Анджей Пилипюк - Aparatus

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Aparatus» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2012, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Альтернативная история, Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Aparatus: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Aparatus»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Aparatus. Twoja przepustka do świata ludzi i zdarzeń, których istnienia nawet nie podejrzewasz.To nie portal do fantastycznych krain. Kiedy nasz świat zdradza swoje sekrety, fantastyka nie jest już potrzebna.Poznaj ludzi którzy odkrywali nieznane prawa natury i stanęli oko w oko z nienazwanym. Znajdź nieistniejący świerk lutniczy, odkryj wynalazki, które mogły odmienić losy świata. Zanurz się w bezdenne stawy warszawskich Łazienek, by zmierzyć się z niepojętą grozą. Poczuj bicie serca Dzwonu Wolności. Wspomnij ideały, dla których we współczesnym świecie nie ma już miejsca.Aparatus. Curiosum. Unikat. Czy warto go w ogóle dotykać? Warto! Otwórz i wsłuchaj się w echo dawno minionych wydarzeń.

Aparatus — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Aparatus», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przepowiednie są aż tak złe? – zapytał.

– Tak.

– Marfa zostaje?

– Odchodzę z nimi – powiedziała. – Pora wybrać, kim się jest… Moja matka była z tego ludu.

– Nikt nie wybiera sobie rodziców, przyjmiemy ją. Zresztą od małego bywała tu, zna i język nasz, i obyczaje – uzupełnił szaman. – Chce dzielić z nami poniewierkę. Nie odgonimy przecież. Połowa naszej krwi w niej płynie, ale wielu tu takich.

Doktor milczał. Czy dziewczyna wychowana w rosyjskim miasteczku zdoła się zaadaptować do zupełnie innych warunków życia? Będzie żyła w szałasach, skubała ptaki ustrzelone z łuku, zimą zagrzeje się przy wątłym ogniu… Może to już nie dla niej? A jednak chce iść z nimi. Boi się.

– Co konkretnie mówią duchy? – zapytał.

– Zabrzmi głos dzwonu i upadną trony Europy. Jednym ludom wolność, choć krótka, innym zagłada… Te ziemie ogarnie wielki wir śmierci… Też powinieneś stąd odejść.

– Ja…

– Usłyszysz ten dźwięk. Tak zapisano na kamiennych tablicach przeznaczenia.

Ale ocalejesz. Przed tobą jeszcze ciężkie próby, ale jeśli serce ci nie zadrży, przejdziesz wszystkie z podniesionym czołem.

– Miła perspektywa…

– Przyniosłeś szczepionki? – szaman zmienił temat.

– Sto dwadzieścia dawek.

– Wystarczy aż nadto. Zaraz wszyscy się zbiorą.

Kolejną godzinę lekarz spędził w chacie wodza. Przecierał brudne ręce watą namoczoną w spirytusie i wstrzykiwał szczepionkę, co jakiś czas zmieniając tępiące się igły na nowe.

Marfa nastawiła samowar. Pił herbatę słodzoną dżemem z malin moroszek. I szczepił dalej, aż wszyscy otrzymali swoją dawkę. Przez chwilę jeszcze omawiał z szamanem możliwe interakcje i objawy mogące towarzyszyć szczepieniu. I wreszcie przyszła pora zbierać się na kwaterę. Stał, trzymając konia za uzdę.

Pożegnał się, ale chciał jeszcze o coś zapytać.

– Wiem – odpowiedział szaman. – Pomówimy o tym, gdy za wiele lat spotkamy się na miedzianej górze.

Rozległo się pukanie do drzwi. Doktor oderwał wzrok od rozłożonej gazety. Od rana zaszczepił dwie osoby…

– Proszę wejść – powiedział.

W progu stanął Anton. Bolszewik tym razem był jakby mniej pewny siebie.

Zdjął czapkę i miął ją w dłoniach.

– No co tam? – zagadnął Skórzewski. – Poszliście wreszcie po rozum do głowy? Szczepimy?

– To nie – bąknął zesłaniec. – Prośbę mamy.

– Prośbę?

– Pan jesteś człowiek uczony. Tedy na kościach pewnie się trochę znacie?

Myśmy coś w lesie znaleźli…

Skórzewski zamknął kajet z notatkami. Po całodziennym bezczynnym czekaniu na pacjentów perspektywa spaceru do lasu była niezwykle kusząca.

– Prowadź. – Wstał i zarzucił płaszcz na ramiona.

Po chwili maszerowali już piaszczystym traktem w kierunku poręby. Pogoda była ładna, nawet do tej niegościnnej krainy zawitało wreszcie lato. Brakowało tylko świergotu ptaków…

– Rąbaliśmy na południowym stoku tego wzgórza – tłumaczył zesłaniec nieporadnie, kalecząc język polski. – Tak i tam rósł ogromny świerk, co kilkaset lat miał. Podcięliśmy go jak należy, a on, padając, obalił kilka innych drzewek. Dwa wyłamał z korzeniami. I jak zajrzeliśmy do dziury po karpi… Zobaczyliśmy kości.

– Sam ocenię – uciął Skórzewski.

Niebawem znalazł się na porębie. Drwale otaczali dół w ziemi, na jego krawędzi leżały dwie czaszki wydobyte z dziury. Kilka żeber i miednica utkwiły między korzeniami. Doktor pochylił się nad wyrwą. Na dnie widać było częściowo odsłonięty trzeci szkielet.

– Po to mnie wezwaliście? – zainteresował się. – To bardzo stare kości. Leżą tu od dawna. Policji nie trzeba wzywać, pogrzebać w ziemi wystarczy.

– To dzieciaków jakichś, no nie? – bąknął Iwan. – W jakim wieku byli, jak i kiedy zginęli, byśmy chcieli wiedzieć.

– Jak zginęli? – Przypatrzył się szczątkom. – Tego na przykład zaduszono. –

Podniósł kawałek pękniętej kości gnykowej. – A temu chyba skręcono kark… Ten został postrzelony z kuszy. – Wskazał łopatkę, w której nadal tkwiła skorodowana resztka grotu. – A kiedy? Patrzcie, jak korzenie wszystko przerosły. Drzewo zetnijcie i policzcie słoje… Trza kości wybrać, do skrzynki wrzucić i na cmentarzu zakopać. Niech batiuszka się pomodli albo „Międzynarodówkę” nad grobem odśpiewajcie – zakpił. – Tylko bez tego kawałka o powstaniu wyklętego ludu ziemi, bo jeszcze faktycznie wstaną.

– Wiemy, co robić – burknął Anton.

– A co was to w zasadzie obchodzi? – zainteresował się lekarz. – To dla archeologów może ciekawe… O, nauczycielowi powiedzcie, on się historią okolicy interesuje.

– A tak nam się widzi – wycedził były student Grigorij – że to synowie popa, co to wedle legendy posłani byli, żeby opryczników dzwon wiozących śledzić.

Rozchylił kułak, pokazując doktorowi łańcuszek i małą zaśniedziałą ikonkę odlaną z mosiądzu.

– Na szyi jeden miał – wyjaśnił.

Skórzewski drgnął zaskoczony i zamyślił się. Co opowiadał nauczyciel? Trzech poszło do lasu, nie wrócili już nigdy, zwłok też nie znaleziono.

– Liczba ofiar się zgadza – mruknął. – I wiek może, choć nie wiemy, czy synowie byli mali, czy podrośnięci. Czas…

Obejrzał pień świerka. Drzewo miało swoje lata. Wyobraził sobie, jak oprawcy kopią dół, spychają doń zwłoki, przywalają kamieniami, a dla zamaskowania sadzą kilka drzewek. Czy oprycznicy by się tak bawili? Czy raczej powiesiliby chłopaków pośrodku wsi, żeby dać nauczkę chłopom? A może… Może to, co robili, ukrycie dzwonu, wymagało dyskrecji. Może nie chcieli zostawiać trupów, by nikt nie wiedział, którędy szli.

– Jeśli to oni, to pewnikiem i dzwon gdzieś opodal spoczywa – rozważał Anton.

Jego myśli biegły dokładnie tą samą drogą, co doktora. – Może ze sto arszynów stąd.

– I co? Może jeszcze chcecie go poszukać? – Skórzewski uśmiechnął się pobłażliwie, ale widząc w ich oczach nieme potwierdzenie, spoważniał. – A po cholerę wam ten dzwon? – zapytał. – Przecież i tak nie wierzycie w magię ani klątwy.

– Carowi na nim zagramy, żeby łajdaka szybciej cholera wzięła – parsknął

koniokrad Iwan.

– I co pan na to? – doktor zwrócił się do komunisty.

– Z naukowego i materialistycznego punktu widzenia sensu to nie ma –

przyznał agitator. – Jednak patrząc dialektycznie, żadnej okazji, by władzy zaszkodzić, zaniedbać nie można. Poza tym gdybyśmy go znaleźli i weń uderzyli, to byłby efekt propagandowy jak się patrzy. Takie drobne legendy, krążąc z ust do ust, nabierają mocy.

– Jak ta plotka, że chcecie wprowadzić wspólną własność żon i dzieci. – Lekarz westchnął, popukał się w czoło i powędrował do wsi.

– Nie rozumiem. – Skórzewski nalał sobie herbaty. – Lapończycy mówią, że dzwon jest przeklęty, stare legendy twierdzą to samo.

– I co? – zapytał nauczyciel.

– Michaile Fadejewiczu, tak na zdrowy rozsądek.

– Zdrowy rozsądek został w Archangielsku.

– No to na logikę. Zwał jak zwał. To dzwon szczęśliwy. Pal diabli, czy go wykonano ze zdobycznych armat, czy nie. Zwiastował zwycięstwo. Śpiewał pieśń wolności… Odzywał się podczas wielkich świąt bogatego i szczęśliwego miasta.

Jak niby można przekląć taki spiż, by ludzie zaczęli się go bać?

– Nie wiem. Ale przypomnijcie sobie, co się działo w Nowogrodzie. Ile tysięcy ludzi poszło pod lód. Rzeka krwi. Iwan Groźny był niebezpiecznym szaleńcem. A mówią też, że był opętany. Każdy, kto przyjmuje diabła za towarzysza, musi go potem karmić ludzką krwią. Może tam wylano jej tyle, że dobra moc dzwonu prysła. A może nigdy jej nie było, może to tylko metal.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Aparatus»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Aparatus» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Aparatus»

Обсуждение, отзывы о книге «Aparatus» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x