Ellen widziała jego życzliwe, pełne zrozumienia spojrzenie, dostrzegła smutek, jaki bił z twarzy Nataniela, jego samotność, i zrozumiała, że mają ze sobą wiele wspólnego.
– Nie – odparła drżącym głosem. – Nie, nie jesteśmy sobie obcy. Nigdy mi się nawet nie śniło, że mogłabym o tym komukolwiek opowiedzieć, ale teraz to było takie naturalne. Wiedziałam, że mnie zrozumiesz.
W jego uśmiechu krył się ból, który i ona odczuła.
– O jedno tylko cię proszę, Ellen. Nie traktuj mnie jak boga, zapewniam, że nim nie jestem.
– Wcale nie traktuję cię jak boga, raczej jak kogoś, kogo bogowie wybrali, zastanawiałam się nad tym dziś w nocy. Skąd zresztą wiesz, że…
Uśmiechnął się gorzko:
– Wyczuwam twój bezkrytyczny podziw dla mnie. Nie służy on naszej przyjaźni. Ale poza tym czy słyszałaś o bogu, który miałby uczulenie na pomarańcze, przeziębiał się trzy razy do roku i był tak kompletnie pozbawiony zdolności technicznych, że jego nauczyciel doznał załamania nerwowego?
Ellen roześmiała się zawstydzona.
– No to chyba rzeczywiście nie jesteś bogiem. Ale nie jesteś także zwyczajnym człowiekiem.
Nataniel delikatnie poczochrał jej niesforne włosy.
– I ty także nie, moja droga. Kim ty jesteś, Ellen? – Nieoczekiwanie podniósł się i ją także zmusił do wstania. – Mógłbym pomóc ci się uwolnić od tego ciężaru – powiedział impulsywnie. – Ale to niebezpieczne…
– Dlaczego niebezpieczne?
Przygryzł wargę.
– Tak bardzo chciałbym jeszcze kiedyś cię spotkać, kochana. Sądzę, że moglibyśmy zostać bardzo dobrymi przyjaciółmi, tyle moglibyśmy sobie dać…
Energicznie pokiwała głową, całkowicie się z nim zgadzała.
Nataniel mówił łagodnym głosem:
– Pierwszy raz spotykam kogoś nie związanego ze mną, kto być może potrafiłby zrozumieć moje życie w krainie cieni. Owszem, nieźle porozumiewam się z Rikardem, ale on jest trzeźwo myślącym, trzymającym się ziemi policjantem. Z tobą to zupełnie inna sprawa, ty żyjesz na granicy nieznanego świata. Moja matka i niektórzy z jej rodu pojmują, co się we mnie dzieje, ale nigdy jeszcze nie spotkałem nikogo spoza rodziny…
Urwał, wzrok utkwił gdzieś w nieskończonej dali, zaraz jednak się opanował.
– Ale nas rozdziela gwałt i śmierć, Ellen. Powinniśmy trzymać się od siebie jak najdalej.
– Naprawdę sądzisz, że moglibyśmy stać się do tego stopnia wrogami, że… Nie, nie mogę w to uwierzyć!
– Wcale nie o tym mówię. Czy nie pamiętasz, co się stało, kiedy przywitaliśmy się po raz pierwszy?
– Pamiętam, ale nigdy nie wyjaśniłeś, dlaczego zareagowałeś tak gwałtownie.
Otarł twarz dłońmi.
– To tak trudno wytłumaczyć. Miałem wrażenie jakby… jakby nagle między nami wyrosła czarna ściana niebezpieczeństwa. Ostrzeżenie było tak mocne, tak intensywne; miałem wrażenie, jakbym otrzymał cios w piersi. Nie możemy się więcej spotykać. Naprawdę szczerze mi przykro z tego powodu.
– Mnie także – cicho powiedziała Ellen.
– Poza tym – ciągnął Nataniel znów zapatrzony w dal. – poza tym mam pewne zadanie do spełnienia i dlatego nie mogę się z nikim wiązać, ani z przyjacielem, ani…
Nie dokończył zdania. Co miał zamiar powiedzieć? Z dziewczyną? Z żoną?
– Co to za zadanie? – spytała ostrożnie.
Ocknął się.
– Nie mogę o tym mówić. Nie, nie jestem tajnym agentem, jeśli to ci przyszło do głowy!
– Wcale o tym nie myślałam – odwzajemniła uśmiech. – Kiedy masz spełnić to zadanie? Już niedługo?
Nataniel wyraźnie się zmieszał.
– Nie wiem, Ellen. Naprawdę nie wiem. Najpierw miałem dorosnąć, a to już nastąpiło. Teraz pozostaje mi jedynie czekać na wezwanie.
Patrzyła na niego zdziwiona, ale Nataniel znów zanurzył się w swym własnym świecie i najwyraźniej zapomniał o jej istnieniu.
– Shira długo musiała czekać na wezwanie. Saga także. Ono rozlega się nagle, bez jakiejkolwiek zapowiedzi… Ale sądziłem, że ważne jest, bym jak najprędzej dotarł do Doliny. Na co oni czekają?
Westchnął ciężko i znów powrócił do rzeczywistości.
Przez dobrą chwilę oboje milczeli, żadne nie odczuwało potrzeby wypowiadania słów. Ellen zbierała kamienie na brzegu i rzucała je do rzeki, Nataniel wzrokiem śledził jej ruchy.
W końcu dziewczyna znów odwróciła się do niego.
– Masz dla mnie jeszcze trochę czasu?
Serdeczny uśmiech wystarczył za odpowiedź.
Zaczynało robić się coraz cieplej. Obok nich w tanecznym pląsie przefrunęła para motyli. Zakłopotana Ellen nic wiedziała, od czego ma zacząć. Nataniel czekał cierpliwie.
– Chodzi przede wszystkim o uczucia, prawda? – zdobyła się wreszcie na pytanie.
Zaimponowała mu.
– Tak. Jesteś bardzo dzielna, Ellen.
– Wcale nie. Przez cały ranek bałam się tej chwili.
– Kiedy… kiedy zrozumiałaś?
– To przyszło z czasem. Podejrzenie… strach… wreszcie pewność. To dlatego moje przeżycia zainteresowały cię już w trakcie rozmowy telefonicznej, prawda?
Bez trudu podążał za jej chaotycznymi myślami.
– Masz całkowitą rację. Właśnie informacja o tym, co czułaś podczas spotkania z nocną zjawą, najbardziej mnie zdumiała. Ale dla mnie twoje uczucia były szczere, prawdziwe. I jeszcze wzmianka o tym, że przeżyłaś coś podobnego w dzieciństwie. Teraz się to potwierdziło.
– Natanielu – powiedziała bezradnie.
Otoczył Ellen ramionami i przycisnął jej głowę do piersi. W tej chwili była jak wystraszone ciemnością dziecko, które pragnie, by je utulić. Tyle że jej strach był o wiele, wiele większy.
– Dobrze już, dobrze, przestań się bać. Kiedy to zaakceptujesz, ciężar będzie o wiele łatwiejszy do zniesienia.
– O, Natanielu! – jęknęła. – Obejmij mnie mocno!
– Pewność dały ci słowa dyrektora Steena, prawda?
– Pewność dałeś mi ty. On wywołał tylko lęk. Te jego słowa o prześcieradle powiewającym w oknie… – Ellen mówiła z wysiłkiem, wiedziała jednak, że musi przez to przejść, powiedzieć na głos. – Kiedy przyszli, żeby mnie przestraszyć, prześcieradło już tam wisiało. A mnie nie było. Śmiertelnie przerażona, uciekłam przez okno.
Ellen nie wiedziała, jak długo stała drżąc ze strachu, przytulona do Nataniela. Chłopak gładził ją delikatnie.
Wreszcie wtulając usta w jego marynarkę szepnęła:
– Teraz możesz mi opowiedzieć o tej zdolności.
– Dobrze. Jest niespotykanie rzadka, słyszałem o paru przypadkach, dawno temu w innych krajach, ale nigdy u nas. Oprócz, rzecz jasna, rodu mojej matki, w nim wprost się roi od osób obdarzonych podobnymi zdolnościami, ale to zupełnie inna sprawa. Twoja właściwość różni się od mojej, ale i u ciebie ma to związek z uczuciami. Jesteś bardzo wrażliwa, podatna na nastroje i wrażenia. Ale nie to jest najważniejsze.
– Zacznijmy od ciebie – przerwała mu Ellen, jakby znów chciała przedłużyć rozmowę, choć zależało jej także na dokładnym wyjaśnieniu pojęć. – Wiem, że nie potrafisz odczytywać myśli, ale właśnie za twoim pośrednictwem zrozumiałam, że chodzi o uczucia. Ty zawsze wiedziałeś, co czuję.
– To prawda. Wiesz z pewnością, jak to jest z niektórymi zwierzętami. Są bardzo wyczulone na uczucia ludzi, a raczej na ich nastroje. Reagują na strach, gniew, życzliwość czy smutek. To dlatego uczucia wytwarzają atmosferę, czasami nawet zapach. Z myślami jest inaczej, one są szybkie i jakby martwe. Wszystkie moje „ponadnaturalne” zdolności opierają się na uczuciach innych, na impulsach, prądach, napięciach.
Читать дальше