Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2001, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Poludnie, XXII wiek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Poludnie, XXII wiek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziemia, XXII wiek. Nie ma podziału na państwa, cuda nauki i techniki są chlebem powszednim, kolonizacja kosmosu przebiega bez zakłóceń. Na tę szczęśliwą planetę powraca statek «Tajmyr», od stu lat uznany za zaginiony. Członkowie załogi muszą nauczyć się żyć w nowym, idealnym świecie. Nie jest to jednak takie proste…

Poludnie, XXII wiek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Poludnie, XXII wiek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dobra — przerwał mu Małyszew. — Do rzeczy.

— No więc, zaczynam rozumieć, że trafiłem do obcego świata. Opowiadamy o rezultatach naszego lotu, ale oni przyjmują to jakoś dziwnie. Okazało się, że te rezultaty mogą zainteresować jedynie wąską grupę historyków, bo reszta społeczeństwa wie o tym wszystkim od pięćdziesięciu lat, ponieważ w rejonie Wieloryba… a zdaje się, że tam lataliśmy?… ludzie byli po nas ze dwadzieścia razy. Zbudowano tam przez ten czas trzy sztuczne planety rozmiaru Ziemi i teraz taki przelot trwa dwa miesiące, ponieważ, widzicie, wynaleźli pewną cechę czasoprzestrzeni, której my nie rozumiemy, a którą oni nazywają, powiedzmy, tyriampapacją. Na zakończenie pokazują nam „Wiadomości”, poświęcone ustawieniu naszego statku w Muzeum Archeologicznym. Patrzymy, słuchamy…

— Ale się rozpędził — powiedział Małyszew.

— Prostoduszny ze mnie facet — odparł groźnie Panin. — Wyobraźnia mnie poniosła…

— To nie tak — odezwał się cicho Kondratiew.

Panin od razu spoważniał.

— Aha — rzekł tak samo cicho. — W takim razie powiedz, w którym miejscu nie mam racji. Powiedz, po co nam gwiazdy.

— Chwileczkę — włączył się Małyszew. — Ja tu widzę dwie kwestie. Pierwsza: jaka jest korzyść z gwiazd?

— Właśnie, jaka? — spytał Panin.

— I druga kwestia: jeśli nawet jest jakaś korzyść, to czy dla naszego pokolenia? Dobrze mówię, Borka?

— Tak — rzekł Panin. Już się nie uśmiechał i wpatrywał z uporem w Kondratiewa. Sierioża milczał.

— Odpowiadam na pytanie pierwsze — kontynuował Małyszew. — Chcesz wiedzieć, co robi się w systemie Wieloryba?

— No, chcę — rzekł Panin. — Wiele rzeczy chcę..

— Ja też bardzo chcę. A jeśli będę chciał całe życie, jeśli będę starał się dowiedzieć, to przed swoją śmiercią… mam nadzieję, że przedwczesną… podziękuję Bogu, którego nie ma, że stworzył gwiazdy i wypełnił moje życie.

— Ach, jak pięknie! — zawołał Gurgenidze.

— Rozumiesz, Borys? — powiedział Małyszew. — Człowiek!

— Jak to człowiek? — spytał Panin, purpurowiejąc.

— Najpierw mówi: „Chcę jeść”. Ale wtedy jeszcze nie jest człowiekiem. Potem mówi: „Chcę wiedzieć!” I wtedy jest Człowiekiem.

Domyślasz się, który z nich pisze się dużą literą?

— Ten wasz Człowiek — powiedział gniewnie Panin — jeszcze dokładnie nie wie, co ma pod nogami, a już chwyta się za gwiazdy.

— Dlatego właśnie jest człowiekiem — odparł Małyszew. — Taki już jest. Uważaj, Borys, nie rób nic przeciwko prawom natury. To sprawa niezależna od nas. Prawo, które brzmi: dążyć do poznania, by żyć, nieuchronnie zmienia się w dążenie do życia, by poznawać.

— Dobrze — powiedział Panin. — Zostanę nauczycielem. Będę poznawał dziecięce dusze, dla wszystkich. A dla kogo ty będziesz poznawał gwiazdy?

— To odrębna kwestia — zaczął Małyszew, ale wtedy Gurgenidze zerwał się z błyskiem w oku i wrzasnął:

— Chcesz czekać, aż wynajdą twoją tyrampapację? A ja nie chcę czekać! Chcę do gwiazd!

— Hej — powiedział Panin. — Uspokój się, Lowa.

— Nie bój się, Boria — odezwał się Kondratiew, nie podnosząc oczu. — Ciebie nie wyślą do gwiezdnej.

— A dlaczego? — zainteresował się Panin.

— A komu ty jesteś potrzebny? — krzyknął Gurgenidze. — Siedź sobie na trasie księżycowej!

— Użalą się nad twoją młodością — ciągnął Kondratiew. — Pytasz, dla kogo my będziemy poznawać gwiazdy… Dla siebie, dla wszystkich. Dla ciebie też. A ty nie będziesz poznawał. Ty będziesz się dowiadywał. Z gazet. Przecież boisz się przeciążeń.

— No, no, chłopaki — wtrącił się zaniepokojony Małyszew. — To spór czysto teoretyczny.

Sierioża czuł, że jeszcze chwila i zacznie udowadniać, że nie jest sportowcem. Wstał i szybko wyszedł z kawiarni.

— Dostało ci się? — spytał Gurgenidze Panina.

— No — powiedział Panin — żeby w takich warunkach pozostać człowiekiem, trzeba zezwierzęcieć.

Chwycił Gurgenidze za szyję i zgiął go wpół. Kawiarnia była już pusta, tylko przy barze stukały się pomidorowym sokiem trzy asy z dowódczego. Pili za Lachowa i za Pierwszą Międzygwiezdną.

Sierioża Kondratiew poszedł prosto do wideofonu. Najpierw trzeba wszystko doprowadzić do porządku, pomyślał. Najpierw Katia. Jakoś paskudnie wyszło! Biedna Katia. I ja też.

Podniósł słuchawkę, przypomniał sobie numer pokoju Katii i nieoczekiwanie wybrał numer Wali Pietrowa. Do ostatniej chwili myślał, że musi natychmiast pomówić z Katią, więc gdy na ekranie wideofonu pojawiła się chuda twarz Piętrowa, długo milczał. Pietrow też nic nie mówił, w zdumieniu unosząc rzadkie brwi. Sierioża powiedział w końcu:

— Nie jesteś zajęty?

— Nie bardzo.

— Mam sprawę. Przyjdę zaraz do ciebie.

— Potrzebny ci siódmy tom? — zapytał Wala, mrużąc oczy. Przyjdź, ściągnę jeszcze kogoś. A może by zaprosić Kana?

— Nie. Za wcześnie. Najpierw sami.

Rozdział 2

Powrót

Antyk

Gdy pomocnik wrócił, dyspozytor nadal stał przed ekranem z pochyloną głową, z rękami niemal po łokcie w kieszeniach. W głębi poprzecinanego siatką współrzędnych ekranu przesuwał się powoli biały punkt.

— Gdzie on teraz jest? — spytał pomocnik.

Dyspozytor nie odwrócił się.

— Nad Afryką — rzucił przez zęby. — Dziewięć megametrów.

— Dziewięć… A prędkość?

— Niemal pierwsza prędkość kosmiczna — dyspozytor odwrócił się. — Co się wahasz? Coś jeszcze?

— Posłuchaj, uspokój się — poradził pomocnik. — Co tu jeszcze można zrobić… Zahaczył główne zwierciadło.

Dyspozytor głośno wypuścił powietrze i nie wyjmując rąk z kieszeni, przysiadł na poręczy fotela.

— Wariat — wymamrotał.

— Dlaczego zaraz wariat? — powiedział pomocnik niepewnie. Może się coś stało. Szwankuje układ sterowniczy…

Zamilkli. Biały punkt pełzł po przekątnej ekranu.

— Kto śmiał wejść w strefę stacji z niesprawnym układem sterowniczym? — zapytał dyspozytor. — I dlaczego nie daje sygnału wywoławczego?

— Coś daje…

— To nie sygnał. To abrakadabra.

— A jednak sygnał — zaprotestował cichutko pomocnik. — Konkretna częstotliwość…

— Częstotliwość, częstotliwość… — mruknął dyspozytor przez zęby. Pomocnik nachylił się nad ekranem, wpatrzony w cyfry siatki współrzędnych. Potem zerknął na zegarek.

— Zaraz przejdzie stację Gamma. Popatrzmy, kto to.

Dyspozytor zasępił się. Co jeszcze można zrobić? — myślał. Chyba już wszystko załatwione. Wszystkie loty wstrzymane, lądowania zabronione. Ogłoszony alarm na wszystkich okołoziemskich stacjach. Turnen przygotowuje awaryjne roboty…

Dyspozytor wymacał na piersi mikrofon.

— Turnen, co z robotami?

— Powinienem wypuścić je za jakieś pięć, sześć minut — odpowiedział bez pośpiechu Turnen. — Jak wystartują, poinformuję.

— Turnen — powiedział dyspozytor — błagam, nie grzeb się. Trzeba się spieszyć.

— Nigdy się nie grzebię — odrzekł Turnen z godnością. — Nie opóźnię startu nawet o jedną zbędną sekundę.

— Bardzo cię proszę, Turnen.

— Stacja Gamma — odezwał się pomocnik. — Daję maksymalne powiększenie.

Ekran zamigotał, siatka współrzędnych znikła. W czarnej pustce pojawiła się dziwna konstrukcja przypominająca przekrzywioną ogrodową altankę z dziwacznymi, masywnymi kolumnami. Dyspozytor przeciągle gwizdnął i zerwał się. Tego się nie spodziewał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Poludnie, XXII wiek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Poludnie, XXII wiek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadijus Strugackis - Vidurdienis, XXII amzius
Arkadijus Strugackis
Arkadij Strugacki - Drapieznosc naszego wieku
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Poludnie, XXII wiek»

Обсуждение, отзывы о книге «Poludnie, XXII wiek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x