• Пожаловаться

Arkadij Strugacki: Miliard lat przed koncem swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki: Miliard lat przed koncem swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2004, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arkadij Strugacki Miliard lat przed koncem swiata

Miliard lat przed koncem swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miliard lat przed koncem swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uczeni prowadzący badania, nagle zaczynają napotykać przedziwne, czasem wręcz absurdalne przeszkody. Czyżby komuś zależało na tym, by zatrzymać ich na krok przed dokonaniem epokowych odkryć? A jeśli tak, to komu? Pozaziemskiej cywilizacji? A może zjawisku, które od tysiącleci ludzkość nazywała „ślepym losem”?

Arkadij Strugacki: другие книги автора


Кто написал Miliard lat przed koncem swiata? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Miliard lat przed koncem swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miliard lat przed koncem swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Wiesz, postanowiłem zajrzeć do ciebie… — wciąż tym sztucznym tonem, który zupełnie nie pasował do nieśmiałego uśmiechu i kulturalnego wyglądu, mówił Zachar. — Weingarten gdzieś przepadł, żeby go diabli wzięli… Dzwonię do niego przez cały dzień — nie ma. A ja właśnie szedłem do Filipa… e… Pawłowicza, więc myślę sobie, wstąpię, może on tu jest…

— Filip Pawłowicz?

— Nie, skądże, Walentin… Weingarten.

— On również poszedł do Filipa Pawłowicza — powiedziałem.

— Ach tak! — z ogromną radością powiedział Zachar. — Dawno?

— Chyba z godzinę temu…

Twarz Zachara na moment zastygła — zauważył tłuczek w moim ręku.

— Gotujesz obiad? — zapytał i nie czekając na odpowiedź, dodał pospiesznie: — Nie będę dłużej przeszkadzać, pójdę… — ruszył do drzwi, ale przystanął. — Zupełnie zapomniałem… To znaczy, nie zapomniałem właściwie, tylko nie wiem… Filip Pawłowicz… Pod którym on mieszka?

Powiedziałem.

— Aha, aha… Bo to wiesz, on do mnie zadzwonił, a ja… jakoś zapomniałem… w czasie rozmowy…

Zrobił jeszcze kilka kroków do tyłu i otworzył drzwi.

— Rozumiem, rozumiem — powiedziałem. — A gdzie synek?

— Wszystko się skończyło! — zawołał radośnie, zrobił krok na klatkę schodową i…

ROZDZIAŁ 10

20…do generalnych porządków w tym chlewie. Ledwie odparłem atak. Stanęło na tym, że teraz skończę robotę, usiądę, a Irka, jeśli już zupełnie nie ma lepszego zajęcia, jeśli już ją tak przypiliło, jeśli absolutnie nie jest w stanie poleżeć w wannie z ostatnim numerem "Światowej Literatury", niech posegreguje bieliznę do prania i zajmie się pokojem Bobka. A ja biorę na siebie duży pokój, ale nie dzisiaj, tylko jutro. Morgen, Morgen, nur nicht heute. Ale w takim razie na wysoki połysk, do ostatniego śmiecia.

Usiadłem za biurkiem i czas jakiś wszystko było cicho i spokojnie. Pracowałem, i to pracowałem z przyjemnością, ale z jakąś niezwykłą przyjemnością. Nigdy przedtem nie odczuwałem niczego podobnego. Czułem dziwne, posępne zadowolenie, byłem z siebie dumny, zdejmowałem przed sobą kapelusz. Przypuszczałem, że tak powinien się czuć żołnierz, który został z karabinem maszynowym, żeby ubezpieczyć ogniem odchodzący oddział — jest sam, wie, że zostanie tu na zawsze, że nigdy nie zobaczy już nic więcej oprócz błotnistego pola, biegnących sylwetek w obcych mundurach i niskiego, posępnego nieba, ale wie, że tak być powinno, że to jest słuszne, że inaczej nie wolno, i może być z siebie dumny. Ale jakiś strażnik w moim mózgu przez cały czas, kiedy pracowałem, uważnie i czujnie nadsłuchiwał, obserwował wszystko dookoła, pamiętał, że nic nie jest skończone, że wszystko trwa nadal i że pod ręką, w szufladzie biurka, leży przerażający tłuczek z toporkiem. I w jakimś momencie ten strażnik zmusił mnie do podniesienia głowy, ponieważ w pokoju coś się działo.

Właściwie nie działo się nic nadzwyczajnego. Przed biurkiem stała Irka i patrzyła na mnie w milczeniu. Ale jednak coś się stać musiało, coś całkiem nieprawdopodobnego, nie mieszczącego się w głowie, dlatego że Irka miała oczy wielkie jak filiżanki i obrzmiałe wargi. Nie zdążyłem powiedzieć nawet słowa, kiedy rzuciła wprost na moje papiery jakąś różową szmatkę. Machinalnie podniosłem tę szmatkę — to był stanik.

— Co to jest? — zapytałem kompletnie ogłupiały, patrząc to na Irkę, to na stanik.

— To jest stanik — obcym głosem powiedziała Irka, odwróciła się do mnie plecami i poszła do kuchni.

Zdrętwiały od najgorszych przeczuć obracałem w ręku szmatkę z różowej koronki i nic nie rozumiałem. Ki diabeł? Dlaczego stanik? I nagle przypomniałem sobie inwazję oszalałych kobiet u Zachara. Zdjął mnie strach o Irkę. Rzuciłem stanik i pobiegłem do kuchni.

Irka siedziała na taborecie z łokciami na stole i z głową w dłoniach. Między palcami prawej ręki dymił papieros.

— Nie dotykaj mnie — powiedziała strasznym i spokojnym głosem.

— Irka! — powiedziałem żałośnie. — Irka! Źle się czujesz?

— Zwierzę — powiedziała niezrozumiale, oderwała dłoń od włosów i uniosła do ust drżący papieros. Zobaczyłem wtedy, że płacze.

…Pogotowie? Nie pomoże, nie pomoże, po co pogotowie? Brom? Waleriana? Boże, jaką ona ma twarz… Złapałem szklankę i nalałem wody z kranu.

— Teraz wszystko jest jasne… — powiedziała Irka, zaciągając się spazmatycznie i odsuwając łokciem szklankę. — I ta depesza, i w ogóle wszystko… Dno… Kim ona jest?

Usiadłem i wypiłem łyk wody ze szklanki.

— Kto? — zapytałem tępo.

Przez sekundę wydawało mi się, że Irka chce mnie uderzyć.

— Jakie subtelne bydlę — powiedziała ze wstrętem. — Nie chciał splugawić małżeńskiego tapczanu… Ach, jakie to szlachetne… Więc zabawiał się w pokoju dziecka…

Wypiłem wodę do końca, spróbowałem odstawić szklankę, ale ręka mnie nie słuchała. Lekarza! — wirowało mi po głowie. Natychmiast lekarza!

— Dobrze — powiedziała Irka. Na mnie już nie patrzyła. Patrzyła w okno i paliła, zaciągając się bez przerwy. — Dobrze, zostawmy to. Sam zawsze mówiłeś, że miłość to umowa. Bardzo ładnie to brzmiało — miłość, przyjaźń, szczerość… Tylko chyba mogłeś dopilnować, żeby nie zapominały swoich staników… Może się tam jeszcze majtki znajdą, jak dobrze poszukać?

Jakby piorun kulisty pękł mi w mózgu. Nagle zrozumiałem wszystko.

— Irka — powiedziałem. — O Boże, jak mnie nastraszyłaś.

Oczywiście to było zupełnie nie to, co spodziewała się usłyszeć, bo nagle odwróciła do mnie twarz, bladą, zapłakaną, ukochaną twarz i spojrzała na mnie wyczekująco z taką nadzieją, że o mało sam się nie rozpłakałem. Pragnęła tylko jednego — żeby natychmiast wszystko się wyjaśniło, żeby wszystko okazało się nieprawdą, omyłką, nonsensownym zbiegiem okoliczności.

I to była ostatnia kropla. Nie mogłem już dłużej. Nie byłem w stanie trzymać tego dłużej przy sobie. I zwaliłem na nią całą lawinę grozy, szaleństwa ostatnich dwóch dni.

Nie wiem, może początkowo moje opowiadanie brzmiało jak głupawy dowcip. Najprawdopodobniej tak właśnie było, ale ja mówiłem i mówiłem, nie zwracając na nic uwagi, nie dając jej szans na wtrącanie jadowitych komentarzy, byle jak, bez ładu i składu, lekceważąc wszelką chronologię, i widziałem, jak wyraz niedowierzania na jej twarzy zmienia się początkowo w zdumienie, potem w niepokój, później w strach, wreszcie w litość…

Siedzieliśmy już w dużym pokoju przed otwartym oknem — ona w fotelu, ja obok na dywanie, przytulałem policzek do jej kolana — i okazało się, że za oknem grzmi burza, fioletowa chmura rozpiera się nad dachami, leje deszcz i złowieszcze błyskawice kują w ciemię wieżowca, znikając w nim bez reszty. Wielkie, chłodne krople pluskały o parapet, wpadały do pokoju, podmuchy wiatru wydymały żółte zasłony, siedzieliśmy nieruchomo, a Irka ostrożnie głaskała mnie po włosach. A ja czułem ogromną ulgę. Powiedziałem jej. Pozbyłem się połowy ciężaru. Teraz odpoczywałem z twarzą wtuloną w gładkie opalone kolano. Grzmoty huczały prawie nieprzerwanie, rozmawiać było trudno, zresztą nie miałem już ochoty mówić o niczym. Potem Irka powiedziała:

— Dimka. Nie powinieneś oglądać się na mnie. Powinieneś decydować tak, jakby mnie w ogóle nie było. Dlatego, że ja zawsze będę z tobą. Bez względu na to, jaką decyzję podejmiesz.

Przytuliłem się do niej mocno. Zawsze wiedziałem, że ona to powie, pożytku z tych słów właściwie nie było żadnego, ale i tak byłem jej wdzięczny.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miliard lat przed koncem swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miliard lat przed koncem swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Miliard lat przed koncem swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Miliard lat przed koncem swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.