Ewa Białołęcka - Tkacz Iluzji

Здесь есть возможность читать онлайн «Ewa Białołęcka - Tkacz Iluzji» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tkacz Iluzji: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tkacz Iluzji»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest samotny, nie słyszy i nie mówi, ale jest za to obdarzony zdolnościami po stokroć potężniejszymi: potrafi tworzyć materialne iluzje. Siłą woli może wyczarować jabłko, ptaki, groźne potwory i… samego siebie. Jego jedyny przyjaciel to smok, razem zgłębiają tajemnice świata wykreowanego przez Pierwszą Damę polskiej fantastyki, Ewę Białołęcką.
Za opowiadanie "Tkacz iluzji", na kanwie którego powstała niniejsza opowieść, autorka dostała prestiżową nagrodę im. Janusza A. Zajdla i przebojem wdarła się do polskiej literatury.

Tkacz Iluzji — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tkacz Iluzji», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gryfowi, który jest Obserwatorem, trudno było cokolwiek wymyślić. Możliwości jego kasty były mało efektowne. Poszedł więc na układ z dwoma Wędrowcami – Piórem i Wężownikiem. „Skoczyli”, jak daleko pozwalał im zasięg, a Gryf zdołał wyłowić ich spośród setek innych emanacji umysłów i spisał to, co robili w czasie nieobecności. Po ich powrocie porównaliśmy notatki Gryfa oraz ich raporty. Zgadzały się niemal idealnie. A przy tym były bardzo śmieszne.

Ciekawi byliśmy, co planują Iskry, a zwłaszcza Promień. Znając ambicję książęcego potomka, rzeczą najbardziej widowiskową wydawało się podpalenie całego Zamku. Spółka dwóch władców płomieni poprzestała jednak na pokazie sztucznych ogni, a Promień wybrał o wiele skromniejszy, wewnętrzny. Stojąc w tradycyjnym miejscu pośrodku sali, w grubych rękawicach na rękach, rozgrzewał i wyginał kawałki szkła. Nadtapiał je samym talentem i łączył, tworząc zachwycające drobiazgi, które, jeszcze gorące, rozdawał kolegom. Jeżeli komuś się wydaje, że poszedł łatwą drogą, niech sam spróbuje. Tak precyzyjne operowanie przez Iskrę mocą, by materiał nie popękał ani nie rozpłynął się, wymaga wielkiego skupienia. Pod koniec godziny Promień opływał potem i łzawiły mu oczy od gorąca oddawanego przez obrabiane szkło. Zaniepokojony Kowal obkładał go mokrymi ręcznikami. Ale pokaz zdobył pełne uznanie.

Wszystkich jednak zakasował Winograd, który pokazał piszącego szczura. Nie zmyślam. Bestiar przyniósł swojego ulubieńca, starannie wyszczotkowanego, z błękitną kokardą zawiązaną na ogonie i przedstawił z pełną powagą jako jedynego w swoim rodzaju wykształconego przedstawiciela kasty Gryzoni”. Wśród ogólnej wesołości posadził go na dużej karcie papieru i położył przed nim kawałek grafitu. Sam usiadł z boku, krzyżując nogi. Przez parę minut nic się nie działo, szczur zachowywał się jak szczur, czyli węszył, drapał się tylną łapą za uchem i próbował zjeść kokardkę. Winograd siedział skupiony, nieruchomy jak posąg. Gdyby nie surowy zakaz, by nie przeszkadzać podczas „godzin chwały”, zaczęlibyśmy go wyśmiewać. Wtem jednak szczur zainteresował się rysikiem. Wziął go w chwytne łapki i z mozołem zaczął stawiać niezdarne lecz czytelne znaki na papierze. Z zapartym tchem i wytrzeszczonymi oczami czytaliśmy: DAJCIE SERA, WY GŁUPKI BEZ OGONÓW.

Wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem. Szczur się spłoszył i nie dał już namówić do dalszych popisów. Tak więc godzina Winograda trwała zaledwie dziesięć minut, ale i tak uznaliśmy ją za najbardziej udaną. Szczur został uhonorowany serem, a Winograd otrzymał zaproszenie na wieczór w winiarni ze starszymi magami.

***

Swobodny dostęp do zasobów bibliotecznych, jaki nam wkrótce zapewnił Kowal, zaowocował przedziwnymi i dramatycznymi wydarzeniami. Zaczęło się – w moim przypadku – od „tropienia smoków”, czyli od tego, że dawałem upust swej pasji, wyszukując wszystko, co się dało znaleźć na temat tych stworzeń. Ryłem jak kret w stosach rycin, starych pamiętników, jeszcze starszych rękopisów i nowoczesnych druków. Poszukiwałem najdrobniejszych wzmianek i odkryłem coś dziwnego. Historia pisana rozpoczynała się ni stąd, ni zowąd od relacji o starciach między przybyszami z wysp a rdzenną ludnością wybrzeża i przemieszania się ras, jakie nastąpiło wkrótce potem. A przecież wiele działo się jeszcze przedtem. Doskonale o tym wiedziałem. Smocze Wyspy nie były jedynie tymczasową przystanią dla uchodźców zza morza. Budowano tam miasta, pisano książki, prowadzono rejestry i kalendarze. Gdzie to wszystko się podziało? Niemożliwe, by na kontynencie nie ocalało nic z tej spuścizny. Dziedzictwo po przodkach nie mogło ograniczać się jedynie do tych trzystu tomów pozostawionych na Jaszczurze.

Przypomniało mi to o rękopisach przywiezionych z Archipelagu. Zapragnąłem je przejrzeć jeszcze raz. Może tutaj uda mi się je odczytać? A może „żółwie” już to zrobiły? Ku memu bezbrzeżnemu zdumieniu, bibliotekarz nic nie wiedział o tych tomach. Spytałem następnego. To samo. Zdążyłem zmęczyć doszczętnie wszystkich Strażników z trzech zmian i dotarłem do samego Mistrza, zanim spokojne „żółwie” miały mnie już dość. Zostałem dość stanowczo wyproszony z biblioteki (a właściwie wyprowadzony za kark i postraszony biciem, jak za czasów Gladiatora). Wszystko wskazywało na to, że bezcenne woluminy z Jaszczura zginęły bezpowrotnie.

Zwierzyłem się ze swych zmartwień najbliższym przyjaciołom. Zdradziłem tajemnicę jaskiń na Jaszczurze, odebrawszy od nich przysięgę, której siła wzmocniona została przemieszaniem krwi z nakłutych igłą palców, że będą milczeć. Wiadomość o księgozbiorze starożytnego maga zrobiła na nich wielkie wrażenie.

„Skoro je dostarczyłeś, gdzieś muszą być” – stwierdził rozsądnie Koniec, myśląc o trzech zaginionych tomach. – „Żółwiom nic nie ginie, bo o wszystkim pamiętają. Jeśli niczego się nie dowiedziałeś, to znaczy, że faktycznie nic nie wiedzą.”

„Albo kłamią” – zasugerował Nocny Śpiewak. – „Kto wie, co było w tych książkach. Może je spalili.”

„Nie daliby rady. Stworzyciel je «zagęścił» i tylko Stworzyciel mógłby je zniszczyć. Poza tym, czy widziałeś kiedy maga, który zniszczył jakąkolwiek książkę?”

„Nie” – przyznał Nocny Śpiewak.

„Może raz” – dodał, przekazując mi obraz Promienia w dawnej postaci.

Po naszej naradzie Strażników Słów dręczyło już pięciu żądnych wiedzy młodzieńców, bo nawet Myszka zdobył się na śmiałość, by zadawać kłopotliwe pytania. Nie zdołałem odszukać Wędrowca, który dostarczył mnie do Zamku, lecz odnalazłem Mówcę – egzaminatora. Na pytanie, co się stało z rękopisami, wyjaśnił uprzejmie:

„Zostały przekazane Mistrzowi Strażników Słów.”

„Na pewno?” – wyrwało mi się z powątpiewaniem.

Mówca rozgniewał się.

„Młody człowieku, brak ci dobrych manier. Idź do bibliotekarzy i nie zajmuj mi cennego czasu.”

Koło się zamknęło.

„Czy ty zdajesz sobie sprawę, co chcesz osiągnąć?” -złościł się Nocny Śpiewak. – „Znaleźć trzy książki w Zamku, który ma dwa tysiące sześćset osiemdziesiąt dwie piki powierzchni. Przemnóż to przez piętra i pojemność głównych wież. Posiwiejesz, zanim coś odszukasz, nawet jeśli nikt nie będzie ci przeszkadzał. Na rozum ci padło?”

Machnąłem na niego gniewnie ręką.

„Nie chodzi tylko o te trzy tomy. Pożeracz Chmur i Jagoda znaleźli podziemny magazyn wypełniony pustymi półkami. A na nich gdzieniegdzie porzucone resztki pergaminów. Jeśli to nie była kiedyś biblioteka, dużo większa od księgozbioru zmarłego Strażnika, to zjem szczura.”

– Zjedz swoje buty! – oburzył się Winograd.

„W grę wchodzi parę tysięcy tomów. Wszystko, co wywieziono z Jaszczura z początkiem ery Rozproszenia. Z pewnością ocalała z tego przynajmniej część. «Żółwie» już wtedy były stuknięte, jeśli chodzi o księgi. Tego musi być dużo” – ciągnąłem. – „A wiecie, co to znaczy?”

Winograd, który odczytywał wypisywane przeze mnie znaki, spojrzał po kolegach z błyskiem zrozumienia w oku.

– To znaczy, drodzy spiskowcy… – powiedział i zawiesił głos – że mamy szukać dużego pomieszczenia pełnego staroci.

– Albo paru niniejszych – dodał Myszka cały zaczerwieniony z podniecenia. – Matko Świata! Tyle książek. Ale dlaczego ktoś miałby to chować przed innymi?

To pytanie zadawaliśmy sobie wszyscy.

– Kamyk ma rację – powiedział Koniec. – Dość duża sala w ustronnym miejscu. Raczej nie uczęszczana i pewnie znana zaledwie kilku ludziom. Śpiewak…?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tkacz Iluzji»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tkacz Iluzji» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tkacz Iluzji»

Обсуждение, отзывы о книге «Tkacz Iluzji» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x