Ewa Białołęcka - Tkacz Iluzji

Здесь есть возможность читать онлайн «Ewa Białołęcka - Tkacz Iluzji» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tkacz Iluzji: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tkacz Iluzji»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest samotny, nie słyszy i nie mówi, ale jest za to obdarzony zdolnościami po stokroć potężniejszymi: potrafi tworzyć materialne iluzje. Siłą woli może wyczarować jabłko, ptaki, groźne potwory i… samego siebie. Jego jedyny przyjaciel to smok, razem zgłębiają tajemnice świata wykreowanego przez Pierwszą Damę polskiej fantastyki, Ewę Białołęcką.
Za opowiadanie "Tkacz iluzji", na kanwie którego powstała niniejsza opowieść, autorka dostała prestiżową nagrodę im. Janusza A. Zajdla i przebojem wdarła się do polskiej literatury.

Tkacz Iluzji — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tkacz Iluzji», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gryf był świadkiem tego wydarzenia. Szli z Nocnym Śpiewakiem ścieżką w ogrodzie, spokojnie rozmawiając. Nie robili niczego szczególnego. Nocny Śpiewak zachowywał się zwyczajnie. Nagle otoczyło ich czterech ludzi w uniformach zamkowej straży.

– Jesteś zatrzymany – powiedział jeden ze strażników do Nocnego Śpiewaka, a inny w tej samej chwili wbił chłopcu igłę w kark.

– Sąd Kręgu uznał cię winnym złamania prawa. Okaż skruchę – dodał beznamiętnie.

Nocny Śpiewak nie zdążył nawet krzyknąć. Świadomość w jego oczach zgasła niemal natychmiast. Pozostali strażnicy pochwycili osuwające się bezwładnie ciało i położyli je na ziemi.

– Nic tu po tobie, chłopcze. Wracaj do domu – usłyszał

Gryf.

Nie ruszył się z miejsca. Przestraszony i zdumiony patrzył na nieprzytomnego kolegę, na strażników o zimnych, obojętnych twarzach.

– Idź stąd! – Pchnięcie w ramię wytrąciło go z równowagi. Odwrócił się i pobiegł między różanymi krzewami, wciąż mając w oczach tamtą scenę – czterech mężczyzn pochylających się nad bezbronnym, leżącym bez ruchu chłopcem.

Za co? Co zrobił Nocny Śpiewak, że potraktowano go w taki sposób? To prawda, że do jego sposobu prowadzę-

nią się można było mieć liczne zastrzeżenia. Nie był jednak kłamcą ani złodziejem. Wręcz przeciwnie, jego hojność szeroko znano. Był pogodnym kpiarzem i łagodnym szydercą. Wielbicielem kobiet (zwłaszcza cudzych), amatorem mocnych win i nadnaturalnie pracowitym magiem Czy któraś z tych cech mogła sprowadzić na niego aż takie kłopoty? Zdawało się nam to niewiarygodne. A jednak…

– Tak po prostu – mówił Gryf z goryczą. – Wzięli go jak swoją własność. Nigdy bym nie pomyślał. Bez wyraźnego oskarżenia, bez osądzenia, bez ostrzeżenia. Łatwiej niż nakryć świerszcza ręką. Jeśli to jest zgodne z prawem, to ja jestem tancerka.

– Prawo niby jest równe dla wszystkich, ale nie licz na to, że uszanują cię, jeśli jesteś bękartem – mruknął Winograd. Spojrzeli na siebie z Gryfem. Obaj wychowywali się u obcych i znali cienie życia na czyjejś łasce.

– Powiem ci jeszcze, że nie potraktowaliby tak Mówcy, Obserwatora ani Przewodnika Snów. Zastanów się, co zrobiłby w takim położeniu Iskra. Albo Wędrowiec. Oni po prostu boją się Nocnego Śpiewaka.

– Nadal jednak nie wiemy, co zrobił Śpiewak. Nie wierzę, by kogoś zamordował albo ograbił. Musi chodzić o co innego – wtrącił Koniec.

– A Kamyk, jak zwykle, siedzi i myśli. „Kamyk?”

Wyprostowałem się, porzucając niewesołe rozmyślania.

„Siedzicie tylko i mielecie ozorami bez pożytku. Koniec i Winograd, odszukajcie Kowala. Ja pójdę do Wiatru Na Szczycie. Trzeba dowiedzieć się, dokąd zabrali Nocnego Śpiewaka i co mu grozi. Gryf niech zawiadomi resztę. Za godzinę zbierzemy się tutaj.”

Popatrzyli na mnie wzrokiem zaskoczonym, lecz nie pozbawionym pewnej dozy szacunku. Rozeszliśmy się, każdy do swoich zadań.

***

Nie przyszedłem jednak na umówione spotkanie. Zbyt wiele czasu zabrało Wiatrowi Na Szczycie uzyskanie informacji o Nocnym Śpiewaku oraz zgody, byśmy mogli go obaj zobaczyć.

„Nie wierzę. Handel narkotykami? Bzdury!” – Wiatr Na Szczycie był wściekły. Gnał jak huragan przez galerie i przejścia Zamku. Ledwo za nim nadążałem.

„W handel mogę uwierzyć. W narkotyki nie bardzo” -wypisałem w powietrzu. – „Chociaż kto to wie… Nocny Śpiewak jest skryty, jeśli chodzi o pewne sprawy. Może w coś się wplątał…? Miał różne kontakty na zewnątrz.”

„Co to jest Smoczy Ogon?” – spytał Wiatr Na Szczycie.

„Korzeń. Dość rzadki.”

„Czy to zielsko podpada pod cesarski edykt?”

„Jako używka? Z tego się robi głównie leki!”

„Coś mi klarował ten bałwan… Smoczy Ogon… podstawa do wyrobu środków uzależniających…”

„Nocny Śpiewak sprzedawał Smoczy Ogon?… To przecież nie rośnie tak sobie, pod każdym płotem!”

Wiatr Na Szczycie wzruszył ramionami.

„Lepiej go znasz niż ja. Pewnie nauczył się wytwarzać gotowy preparat. Synteza i tak dalej. Narkotyki to pretekst, skoro twierdzisz, że ten chwast służy przede wszystkim jako lekarstwo. Cała «góra» szaleje. Krąg ma wyłączność na takie rzeczy. A tego podobno szło w świat dziesiątki szekali. «Błękitnym» umknęły straszliwe pieniądze.”

No, tak. Nocny Śpiewak wpadł w bagno po szyję. Na miłosierdzie Losu, co mu przyszło do głowy, by robić takie rzeczy?

Dotarliśmy z Hajgiem na miejsce. Pod wejście do ponurego budynku, przytulonego do muru Iskier. Tutaj karano oporną służbę, przetrzymywano w areszcie niedbałych wartowników lub posługaczy o lepkich palcach. Wiatr Na Szczycie nigdy nie słyszał, by więziono w takim miejscu maga. Mój towarzysz wcisnął zarządcy więzienia jakiś świstek i zostaliśmy wpuszczeni do środka.

Cela, w której umieszczono Nocnego Śpiewaka, przeraziła mnie. Ściany z surowej cegły, kamienne płyty na podłodze, jedyne okno pozbawione szyb, za to z gęsto ustawionymi prętami. Żadnych sprzętów, jedynie parę mat rzuconych na zimny kamień, a na nich skulony żałośnie więzień. Tunikę miał porwaną na ramionach, włosy zmierzwione i pozlepiane w kosmyki. Wyglądał jak ktoś, kto śni sen pełen najgorszych koszmarów.

Nie ocknął się pod moim dotykiem. Dygocąc, zwinął się w jeszcze ciaśniejszy kłębek, jak płód. Wiatr Na Szczycie ukląkł przy nim z drugiej strony.

„Nadal nieprzytomny? Tyle czasu? Co oni mu dali?”

Mistrz Iluzji delikatnie spróbował ułożyć Nocnego Śpiewaka w wygodniejszej pozycji. Cofnął ręce, jak oparzony. Chłopak zaczął rzucać się, niczym w ataku konwulsji. Tłukł dokoła rękami, jakby bronił się przed sforą niewidzialnych bestii. Po chwili znów znieruchomiał. Tym razem leżąc sztywno na wznak, z dłońmi o rozpostartych palcach, przylegającymi płasko do posadzki. Jakby chciał trzymać się kamienia. Twarz miał wykrzywioną, powieki mocno zaciśnięte.

Wiatr Na Szczycie zerwał się na równe nogi. Z furią doskoczył do stojącego wciąż w drzwiach zarządcy, chwycił go za koszulę na piersiach i zaczai tłuc nim o ścianę. Przerażony człowiek usiłował odepchnąć rozwścieczonego maga. Wargi mu drżały. Coś mówił, czemuś przytakiwał, czemuś zaprzeczał, wciąż z wypisaną na twarzy paniką. Wiatr Na Szczycie puścił go wreszcie.

„Chodź, Kamyk. Czas wracać.”

Z żalem opuściłem Nocnego Śpiewaka. Płacz dławił w gardle. Kara nie była na miarę winy. Co zrobiła z nim Straż, że w jednej chwili z kandydata do błękitu stał się żałosnym strzępem człowieka?

Wiatr Na Szczycie objął mnie ramieniem. Nie odsunąłem się. Było mi wszystko jedno.

„Postraszyłem trochę tego szczura. Będzie dbał o chłopaka. Łóżko, koce i tak dalej. Spytałem, czy ktoś go bił.”

„Tak to wyglądało.”

„Nikt go nie skrzywdził bardziej niż na początku. Ale ma pozostać w takim stanie aż do odwołania. Taka jest kara wyznaczona przez sąd Kręgu. Jeden z medyków Stworzycieli będzie przychodził tutaj, by znowu mu to świństwo podać.”

Zakryłem twarz rękami w geście rozpaczy.

„Dlaczego? Jak długo? To przecież potworne! On cierpi!”

Wiatr Na Szczycie oderwał mi ręce od twarzy. Spojrzał w oczy. Wzrok miał ponury.

„Dlaczego? Dobre pytanie.” – Odczytywałem tworzone przez niego znaki. – „Dlatego, że Nocny Śpiewak już teraz, jako durny szczeniak, jest lepszy od wielu z nich. Zazdroszczą mu i boją się, co będzie, gdy osiągnie szczyt możliwości. Słyszę, co mówi się po kątach. Ten dzieciak to drugi Buron, a do tego za nic ma wszelkie rygory. Ktoś uznał, że lepiej będzie mieć posłuszne narzędzie niż niebezpiecznego konkurenta. Złamią go, Kamyk. Po dziesięciu czy piętnastu dniach takiego rozdrabniania mózgu zgodzi się na wszelkie warunki. Zrobi wszystko, by nie wrócić do celi.”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tkacz Iluzji»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tkacz Iluzji» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tkacz Iluzji»

Обсуждение, отзывы о книге «Tkacz Iluzji» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x