Margit Sandemo - Miasto Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Miasto Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W zimny styczniowy dzień roku 1937 do portu Halden przybił statek z Rotterdamu. Na ląd zszedł pasażer na gapę, a za nim krok w krok podążała Śmierć. Wśród osób, których życie zawisło na włosku, znalazła się nieszczęśliwa Vinnie Dahlen. Policjant Rikard Brink otrzymał zadanie powstrzymania zagrażającej całemu miastu katastrofy, ale by tego dokonać, musiał najpierw zdobyć zaufanie przerażonej Vinnie…

Miasto Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Proszę mnie zaprowadzić do pokoju panny Dahlen!

Nareszcie mógł wejść. Na dźwięk jego kroków Hans-Magnus obrócił się gwałtownie i niezdarnie wetknął do kieszeni jakiś papier. Stał przy pięknej starej szyfonierze. Rikard zauważył odstającą tylną płytę.

– Hans-Magnus Dahlen?

– Hans-Magnus Olsen.

– Policja z Halden. Czy mogę zobaczyć list, który właśnie wsunął pan do kieszeni?

– To list prywatny.

– Do Lavinii Dahlen, prawda? Prosiła mnie, bym przyjechał tu i go zabrał.

Był to blef, lecz Hans-Magnus, choć z wahaniem, dał się nań nabrać. Bardzo, bardzo niechętnie oddał wygniecione już papiery.

Rikard przeleciał wzrokiem list babci do Vinnie i testament.

Hans-Magnus odzyskał już równowagę i powiedział szybko:

– Właśnie miałem przekazać to Vinnie, niepotrzebnie więc się pan fatygował.

– Wcale tak nie uważam – odparł Rikard gniewnie. – Czy Vinnie prosiła pana o przywiezienie papierów?

– Oczywiście!

– Vinnie nic o tym nie wie. A tak w ogóle to radziłbym uważać i nie rozsiewać papierów gdzie popadnie. – Rikard zamachał mu przed nosem listem od Kammy. – Pan i pańska matka będziecie mieli z tego powodu do czynienia z policją.

– Ale ja przecież trzymam stronę Vinnie! To chyba jasne!

– Raczej trudno to będzie udowodnić, zwłaszcza że próbował pan ukryć przede mną testament. Ale przejdźmy do innej sprawy: czy nocował pan dziś w domu?

– Nie, zajrzałem tylko na chwilę, by się przebrać, i to w dodatku wczoraj.

– Czy wielu rzeczy pan dotykał?

– Prawie niczego, tylko tego listu. Bardzo mi się spieszyło.

– Wobec tego pojedzie pan ze mną do Halden i pozwoli, by pana ubranie zostało zdezynfekowane. Pan był szczepiony, prawda?

– Owszem, niedawno, tuż przed wojskiem. A skąd to pytanie?

– Może się pan z tego cieszyć! Panna Vinnie Dahlen zetknęła się z ospą i jest teraz w szpitalu, odizolowana od ludzi.

– Do diabła!

– A my poszukujemy pańskiej matki, zajęła się czyszczeniem ubrania Vinnie po powrocie do domu. Gdzie ona teraz jest?

– Matka? Do kroćset, na pewno u najświętszego Pruncka.

– Tyle to i ja zrozumiałem. Ale gdzie to jest?

– Nie mam pojęcia. To taka wielka tajemnica, że pewnie sami nie wiedzą. Ja nie jestem członkiem tej sekty. No co, policjantku, idziemy?

W „świątyni”„ czyli w skalnej grocie, członkowie sekty z zapartym tchem wsłuchiwali się w głos z radia. Wilgoć kroplami spływała ze skalnych ścian, skapując z melodyjnym dźwiękiem.

– ”Powtarzam komunikat: Wdowa Karen Margrethe Dahlen proszona jest o natychmiastowe zgłoszenie się na policję lub do lekarza, ponieważ zetknęła się z wirusem ospy i mogła się zarazić”.

Powoli wzrok wszystkich obecnych przenosił się na Kammę. Wyczuwała płynący ze spojrzeń lodowaty chłód, odrzucenie. Została wyklęta.

Radiowy spiker miał w zanadrzu jeszcze jedną informację:

– ”Ponieważ wiadomo, że Karen Margrethe Dahlen nie była szczepiona przeciw ospie, niezwykle istotne jest, by natychmiast porozumiała się z władzami. Dla swojego dobra i ze względu na tych, z którymi będzie miała ewentualny kontakt”.

Jęk przerażenia niby jednogłośny krzyk wyrwał się z gardeł wybranych pastora Pruncka. Odsunęli się od Kammy na wiele metrów, miała wrażenie, że nagle stoi sama w opustoszałej sali.

Pastor uniósł ramię w jej kierunku, dłoń zacisnął w pięść.

– Anatema! – wrzasnął.

Znaczyło to tyle co klątwa i właściwie było pojęciem z religii katolickiej, ale Prunckowi było wszystko jedno, skąd czerpał wyrażenia, którymi mógł zaimponować.

– Odejdź stąd, skalana kobieto, odstąp od świętych Pana! – grzmiał.

– Ale ja… ja jestem przecież tutaj bezpieczna – broniła się Kamma. – Przecież my należymy da wybranych! To my przeżyjemy!

Sytuacja była dość kłopotliwa, bo prawdę powiedziawszy pastor uważał za bardzo nieprzyjemne to, iż śmiertelne niebezpieczeństwo, które miało porazić tylko niewiernych, pozostających poza miejscem schronienia sekty, znajdowało się teraz tylko wśród mich, zgromadzonych w pieczarze. Na jakie próby wystawia ich Pan?

Ale pastor Prunck zawsze twierdził, że z każdej sytuacji jest wyjście. Także i teraz.

– Nie mówię o zarazie, kobieto! My jesteśmy ponad nią, ona nas nie dotknie! Ale pani zdradziła miejsce naszego pobytu! Pani albo pani bratanica!

Wśród zgromadzonych podniosły się głosy przyznające rację pastorowi.

– Chyba tak nie jest – odparła Kamma drżącym głosem. Jej wzburzenie nie miało granic, było to największe upokorzenie, jakiego doznała w życiu. Vinnie za to odpokutuje! – Nie przypuszczam, by Lavinia ośmieliła się powiedzieć, gdzie jesteśmy. Sami słyszeliście, poszukiwali mnie, nie wiedzieli, gdzie przebywam.

– Nic to nie pomoże – oznajmił Prunck, uparcie trzymając się swego zdania. – Mogą zacząć szukać, wypytywać ludzi, aż wreszcie trafią na nasz ślad. Proszę natychmiast opuścić świątynię, pani Dahlen. I wszyscy się spodziewamy, że miejsce naszego pobytu nadal pozostanie tajemnicą.

Dlaczego miałabym milczeć? pomyślała Kamma. Czy wy nie zdradziliście mnie w chwili, kiedy najbardziej was potrzebowałam?

Pewnie zapomniała już, że ona sama zdradziła Vinnie w podobny sposób. A może nie dało się tego porównać? Vinnie była osobą pozbawioną jakiejkolwiek wartości, podczas gdy ona, Kamma, należała do najważniejszych członków sekty. Tak przynajmniej sama uważała.

Na nic jednak zdały się protesty. Z podniesioną głową, choć policzki pokryły się czerwonymi plamami, musiała opuścić grotę, zabierając wszystkie swoje rzeczy. Przytargała tu pokaźny ekwipunek, lecz współwyznawcy stanowczo nalegali, by zabrała ze sobą każdy najmniejszy drobiazg z dotkniętych zarazą rzeszy, musiała je więc szybko, byle jak spakować. Z węzełka wystawało żałosne prześcieradło, zamiatając z podłogi kurz.

Bramy raju zamknęły się za nią z przerażającym hukiem.

Kamma oczywiście nie zgłosiła się na policję. Odrobinę godności miała wszak prawo zachować.

W domu oporządziła się co nieco. Przełknąwszy najboleśniejsze upokorzenie, zadzwoniła na komisariat. Telefon odebrał Rikard.

Dumnie, jak przystało damie z wyższych sfer, wydeklamowała:

– Mówi Karen Margrethe Dahlen. Słyszałam przez radio, że życzycie sobie mojej wypowiedzi w związku z pewną sprawą. Do tej pory byłam nieosiągalna, ale teraz pozostaję do waszej dyspozycji. Przyjmuję w domu o pierwszej. Proszę o punktualne przybycie, mój czas bowiem jest bardzo cenny.

Odłożyła słuchawkę, zanim osłupiały Rikard zdążył cokolwiek powiedzieć.

Co za potwór! pomyślał. Ale spuści z tonu, kiedy zrozumie powagę sytuacji. I od nowa trzeba dezynfekować Bakkegarden! Do diabła!

Zaczął odczuwać sympatię dla poniewieranej Vinnie.

Sympatia ta przybrała znacznie na sile, kiedy przyszedł do Bakkeggrden, gdzie natychmiast otoczył go duszący zapach korzennych perfum, unoszący się niczym obłok nad nadętą władczynią. Melodyjnym głosem poprosiła, by wszedł do „bawialni”. Rikard nie wiedział, że takie pokoje jeszcze istnieją.

Właściwie przez cały czas odczuwał dla Vinnie ciepłą sympatię, a dokładniej mówiąc – współczucie dla ludzkiej istoty, która nie uważała się za godną, by żyć na tym świecie. Do tej pory jednak wydawała mu się zbyt bezbarwna, by mógł się bardziej nią zainteresować.

Teraz lepiej zrozumiał postawę dziewczyny, skazującej się na samozagładę. Karen Margrethe Dahlen natychmiast przejęła konwersację, która właściwie zmieniła się w monolog.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Tajemnice Starego Dworu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Miasto Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x