— A co z moralnością? — krzyknęła Tiwisa.
— Moralność narzuca się z góry w zależności od sytuacji. Oprócz moralności religijnej i prawa zwyczajowego, tworzonego przez lata społecznych doświadczeń, są też fundamenty duchowe, pochodzące od korzeni tysięcy lat społecznego życia w stanie dzikości, lecz skryte u człowieka cywilizowanego w podświadomości i nadświadomości. Skoro utraci się je w wyniku wielowiekowego ucisku i rozkładu moralności, nic już nie zostaje z człowieczeństwa. Nie ma niczego stałego u takich indywiduów, oprócz braku inicjatywy i zapewne strachu przed stojącymi wyżej w hierarchii. Różnorodne lęki, przenikające takie społeczeństwo, są analogiczne do przesądów występujących w odizolowanych ostatkach archaicznych kultur, gdzie strach przed bogami zmuszał człowieka do odprawiania skomplikowanych rytuałów, zwalniających od odpowiedzialności za własne postępki.
— Ale to przecież tłuszcza! — zawołała Ewiza.
— Oczywiście, że tłuszcza. Zdławienie indywidualności czyni z ludzi bezwolny tłum, jak było w Ciemnych Wiekach Ziemi, gdy Kościół chrześcijański praktycznie wykonywał pracę Szatana, podburzając mnóstwo ludzi do niezliczonych zbrodni… Na nieszczęście, najświętszą księgą najpotężniejszej technicznie dawnej cywilizacji białego człowieka była Biblia, wypełniona złem, zdradą, plemienną wrogością i niekończącym się zabijaniem… W drugiej wielkiej cywilizacji człowieka żółtego nauka Konfucjusza prowadziła do uległości i pokornego godzenia się z wszelkimi okolicznościami… Lecz zmuszacie mnie, bym odeszła od tematu ekonomii w stronę psychologii. Kończę więc. Na Tormansie występuje kapitalistyczne społeczeństwo klasowe, oligarchia władająca dwiema pozostałymi klasami, jednakowo uciskanymi: klasą wykształconych, którzy żyją dłużej z konieczności, gdyż inaczej nie warto byłoby ich kształcić i klasą niewykształconych, którzy umierają w wieku dwudziestu pięciu lat.
— Rodis, czy zgadza się pani z wnioskami Czedi? — spytał Wir Norin.
— Wydają mi się całkiem słuszne, choć niejasna wciąż pozostaje dla mnie granica pomiędzy kapitalizmem państwowym a mrówczym pseudo-socjalizmem. Może jednak społeczeństwo Tormansa powstało z tej drugiej opcji?
— Możliwe — zgodziła się Czedi. — Skoro używają nauki wyłącznie w celu zdobycia i utrzymania władzy, a moralności do narzucenia jednomyślności ogromnym ludzkim masom, sami będąc niewierzącymi i amoralnymi, znajdują się zarazem pod ogromną presją zagrożeń i podejrzeń. Dla takiego ustroju społecznego typowe są dwie fazy: pierwsza, nakazująca płodzić się i rozmnażać jak króliki w celu ogarnięcia i podporządkowania sobie całej planety, uświęcająca rozmnażanie za pomocą moralności religijnej i druga, polegająca na jak najszybszym zniszczeniu duchowych fundamentów, kiedy ciasnota przeludnienia wywołała konieczność wymuszenia posłuszeństwa niezliczonych mas. W wielomiliardowym morzu mieszkańców Tormansa zanikła indywidualność, wtopili się weń artyści i naukowcy. Konieczne stało się też wpojenie obowiązku wczesnej śmierci.
— Myślę, że Czedi ma rację — oceniła Faj Rodis — i jej wywód o nienaukowym rozwoju jest trafny. Jedno i drugie: szybkie rozmnażanie i likwidowanie ogromnych mas ludzkich, następowały żywiołowo, bez celu i namysłu, tak że nawet całe to potworne okrucieństwo było daremne. Odrzucając nauki społeczne, władcy Tormansa nie zważali na to, czy przyrost prokreacji zwiększa liczbę wartościowych jednostek, czy też przeciwnie, pomniejsza. Czy poszczególny człowiek jest zdrowy i szczęśliwy, czy wzrasta liczba chorób i nieszczęść. Można przyjąć a priori, że taki nieludzki system pomnaża wymiar nieszczęścia. Z pewnością nie było tutaj niczego podobnego do naszej Akademii Smutku i Radości… a zasoby planety zostały zniszczone.
— Proszę nam powiedzieć — poprosiła Ewiza — czy u nas na Ziemi zdarzyło się kiedyś coś podobnego? Studiowałam historię, lecz niewystarczająco i ten trudny etap przejściowy historii ludzkości, Erę Rozbicia Świata, znam słabo. Gdzie znajduje się sedno zagadnienia?
— W początkowym okresie formowania się kapitalizmu państwowego z tendencją rozprzestrzeniania się na całą planetę. Właśnie w tej fazie ujawniła się nieludzkość takiego systemu. Skoro wyeliminowano konkurencję, odpadał problem ulepszenia i potanienia produkcji przemysłowej. Trudno sobie wyobrazić, co się wyrabiało w Ameryce po wprowadzeniu takiej formacji! W kraju przyzwyczajonym do obfitości dóbr! Oligarchia sprawuję władzę tylko po to, by chronić swe przywileje. Istotą tej formy ustrojowej jest nierówny podział zysków, nieuwarunkowany ani prawem własności, ani ilością i jakością pracy. W tamtych czasach liczył się przede wszystkim osobisty sukces, dla którego ludzie byli gotowi zrobić wszystko, nie bacząc na otoczenie i własną w nim przyszłość. Każdego można kupić, to tylko kwestia ceny.
— Pseudo-socjalizm, przyswajając od kapitalizmu państwowego demagogię i nierealne obietnice, łączy się z nim w mechanizmie przywłaszczenia władzy przez grupkę wybrańców, przy zdławieniu, a właściwie fizycznej likwidacji opozycji, w wojującym nacjonalizmie i terrorystycznym bezprawiu, nieuchronnie wiodącym do faszyzmu. Jak wiadomo, bez prawa nie ma kultury ani cywilizacji. W warunkach pseudo-socjalistycznych konflikt jednostki ze społeczeństwem nie został właściwie rozwiązany. Wszystko sprowadza się przecież do wzajemnej kooperacji oddzielnych elementów w wyższej formie społeczeństwa. Największym niebezpieczeństwem wysoko zorganizowanego społeczeństwa jest jego wszechwładza nad jednostką. Walka o władzę jest największą bolączką każdej społeczności, drugą stroną medalu.
— Im bardziej skomplikowane społeczeństwo, tym bardziej wymagana jest dyscyplina, lecz dyscyplina oparta na wiedzy, a co za tym idzie, postępującego rozwoju jednostki, jej wszechstronności. Wobec braku samoograniczenia naruszona zostaje wewnętrzna harmonia między jednostką a zewnętrznym światem. Kiedy próbuje awansować wbrew swoim możliwościom, popada w kompleks niedocenienia i wyładowuje się w okrucieństwie lub świętoszkowatej obłudzie. Dlatego nawet u nas tak ważne są edukacja i wychowanie, trwające praktycznie przez całe życie. Dlatego ograniczono „ja tak chcę” i zmieniono na „tak trzeba”.
— Kto pierwszy poszedł tą drogą? Czyżby Rosja? — zainteresowała się Ewiza.
— Owszem, Rosja, pierwszy kraj socjalistyczny. Właśnie ona poszła wielką drogą na ostrzu noża między gangsterskim kapitalizmem, pseudo-socjalizmem i różnymi ich odmianami. Rosjanie zdecydowali się na życie pełne wyrzeczeń, by zbudować bardziej sprawiedliwe, troszczące się o ludzi społeczeństwo, wykorzenić warunki i samo pojęcie kapitalistycznego sukcesu, usunąć wszelkich władców, wielkich i małych, w polityce, nauce, sztuce. Oto droga, która zawiodła naszych przodków do Ery Zjednoczenia Świata. Nie znaleźliśmy tego na Tormansie, ponieważ tutaj, dwa tysiące lat po EZŚ, jeszcze egzystuje inferno, oligarchia tworząca wyrafinowany system ucisku. Do walki z owym systemem potrzebni są ludzie doskonale wytrenowani psychofizycznie, tacy jak my, nieszkodliwi w swojej potędze. Przede wszystkim muszą walczyć z wszechogarniającą ideą „wybranych”, systemem przeciwstawiającym władców i masy, wszystkowiedzących uczonych i ciemnych nieuków, gwiazdy i beztalencia, elitę i klasę robotniczą. System o faszystowskich korzeniach jest źródłem demoralizacji mieszkańców Tormansa…
Ziemianie zasiadali całą siódemką na szerokiej, purpurowej kanapie. Przez szyby wysokich okien, wykonane z jakiejś grubej masy plastycznej o różowym odcieniu, widoczne były parkowe drzewa, prześwietlone słonecznymi promieniami. W odróżnieniu od ziemskiego, tutejsze Słońce nie zakreślało łuku na niebie, lecz opuszczało się powoli i majestatycznie prawie w linii pionowej. Promienie w różowych szybach wydawały się fioletowe. Brązowe twarze kosmonautów przybrały niezdrowy, zielonkawy odcień.
Читать дальше