo zdradliwe, pod mchem kryły się jamy i kamienie. Po obu stronach na stromych zboczach zamykających dolinę rosły na wpół umarłe, urodzone w ciemności świerki. Najniższe gałęzie były zupełnie martwe, żyły jedynie wierzchołki.

Nataniel milczał tak długo, że Ellen zaczęła się niepokoić. Wreszcie powiedział z wahaniem:

– Tak, to na pewno sama dolina. Tak jak mówisz: zło wżarło się tu na stałe.

Ruszyli. Nataniel był rad, że Ellen nie wyczuła tego samego, co on: że nie są sami w dolinie. Ktoś szedł za nimi, cicho, wyczekująco.

Ellen miała rację, to miejsce było naprawdę złe. Popełniono tu okrutną zbrodnię, wprost trudno uwierzyć, że człowiek może być Zdolny do czegoś takiego. Ale z wrażenia szaleńczej pogoni, prześladowania, którego Ellen doświadczyła w dzieciństwie, nic teraz nie zostało. Kiedy o tym pomyślał, Ellen ubrała to w słowa:

– Czy czujesz ten cichy smutek? Krople deszczu skapujące z gałęzi świerków, welony mgły snujące się w powietrzu, wszystko czeka, pogrążone w żałości. To takie piękne, zapada głęboko w duszę.

– To prawda. Nietrudno będzie oczyścić to miejsce. Dolina dojrzała już do przyjęcia pomocy. Dość wycierpiała z powodu swego zła.

Całkiem nieoczekiwanie stanęli przy krańcu doliny, drogę zagrodziło im bagniste jezioro. Nataniel zesztywniał, chłonąc wrażenia każdym nerwem.

– Co się stało? – spytała Ellen.

– Nic – mruknął. – Idź brzegiem, pójdziemy dalej.

Pozwolił, by poszła przodem, sam odwrócił się i spojrzał na dolinę, a potem na uroczysko rozciągające się u jego stóp.

– Wrócę tu – szepnął. – Bez dziewczyny…

Ellen czekała na niego.

– Łatwo poszło – powiedziała zadowolona. – Tym razem nic się nie stało.

Uśmiech Nataniela zmienił się w sztuczny grymas.

– Nie. Nic. Jak uważasz, zajrzymy od razu w to drugie miejsce?

– Skoro już zaczęliśmy…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nieme Głosy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nieme Głosy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Nieme Głosy»

Обсуждение, отзывы о книге «Nieme Głosy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x