Andrea Camilleri - Pies z terakoty

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrea Camilleri - Pies z terakoty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pies z terakoty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pies z terakoty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna powieść sensacyjna z komisarzem Montalbano w roli głównej łączy wątek kryminalny z gorzko-ironicznym obrazem sycylijskiej prowincji. W miasteczku Vigata dzieją się rzeczy zdumiewające: jeden z mafijnych bossów koniecznie chce się oddać w ręce policji złodzieje z niezrozumiałych powodów porzucają ciężarówkę z wielkim łupem. Sprawy zaczynają przybierać dramatyczny obrót, kiedy ginie jedyny

Pies z terakoty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pies z terakoty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Na pewno wie ksiądz z telewizji…

Ledwie zaczął zdanie, natychmiast je urwał. Słowo „telewizja” zabrzmiało mu fałszywie.

– W tym domu nie ma prądu.

– Dobrze więc, czytał ksiądz na pewno w gazecie…

– Nie czytam gazet.

Dlaczego zaczynał od złej strony? Nabrał powietrza i jednym tchem wyrzucił z siebie wszystko – od handlu bronią do odkrycia zwłok w jaskini.

– Proszę zaczekać, zapalę światło, to nam się będzie lepiej rozmawiało.

Przeszukał papiery na stole, znalazł między nimi pudełko zapałek i drżącymi dłońmi zapalił jedną. Montalbana przeniknął dreszcz.

„Jeżeli upuści – pomyślał – spłoniemy w jednej chwili”.

Tymczasem operacja się udała, aczkolwiek z fatalnym skutkiem, ponieważ lampa oświetliła bladym płomieniem środek stołu, pogrążając w głębokiej ciemności stronę, po której siedział starzec. Montalbano patrzył ze zdumieniem, jak ów wyciąga rękę i bierze niewielką butelkę z dziwnym korkiem. Na stole stały jeszcze trzy podobne, dwie puste, a jedna wypełniona białą cieczą. Nie były to zwykłe butelki, lecz do karmienia niemowląt, ze smoczkami. Komisarz poczuł się bezsensownie poirytowany, kiedy starzec zaczął ssać.

– Proszę wybaczyć, ale nie mam zębów.

– To dlaczego nie pije ksiądz mleka z kubka, z filiżanki, z jakiejś szklanki?

– Bo tak mi bardziej smakuje. To tak, jak gdybym palił fajkę.

Montalbano postanowił ulotnić się jak najszybciej. Wstał, wyciągnął z kieszeni dwie fotografie, które wziął od Jacomuzziego, i podał księdzu.

– Czy to może być rytuał pogrzebowy?

Starzec spojrzał na zdjęcia, ożywiając się i pomrukując.

– Co było w czarce?

– Monety z lat czterdziestych.

– A w stągwi?

– Nic… nie było śladu… musiała zawierać samą wodę.

Starzec siedział przez dłuższą chwilę, w zamyśleniu ssąc mleko. Montalbano usiadł.

– To nie ma sensu – powiedział ksiądz, odkładając fotografie na stół.

16

Montalbano był u kresu wytrzymałości. Pod lawiną pytań, jakimi zasypywał go ksiądz, zrobił mu się zamęt w głowie, a na dodatek za każdym razem, kiedy nie umiał udzielić odpowiedzi, Alcide Maraventano wydawał z siebie jęk i na znak sprzeciwu jeszcze głośniej siorbał mleko. Właśnie przypiął się do drugiej butelki ze smoczkiem.

W którą stronę były skierowane głowy nieboszczyków?

Z czego ulepiono stągiew? Z najzwyczajniejszej gliny czy z jakiegoś innego surowca?

Ile monet leżało w czarce?

W jakiej odległości od zwłok, dokładnie, znajdowały się stągiew, czarka i pies z terakoty?

Przesłuchanie nareszcie się skończyło.

– To nie ma sensu.

Podsumowanie przesłuchania w pełni potwierdziło to, co ksiądz orzekł na samym początku. Z nieskrywaną ulgą komisarz uznał, że może wstać, pożegnać się i odejść.

– Proszę zaczekać, co się panu tak spieszy?

Montalbano posłusznie usiadł.

– To nie jest rytuał pogrzebowy, być może to coś innego.

W jednej chwili komisarz otrząsnął się ze znużenia i rezygnacji, w pełni odzyskał jasność umysłu: głowa Maraventana pracowała.

– Niech ksiądz mówi, będę wdzięczny za każdą opinię.

– Czytał pan Umberta Eco?

Montalbano zaczął się pocić.

„Jezu, teraz mnie przeegzaminuje z literatury” – pomyślał i wymamrotał:

– Czytałem jego pierwszą powieść i dwa tomy Diariusza najmniejszego , który wydaje mi się…

– Nie, ja nie czytam powieści. Miałem na myśli Traktat semiotyki ogólnej , kilka fragmentów, które mogą okazać się nam przydatne.

– Bardzo mi przykro, nie czytałem.

I Semeiotike Julii Kristevej też pan pewnie nie czytał?

– Nie, i nie mam najmniejszego zamiaru się do tego wziąć – odparł Montalbano, który zaczynał się wkurzać, ponieważ nabrał podejrzeń, że starzec robi go w konia.

– No dobrze – poddał się Alcide Maraventano. – Więc przytoczę panu bardzo prymitywny przykład.

– Czyli na moim poziomie – mruknął Montalbano pod nosem.

– A więc jeśli pan, jako komisarz, znajdzie zwłoki człowieka, którego zastrzelono i któremu włożono kamień do ust, to co pan pomyśli?

– Wie ksiądz – powiedział Montalbano, gotowy na rewanż – to dawne zwyczaje, teraz mordują, nie udzielając wyjaśnień.

– Aha. Więc dla pana ten kamień w ustach to wyjaśnienie.

– Oczywiście.

– A co oznacza?

– To, że zamordowany za dużo mówił, powiedział coś, czego nie powinien był powiedzieć, sypnął kogoś.

– No właśnie. A więc zrozumiał pan to znaczenie, bo znał pan kod języka, w tym przypadku metaforycznego. Lecz gdyby pan nie był wtajemniczony w ten kod, to co by pan z tego zrozumiał? Nic. Dla pana ten człowiek byłby biednym nieboszczykiem, którego nie dość, że zabili, to jeszcze nie-wia-do-mo-dla-cze-go włożyli mu kamień w usta.

– Zaczynam rozumieć – powiedział Montalbano.

– A więc wracając do naszej sprawy: ktoś tam zabija dwoje młodych ludzi z powodów, których nie znamy. Może pozbyć się ciał na wiele sposobów, wrzucić do morza, zakopać w ziemi, w piasku. Ale nie – wnosi je do groty, a na dodatek stawia obok nich miskę, stągiew i psa z terakoty. Co on zrobił?

– Pozostawił wiadomość, komunikat – odrzekł półgłosem Montalbano.

– Słusznie, to jest wiadomość, której jednak pan nie może odczytać, ponieważ nie zna pan tego języka – podsumował ksiądz.

– Pomyślmy – powiedział Montalbano. – Tak czy inaczej, wiadomość musiała być do kogoś skierowana. Na pewno nie do nas, którzy zastanawiamy się nad tym po upływie pół wieku od zabójstwa.

– A dlaczegóż by nie?

Montalbano pogrążył się w myślach, następnie wstał.

– Idę, nie chcę zabierać księdzu czasu. To, co mi ksiądz powiedział, jest dla mnie niezwykle cenne.

– Chciałbym przydać się panu jeszcze bardziej.

– W jaki sposób?

– Przed chwilą powiedział mi pan, że teraz mordują, nie udzielając wyjaśnień. Wyjaśnienia zawsze istnieją i zawsze można ich udzielić, w przeciwnym razie nie wykonywałby pan swojego zawodu. Tyle że języków jest coraz więcej i coraz bardziej się od siebie różnią.

– Dziękuję – powiedział Montalbano.

Zjedli sardele na kwaśno, które pani Elisa, żona kwestora, potrafiła przyrządzać ze znawstwem i maestrią, albowiem sekret polegał na laboratoryjnym wręcz przestrzeganiu czasu, przez jaki rynienka miała pozostawać w piekarniku. Następnie, po kolacji, pani domu wycofała się do salonu, żeby oglądać telewizję, lecz nie omieszkała przedtem postawić na biurku w gabinecie męża butelki chivas, butelki likieru i dwóch kieliszków.

Podczas posiłku Montalbano z entuzjazmem rozprawiał o Alcide Maraventano, o jego szczególnym sposobie życia, o jego kulturze i inteligencji, lecz kwestor zainteresował się tym jedynie pobieżnie, powodowany głównie uprzejmością w stosunku do gościa.

– Proszę posłuchać, komisarzu – zaczął, kiedy tylko zostali sami. – Doskonale rozumiem stan ekscytacji, w jaki może pana wprowadzać odnalezienie nieboszczyków w grocie. Proszę pozwolić: znam pana zbyt dobrze, żeby nie przewidzieć, że ta sprawa wciągnie pana po uszy z powodu niewytłumaczalnych wątków, które co chwila odsłania, jak również dlatego, że w gruncie rzeczy, gdyby nawet znalazł pan rozwiązanie, okazałoby się ono absolutnie niepotrzebne. Ta zbyteczność byłaby dla pana nader przyjemna i, proszę wybaczyć, niemal kongenialna.

– Jak to niepotrzebne?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pies z terakoty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pies z terakoty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrea Camilleri - The Dance of the Seagull
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - The Age Of Doubt
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Zapach Nocy
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Złodziej Kanapek
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - La Excursión A Tindari
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - La Forma Del Agua
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Il cane di terracotta
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Il medaglione
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Der vertauschte Sohn
Andrea Camilleri
Andrea Camilleri - Der unschickliche Antrag
Andrea Camilleri
Отзывы о книге «Pies z terakoty»

Обсуждение, отзывы о книге «Pies z terakoty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x