Pastor oskarżył Thuridur, że po śmierci ojca i brata ona go prześladuje. Dręczyły go ataki jakiejś okropnej choroby, nigdy przedtem niczego takiego nie przeżywał. Wzywał Pana tak szczerze jak tylko umiał, ale czuł, że materac się pod nim kręci i bał się, że zaraz zostanie zrzucony z łóżka. Słyszał, że jakaś zjawa mówi do niego: „Jutro zwyciężymy”, nie wiedział jednak, czy są to słowa dobrego, czy złego ducha. Na trzy dni przed Zielonymi Świątkami diabły były wyjątkowo natrętne wobec siry Jona. Później trochę się uspokoiło, ale kiedy jesienią złe znowu dało o sobie znać, pastor był przekonany, że to zemsta Thuridur. Dobrał sobie jakiegoś chłopa do towarzystwa i pojechał do Kirkjubol, żeby się z nią rozmówić. Opowiadał potem, że widział wokół niej czarny krąg, ona zaś padła w kościele na kolana obok jakiejś skrzyni i modliła się. J emu się to nie spodobało, twierdził, że ta modlitwa nie zostanie wysłuchana przez Boga… Kiedy odjeżdżał stamtąd, rzucił się za nim w pogoń czarny pies. Takie i podobne wydarzenia nie ustawały. Proboszcz widział w osobie Thuridur diabła, doniósł na nią do lensmana, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi, co również tłumaczył jako dzieło Szatana.
W końcu Thuridur opuściła osadę nad fiordem i przeprowadziła się na drugą stronę gór. Po tym diabeł ukazywał się pod postacią gniadego konia, takiego samego, na jakim Thuridur wyjechała z Kirkjubol. Sira Jon był pewny, że czarownica zmieniła tylko przebranie.
Zimą 1656 roku Thuridur ponownie przybyła do siry Jona w Eyri. Przysięgała, że jest niewinna, i prosiła o udzielenie sakramentów. Pastor odmówił, ale Thuridur nie musiała już długo pozostawać bez sakramentów, bowiem w maju następnego roku pięciu innych kapłanów orzekło, iż ma ona prawo przystępować do komunii świętej. Ci kapłani nigdy nie wątpili, ze Thuridur jest dobrą, pobożną chrześcijanką.
Kiedy Thuridur wracała do swojej nowej siedziby, w podróży przez góry towarzyszył jej stary przyjaciel proboszcza, Snäbjörn Palsson. Ludzie gadali potem, że na ich drodze i przed nimi, i za nimi błyskało się i grzmiało, ukazywały się różne okropne zjawy. Wiadomo było przecież, że czarownikom i wiedźmom zawsze towarzyszy diabeł. Później diabeł ukazywał się pod postacią Snäbjörna Palssona, a sira Jon podczas nabożeństwa widział nad jego głową ognistą kulę. Wiele innych znaków też prowadziło do Snäbjörna, który w końcu wyprowadził się ze Skutilsfjördhur, nie był w stanie dłużej tego znosić.
Raz jeszcze proboszcz oskarżył Thuridur u lensmana i wtedy obaj zadecydowali, że trzeba jej sprawę przedstawić na tingu. Sprawy jednak nie było, bo Thuridur się spóźniła. Winą za to sira Jon oskarżył żonę jednego z lensmanów, która podobno sprzyjała czarownicy.
Na probostwie złe moce poczynały sobie tak jak nigdy dotychczas. Sira Jon nieustannie oskarżał Thuridur, lensman wciąż oddalał sprawy, co duchownego strasznie gniewało. W jego domu było już tak źle, że musiał sypiać w budynkach gospodarskich lub na dworze, mimo to ciągle go coś niepokoiło, a to biegały po nim myszy, a to dostawał okropnych mdłości. Thuridur wyszła za mąż za bardzo godnego człowieka, co pastor uznał za jawny dowód jej czarodziejskich umiejętności. Po wielu wahaniach dwunastu zaprzysiężonych mężów postanowiło w końcu, by Thuridur złożyła przysięgę przed Alltingiem. Uniknęła tego, lecz złożyła przysięgę przed sędzią w Mosfelli, niedaleko miejsca, w którym teraz mieszkała. Sira Jon był wściekły i odwołał się do Alltingu, ale pewien cieszący się zaufaniem mąż przybył tam, by zaświadczyć o jej niewinności, i protesty pastora odrzucono. Tym samym Thuridur została uwolniona od wszelkich oskarżeń.
Ale kiedy się te wszystkie sprawy toczyły, była ona ofiarą wielkich prześladowań. I teraz nadeszła jej kolej, by oskarżyć sirę Jona o zniesławienie. Wiosną tysiąc sześćset sześćdziesiątego roku przedstawiła swoją wersję wydarzeń, ale ja już nie wiem, jak się to wszystko zakończyło. Wiem tylko, że sira Jon osiedlił się w Kirkjubol, w zagrodzie, która kiedyś należała do Thuridur i jej rodziny. On, który nigdy nie mógł pojąć, że ktoś chce mieć jakieś rzeczy należące do czarnoksiężnika lub czarownicy, on sam zagarnął wszystko, co po nich zostało!
Zaczynało świtać. Nero przeciągnął się, wstał i domagał się, żeby go wypuścić.
– Myślę, że na tym powinniśmy dzisiaj poprzestać – powiedział Móri, otwierając psu drzwi. – Byłoby dobrze, gdybyś się mogła przespać godzinkę czy dwie.
– Przespać? Po tym, co mi opowiedziałeś? Wiesz, mnie się zdaje, że ten pastor zachowywał się histerycznie.
Oczywiście, że tak! On był znany z tego, że wciąż jest niezadowolony, ponury i drobiazgowy. Z czasem zaczął się domagać zwrotu rzeczy, które w dawnych czasach należały do kościoła. Inni duchowni uważali to za małostkowe.
– No właśnie, a poza tym ja uważam, że on był trochę przewrażliwiony. Wyobrażał sobie, że prześladują go złe moce.
– I ja tak myślę. W ogóle wiele wydarzeń, o których wówczas mówiono w okolicy, istniało wyłącznie w rozbudzonej wyobraźni ludzi. I to jest na Islandii bardzo powszechne zjawisko. Ludzie odurzają się też jakimiś ziołami, żeby mieć wizje.
– Co ty mówisz! No, a co się ostatecznie stało z tym starym nudziarzem?
– Żył jeszcze w roku tysiąc sześćset dziewięćdziesiątym drugim. Był bardzo stary i już nie wstawał z łóżka, ale wciąż cieszył się niezłym zdrowiem.
– A Thuridur?
– Nigdy więcej jej już nie widziałem.
– Ale jej czary to nie tylko czysta fantazja?
– Nie, oczywiście, że nie! Moi przodkowie odznaczali się wielkimi uzdolnieniami w dziedzinie sztuk magicznych. Thuridur również. Ale tacy źli, jak to chciał udowodnić sira Jon, nie byli, w każdym razie ja nie mogę w to uwierzyć.
– Ani ja. Ten pastor to szaleniec! No, a twoja matka?
– Ona też znała się na rzeczy. Wiesz, wtedy, kiedy Thuridur nas odwiedziła, wszystkie runy, księgi i magiczne symbole, które odziedziczyła, podarowała mojej matce a swojej bratanicy, córce Jona młodszego. Matka czytała potem to wszystko i uczyła się. A gdy ja podrosłem na tyle, by wiedzieć, o co chodzi, z kolei ja odziedziczyłem wszystko. Mama chciała, bym poszedł do Szkoły Łacińskiej w Holar, a tam właśnie znajdowała się kiedyś „Rödskinna”. Była tam także jedna z dwu ksiąg, noszących tytuł „Gråskinna”. Bardzo dobrze ukryta, tak że nikt nie mógł się do niej dostać. Ale ja się dostałem, bo nauczyłem się już otwierać najtrudniejsze zamki…
Uśmiechnął się na wspomnienie tamtych wydarzeń, ale był to uśmiech bolesny, właściwie raczej grymas, bo zamek okazał się tak straszny…
I Móri opowiedział słuchającej go z otwartymi ustami Tiril o trzech księgach zła. O tym, że został usunięty ze Szkoły Łacińskiej w Holar nie tylko dlatego, że odważył się przeczytać i nauczyć na pamięć wszystkiego, co zawierała „Gråskinna”, lecz przede wszystkim za to, że miał zamiar wykopać złego biskupa Gottskalka pochowanego razem ze swoją księgą, czyli „Rödskinną”.
– Wiesz, Tiril – uśmiechnął się Móri. – Nikt mi nigdy nie powiedział, że wszyscy biskupi w Holar spoczywają krypcie pod podłogą kościoła. Niektórzy starali mi się wmówić, że jego grób znajduje się na cmentarzu. Pokazywano mi nawet, w którym miejscu.
Tiril nieoczekiwanie nabrała pewności, że tego właśnie Móri nigdy jeszcze nikomu nie powiedział. I że cieszy się, mogąc opowiedzieć o tym właśnie jej.
Читать дальше