Margit Sandemo - Chłopiec z Południa

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Chłopiec z Południa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chłopiec z Południa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłopiec z Południa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W królestwie Światła trwają gorączkowe przygotowania do niezwykle ważnej ekspedycji w Góry Czarne. Większość członków niebezpiecznej wyprawy jest już znana, brakuje tylko jednego. Będzie nim wybrany.
Wybrany jest młodym chłopcem o wyjątkowych cechach i mieszka w otoczonej głęboką tajemnicą południowej części Królestwa Światła. Jego opiekunką ma zostać Indra z Ludzi Lodu…

Chłopiec z Południa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłopiec z Południa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zaczęli jednak działać za późno. Intruzi znajdowali się już w gmachu i nie byli to żadni udręczeni poddani, których łatwo można złamać. Przybyli wysłannicy Królestwa Światła.

A na zewnątrz czekał przerażająco wielki tłum ludzi, których Strażnicy z największym trudem powstrzymywali przed atakiem na pałac.

20

Przybysze nie przejmowali się trzema białymi starcami. Szli wprost na wieżę. Do tego starego, odpowiedzialnego za wszelkie zło w kraju. Tam również nie było już nikogo lojalnego, weszli więc bez przeszkód. Starzec skulił się, ale ponieważ nie wiedział o masowej dezercji, zaczął wykrzykiwać:

– Ach, tak, Talornin, ty podstępny Obcy, ważyłeś się znowu wejść do mego królestwa? Nie pamiętasz, jak się to dla ciebie skończyło ostatnim razem? Moi wierni wasale przegonili cię kijami i wyrzucili z Nowej Atlantydy.

– Wówczas chodziło raczej o sprawy kultury – odparł Talornin krótko. – Nie chciałem zachowywać się nieprzyzwoicie w obcym kraju. Mogłem cię zmiażdżyć już wtedy, ale to by było poniżej mojej godności.

– Nie możesz mnie pokonać. Ja jestem Bogiem!

Talornin wodził wzrokiem ponad czołem Jego Niepokalanej Wysokości, przyglądał się starcowi od głów do stóp, poprzez powyginane, drżące kolana do kosmyków włosów w nosie oraz na czaszce, po czym powiedział chłodno:

– Nie zgrywaj się! Teraz moja cierpliwość została wyczerpana. Jeśli opuścisz dobrowolnie ten pałac i oddasz go Księciu Słońca, to nie zrobimy nic ani tobie, ani tobie podobnym.

– Nie istnieje już żaden Książę Słońca, nie liczy się nikt oprócz mnie! A ty nie masz prawa o niczym decydować w moim państwie!

– Nie, właściwie nie. Skoro jednak naród cierpi, to pora się wtrącić.

– Cierpi? Naród? A co to ma do rzeczy?

– Wszystko!

– Talornin, ty chcesz okupować mój kraj? Ale to…

Talornin podniósł ostrzegawczo dłoń.

– Nie będziemy okupować żadnego kraju. Przyszliśmy tu, by usunąć niegodnych przywódców.

– Ach, tak? Kogóż to?

– Ciebie, na przykład. I tych twoich trzech popleczników w idealnie czystych ubraniach. Biali na zewnątrz, czarni w środku. Już wystarczająco długo robiliście z tym krajem, co się wam podobało.

– Robiliśmy, co nam się podobało? – zaskrzeczał starzec. – Czy nie widzieliście, jaki to piękny i znakomicie utrzymany kraj? A ty pewnie zamierzasz osadzić tu jednego z twoich kompanów jako przywódcę, prawda? Może Rama?

– Nikogo nie chcę osadzać – odparł Talornin spokojnie. – My nie dokonujemy podboju. A teraz włóż zęby i przyjmij prawowitego wodza Nowej Atlantydy.

– Kto by to miał być? Chyba nie ten niewychowany chłopak, Reno?

Talornin nie odpowiedział, uczynił tylko ruch ręką i Rok otworzył tylne drzwi. Do wnętrza wszedł Książę Słońca i jego rodzina.

W końcu Jego Niepokalana Wysokość zaczął się domyślać, że sprawa jest poważna. Przerażony spoglądał na Księcia Słońca.

– Nie! Nie – jęknął. – Wy jesteście martwi! Wy nie istniejecie, ukryliśmy was daleko stąd, po prostu łżecie!

Książę Słońca zachowywał się z godnością.

– Wiemy, że to nie ty poleciłeś, by dawano nam trochę jedzenia, była to nędzna strawa, ale ten, kto ją nam podawał, nosił w sercu jakiś rodzaj miłosierdzia. Ta młoda dziewczyna tutaj, Indra, odnalazła nas, uratowała i znaleźliśmy się w Królestwie Światła, gdzie mogliśmy odzyskać siły. Jestem gotów przejąć moją dawną pozycję wodza Nowej Atlantydy.

Niepokalaność, śmiertelnie przerażony, cofnął się krok czy dwa i chwycił jakąś prymitywną rurę, która najwyraźniej łączyła go z salami białych.

– Najbielszy ze Wszystkich! Najbielszy i Bielszy! Brońcie mnie, czas uderzać!

W rurze odezwał się ochrypły, metaliczny głos:

– Jesteśmy gotowi, o Władco z łaski Słońca!

Nagle w pałacu rozległy się jakieś stukoty i wszystkie otwory okienne zostały hermetycznie zamknięte. W pokoju zapanował mrok. Zapalono lampy.

W tej samej chwili wkroczyli Marco, Uriel, Móri i Dolg. Jego Wyszorowana do Czysta Mość wrzasnął piskliwie na ich widok, wiedział, co oni mogą zrobić.

Miał jednak w pogotowiu środki zaradcze.

– Trzymam teraz rękę na dźwigni – krzyknął. – Jeden ruch w moją stronę i nacisnę. Potem ulotni się trujący gaz, który może uśmiercić całą ludność miasta. Z wyjątkiem nas w pałacu, naturalnie, my musimy się przecież ochraniać.

Wszyscy stali przez chwilę bez ruchu, zaskoczeni takim obrotem sprawy. Talornin przeklinał sam siebie, że jednocześnie nie zajęli się trzema białymi pomocnikami starca, ale teraz było już za późno na żale. Gorączkowo poszukiwał jakiegoś wyjścia.

– Wy nie możecie zabijać, wiem o tym – wył starzec. – Ten wasz głupi kodeks moralny, teraz sobie tu posiedzicie! A poza tym ja jestem nieśmiertelny.

– To prawda, że nie mordujemy – odparł Talornin spokojnie, by zyskać na czasie. – Ale kim zamierzasz rządzić, skoro wszyscy ludzie uciekli?

– Nie są mi potrzebni. Wystarczy nas, mieszkających w pałacu. Stworzymy nowe dynastie.

– Nie wydaje mi się – powiedział Talornin ze złowieszczym błyskiem w oku, patrząc na żałosną postać przed sobą. – A poza tym gdzie są kobiety? Ucieszyły się bardzo, że nie będą już musiały się tobą zajmować, przeszły na stronę buntowników.

Talornin był zmartwiony. Świadomie zdecydowali, ze czerwony farangil zostanie w domu, mógłby ich kusić w trudnych momentach, kto wie, czy nie skierowaliby go na tych nędzników. Marco nie zabija, o tym Talornin wiedział, nie ma na to ani ochoty, ani dość magicznej siły.

Zaległa dzwoniąca w uszach cisza. I nagle Indra zaszokowała wszystkich swoim zachowaniem.

Najpierw zaczęła pociągać nosem niczym charczący dziad, potem długo gromadziła ślinę w ustach, wreszcie podeszła krok do przodu i splunęła prosto na Jego Niepokalaność.

Z wyciem oburzenia i obrzydzenia stary zasłonił twarz rękami, puszczając tym samym dźwignię. Ram niczym błyskawica doskoczył do niego i uderzył go w głowę, a potem Strażnicy rzucili się na starca i związali go.

– Przepraszam – mruknęła Indra w powietrze.

– Powinniśmy ci dziękować, a nie wybaczać – odparł Talornin trzeźwo. – Teraz wiem, dlaczego Dolg chciał, byśmy cię zabrali.

– Co my z nim zrobimy? – zapytał Marco krótko.

– Pozwólcie, że teraz my się nim zajmiemy- odparł Talornin.

A kiedy wszyscy spojrzeli na niego przerażeni, dodał sucho:

– Nie zamordujemy go.

Z jakiegoś powodu jego słowa nie uspokoiły zebranych.

Nataniel zdążył już ująć w dłonie rurę łączącą to pomieszczenie z salą białych, by trzej pozostali mogli się dowiedzieć, jak skończył Jego Niepokalana Wysokość.

Indra drżała na całym ciele, działo się zbyt wiele, wypadki następowały po sobie zbyt szybko. Myślała intensywnie nad tym, co powiedział Talornin. Czy miał na myśli sąd? Raczej w to nie wierzyła. Słyszeli jakieś wzmianki o innych sposobach pozbywania się niepożądanych elementów oprócz wysyłania ich do Królestwa Ciemności.

„Nie zamordujemy go”.

Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach.

W drodze z wieży na dół czekał na nią Ram.

– To było genialne posunięcie, Indro.

– Uff, nie chciałam, żebyś to widział.

– Och, tego rodzaju rzeczy robią chyba od czasu do czasu wszyscy. Tylko przeważnie w samotności. Talornin jest z ciebie bardzo dumny. Wszyscy jesteśmy z ciebie dumni.

Dopiero kiedy poszedł już dalej, zaczął rozmyślać o słowach, które powiedziała. „Nie chciałam, żebyś to widział”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chłopiec z Południa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłopiec z Południa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Chłopiec z Południa»

Обсуждение, отзывы о книге «Chłopiec z Południa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x