• Пожаловаться

Arkadij Strugacki: Miliard lat przed koncem swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki: Miliard lat przed koncem swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2004, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arkadij Strugacki Miliard lat przed koncem swiata

Miliard lat przed koncem swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miliard lat przed koncem swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uczeni prowadzący badania, nagle zaczynają napotykać przedziwne, czasem wręcz absurdalne przeszkody. Czyżby komuś zależało na tym, by zatrzymać ich na krok przed dokonaniem epokowych odkryć? A jeśli tak, to komu? Pozaziemskiej cywilizacji? A może zjawisku, które od tysiącleci ludzkość nazywała „ślepym losem”?

Arkadij Strugacki: другие книги автора


Кто написал Miliard lat przed koncem swiata? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Miliard lat przed koncem swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miliard lat przed koncem swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po schodach szedłem powoli, stopień za stopniem, co chwila poprawiając teczkę, która bez przerwy wyślizgiwała mi się spod pachy. Światło na schodach nie wiadomo dlaczego nie świeciło, było mroczno; panowała cisza, słychać było tylko, jak za otwartymi oknami pluszcze woda ściekająca z dachu. Na podeście piątego piętra, tam gdzie niedawno całowało się tamtych dwoje, przystanąłem i wyjrzałem na podwórze. Ogromne drzewo połyskiwało czarnymi wilgotnymi liśćmi, podwórze było puste, lśniły kałuże kostropate od kropel deszczu.

Nikogo nie spotkałem na schodach, tylko między szóstym i siódmym piętrem siedział skulony na stopniach jakiś maleńki, żałosny człowieczek, obok niego leżał szary, staromodny kapelusz. Obszedłem go ostrożnym łukiem i chciałem iść dalej, na górę, kiedy nagle człowieczek powiedział:

— Niech pan tam nie idzie, Dymitrze Aleksiejewiczu… Stanąłem i spojrzałem na niego. To był Głuchow.

Wstał, podniósł swój kapelusz, z trudem wyprostował plecy, trzymając się za krzyż i wtedy zobaczyłem, że twarz ma wymazaną czymś czarnym — błotem, a może sadzą — maleńkie usta mocno zaciśnięte, jakby go coś bardzo bolało, śmieszne okulary siedzą krzywo. Poprawił okulary i powiedział, ledwie poruszając wargami:

— Jeszcze jedna teczka. Biała. Jeszcze jedna kapitulacja.

Milczałem. Głuchow słabo uderzył kapeluszem o kolano, jakby wytrząsając kurz, następnie zaczął go czyścić rękawem. Też milczał, ale nie odchodził. Czekałem, co mi jeszcze powie.

— Wie pan — odezwał się w końcu — kapitulacja zawsze jest nieprzyjemna. W poprzednim stuleciu podobno ludzie strzelali sobie w łeb, byle nie kapitulować. Nie dlatego, że bali się tortur albo obozu koncentracyjnego, i nie z obawy, że zaczną sypać na torturach, po prostu było im wstyd.

— W naszych czasach to się również zdarzało — powiedziałem. — I wcale nie tak rzadko.

— Tak, oczywiście — łatwo zgodził się Głuchow. — Oczywiście. Przecież człowiekowi musi być bardzo nieprzyjemnie, kiedy nagle zdaje sobie sprawę, że jest zupełnie inny, niż sobie zawsze wyobrażał. Wciąż chce pozostać taki, jaki był przez całe życie, a to jest niemożliwe, jeśli kapitulujesz. No i wtedy musi… Ale różnica jednak jest. W naszym stuleciu strzelają sobie w łeb ze wstydu przed innymi, przed społeczeństwem, przed przyjaciółmi… A w zeszłym stuleciu strzelali do siebie, ponieważ było im wstyd przed sobą. Rozumie pan, w naszych czasach nie wiadomo dlaczego panuje pogląd, że sam ze sobą człowiek się zawsze dogada. Pewnie zresztą tak jest rzeczywiście. Nie wiem, na czym to polega. Nie wiem, co się stało. Może dlatego, że świat stał się bardziej skomplikowany? Może dlatego, że teraz oprócz takich pojęć jak honor i godność istnieje jeszcze mnóstwo innych rzeczy, które mogą służyć do samoutwierdzenia…

Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja wzruszyłem ramionami i powiedziałem:

— Nie wiem. Być może.

— Ja także nie wiem — powiedział. — Wydawałoby się, doświadczony kapitulant, ileż czasu już o tym myślę, tylko o tym i o niczym innym, ile niezbitych argumentów znalazłem… I niby się już uspokoiłem, przekonałem sam siebie i nagle znowu się odzywa… Oczywiście dwudziesty wiek, dziewiętnasty wiek — jest przecież różnica. Ale rany zawsze zostają ranami. Goją się, zabliźniają, i człowiek już właściwie o nich zapomniał, a potem zmienia się pogoda i przypominają o sobie. Tak zawsze było, we wszystkich stuleciach.

— Ja rozumiem — powiedziałem. — Ja wszystko rozumiem. Ale przecież są rany i rany. Czasem bardziej bolą te cudze…

— Ależ na Boga! — wyszeptał Głuchow. — Ja w ogóle nie o tym… Gdzieżbym się ośmielił… Ja tylko tak sobie mówię. Proszę nie myśleć w żadnym wypadku, że ja pana powstrzymuję, że coś panu radzę… kto jak kto, ale ja… Wie pan, wciąż myślę… tacy jak my — co to właściwie takiego? Czy rzeczywiście tak dobrze nas wychowała epoka i ojczyzna, czy też przeciwnie — my — to atawizm, troglodyci? Dlaczego tak się męczymy? Nie mogę tego zrozumieć.

Milczałem. Głuchow niepewnym, ospałym ruchem wsadził na głowę swój zabawny kapelusz i powiedział:

— No cóż, żegnam pana, Dymitrze Aleksiejewiczu. Zapewne już nigdy więcej się nie spotkamy, ale tak czy inaczej miło mi było pana poznać… I herbatę pan świetnie zaparza…

Kiwnął mi głową i zaczął schodzić na dół.

— Przecież może pan ściągnąć windę — powiedziałem do jego pleców.

Nie odwrócił się i nie odpowiedział. Stałem i słuchałem, jak człapie po stopniach, schodząc wciąż niżej i niżej, słuchałem do chwili, kiedy gdzieś daleko w dole zaskrzypiały otwierane drzwi. Potem drzwi trzasnęły i znowu zapadła cisza.

Poprawiłem pod pachą teczkę, minąłem ostatni podest i trzymając się poręczy sforsowałem ostatnie stopnie. Pod drzwiami Wieczerowskiego przystanąłem na chwilę, nadsłuchując. Ktoś tam był. Mamrotały jakieś głosy. Nieznajome. Pewnie powinienem zawrócić i przyjść później, ale nie miałem na to siły. Trzeba było z tym skończyć. I to skończyć natychmiast.

Nacisnąłem dzwonek. Głosy nadal mamrotały. Odczekałem, znowu nacisnąłem dzwonek i nie odejmowałem palca tak długo, aż usłyszałem kroki i głos Wieczerowskiego zapytał:

— Kto tam?

Nie wiadomo dlaczego wcale się nie zdziwiłem, chociaż Wieczerowski zawsze otwierał drzwi wszystkim na świecie, o nic nie pytając. Jak ja. Jak wszyscy moi znajomi.

— To ja. Otwórz.

— Poczekaj — odparł Wieczerowski i na jakiś czas wszystko ucichło.

Teraz już nawet tych głosów nie było słychać, tylko gdzieś daleko w dole ktoś łomotał klapą zsypu. Przypomniałem sobie, że Głuchow powiedział mi, żebym tu teraz nie szedł. "Niech pan tam nie idzie, Wormold. Chcą pana otruć". Skąd to? Coś bardzo znajomego… Dobra, Bóg z nim. A ja nie mam już dokąd iść. Ani czasu. Za drzwiami znowu usłyszałem kroki, szczęknął zamek i drzwi się otworzyły.

Mimo woli cofnąłem się i zrobiłem krok do tyłu. Takiego Wieczerowskiego nie widziałem jeszcze nigdy.

— Wejdź — powiedział ochrypłym głosem i odsunął się na bok, robiąc mi przejście…

ROZDZIAŁ 11

21…A więc jednak przyniosłeś — powiedział Wieczerowski.

— Bobek — powiedziałem i położyłem teczkę na brzegu biurka. Wieczerowski skinął głową i brudną dłonią rozmazał sadze po brudnym policzku.

— Oczekiwałem tego — powiedział. — Co prawda, nie tak szybko.

— Czy jest tu ktoś? — zapytałem.

— Nie ma nikogo — odpowiedział. — Tylko my dwaj. My i Wszechświat — spojrzał na swoje ręce i skrzywił się. — Daruj, ale jednak się umyję.

Wyszedł, a ja usiadłem na oparciu fotela i rozejrzałem się dookoła. Pokój wyglądał tak, jakby w nim wybuchł ładunek czarnego prochu. Plamy czarnego kopciu na ścianach. Cieniutkie nitki sadzy latające w powietrzu. Jakiś żółty, nieprzyjemny nalot na suficie. I nieprzyjemny chemiczny smród, kwaśny i gryzący. Parkiet zeszpecony zwęglonymi wgłębieniami dziwacznego okrągłego kształtu. I ogromne, zwęglone wgłębienie na parapecie, jakby ktoś na nim rozpalił ognisko. Wieczerowski musiał nieźle użyć.

Spojrzałem na biurko. Było zawalone papierami. Na środku leżała otwarta jedna z ogromnych redaktorskich teczek Weingartena, druga leżała obok zawiązana tasiemkami. I jeszcze leżała na biurku staroświecka, mocno zniszczona teczka w marmurkowej okładce z przyczepioną karteczką, na której napisane było na maszynie: "USA — Japonia. Wpływ kulturalny. Materiały". I poniewierały się jakieś kartki, zapełnione, jeśli dobrze zrozumiałem, elektronicznymi schematami, na jednym było napisane "Gubar Z., a poniżej drukowanymi literami "Feddingi". A z boku leżała moja nowiutka biała teczka. Wziąłem ją i położyłem sobie na kolanach.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miliard lat przed koncem swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miliard lat przed koncem swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Miliard lat przed koncem swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Miliard lat przed koncem swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.