Rafał Dębski - Labirynt Von Brauna

Здесь есть возможность читать онлайн «Rafał Dębski - Labirynt Von Brauna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Labirynt Von Brauna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Labirynt Von Brauna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jaki związek ma wojenne i przedwojenne niemieckie upodobanie do prac pod ziemią z osobą współczesnego polskiego policjanta? Oleśnica, powiatowe miasto w pobliżu Wrocławia. Miejscowa policja próbuje rozwikłać zagadkę serii tajemniczych zgonów. Komisarz Wroński zostaje uwikłany w intrygę, której zasięg znacznie przekracza kompetencje zwyczajnego gliny. W mieście toczy się bowiem prawdziwa cicha wojna. Wojna, która nie skończyła się w ’45 roku. Bowiem kiedy milkną działa, do walki przystępują służby specjalne.

Labirynt Von Brauna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Labirynt Von Brauna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Każda nierówność terenu, każdy powiew powietrza z bocznego korytarza, a jeżeli nawet nie powiew to świadomość, że w tym miejscu powietrze ma nieco inną gęstość, wszystko to musi czytać sprawnie niczym dokładną mapę, a właściwie nie tyle czytać, ile czuć całym sobą pogrążone w mroku otoczenie. Jakby skóra mogła widzieć więcej od oczu.

Dotarł do wyjścia.

Ostrożnie odsunął zabezpieczające je deski. Najpierw usunął jedną, wyjrzał na zewnątrz, potem ruszył resztę. Wyciągnął trupa, potem staranie zamaskował otwór. Gęste krzaki w ciemnym parku stanowiły znakomitą osłonę. Znów zarzucił sobie ciało na plecy, poszedł do stojącej przy wejściu do parku półciężarówki. Wrzucił ofiarę na tył auta.

Uważnie zlustrował otoczenie. Gdyby ktoś ujrzał jego poczynania, musiałby umrzeć. Jednak nie dostrzegł niczego podejrzanego. Wsiadł do szoferki, przekręcił kluczyk w stacyjce. Silnik pracował cicho. Ruszył powoli, starając się robić jak najmniej hałasu.

* * *

Marszałek Winogradow zmiął w ustach przekleństwo. Spojrzał na wielką mapę Europy, wiszącą na ścianie, upstrzoną kolorowymi szpilkami. Wiadomości z Polski były nad wyraz niepomyślne. Kolejna próba operacyjna spaliła na panewce.

– Swołocze – warknął. – Mieliście pilnować, żeby tam nikt się nie kręcił oprócz was.

Major, wyprężony jak struna, wodził wzrokiem za krążącym po pokoju dowódcą.

– Melduję, obywatelu marszałku – wydusił przez ściśnięte gardło – że to nie nasza wina.

– Jak to nie wasza wina? Co wy sobie wyobrażacie? Kto będzie odpowiadał przed prezydentem za niepowodzenie operacji? Ty, Malinin? A może twoi lejtnanci? Gówno! Ja muszę świecić oczami. A wiesz ty, co znaczy stanąć przed Pierwszym i powiedzieć mu „wybaczcie Władymirze Iwanowiczu, ale ponieśliśmy porażkę”. Wiesz, jak to jest? Zesrać się można ze strachu. On nie da się nabrać na głupie tłumaczenie. Za duże ma pojęcie o naszej robocie.

Oleg Malinin pomyślał, że tak to już jest, kiedy na prezydenta wybierze się kagebistę. Sam pracował w tym resorcie dość długo, by wiedzieć, co potrafią wyżsi oficerowie, a takim przecież był przez wiele lat przywódca państwa. Człowiek to dla niego tylko mięcho. Życie ludzkie nie jest warte funta kłaków, a cierpienie nie istnieje.

– Dobrze pan wie, Mironie Pawlowiczu – odważył się znów zabrać głos – że w Oleśnicy nigdy nie mieliśmy należytej swobody ruchu. Wszystko przez wywiad niemiecki. Nawet wschodnie Niemcy, gdy jeszcze istniały i były od nas uzależnione, bruździły w tamtym rejonie, nie bacząc na nic.

Winogradow przygryzł wąs. To fakt. Stasi, zawsze posłuszna towarzyszom z Moskwy, stawiała dziwny opór jeśli chodziło o niektóre tereny Rzeszy przyłączone po drugiej wojnie do Polski. Koniec końców nic w tym dziwnego. Służby specjalne NRD, cały aparat szpiegowski, oparte zostały na byłych pracownikach nazistowskiego aparatu bezpieczeństwa. A dla nich Dolny Śląsk, Prusy Wschodnie czy Pomorze zawsze pozostały niemieckie. Nie na darmo właśnie tam kryli lwią część swoich archiwów, a nawet zawartość kas armijnych, klejnoty i dzieła sztuki. Teraz było jeszcze ciężej, odkąd Polska uwolniła się spod prymatu Rosji.

Jednak to nie powód, żeby agenci nie potrafili sobie poradzić w trudnym terenie!

– Słuchaj, majorze. Mamy tam chyba dość ludzi. Co więcej, mamy ich wszędzie, we wszystkich strukturach. Państwowa kiesa może być pusta, ale dla szpiegów zawsze znajdzie środki. Utrzymujemy placówki nie po to, żebym wysłuchiwał twoich utyskiwań i tanich wykrętów. Mają być wyniki, bo inaczej polecą głowy, a twoja wcale nie na końcu. Zrozumiano?

– Tak jest!

Malinin stuknął obcasami. Dziadyga uwziął się uczynić właśniejego odpowiedzialnym za operację w Oleśnicy. Myśli, że tak łatwo kierować akcją w gąszczu i ciasnocie, jaka tam ostatnio zapanowała?

– Musimy być niezwykle ostrożni – powiedział. – W razie jakiejś wpadki Polacy podniosą straszny krzyk. A pomogą im Amerykanie i Angole. Skandal na cały świat.

– Nie pieprz, Oleg – przerwał rozdrażniony marszałek. – Nie będzie żadnego krzyku. Im samym zależy na maksymalnej dyskrecji. Wrzeszczeć to mogą zacząć dopiero, kiedy my położymy łapę na materiałach.

– Jeżeli tam w ogóle są – uzupełnił major.

– Są! Muszą przecież gdzieś być. Wszystko wskazuje, że to bardzo prawdopodobne miejsce.

– Działamy na wyczucie.

– Oleg – głos marszałka nabrał groźnych tonów. – Znów pieprzysz głupoty. Chcesz podważyć ustalenia naszych analityków. To idź od razu do Jury Kalembach i powiedz mu, że jego wydział działa na wyczucie. Najpierw dostaniesz po mordzie, a potem załatwi ci degradację i ciepłą placówkę na Magadanie, skąd nie wygrzebiesz się do samej emerytury. Sztab najlepszych ludzi nad tym pracuje, wyciąga wnioski, a ty bredzisz o intuicji.

Zatrzymał się tuż przed podwładnym, spojrzał mu prosto w oczy.

– Musisz tam mieć jeszcze kogoś pewnego, kto nie boi się roboty ze spluwą czy nożem. Ale nie myśliciela ze skłonnościami do przekombinowywania, tylko prawdziwego rezuna. Z wyczuciem, inteligentnego, ale przede wszystkim skutecznego.

– Mam takiego – Malinin uśmiechnął się. – Pamięta pan Wiktora Wereszczako?

– Tego, co trafiał w pięciokopiejkówkę z dziesięciu metrów? Pamiętam.

– Tego samego. Miesiąc temu pojechał z konwejerem do Wrocławia na kontakt. Po polsku umie dobrze. Zresztą akcent akurat niewiele przeszkadza. Tam przecież pełno Ukraińców i naszych. Wtopił się.

– O widzisz – Winogradow klepnął w ramię majora – to mi się podoba. Bez jęczenia i pitolenia robić swoje. Trzymaj rękę na pulsie, Oleg. I melduj o każdym ruchu przeciwnika.

6

Piąty trup leżał w śmietniku między domami przy ulicy Bocianiej. Znalazł go wcześnie rano emerytowany nauczyciel, który wybrał się na spacer z psem. Tak się złożyło, że Wroński miał akurat nocną służbę. Zaszczyt ten spotkał go trzeci raz w ciągu dziesięciu dni, zapewne w związku z zatargiem między nim a komendantem.

Ale tym razem był zadowolony. Na tyle, na ile można być zadowolonym patrząc na nieboszczyka.

– Wygląda na zgon z przyczyn naturalnych – Lekarz schował do walizki niepotrzebny stetoskop. – Zawał serca albo udar mózgu. Żadnych śladów przemocy, przynajmniej na pierwszy rzut oka.

Wroński klęknął przy zwłokach. Uważnie obejrzał ubranie. Czysty facet w niezłym garniturze. Czego by taki szukał w śmietniku? Może to następny z serii? Nieistniejącej oficjalnie serii zgonów. Mało nie krzyknął z radości.

Jest!

Dostrzegł wyraźny biały ślad na rękawie, z jasnoczerwonymi smugami! Ciągnie się do ramienia, znika pod barkiem, pewnie jest tego sporo na plecach. Trzeba by zabezpieczyć dla siebie coś takiego. Ale jak? Przecież nie wyrwie kawałka materiału.

Myślał gorączkowo. Za chwilę, jak nic, zjawi się stary z ekipą. Na pewno już ściągnęli go z łóżka, żeby osobiście wszystkiego dopilnował. Zastanowił się.

Kieszenie miał puste, pętała się gdzieś tylko foliowa zamykana torba na dowody. Zerknął za siebie, lekarz zajęty był zapalaniem papierosa. Odwrócił się tyłem, bo podmuch powietrza, ciągnący od Bramy Wrocławskiej, uparcie gasił płomyk zapalniczki.

– Gdzie ten denat? – zahuczał głos komendanta.

– Tutaj, szefie – Wroński wyprostował się. – Ale standard. Wygląda na wypadek. Jak zazwyczaj. Brak dokumentów, dziwne miejsce, zgon nastąpił w nocy. Typowy zupełny przypadek. Normalnie i bez rewelacji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Labirynt Von Brauna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Labirynt Von Brauna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Benno von Bormann - Das Hospital
Benno von Bormann
Andre von Bern - Dämmerungen
Andre von Bern
E. K. Busch - Einer von Zweien
E. K. Busch
Veronika Beci - Nur von draußen
Veronika Beci
Alexandre Dumas d.Ä. - Isabelle von Bayern
Alexandre Dumas d.Ä.
Marion Döbert - Das Wunder von Bern
Marion Döbert
Ekkehard von Braunmühl - Liebe ohne Hiebe
Ekkehard von Braunmühl
Alexandre Dumas - Isabelle von Bayern
Alexandre Dumas
Отзывы о книге «Labirynt Von Brauna»

Обсуждение, отзывы о книге «Labirynt Von Brauna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x