• Пожаловаться

Arkadij Strugacki: Przyjaciel z Piekła

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki: Przyjaciel z Piekła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Arkadij Strugacki Przyjaciel z Piekła

Przyjaciel z Piekła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przyjaciel z Piekła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przewieziony na Ziemię ranny żołnierz z odległego świata nie potrafi zaakceptować reguł nowego życia. Postanawia wrócić na ojczystą planetę, zwaną przez Ziemian Piekłem…

Arkadij Strugacki: другие книги автора


Кто написал Przyjaciel z Piekła? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Przyjaciel z Piekła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przyjaciel z Piekła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dużo jeszcze różnych rzeczy mi naopowiadał. Miodem, można powiedzieć, mnie smarował. Już nie wiedziałem, gdzie mam oczy podziać, bo oczywiście, kiedy ich konsultowałem, nawet przez myśl mi nie przeszło, że mam kogoś ratować. Zrobiłem to zwyczajnie, ze złości. No trudno.

— Kiedy on startuje? — pytam. Tak sobie zapytałem, chciałem nieco przyhamować potok wymowy Kornieja.

— Jutro — odpowiada. — O piątej rano.

Nagle dotarło do mnie. Oho, myślę. Doczekałem się.

— Stąd? — pytam. Już nie tak sobie.

— Stąd — odpowiada Korniej. — Z tej polany. Tak.

— Hm — mówię — powinienem go odprowadzić, zobaczyć przed samym startem. Może jeszcze coś zauważę…

Korniej roześmiał się i znowu poklepał mnie po ramieniu.

— Jak chcesz — mówi. — Ale lepiej pośpij sobie. Ostatnimi czasy strasznie po bałaganiarsku spędzasz dni. Zjemy kolację, a potem jednak idź spać.

No więc poszliśmy na kolację. Przy kolacji Korniej był wesoły, dawno go takiego nie widziałem. Opowiadał różne śmieszne historie z tych czasów, kiedy pracował w naszej stolicy jako goniec w jednym z banków, jak go werbowali gangsterzy i co z tego wynikło. Zapytał mnie, gdzie jest Dramba, dlaczego ostatnio go nie widać. Powiedziałem mu uczciwie, że Dramba buduje rejon umocnień nad stawami.

— Rejon umocnień — mówi Korniej poważnie. — To bardzo dobrze. W ostatecznym razie przeczekamy tam najgorsze. Poczekaj, jak tylko będę miał trochę czasu, przeprowadzimy prawdziwe manewry, tak czy inaczej chłopców trzeba gdzieś trenować…

No więc porozmawialiśmy sobie o musztrze, o manewrach, patrzę na niego, taki jest serdeczny i życzliwy, i myślę — może go poprosić jeszcze raz? Po dobremu. Puść mnie do domu, co? Nie, nie puści. Nie puści mnie, dopóki nie będzie miał niezachwianej pewności, że już nie jestem niebezpieczny. A jak go przekonać, że już nie jestem niebezpieczny, jeśli ja sam tego nie wiem? I nie dowiem się zresztą, póki tam nie wrócę…

Rozstaliśmy się. Życzył mi jeszcze dobrej nocy i poszedłem do siebie. Spać, oczywiście, nie zamierzałem. Tak, trochę podrzemałem, na jedno oko. A o trzeciej wstałem i rozpocząłem przygotowania. Przygotowywałem się tak, jak jeszcze nigdy przed żadną akcją. Całe moje życie decydowało się tego ranka, chłopcy. O czwartej byłem już w ogrodzie i siedziałem w zasadzce. Czas, jak zawsze w takich wypadkach, ciągnął się w nieskończoność. Ale ja byłem absolutnie spokojny. Żadnego bicia serca, nic. Po prostu wiedziałem, że muszę wygrać w tej grze, że po prostu inaczej być nie może… A czas… no cóż, prędko czy powoli, zawsze w końcu mija.

Dokładnie o piątej, jak tylko spadła rosa, rozległo się nad samym moim uchem znajomo ochrypłe miauczenie, gorący wiatr pochylił krzaki, nad polaną zapłonął pierwszy ogień — i oto stoi. Z tak bliska jeszcze nigdy go nie widziałem. Ogromny, ciepły, żywy, okazuje się, że jego boki są porośnięte jakby sierścią, poruszają się, pulsują, oddychają… Diabli wiedzą, co to za maszyna. Nie ma takich maszyn.

Zmieniłem stanowisko, żeby być bliżej ścieżki. Patrzę — idą. Na przedzie mój Błękitny Gryf, sznur przepisowo wisi, w ręku trzcinka, to oni dobrze wykombinowali — jeśli Gryf zasłużył na sznur, to bezwzględnie musi mieć trzcinkę, sam o tym zapomniałem. Gryf wygląda bezbłędnie. Korniej maszeruje za nim, obydwaj milczą — widocznie wszystko już zostało powiedziane, pozostaje tylko uścisnąć sobie ręce albo, jak to tu jest przyjęte, objąć się i pobłogosławić przed podróżą. Odczekałem, aż podeszli do samego widma, aż cmoknął otwierając się właz, a wtedy wyszedłem z krzaków i wycelowałem do nich z mojej maszynki.

— Stać, nie ruszać się!

Odwrócili się jednocześnie i zastygli. Stałem na przygiętych nogach, unosząc nieco w górę lufę automatu, na wypadek gdyby któryś z nich chciał na mnie skoczyć z tych dziesięciu metrów, jakie nas rozdzielają, wtedy przywitam go w powietrzu.

— Ja chcę do domu, Korniej — powiedziałem. — I wy mnie teraz tam dostarczycie. Bez żadnego gadania, bez odkładania na później…

W mroku przedświtu ich twarze były niezmiernie spokojne i nie było na nich nic oprócz uwagi i oczekiwania na to, co jeszcze powiem. Ułamkiem świadomości zarejestrowałem, że Korniej pozostał Korniejem. A Błękitny Gryf — Błękitnym Gryfem, i obaj byli niebezpieczni. Ach, jak bardzo niebezpieczni!

— Albo polecimy tam razem — powiedziałem — albo nie poleci tam nikt. Zabiję was obu i sam polegnę.

Powiedziałem i umilkłem. Czekam. Nic więcej nie mam do powiedzenia. Potem Błękitny Gryf odwraca nieco głowę w stronę Kornieja i mówi:

— Ten smarkacz… e-e-e… trochę się zapomina. Może zabrać go ze sobą? Potrzebny mi jest… e-e-e… ordynans.

— On nie nadaje się na ordynansa — powiedział Korniej i na jego twarzy ni stąd, ni zowąd pojawił się ów wyraz przedśmiertnego smutku, który tak zaskoczył mnie za pierwszym razem jeszcze wtedy w szpitalu.

Stropiłem się.

— Ja muszę do domu! — powiedziałem. Jakbym przepraszał.

Ale Korniej już był dawnym Korniejem.

— Kocie — powiedział. — Eh ty, kocurze… postrachu myszy!

Rozdział 8

Gag przedarł się przez ostatnie zarośla i wyszedł na drogę. Rozejrzał się. Orientacja była niemożliwa w gęstej plątaninie zgniłych gałęzi. Padał ulewny deszcz. Straszliwie cuchnęło z przydrożnego rowu, w którym w gliniastej mazi butwiały kupy złowieszczych czarnych szmat. Dwadzieścia kroków dalej, po przeciwnej stronie drogi, tkwiła do połowy zatopiona spalona pancerka — miedziana lufa miotacza płomieni bezmyślnie patrzyła w niskie chmury.

Gag przeskoczył rów i poboczem pomaszerował w stronę miasta. Droga jako taka nie istniała. Była rzeka płynnej gliny i tą rzeką z przeciwnej strony, z miasta, grzęznąc bez przerwy, ciągnęły rozklekotane fury na ogromnych drewnianych kołach, zaprzężone w upadające ze zmęczenia woły, a opatulone po same oczy kobiety, ślizgając się, płacząc i klnąc straszliwie, młóciły woły po zapadniętych bokach, a na furach pogrzebane pod mokrymi tobołami, wśród sterczących nóg krzeseł i stolików, tuliły się do siebie blade skrofuliczne dzieci, jak małpki na deszczu — było ich bardzo dużo, na każdej furze dziesiątki, i nie było w tym żałosnym taborze ani jednego mężczyzny…

Buty oblepiały mu już kilogramy błota, kurtka przemokła, deszcz lał za kołnierz, spływał po twarzy. Gag szedł i szedł, a z przeciwka ciągnęli uchodźcy, przygięci pod ciężarem mokrych tobołów i obszarpanych walizek, pchali przed sobą ręczne wózki z żałosnym dobytkiem, resztką sił, od dawna bez wypoczynku. Jakiś starzec ze złamaną kulą na kolanach siedział w błocie na drodze i monotonnie powtarzał bez żadnej nadziei: „Zabierzcie mnie, na miłość boską… Zabierzcie, na miłość boską…” A na pochylonym słupie telegraficznym wisiał jakiś człowiek o czarnej twarzy, ręce miał związane na plecach…

Gag był w domu.

Wyminął ugrzęzły w błocie wojskowy furgon sanitarny. Kierowca w brudnym żołnierskim płaszczu, w uświnionej zmaltretowanej czapce uchylił drzwi i z wysiłkiem wywrzaskiwał coś, co doszczętnie zagłuszał ryk silnika, a z tylu furgonu w strumieniach tryskającego spod buksujących kół błota bezradnie i bezsensownie krzątali się malutki lekarz wojskowy z bokobrodami i młodziutka dziewczyna w mundurze, zapewne pielęgniarka. Przechodząc obok, Gag pomyślał mimochodem, że tylko ten jeden samochód jedzie do miasta, w przeciwnym kierunku niż wszyscy, ale i on utknął…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przyjaciel z Piekła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przyjaciel z Piekła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Arkadij Strugacki: Miasto skazane
Miasto skazane
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki: Poludnie, XXII wiek
Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki: Żuk w mrowisku
Żuk w mrowisku
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki: Pora deszczów
Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Przyjaciel z Piekła»

Обсуждение, отзывы о книге «Przyjaciel z Piekła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.