Margit Sandemo - Dom Upiorów

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dom Upiorów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom Upiorów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Upiorów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Elisabet Paladin była osobą zdecydowaną i nie ulegała ciągłym opowieściom matki o znakomitych rodzinach ani jej marzeniom o bogatym mężu dla córki. Bo tak naprawdę to żaden mężczyzna nie zdołał wzbudzić zainteresowania dziewczyny – dopóki nie spotkała Vemunda Tarka. Kiedy jednak Vemund przyszedł rozmawiać z jej rodzicami o małżeństwie, to nie dla siebie prosił o rękę Elisabet lecz dla swego młodszego brata.

Dom Upiorów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Upiorów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ach…

Emilia Tark zadowolona przejrzała się w lustrze, jeszcze bardziej przypudrowała włosy i zwróciła się ku swemu mężowi.

– Naprawdę uważam, że Vemund powinien się dzisiaj pokazać. Dostał przecież zaproszenie. Do ciebie też się nie odzywał?

Piękny Arnold Tark starał się ułożyć koronkowy żabot. Na jego twarzy malowało się zmęczenie.

– Vemund spędził wiele dni w biurze. W towarzystwie kilku urzędników podatkowych czy kogoś takiego.

Ręce mu drżały i nie mógł sobie poradzić z tym żabotem.

– To naprawdę nieznośne ze strony Vemunda – oświadczyła pani Tark z niechęcią. – Żeby tak dręczyć Mandrupa! Jakby mój kuzyn dopuścił się oszustwa!

– Sprawy mają się chyba znacznie gorzej, kochana Emilio!

– Co to znaczy, gorzej? – zapytała ostro.

– My też nie jesteśmy bez winy, i Vemund, i ja. Zanadto popuściliśmy Mandrupowi cugli.

– Nonsens! A jeżeli popełnił jakiś drobny błąd w rachunkach, to się to szybko naprawi. Nie powinieneś był jeszcze przekazywać zarządzania Vemundowi. Jego tu przecież w ogóle nie ma. Włóczy się po lasach i nad rzekami. Od dawna mówię, że to nie uchodzi. Biedny Mandrup, tak harował w biurze dla Vemunda!

– No, harówka to może nie najbardziej odpowiednie słowo – mruknął Arnold Tark, ale nie odważył się wypowiedzieć tego na tyle głośno, by żona usłyszała.

Emilia narzekała.

– Ja naprawdę nie rozumiem, co się dzieje z Vemundem. Zawsze był takim kochanym i uległym chłopcem. Czy myślisz, że ja go zaniedbywałam na korzyść Braciszka, kiedy byli mali?

Arnold nie odważył się odpowiedzieć. Uważał, że obaj synowie byli zaniedbywani. Ich matka była z nimi niemal zawsze, ale miłości, której potrzebowali, brakło. Ona miała tylko wymagania. By chłopcy ją uwielbiali, byli jej we wszystkim podporządkowani.

A może jest teraz niesprawiedliwy wobec żony? On który tak rzadko wtedy bywał w domu, zajęty interesami. I nie ma najmniejszej wątpliwości, że Braciszek uwielbia swoją matkę. Musiała mu zatem coś z siebie dać! Braciszek uważa, że matka go kocha.

Ale Vemund?

Co się w tym chłopcu dzieje przez ostatnie lata? Dlaczego opuścił rodzicielski dom? Braciszek twierdzi, że Vemund popełnił tak straszne przestępstwo, że nie jest w stanie spojrzeć rodzicom w oczy.

Ale on przecież wie, że ojciec wybaczyłby mu wszystko! I matka także! Ona tak lubiła się chwalić swoimi synami. Czy on nie rozumie, jaki ból jej sprawia? Nie mogła już teraz opowiadać innym o swoich synach z taką dumą…

Arnold poczuł niesmak. Nie chciał się już dłużej nad tym zastanawiać. Prościej było myśleć o tym, co Vemund robi teraz. O kontroli finansów przedsiębiorstwa, którą podjął.

Arnold zadrżał.

Przede wszystkim dlatego, że naprawdę nie wiedział, jak ma powiadomić Emilię o tym, co się stało. Najpierw niech się odbędzie ten bal. Nie chciał psuć jej radości.

Całe życie Arnolda upływało na chronieniu ukochanej Emili. Najpierw z miłości, potem z przyzwyczajenia. A teraz ze strachu.

Weszła pokojówka.

– Przyszedł pan Mandrup Svendsen – zaanonsowała.

– O, Mandrup! – ucieszyła się Emilia. – Niech tu wejdzie!

Ognistoczerwone oblicze Mandrupa Svendsena było dzisiaj jeszcze ciemniejsze niż zwykle. Skóra błyszczała od potu, a oczy wskazywały wyraźnie, że pił tęgo przez cały dzień. Ale okazji wzięcia udziału w balu nigdy by nie przepuścił niezależnie od tego, jak przykre były sprawy w biurze przedsiębiorstwa. Już wszystko dokładnie zaplanował.

Powóz, zamówiony na jutro rano, zawiezie go do portu. Stamtąd kutrem do Danii, a potem do Niemiec. Tam miał odłożone trochę gotówki…

Ale tutaj na balu był bezpieczny. Znacznie bezpieczniejszy niż we własnym domu.

– Emilio, chodzi o to, że nie mogę już używać mojego kostiumu Robin Hooda, tak okropnie się skurczył – oświadczył Mandrup. – Nie masz jakiejś rzymskiej togi, w którą mógłbym się owinąć? Do tego wieniec laurowy i para sandałów. Czy nie mógłbym się przebrać za Cezara?

– Raczej już za Nerona – mruknął Arnold Tark.

– Tak, zaraz coś dla ciebie znajdę, mój drogi – powiedziała Emilia i wstała.

W drzwiach znowu stanęła pokojówka.

– Panna Elisabet Paladin przyszła, proszę pani.

– No, nareszcie! Czas najwyższy! I Marto! Od tej chwili należy ją tytułować hrabianką. Właściwie powinniśmy się do niej zwracać per margrabianko, ale w tym domu zachowujemy się bezpretensjonalnie.

Arnold już wyszedł, by powitać Elisabet, którą lubił i dla której żywił respekt. Miał złe przeczucia co do tego, jak ułożą się stosunki pomiędzy Emilią a nią. Jego przyszła synowa obdarzona jest chyba znaczną siłą woli. A coś takiego Emilia będzie się starała złamać.

O Boże, jaka ta Elisabet zdecydowana, pomyślał widząc ją wchodzącą po schodach. To nie zwiastuje niczego dobrego!

Stoły w jadalni zostały pięknie nakryte, wszystko było gotowe. Służba wykonała nadzwyczajną pracę, wszyscy harowali jak niewolnicy pod rozkazami anielsko łagodnej pani Emilii.

Powozy zaczynały nadjeżdżać, jedni prominentni goście za drugimi pojawiali się w pałacu. Zaproszenia na bal kostiumowy w Lekenes nikt nie odrzuca.

Ku przerażeniu Mandrupa Svendsena zaprosili także komisarza policji. Ile ten człowiek wie? Nie, chyba jeszcze wieść o skandalu z przedsiębiorstwem Tarków nie dotarła do jego uszu. A drobnych funkcjonariuszy tutaj nikt by nie zapraszał. Może się z pewnością czuć bezpiecznie. Może… Toga oblepiała spocone ciało.

W domu pod miastem Karin miała wizytę. Doktor Hansen zapytywał, czy nie miałaby ochoty na małą przejażdżkę przy tej pięknej pogodzie? Oczywiście, jak najchętniej. Natychmiast pobiegła, żeby się przebrać. Może mogliby zwiedzić ten piękny majątek?

Doktor zawahał się na moment, ale w końcu przystał na propozycję. O ile się nie myli, to zna jedną z tamtejszych kucharek, która przyszła kiedyś do niego po poradę. Dzięki temu panna Karin będzie chyba mogła wejść do domu, w każdym razie do jego części. Tym sposobem nie muszą się spotykać z właścicielami, którzy zdaniem Elisabet i Vemunda mogliby zadawać niepotrzebne pytania. Wygląda to zresztą na przesadną ostrożność ze strony Vemunda.

Doktor nie miał przecież pojęcia, jakie niebezpieczne jest Lekenes.

Zachwycona Karin klasnęła w dłonie, wydała pani Vagen polecenia co do Sofii Magdaleny, ucałowała ukochane maleństwo i poszli.

Najpierw zrobili niewielką przejażdżkę po okolicy.

Tymczasem do domu przyszła panna Spitze.

Otworzyła pani Vagen. Nie, panny Paladin nie ma w tej chwili w domu. „O, mój Boże, mówiono mi, że to pilne! A przez resztę tygodnia będę zajęta…” No, skoro to takie pilne, to… Ja wiem, gdzie ona poszła…

Czy panna Spitze mogłaby dostać adres?

Tak więc panna Spitze dostała adres do Lekenes. Nie znała jednak nazwiska mieszkających tam ludzi.

A chyba powinna była co wiedzieć.

Może zresztą nie? Może lepiej, że stało się to, co się stało?

Długo po jej wizycie do domu Karin przyszedł Vemund. Zmęczony i wyczerpany po wielu dniach sprawdzania ksiąg rachunkowych w towarzystwie policjantów.

Zastał jedynie panią Vagen.

– A gdzie jest Elisabet?

Vemund nie widział jej od dwóch dni, cieszył się, że zaraz ją spotka.

– Panna Elisabet jest na balu w Lekenes.

– Ach, rzeczywiście. Ten przeklęty bal. A panna Karin?

– Doktor Hansen zabrał ją na przejażdżkę powozem.

– O, to będzie dla niej wielka przyjemność. A co z małą? Wyszła z tego przeziębienia? Przecież jutro chrzest!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom Upiorów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Upiorów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom W Eldafjord
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom Hańby
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dom Upiorów»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom Upiorów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x