Iwan Jefremow - Serce Węża
Здесь есть возможность читать онлайн «Iwan Jefremow - Serce Węża» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2017, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Serce Węża
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2017
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Serce Węża: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Serce Węża»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Serce Węża — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Serce Węża», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Sine, niebieskie, lazurowe, liliowe barwy dominowały wszędzie. Powietrze zdawało się przenikać niebieskawe światło, niczym słabe wyładowania w rurze gazowej. Świat obcej planety wydawał się chłodny i beznamiętny, jakby widziany przez kryształ, czysty, odległy i widmowy. Świat, w którym nie czuło się ciepła muskającego różne kształty czerwonych, pomarańczowych i żółtych ziemskich kwiatów.
Łańcuchy miast widoczne były na obu półkulach planety w strefach odpowiadających polarnym i umiarkowanym strefom Ziemi. Bliżej równika góry stawały się ostrzej zarysowane i ciemniejsze. Zębate szczyty sterczały z mętnych oparów nad powierzchnią mórz, skalne grzbiety rozciągały się na całej szerokości geograficznej w pobliżu strefy tropikalnej planety.
Sine opary kłębiły się tam w gęstszych masach.
Rozgrzany w promieniach niebieskiej gwiazdy, łatwo parujący fluorowodór przesycał atmosferę, unosząc się kolosalnymi ścianami obłoków w stronę stref umiarkowanych, zagęszczał się i spływał z powrotem kaskadami w strefę tropikalną. Gigantyczne tamy hamowały dynamikę owych potoków, uwięzionych w lukach i rurach, a służących jako źródła energii dla planetarnych elektrowni wodnych.
Porażającym blaskiem błyszczały poła ogromnych kryształów kwarcu. Najwidoczniej krzem odgrywał rolę naszej soli w wodach fluorowodorowego morza.
Miasta na ekranie przybliżyły się. Ich kształty rysowały się ostro w chłodnym, niebieskim świetle.
Wszędzie, jak okiem sięgnąć, wszystkie zamieszkane tereny, z wyjątkiem tonącej w niebieskiej mgle tropikalnej, były zabudowane, przetworzone, ulepszone rękami i twórczą myślą ludzką. Planeta była znacznie bardziej zmieniona niż nasza Ziemia, na której pozostały nietknięte ogromne tereny rezerwatów, starożytnych ruin łub porzuconych kopalń.
Trud niezliczonych pokoleń miliardów ludzi wyrastał ponad górami i oplatał całą powierzchnię globu.
Życie zatriumfowało nad żywiołami wzburzonych wód i gęstej atmosfery, przenikniętej zabójczymi promieniami niebieskiej gwiazdy i niesamowicie silnymi wyładowaniami elektryczności.
Ziemianie patrzyli nie odrywając oczu i ich postrzeganie stało się jakby dwoiste, gdyż w pamięci pojawiały się jednocześnie wizje rodzimej planety. Nie tak, jak wyobrażali sobie ojczyznę dawni przodkowie, w zależności od miejsca swego urodzenia i życia: równiny szerokich pól i surowych lasów albo kamieniste górskie stoki, albo radośnie skąpane ciepłym słońcem brzegi przejrzystych mórz. Cała Ziemia w różnorodności wszystkich stref klimatycznych, zimnych, umiarkowanych i gorących, jawiła się w myślach każdego astronauty. Nieskończenie piękne były srebrzyste stepy, muskane swobodnym wiatrem i potężne puszcze ciemnych świerków i cedrów, białych brzóz i skrzydlatych palm i gigantycznych niebieskawych eukaliptusów. Zamglone brzegi krajów północnych ze ścianami omszałych skał i białość raf koralowych w niebieskawej głębi mórz tropikalnych. Jaskrawo świecące ośnieżone górskie grzbiety i zjawiskowa, falująca pustynna kurzawa. Ogromne rzeki, powolne i szerokie lub mknące szybko w białej pianie kamiennymi korytami wąwozów. Bogactwo barw, różnorodność kolorów, błękitny ziemski firmament z obłokami jak białe ptaki, słoneczny żar i ciemne deszczowe chmury, odwieczny rytm pór roku. A pośrodku tego bogactwa przyrody jeszcze większa różnorodność ludzi, ich piękna, pragnień, dzieł, marzeń i baśni, smutku i radości, pieśni i tańców, łez i zmartwień…
Taka sama potęga świadomej pracy, wstrząsającej wynalazczością, twórczością, fantazją i przepiękną formą we wszystkim: budowlach, fabrykach, maszynach i statkach.
Być może tamci też widzą swymi ogromnymi skośnymi oczami o wiele więcej od Ziemian w chłodnych, niebieskawych brawach swej planety, a w przetwarzaniu swej bardziej jednorodnej przyrody zaszli dalej od nas, synów Ziemi? Narzucał się domysł: my, wychowani w atmosferze tlenowej, sto razy częściej występującej w kosmosie, znajdziemy jeszcze ogromną liczbę miejsc z warunkami sprzyjającymi życiu, znajdziemy, spotkamy i pojednamy z braterskimi ludami innych planet. Oni zaś, zrodzeni w oparach rozrzedzonego fluoru, z ich nietypowymi fluorowymi białkami i kośćmi, krwią z niebieskimi ciałkami, wchłaniającymi fluor, jak nasze czerwone tlen?
Ci ludzie zamknięci są w ograniczonej przestrzeni swojej planety. Na pewno od dawna wędrują w poszukiwaniu sobie podobnych lub chociaż planet z podobną atmosferą. Jak jednak mogą znaleźć w otchłaniach Wszechświata tak rzadkie klejnoty, jak przedostać się ku nim przez tysiące łat świetlnych? Ich desperacja stawała się bliska i zrozumiała, a także wielkie rozczarowanie przy spotkaniu ludzi oddychających tlenem, być może nie po raz pierwszy.
W galerii obcych krajobrazy obcej planety zostały zastąpione widokami kolosalnych budynków. Kształty wklęsłych ścian przypominały architekturę tybetańską. Nigdzie nie było ostrych kątów ani poziomych płaszczyzn. Formy wyginały się płynnie, przechodząc z pionu w poziom śrubowatymi lub spiralnymi skrętami. W oddali pojawił się ciemny otwór, podobny w kształcie do skręconego owalu. Gdy się rozrósł w zbliżeniu, można było zobaczyć, że dolna część owalu jest szeroką, zakręconą spiralnie drogą, wznoszącą się i zagłębiającą w budowlę rozmiarów sporego miasta.
Nad wejściem widniały piękne, niebieskie znaki, przypominające zmarszczki na wodzie. Wejście przybliżyło się. W głębi widoczna była słabo oświetlona wielka sala ze ścianami błyszczącymi jak fluorescencyjny minerał.
Nagle obraz znikł bez uprzedzenia. Zdumieni astronauci, spodziewający się zobaczyć coś niezwykłego, odczuli to niemal jak szok. Po tamtej stronie korytarza zapaliło się zwykłe niebieskie światło. Pojawili się też obcy astronauci. Tym razem poruszali się bardzo szybko i energicznie.
W tym momencie na ekranie pojawił się ciąg kadrów. Migały w takim tempie, że załoga ledwie za nimi nadążała. Gdzieś w głębi kosmosu poruszał się taki sam gwiazdolot, jak ten stojący bokiem do „Tellura.
Środkowy pierścień obracał się szybko i błyskał, rozsyłając dookoła promienie. Chwilę potem pierścień zatrzymał się i statek zawisnął w kosmicznej otchłani niedaleko od niewielkiego, niebieskiego gazowego karła.
Z gwiazdo lotu wystrzeliły w dał promienie, migoczące kreskami na ekranie, w którego lewym rogu pojawił się drugi gwiazdolot. Lecące smugi dotarły do tego, który był nieruchomo sprzęgnięty z ziemskim statkiem, w którym ludzie rozpoznali swój własny. Biały statek, odebrawszy wiadomość od swego towarzysza, oddalił się w czarny mrok.
Mut Ang westchnął tak głośno, że podwładni odwrócili się do niego z niemym pytaniem.
— Może nie jest uszkodzony, tylko znalazł coś bardzo ważnego? — spytała cicho Tajna.
— Być może. Jak by nie było, odchodzą. Musimy spieszyć się ze wszystkich sił, by zdążyć przejrzeć i zapisać jak najwięcej informacji. Najważniejsze są ich mapy, trasy i spotkania… Nie wątpię, że spotkali już tlenowych ludzi, takich, jak my.
W rozmowie z obcymi wyjaśniło się, że mogą pozostać jeszcze tylko ziemską dobę. Ludzie, podtrzymywani przez środki dopingujące, pracowali na pełnych obrotach, nie ustępując w niespożytej energii szarym mieszkańcom fluorowej planety.
Kopiowano książki naukowe z obrazkami, zapisując przy tym brzmienie obcej mowy. Przekazywano zbiory minerałów, wód i gazów w solidnych przezroczystych pojemnikach. Chemicy z obu statków starali się odczytać znaczenie symboli żywych i nieożywionych substancji. Blada ze zmęczenia Afra stała przed diagramami procesów fizjologicznych, schematami i formułami genetycznymi, schematem stadiów embriologicznego rozwoju organizmu mieszkańców obcej planety. Nieskończone łańcuchy molekuł białek fluorowych wydawały się podobne do naszych białkowych molekuł: takie same filtry energii i cząsteczki powstałe w walce żywej materii z entropią.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Serce Węża»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Serce Węża» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Serce Węża» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.